Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD On i jego rodzina

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • Dorosladziewczynka
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      Jesteśmy razem 7 lat. Mój partner pochodzi z normalnej, pełnej rodziny. Ma 30 lat. Piszę o wieku, gdyż myślę,że to istotne.

      Nigdy nie zaznałam takiej prawdziwej, rodzicielskiej miłości, więc chciałabym sprostować kilka kwestii.

      Mianowicie nie wiem, jak mam odróżnić pewne sprawy- opiekuńczość rodziców od wścibstwa.
      Mój partner mieszkał do 30 roku życia w rodzinnym domu. Może dlatego było mu tak trudno odciąć pępowinę?
      Swoich rodziców informuje o wszystkim, nie mówi mi nawet o tym, a podczas rozmów z jego matką wszystko wychodzi albo w ogóle o pewnych rzeczach dowiaduję się od niej właśnie.

      Mam często wrażenie,że jego rodzice są ważniejsi ode mnie, od naszych spraw- np. w wakacje popsuł nam się żyrandol w dużym pokoju- do tej pory siedzę przy lampce. Wiele razy prosiłam,żeby to naprawił. W ogóle odkłada wiele naszych spraw na później. Dla swoich rodziców załatwia wszystko od zaraz- napisać jakieś podanie, zawieść do lekarza.
      Jego matka udaje,że mnie lubi- słyszałam kiedyś, jak mnie obgadywała i po wielu sytuacjach stwierdzam,że uważa mnie po prostu za rywalkę. Sama mi kiedyś powiedziała,że BYŁA o mnie zazdrosna,ale w tej kwestii nic się nie zmieniło, świadczy o tym jej zachowanie. Poza tym bardzo lubi plotkować i wypytuje się mnie o rodzinne sprawy, nie lubię jej się zwierzać, bo nie chce dawać jej inspiracji do kolejnych plotek. Czuję się po prostu źle w jej towarzystwie, jestem spięta. Ostatnio mi powiedziała,że naprawdę dobrze trafiłam do takiej rodziny.
      Nigdy nikt mi nie powiedział na głos złego słowa, ale czuję,że jego rodzina nie do końca mnie akceptuje .
      Mój partner nie wyszedł nigdy pierwszy z inicjatywą rozmów na temat małżeństwa, rodziny etc. A mi się trochę pali,bo jestem blisko 30, a my nie jesteśmy nawet zaręczeni. A ja marzę o dzieciach! Do wszystkich spraw to zawsze ja ponaglam. Mam wrażenie,że zależy mi bardziej niż mu, ale z drugiej strony pytam się, na co on czeka. Niestety, ale zegar biologiczny kobiet tyka.
      Chodzi mi o to, że mam dość życia w takim zawieszeniu, czas na kolejny krok. W końcu ludzie są ze sobą, by zakładać rodzinę.
      Najgorsze w tym wszystkim jest dla mnie to, że ciągle pytam się go o ten pierścionek zaręczynowy…To nie jest fajne uczucie.
      Skłania mnie to do refleksji, czy to właściwy człowiek i jak to będzie wyglądać dalej, gdy teraz dręczą mnie takie sprawy…

      Dahlia Rose
      Uczestnik
        Liczba postów: 475

        Twoj partner NIE pochodzi z normalnej rodziny.Usilujesz zyc z Piotrusiem Panem.

        traveler
        Uczestnik
          Liczba postów: 83

          Odnośnie Twojego partnera, to raczej na pewno on nie jest z normalnej funkcjonującej rodziny, taki jest mój wniosek z tego co piszesz.

          Lili
          Uczestnik
            Liczba postów: 12

            Czytając Twoją wypowiedź, trochę przypomina mi się mój mąż, który właśnie przez taką 'normalną’ rodzinę wylądował na psychoterapii. Miał problem z nadopiekuńczością matki i ciągłym kontrolowaniem z jej strony. Chodził na terapię wiele lat, poznałam go, gdy był w jej trakcie. Myślę, że gdyby nie skorzystał z  pomocy, nie byłabym z nim teraz – nie byłby w stanie zbudować dobrej relacji.

            Najważniejsza sprawa – to jest Twój partner i być może Twój przyszły mąż, Ty musisz być na pierwszym miejscu. Koniec kropka. Nie może być tak, że ciągle rodzina i mama są ważniejsi od Ciebie. Pytanie tylko, nie widziałaś tego wcześniej?

            Piszesz też, że czas Cię nagli. Wierz mi, to nie wyścigi. Zaręczyny i małżeństwo niczego nie gwarantują. Czasami warto porozmawiać otwarcie i razem zastanowić się, co z tym zrobić. Relacje z rodziną są ważne, ale macie zbudować nową rodzinę, a on ewidentnie tkwi w swojej starej. To się nadaje na przepracowanie z psychologiem, a na początek na uświadomienie sobie tego i spróbowania żyć w inny niż dotychczas sposób.

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Witam, dopóki partner nie będzie chciał widzieć problemu i nie będzie jemu to przeszkadzało, prawdopodobnie szanse na zmianę są nikłe. Pytanie: jak reaguje na sytuację gdy mu mówisz o swoich problemach, czy Ciebie broni? Mama, skoro do tej pory nie pozwoliła przeciąć pępowiny to już raczej od niej ta inicjatywa nie wyjdzie. Może im wszystkim jest wygodnie w takiej sytuacji? nie widzą problemu? To, że rodzina jest pełna, nie musi oznaczać, że jest w jakimś stopniu dysfunkcyjna. Jeśli Tobie bardzo zależy na małżeństwie, a Twojemu partnerowi na Twoich uczuciach myślę, że deklaracja mogła by być z jego strony. Masz prawo chcieć małżeństwa i bycia matką. Masz prawo chcieć być ważna i na pierwszym miejscu, jako przyszła żona. Rodziców trzeba szanować, ale każdy ma swoje role w rodzinie, w normalnej rodzinie. Mężczyzna „opuszcza” matkę i to, żona jest na pierwszym miejscu. Piszę tu  o zdrowych relacjach. Jeśli nie wyszedł z inicjatywą być może jest mu tak dobrze jak jest: z jednej strony Ty, z drugiej mama…, która nie zna granic. Jeśli już na teraz mama zajmuje na tyle miejsca w Waszym życiu, życiu dorosłych ludzi to proszę pomyśleć, że prawdopodobnie będzie chciała z Wami wychowywać dzieci, obserwować Twoje poczynania jako matki. Jeśli tylko Twój partner będzie chciał patrzeć razem w tym samym kierunku co Ty, to jest szansa na pracę, na zmiany, jeśli, nie, to albo to zaakceptujesz, albo się zamęczysz. Takie jest moje zdanie.

              Pozdrawiam Ciebie i życzę takich wyborów, byś czuła, że jesteś we właściwym miejscu i z właściwym człowiekiem. W końcu to TWOJE życie.

              Dorosladziewczynka
              Uczestnik
                Liczba postów: 13

                Dziękuję Wam bardzo serdecznie za wpisy.
                Nie chciałam po prostu źle oceniać tej sytuacji. Mój partner twierdzi, że przesadzam, bo ja nie miałam takiej rodziny i nie rozumiem tego.
                Nie widziałam tego wcześniej, gdyż żyliśmy w związku na odległość, od 2 lat mieszkamy razem. Widziałam tylko po jego rodzicach jak bardzo przeżywali jego przeprowadzkę, choć oboje twierdzą,że bardzo dobrze,że tak postąpił, że najwyższy czas.
                W tygodniu jeździ kilka razy do rodziców, przed ich urlopem jedzie się pożegnać, po urlopie jedzie się przywitać- dlaczego mnie to męczy tak bardzo i nie podoba mi się to?
                Czasem mam wrażenie, że pod skórą tego 30-latka siedzi 10 letnie dziecko?

                Gdy mówię mu o swoich problemach, twierdzi,że przesadzam i że jego mama nie życzy mi źle, że jej dobrze nie znam etc. Było kilka konkretnych sytuacji, które otworzyły mi oczy i wiem, że jest jej z tym bardzo ciężko- tym bardziej, że ona sama miała problemy ze swoją teściową, która nigdy jej nie zaakceptowała. Nasze rozmowy wyglądają tak,że wypytuje się mnie o moją rodzinę albo opowiada mi o swojej teściowej. Mam tego dość i powtarzałam,że nie chce na te tematy rozmawiać, a ona dalej swoje.
                Coraz częściej widzę, że jednak chyba my patrzymy w innym kierunek, ale mam wrażenie,że on nie chce się do tego po prostu przyznać.

                Nie chce go w jakikolwiek sposób ranić, ale nie ukrywam,że ten układ nie podoba mi się, męczy mnie i nie jestem w stanie go zaakceptować.

                „Iść w stronę słońca”
                Uczestnik
                  Liczba postów: 203

                  Nie przesadzasz! jeżeli to Ciebie męczy i nie akceptujesz pewnych zachowań to nie przesadzasz. Jeśli mama nie może przestać dopytywać i mówić o rzeczach o których Ty nie chcesz nadany moment mówić i jej o tym mówisz (co jest ważne), to przekracza Twoje granice.  Po prostu taka jest…Mądra matka daje synowi „odejść”, ułożyć sobie życie, pewnie ma też swoje nierozwiązane problemy, jak napisałaś problemy z teściową,,,szkoda tylko, że nie wyciągnie wniosków i nie postąpi inaczej.Być możenie potrafi? Twój partner twierdzi, że nie znasz dobrze jego mamy. To co będzie jak ją bardziej poznasz, skoro już na tym etapie masz wątpliwości? skoro już nie szanuje Twoich granic? Nie miałaś takiej rodziny, ale miałaś inną rodzinę. To nie jest wytłumaczenie…teraz macie tworzyć własną rodzinę. Z Waszymi poglądami.

                  Ja z moim bratem byłam bardzo zżyta, pomagaliśmy sobie dużo i  ciężko mi było kiedy miał już żonę, zrozumieć, że na mnie pora już…ale to mój brat mi to uświadomił… czasem nie widzimy pewnych spraw,które dla innych są istotne, ale jeśli ktoś nam informuje, że coś mu się nie podoba należy uszanować jego zdanie. Ja wiem, że w weekendy się ich nie nachodzi, bo to jedyny czas kiedy mają dla siebie. Moja mama nie jeździ jeśli nie jest zapraszana, czasem mam odmienne zdanie co do wychowania dzieci, ale się nie odzywam i nie udzielam porad, jeśli mnie o to nie prosi. Mój brat dorósł, niestety taka jest kolej rzeczy. I dzięki temu mam dobre relacje z bratową. I mam przecież swoje życie.

                  „Pozwólmy ludziom żyć według ich własnego uznania”. Lubię to motto.

                  Jeśli Twój partner dostrzeże problem, czego Ci życzę, „stworzycie życie według własnego uznania”. Nie daj sobie wmówić, że nie ma problemu. Powinnaś cieszyć się z relacji ze swoim partnerem, a nie zaprzątać sobie głowę niedoszłą teściową. Chora nie jest…męża ma…i jakby ją odwiedził 2 razy w miesiącu, nic by się nie stało. Rozmawiaj,rozmawiaj i obserwuj na ile on chce zmian i na ile liczy się z Twoim zdaniem. Pewnie, że nie chce zranić mamy i Ciebie, ale odpowiedzialny mężczyzna, który ma mieć rodzinę powinien dorosnąć. Macie jeszcze całe życie przed sobą, a dzieci, które pragniesz mieć potrzebują mamy spokojnej i ojca, który pokaże dzieciom, że jego żona, a ich mama jest ważna.

                  Dorosladziewczynka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 13

                    Dziękuję Ci Edyto za Twoje mądre słowa.
                    Dziś przeżyłam szok- umówiłam się z moją przyszłą szwagierką na kawę. Byłam pozytywnie nastawiona. Rozmawiałyśmy na różne tematy- plany na przyszłość, dzieci etc. Nagle usłyszałam pytanie, które zwaliło mnie z nóg: CZY MYŚLISZ,ŻE ZACHORUJESZ TEŻ TAK JAK TWOJA MAMA? Moja mama cierpi na schizofrenię paranoidalną. Wtedy uświadomiłam sobie, że to właśnie o to chodzi. O ten ich lęk, niepewność, czy jestem odpowiednią partnerką dla niego.
                    Kiedyś jego matka zapytała się mnie, czy ja go naprawdę kocham.
                    Myślę,że boją się o niego, że wyrządzę mu krzywdę? Że będzie cierpiał.
                    Sama kiedyś się nad tym zastanawiałam, czy grozi mi ta choroba,ale ja i moja matka jesteśmy tak różne,tu dochodzą inne czynniki społeczne, a czytałam, że SCHIZOFRENIA NIE JEST DZIEDZICZNA i ryzyko zachorowania dziecka wynosi 17%, gdy choruje jeden z rodziców.
                    Czy może oni mają rację i i ich troska jest uzasadniona?
                    I te wszystkie rozmowy z nimi sprawią, że czuję się nikim, czuję się niewarta jego i jego miłości. Rozgrzebują stare rany, zapominam wtedy, kim jestem, zapominam o swojej wartości.
                    Mam jeden wielki mętlik w głowie!
                    Pomocy! 🙁 🙁 🙁

                    Albatros
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 27

                      Cześć,

                      wiesz moim zdaniem to mało ważne czy „schizofrenia” jest dziedziczna. Pytanie co zrobi Twój partner gdy w waszym związku pojawi się taki problem jak zjawisko schizofrenii. Czy ucieknie, czy będzie trwał przy Tobie? Czy w takiej sytuacji, czy w jakiś innych trudnościach chodzi o to samo, o to ,żeby był lojalny wobec Ciebie, a z Twojej strony odbieram, że jesteś mu oddana i Ci zależy, nie widać tego z drugiej strony. 3maj się też miałem ciężki dzień i podobnie jak Ty żyłem czymś co się jeszcze nie wydarzyło, mi udało się uspokoić i jest ok tego samego życzę Tobie pozdrawiam.

                      Dorosladziewczynka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 13

                        Hej Albatros,

                        dziękuję za wpis. Co sprawiło, że Twój dzień był ciężki, chętnie posłucham. Czym żyłeś ,co się nie wydarzyło i jak uzyskałeś ten spokój?

                        Pozdrawiam również:-)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.