Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pozegnalam Matke…

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • OMEGA
    Uczestnik
      Liczba postów: 20

      Wczoraj pochowałam moja matke alkoholiczke. Zmarła majac 45 lat… Zawsze uwazala, ze ma kontrole nad piciem i ze nie jest alkoholiczka. Doprowadzila do tego, ze w tak mlodym wieku umarla sama, w pustym mieszkaniu… Brak mi słow…

      Edytowany przez: OMEGA, w: 03.05.2007 16:06

      Edytowany przez: OMEGA, w: 03.05.2007 16:14

      agana
      Uczestnik
        Liczba postów: 92

        Ja pochowałam swoja Mamę (alkoholiczkę) w grudniu.
        Omega bardzo Ci wspołczuję.

        OMEGA
        Uczestnik
          Liczba postów: 20

          Agana…
          Dziękuję za wspołczucie i Tobie też wspołczuję.
          Wiesz, wiele razy projektowałam sobie w umyśle jak to będzie wygladało, ale nie sadziłam, że będzie aż tak straszne. Najgorsze, że nie potrafiłam Jej pomoc… Znow czuję się za wszystko odpowiedzialna, za długi, picie… Jestem DDA,ale sama nie piję. W tej chwili trochę tego żałuję, dobrze byłoby się znieczulić…

          agana
          Uczestnik
            Liczba postów: 92

            Omega doskonale wiem co teraz przechodzisz…najgorsze sa poczatki;choc u mnie minęło 5 miesięcy nadal jest to dla mnie trudne …Na pewno jest to mkoje najgorsze doswiadczenie jakie mnie spotkało ,"chować "rodzica jest tragicznym doswiadczeniem…
            Mowisz ,ze najgorsze jest to ,ze nie potrafiłas pomoc Mamie hmm…dokładnie takie same miałam mysli…ale nie byłaś w stanie Jej pomoc tak jak ja nie mogłam ,nie mamy takiej mocy..na pewno zrobiłas wszystko co mogłas zrobić;tak jak ja
            zrobiłam.Rowniez wiele razy projektowałam sobie jak to będzie ,gdy moja Mama sie zapije (wiele razy zyczyłam jej smierci – miałam juz tak dość)-nie odzwierciedla to w zaden sposob przezycia ,ktore towarzysza gdy w rzeczywistosci trzeba zmierzyć się ze śmiercia rodzica.
            .Ruszyło mnie to co napisałaś,bo dokładnie przypomniało mi się to co przezywałam ,to co odczuwałam te 5 miesiecy temu cierpienie,niedowierzanie,rozpacz,bol ktory był odczuwalny rowniez fizycznie i samotność.
            Nie znajdę słow na ukojenie Twojego bolu (choc bym chciała bardzo,bo wiem co to znaczy) po prostu nie ma takich słow…
            Przez pierwszy miesiac żegnałam się emocjonalnie z Mamaa w samotności -nie wiem ,czy to dobry sposob…mi najl;epiej było samej z tym wszystkim…
            Psycholog doradził mi abym jak najszybciej zmieniła umeblowanie w domu po mojej Mamie i abym jak najszybciej pochowała w karton Jej osobiste rzeczy-zrobiłam to na 3 dzien po pogrzebie-chowajac te wszystkie Jej rzeczy osobiste żegnałam się emocjonalnie-nie rozumiałam jeszcze po co mam to zrobić ,ale rzeczywiście pomogło.
            Gdybys miała taka potrzebę to zostawiam moj numer gg 5672347

            Edytowany przez: agana, w: 01.05.2007 17:57

            annaanna
            Uczestnik
              Liczba postów: 448

              Wiem dobrze, co czujecie, bo 3 dni temu minęły dwa lata od śmierci mojego ojca alkoholika.Byl juz tu taki watek, kiedy rozmawialiśmy o tym.to tak jest,że cierpimy po naszych rodzicach alkoholikach jeszcze bardziej, bo w pewien sposob płaczemy tez nad soba, nad naszym straconym dziecinstwem , no i to uczucie winy, ktore w nas tkwi tak głęboko.Ja myśle, że usuwanie rzeczy jest dobrym sposobem nie dla wszystkich, w moim przypadku przyniosło to odwrotny skutek.Kiedy moja mama niszczyla jego listy i wyrzucała ubrania, czułam się jeszcze gorzej,To samo opowiadala mi znajoma,Po prostu trzeba przezyc załobę, zanleżc jakaś formę, ktora przyniesie ci ulgę,Ale rozpacz zmniejszy niestety tylko czas.I rozmawiaj z ludzmi, jezeli masz z kim, a jeżeli nie masz to sprobuj opisywać tu na forum co czujesz,Pozdrawiam i jestem z Toba.

              AnnaMaria
              Uczestnik
                Liczba postów: 212

                Wyrazy wspołczucia Droga Omego.
                Nie mogę powiedzieć, że wiem co czujesz bo nie byłam w takiej konkretnie sytuacji. Ja rownież pochowałam swoja Mamę, jednak to nie ona była alkoholiczka i moja żałoba miała wszystkie cechy prawdziwego żalu i smutku po utracie bliskiej mi osoby.
                Co innego jest powodem mojego głosu. Poczucie winy, o ktorym piszesz jest bardzo niebezpiecznym uczuciem. Ja przynqjmniej tak mam. Potrafiło mnie zwalić z nog. Było czymś tak obezwładniajacym, że przysłaniało wszystko inne co naokoło się działo. Nie pozwol aby bezpodstawne poczucie winy, ktore na dzien dzisiejszy nic pozytywnego wnieść nie może, zniszczyło to co ma przynieść Ci dalsze życie.
                Co do alkoholu jako środka znieczulajacego. Ja miewałam okresy w swoim życiu, kiedy to stosowałam alkohol jako taki zieczulacz. Działa tylko na mgnienie oka. Potem wszystko jest takie samo. Zaręczam, że nie masz czego żałować. Takie zachowanie rownież wzbudzało we mnie poczucie winy.
                Poczucie winy jako podstawa mojej egzystencji. To jest ( a może był) jeden z moich problemow. Zadbaj, aby nie stał się Twoim.

                Siły i mimo wszystko uśmiechu.

                OMEGA
                Uczestnik
                  Liczba postów: 20

                  Dziekuje za wsparcie. Moj Ojciec alkoholik zmarł 2 lata temu. Teraz się zastanawiam co by było gdyby… Na pogrzebie była koleżanka Matki z lat szkolnych, w tym samym
                  wieku. £adna, zadbana, pachnaca, elegancka, no i oczywiście trze¼wa. Kontast mnie wprost zdzielił między oczy!
                  Z jednej strony mam żal do Matki, a z drugiej żal mi Jej! Zn
                  ow miotaja mna sprzeczności… ¯yczę siły wszystkim, ktorzy sie z tym borykaja…

                  Gonzo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 512

                    Kilka lat temu moja mama chciała się zabić przez mojega ojca paranoika ;-(
                    ktory potrafi tylko zmuszać i zastraszać żeby inni robili to co chce albo śpi…

                    Dlaczego ofiara tak łatwo/chetnie? oddaje swoje życie dla kata?
                    Skad to się wykształciło, po co?

                    Wtedy bardzo się bałem, zawsze przedtem uwazałem, ze nie jest tak żle, że inni maja wieksze problemy, a tutaj był namacalny, przed oczami, że będę całkiem sam i na dodatek z nim…

                    Jak namowić mamę do terapii, żebym nie musiał jej opłakiwać…
                    jak uwolnić się od kata…
                    jak przestać się bezradnie uśmiechać kiedy inni sr.ja mi na głowę…
                    jak przestać bać się ludzi że odkryja "prawdę"
                    ile można im powiedzieć a co lepiej zatrzymać dla siebie…
                    jak zajac się własnym zyciem a nie cudzym…
                    jak pozwolić bratu z podstawowki normalnie się rozwijać a nie kształcić w "rozwiazywaniu problemow dorosłych"

                    mam przed soba malutka nadzieję na lepsze jutro bez niego, nie moge jednak zostawić mamy a ona nie chce się zmieniać.
                    jak ja przekonać że ja nie mogę jej zawsze bronic i ze ona może to sama robić…?

                    annaanna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 448

                      Gonzo, przyjacielu….jestes typowym dzieckiem bohaterem, poczuwasz się do opieki nad rodzina, nad matka i bratem, ktorych chcesz obronic przed ojcem i uważasz, że gdyby nie Ty to zginęliby oni ,Ja wiem dobrze jak to jest, bosama taka byłam i pewnie jeszcze jestem,Twoja matka jest po prostu osoba wspołuzalezniona i nigdy jej nie namowisz na terapię, tak jak i ja nie namowiłam swojej,Bo mimo rozpaczy , łez, zaklęć, czy nawet prob samobojczych osobie wspoluzależnionej sytuacja w ktorej się znajduje w jakiś sposob odpowiada,£atwiej jest tkwić w nieszczęściu, niz coś zrobić, tym bardziej że terapia to praca naprawdę ciężka.Myśl o sobie, myśl o sobie.Uwierz mi, bo jestem dużo starsza i naprawdę na swojej skorze przerobiła ten problem,Dlatego mam prawo Ci powiedzieć: nie jesteś w stanie uzdrowić swojej rodziny, nie jesteś w stanie pomoc matce, a jezeli chcesz ochronić brata, to najpierw zawalcz o siebie i wtedy kiedy staniesz na nogi pomożesz mu…..Twoim obowiazkiem jest przede wszystkim dbanie o siebie.Dla nas DDa dbanie o siebie to jest walka o życie, nasze życie….Powodzenia i odzywaj się często , bo bardzo Cię lubię :rolleyes:

                      OMEGA
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 20

                        Gonzo, wspominasz o bracie…ja z jednej strony zawsze chcialam miec bratnia dusze w postaci rodzenstwa, a z drugiej strony dziekowalam Bogu, ze to co mnie spotkało skupilo sie na mnie. Wydawalo mi sie, że jestem w stanie znieść wszystko, ze ja to jestem super silna, nikt i nic mnie nie zrani…stałam sie przez to nieczuła i niewrażliwa suka. Ale tylko na zewnatrz, w środku wulkan emocji. I zawsze sama. Wspieraj i chron więc brata, macie siebie!

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.