Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pozegnalam Matke…

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
  • Autor
    Wpisy
  • Estera Milewska
    Uczestnik
      Liczba postów: 542

      Wspołczuję Ci Omega. Moj ojciec alkoholik zmarł ponad 1,5 roku temu. Zmarł w wieku 50 lat. Wykonczył go alkohol i nerwy. Zmarł na moich rękach. Przez całe życie probowałam sprawić, żeby przestał pić. Na nic to się zdało. Tamtego feralnego dnia to ciotka ściagnęła mnie od sasiadow z krzykiem, że ojciec zemdlał. Gdy przybiegłam do domu, on leżał na podłodze, jego serce nie biło już, a on nie oddychał. Pierwsza rekacja – nie wiem, co robić, nie dam rady. Druga – rozpoczęcie reanimacji. Walczyłam o jego życie przez 15 minut, aż do przyjazdu karetki. Reanimacja lekarzy trwała jeszcze 45 minut. Ja stałam obok, tuliłam matkę i czułam potworny wewnętrzny spokoj. Słyszałam w głowie głos: to już koniec, on już nie żyje. Nie udało się go uratować. Czułam i nadal czuję się winna, bo nie udało mi się zrobić nic, by wyciagnać go z nałogu, ani teraz kiedy moja reanimacja zawiodła. Poza tym jeszcze kilka dni wcześniej (bo on od prawie miesiaca wtedy był na urlopie, więc non stop były w domu awantury) płaczac wieczorem na ławce przed domem poprosiłam Boga: Boże zrob coś, bo ja już dłużej tego nie wytrzymam. Ciagle, gdzieś w podświadomości tkwi we mnie poczucie winy za tamte słowa i za tamten dzien, choć wiem, że zrobiłam bardzo dużo. Pogrzeb oczywiście spadł na mnie i cała organizacja oraz załatwianie papierow. Moja siostra ani moja matka nie były w stanie niczego załatwić. Gdy kazano mi wybrać trumnę, myślałam, że zemdleję. Chyba nie zemdlałam tylko dzięki Bogu. Wiem i rozumiem co przeżywasz. Trzymaj się!

      OMEGA
      Uczestnik
        Liczba postów: 20

        Estera… wstrzasnał mna Twoj post. U mnie wygladalo to inaczej. Mieszkam teraz w innej czesci Polski niz moja matka i o jej smierci powiadomila mnie policja. Nie wiem nawet kiedy zmarła. Wiem tylko kiedy ja znaleziono. ¯ałuje tylko ze uparłam sie na przeczytanie notatki policyjnej z tego zdarzenia… powiem tylko tyle, że mogła tak leżeć od okolo tygodnia.
        To z czym nie moge sobie teraz poradzic to znow sprzeczne uczucia ktore mna targaja..c.d.n

        OMEGA
        Uczestnik
          Liczba postów: 20

          Sorry, ale pisze z tel. kom. i mam ograniczona liczbe znakow na jedna wiadomosc. A wracajac do uczuc, to bol i żal mieszaja sie ze zloscia, poczucie osamotnienia i gorycz z … ULG¡? Czuje chyba cos na kształt ulgi, bo wiem ze ani siebie ani nikogo innego juz nie skrzywdzi. Nawet, gdy mieszkalam daleko, trwałam w stanie 'pogotowia’ czekałam na kolejny ciag pijacki, awantury, bojki. A teraz wiem, ze to sie juz nie zdarzy, dziwne jest to uczucie.

          agana
          Uczestnik
            Liczba postów: 92

            Tez czułam ulgę…przez głowę przelatywały rozne mysli,ze już nigdy nie będę musiała czuć smrodu alkoholu,że już nigdy nie będe musiała znosić pijackich awantur,ze teraz w konu będę mogła zapraszać do siebie ludzi ,bo już nie będe musiała się wstydzić,ze już nie będe musiała się bać,że już kazdy dzien będzie bardziej przewidywalny i wiele ,wiele innych jeszcze mysli mi się pojawiało .Zastanawiałam się jak bedzie teraz wygladało moje zycie bez alkoholiczki,bez tego problemu,sama swiadomość tyego,że już nigdy nioe bedzie przy mnie alkoholika i "takiego" zycia to było coś dla mnie bardzo dziwnego,nie umiałam sobie wyobrazić,uwierzy ć,ze to już koniec ,że już zaden uzależniony człowiek nie będzie przy mnie-i te mysli przynosiły ULGE.Tez wtedy czułam się winna za to,ze czuję ulgę ;myślałam sobie człowiek umarł a ja czuję ulgę,ale jest to naturalne uczucie do sytuacji w jakiej się znajdowałam ;niestety jest to smutne i przykre ale takie sa realia.
            Poczułam tez w sobie taka wielka siłe,pomyslałam sobie ,że jeśli dałam radę zmierzyć się ze śmiercia matki(bo w pierwszej chwili miałam ochotę uciec od tego wszystkiego) dałam radę wszytsko zorganizować(najgorsze było wybieranie trumny i ubioru) ,uczestniczyć w pogrzebie tak…pomyślałam sobie ,że człowiek ma w sobie olbrzymie,niewyobrażalne pokłady siły.
            Omega kazde uczucie jakie się teraz w Tobie pojawia jest naturalne i jest dobre,bo to czujesz i masz prawo czuć.Trzymaj się .

            Edytowany przez: agana, w: 02.05.2007 10:43

            OMEGA
            Uczestnik
              Liczba postów: 20

              Agana… dziekuje za Twoja historie. Ja jako jedyne dziecko i czlonek rodziny tez załatwiałam pogrzeb. Trumna nie byla otwarta z oczywistych powodow. Ja z kolei dostalam obsesji, zeby wszystko co mozliwe było białe, kwiaty, rożaniec, tabliczka. Chcialam zeby choc raz wszystko bylo czyste, nieskalane. Dziwne skojarzenia, ale nie mam na to wplywu. Czuje sie jakby to byl przełom, mimo, ze od dawna nie mieszkałam z matka… to jest przelom.

              agacik81
              Uczestnik
                Liczba postów: 20

                Witam!
                Ja (oczko w głowie tatusia) w grudniu pożegnałam mojego ojca i muszę przyznać przeżyłam to strasznie mocno.
                "W naszym niepowtarzalnym życiu mamy dwie drogi: drogę Naszego egoizmu i drogę miłości"

                butterfly
                Uczestnik
                  Liczba postów: 31

                  witajcie.
                  Podziwiam Was a wasza sile. za to, ze potrafiliscie dokomczyc te wszystkie pogrzebowe sprawy….
                  Moj ojciec alkoholik, zyje, choc nie widzialam go od ponad 10 lat, domyslam sie, ze sprawy pogrzebu spadna na mnie.. Mino, ze mowie, ze nie uronie jednej lzy jak umrze, podswiadomie wiem, ze bede w rozsypce, zaczne sie obwinac,za brak kontaktow z nim……

                  OMEGA
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 20

                    Co mi przyszlo do glowy a’propos zalatwiania pogrzebu. Kiedy zalatwialam formalnosci z lekarzem pogotowia, ktory stwierdzil zgon, co w zaistniałej sytuacji nie bylo trudne, zapytal mnie na co chorowal ojciec. Dopiero gdy zobaczyl moje zdziwienie i oburzenie raczyl zajrzec w karte i doczytac, ze chodzi o matke. Makabryczna pomylka. Tenze lekarz stwierdzil zgon u kobiety, w jej wlasnym mieszkaniu, gdzie byly wszystkie dokumenty, rozpoznanej przez..

                    OMEGA
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 20

                      …sasiadow i wpisal w karcie N.N. 3 godziny zajelo mi odkrecanie tego. W dwoch urzedach nie wydano mi kompletu dokumentow i musialam sie wracac. Zmarnowalam mase czasu z powodu banalnych pomylek. Dlatego wiem juz co to znaczy i wspolczuje wsz ystkim ktory maja to za soba i przed soba tez. Taki juz nasz los….

                      agana
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 92

                        U mnie natomist lekarz nie chciał wystawić aktu zgonu bo nie mogłam znależc dowodu osobistego mojej Matki więc zaden zakład pogrzebowy bez aktu zgonu nie chciał przyjechać.tak więc musiałam najpiwer jechać do urzędu po zaswiadczenie dopiero potem na pogotowie i czekać na lekarza ok godziny aż łaskawie wystawi ten cholerny akt zgonu – zajęło mi to parę godzin a w tym czasie moja Mama lezała w domu -to było straszne;w głowie mi się nie miesci przywiazywanie wagi w takich sytuacjach do biurokracji ,skoro zidentyfikowałam ….
                        Pominę już samo mnie potraktowanie przez lekarza wkurzał się na mnie ,że nie mogę znależć dowodu,bo mu baqrdzo się spieszyło ,darł na mnie mordę ech…brak słow …Nie byłam przygotowana na taka sytuację ,teraz już wiem czego mozna się spodziewać.
                        Dlatego Omega wcale mnie nie zaskoczyło to co napisałaś o podejściu lekarza(już mnie chyba nic w życiu nie zaskoczy) to jest nieludzkie,brak słow,wyobrazam sobie co musiałaś czuć i wspołczuję Ci.

                        Edytowany przez: agana, w: 02.05.2007 17:48

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 28)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.