Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Święta Bożego Narodzenia

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 48)
  • Autor
    Wpisy
  • doris
    Uczestnik
      Liczba postów: 396

      Czekacie na nie, a może się boicie?
      Jak będzie, jaka atmosfera, z kim je spedzacie?

      Ja się powoli zaczynam stresować. Mąż będzie pracować. A ja nie wiem, gdzie mam się podziać. Jechać sama z malym do rodzicow czy zostać w domu.

      Jakie macie plany?

      cichociemna
      Uczestnik
        Liczba postów: 17

        To będe niezły stres.
        Z deszczu pod rynn uciekam na swięta, z domu, gdzie ojciec pije do babci, gdzie pije wujek…
        Coż u mnie to pokoleniowa choroba ten alkohol wyzwalający agresję.
        Narazie specjalnie nie stresuję się i w ogóle mam coraz więcej dystansu i spokoju do tego. 22 lata stresowania się powoli mnie znieczulają.
        w końcu co będzie, to będzie prawda?
        a że nie mam dokąd uciec na święta, to posiedzę z alkohoikiem

        doris
        Uczestnik
          Liczba postów: 396

          Mnie kusi, żeby wyjechać w gory, ale niestety nie dam rady w tym roku z uwagi na pracę męża. Zostawić ten cały smętny nastrój i zrobić sobie mini wakacje.

          Swięta zawsze były "dziwne". Nie wiedziałam dlaczego, a teraz już wiem. Dla babci to był totolotek: dziadek sie upije czy nie. Jak dziadek umarł, było smutno, bo go zabrakło (to był taki typ alkoholika, ktorego nie dało się jednak nie kochać). Teraz atmosfera jest straszna: mama popija, babci przypomina sie to, przez co sama przechodziła z dziadkiem, więc aktualnie obie sklócone. W tym wszystkim ja, niepotrafiąca się odnaleźć w takich klimatach i moje jeszcze całkiem niewinne dziecko.

          Czy w rodzinie z problemem alkoholowym komuś zalezy na nastroju, na posiłkach, na tradycji, na czymkolwiek. U mnie to było na zasadzie "odwalenia" obowiązku

          Katarzynka21
          Uczestnik
            Liczba postów: 808

            U mnie swieta to taki czas, w ktorym albo byly awantury, albo stress, albo czekalo sie na te dwa i nawet jak jakos by bylo to i tak atmosfera zwalona, bo przeciez wszyscy zdenerwowani. W mojej rodzinie pochodzenia to taki czas, w ktorym jak pies kazdy czekal, ze mu sie oberwie, ze tacie znowu sie cos nie bedize podobac, ze cos bedzie nie tak, ze znowu bedzie krytykowanie, ze za duzo jedzenia i jak swinie bedziemy zrec przez kilka dni, lub za malo i az wstyd. To czas, w ktorym na sile stroilismy sie do wigilii, zeby zminimalizowac szanse, ze tata bedize mial sie do czegos przyczepic. To czas, w ktorym podejscie do stolu wigilijnego bylo chwila prawdy. Wszyscy spieci, zestresowani, usmiechajacy sie na sile. Caly czas wyostrzona uwaga, zeby nie poruszyc niewygodnego tematu, zeby nie zaczac jakiejs dyskusji, w ktorej ktos mialby inne zdania niz tata. No i tak fajnie bylo. Superek! A najlepsze bylo lamanie sie oplatniem i skaldanie zyczen-moje ulubione 😉

            A w zeszlym roku nie poszlam do rodzicow na swieta i bylo fajnie. W tym roku tez z nimi ich nie spedze, chyba ze mama do mnie przyjedzie, bo moja noga w tamtym domu na swieta nie postanie i taty tez do mnie nie zaporsze-oczywiscie. I ciesze sie, ze w koncu zdobylam sie na wlasne zycie, na luz, na swobode i spokoj. Pewnie zorganizuje wigilie z mezem u nas, moze wpadna moi tesciowie, moze siostra, babcia, to sie okaze. Pozegnalam stres wsrod bliskich w zeszlym roku i rozpoczelam swobodne zycie wsrod tych bliskiech, ktorzy mi ta swobode umozliwiaja a nie ograniczaja. Dla mnie najgorsze bylo ciagle napiecie, kontrolowanie samego siebie i innych, zeby zapobiec katastrofie. A przeciez tak na prawde nic nie mozna bylo zrobic, jak byl zly nastroj to awantura murowana mimo usilnych zabiegow.

            A alkohol to byla sprawa drugorzedna. Czasem nawet robilo sie po nim luzniej, choc czesto niezla obora byla. I tak mi teraz przyszlo do glowy jak moj ojciec spotkal sie kiedys z moimi tesciamy i nami u moich rodzicow w domu. Zawalil sie i do mojego tescia: "No co Tobie zona tez dupy nie daje?". Jezu, ale z niego jelop.Tak mi sie skojarzylo, bo bylo to tuz przed Wigilia.

            dominiak
            Uczestnik
              Liczba postów: 96

              zgadzam sie z doris ze jest to odwalenie obowiązku. w sumie u mnie to tylko kolacja, na szczescie bez ojca. raz zrobil nam taką wigilie, i od tego czasu nie ma w ten dzien go z nami. choc zawsze sie boje ze to sie powotorzy. jak w kazdy inny dzien sie boję…

              dota
              Uczestnik
                Liczba postów: 302

                a ja czekam na te święta. owszem, atmosfera w domu jest ważna, nawet bardzo, ale najistotniejsze jest przecież to, że to są urodziny naszego Boga, i On może się w naszych sercach narodzić mimo kłótni i awantur przy stole wigilijnym, mimo przeklinającego i złorzeczącego, śmierdzącego spirolem ojca, lamentującej matki, mimo obrażonego rodzeństwa itd.
                myślę, ze nasze przeyżywanie świąt jest kwestią naszego podejścia, czy jest to przeżycie duchowe czy tylko przymusowy zjazd rodzinny.
                zyczę Wam już teraz, aby to było to pierwsze:)

                ananke24
                Uczestnik
                  Liczba postów: 202

                  ja również czekam na te święta…przyjedzie z daleka mój Pan i Władca 😉 a po świętach porywa mnie do siebie na stałe…
                  poza tym, że w koncu będziemy razem, to w pierwszy dzionek świąt zostanę chrzestną matką…
                  i przyznam się, że są to drugie święta, na które czekam, których czas coś będzie dla mnie znaczył, których się nie boję, podczas których na pewno nie będzie alkoholu i mam nadzieję, że tak jak w zeszłym roku – będzie radość, śmiech i ciepła atmosfera…której nie pamiętam z dzieciństwa, ale wiem, jak wiele znaczy…
                  pozdrawiam, a.

                  Anonim
                    Liczba postów: 233

                    A co to sa swieta? Ja se boje rok temu gdy moj mezczyzna zaprosil mnie na wigilie ucieklam bo czulam ze tam niepasuje niewiem co to sa prawdziwe swieta Niewiem co zrobie w tym roku boje sie a za rok bende miala juz wlasna rodzine i pierwsze w zyciu swieta moje swieta….. [img size=104]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/imagesda.jpg[/img]

                    joel44
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 110

                      Ja bym najchetniej je przespal, niestety. W tym roku bardzo pechowym za stolem wigilijnym z racji uplywu czasu i tego co nieuniknione bedzie kilka pustych krzeseł 🙁
                      Do tego jeszcze bedzie jej brak …

                      doris
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 396

                        edziatko napisał:
                        „A co to sa swieta? Ja se boje rok temu gdy moj mezczyzna zaprosil mnie na wigilie ucieklam bo czulam ze tam niepasuje niewiem co to sa prawdziwe swieta Niewiem co zrobie w tym roku boje sie a za rok bende miala juz wlasna rodzine i pierwsze w zyciu swieta moje swieta….. [img size=104]http://dda.pl/components/com_simpleboard/uploaded/images/imagesda.jpg[/img]”

                        Edziatko, a tych swoich pierwszych Swiąt też się boisz? Masz jakąś wizję jak będą wygladaly? Co przygotujesz, czy będziecie spiewać kolędy, kogo zaprosisz, etc?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 48)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.