Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD …to taka straszna trwoga…

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • YokoOno
    Uczestnik
      Liczba postów: 339

      http://www.youtube.com/watch?v=c_G4ogetXuQ

      🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂 🙂

      Luke
      Uczestnik
        Liczba postów: 158

        ” Nie odgradzać się od tych,którzy nas kochają i wyciągają do nas pomocną dłoń.Złapać ją. ”

        Niestety nie widzę czegoś takiego.

        „Zburzyć mur wokół siebie.Otworzyć się.I pomalutku będzie dobrze”
        Tak, łatwo się mówi.

        http://www.youtube.com/watch?v=c_G4ogetXuQ”

        Mam mieszane uczucia do tej piosenki. Bardziej mnie chyba pcha w stronę powrotu do znieczulaczy albo od razu na sznur.

        Może zbyt czarno wszystko widzę. Ale trudno mi wykrzesać pozytywne nastawienie z niczego.

        YokoOno
        Uczestnik
          Liczba postów: 339

          Jest smutna ale tak wiele w niej prawdy.

          Gonzopl
          Uczestnik
            Liczba postów: 2160

            „Niestety nie widzę czegoś takiego.”
            Tu, w naszych wypowiedziach też nie?

            Zgadzam się z YokoOno, największą frajdę i zadowolenie sprawia dawanie siebie. Dzielenie się sobą, rozmowa, pomoc.
            Nie oczekiwanie aż mnie ktoś da siebie.

            Pozdrawiam.
            M.

            Anonim
              Liczba postów: 20551

              „Zgadzam się z YokoOno, największą frajdę i zadowolenie sprawia dawanie siebie. Dzielenie się sobą, rozmowa, pomoc.
              Nie oczekiwanie aż mnie ktoś da siebie.”

              Ale taki właśnie jestem. Kiedy ktoś o coś pyta, czegoś potrzebuje zawsze staram się pomóc, coś podpowiedzieć. Często wręcz wydaje mi się, za dużo myślę o innych a tymczasem zaniedbuje siebie. Też jakieś to niezdrowe mi się wydaje. Tymczasem w drugą stronę to jakoś nie działa.

              „Rozmawiać,rozmawiać,rozmawiać,dzielić się sobą z innymi.”

              Ok. Niektórzy tutaj na forum napisali, że żyją jakby za szybą. To w moim przypadku ta szyba długo nie była nawet przezroczysta. Kiedyś mimo tego, że dzieciństwo spędziłem w domu z agresywnym ojcem pijakiem jakoś sobie z tym radziłem. Miałem 2 starszych braci z którymi się wychowałem i zawsze między sobą mogliśmy przegadać pewne rzeczy, wesprzeć się. Starszy z nich spełniał wiele funkcji ojca, był w wielu sprawach autorytetem, kimś na kim mogłem się wzorować. Niestety w pewnym momencie w odstępie 2 lat zmarli oboje. Po tym zacząłem żyć jak robot. Na autopilocie do pracy a w czasie wolnym znieczulałem się. I przez ten czas moje życie się zmieniło. Znajomi, których teraz chciałbym mieć, odsunęli się a w ich miejsce pojawili się entuzjaści znieczulania. Teraz już z doświadczenia wiem, że chroniczne znieczulanie to kierunek ku przedwczesnej śmierci. Nie chcę umierać ale już zapomniałem po co żyję. Znieczulacze poszły na bok i zrobiło się w koło mnie pusto. Reszta rodziny mieszka w więzieniu (oczywiście ojciec pijak, w końcu się doigrał, szkoda że nie wcześniej), na drugim końcu Polski oraz za granicą. Ja natomiast mieszkam sam i sobie wegetuje zastanawiając się po co.

              Dlatego jak słyszę w piosence, że …jak na deszczu łza ten świat nie znaczy nic… to zadaje sobie pytanie po co to wszystko. Przecież można się znieczulić na stałe.

              Miłego dnia życzę. Trochę się wygadałem, że tak powiem więc może i mój będzie w miarę lekki.

              wojteksk
              Uczestnik
                Liczba postów: 48

                Dzieki za to, co napisales.

                Podzielam chyba wszystkie Twoje uczucia. To poczucie pustki i zastanawiasz sie co zrobic, by je wypelnic…

                Ktos napisal, by dostrzec ludzi, ktorzy Cie kochaja… Ja staram sie pracowac nad tym, jakos na razie tlumow takich ludzi wokol siebie nie widze… Ale wierze, ze sie to zmieni… 😉

                Pozdr serdecznie,
                Wojtek

                Gonzopl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2160

                  O… I to mi się bardziej podoba. 🙂

                  Wiecie, co jeszcze sobie uświadomiłem…. Nie jestem już zaborczy, nie mam oczekiwań wobec ludzi, bo te rodzą rozczarowania. Ten powinien zadzwonić, a ta powinna się zainteresować… Nieprawda. To ja powinienem zadzwonić, jeśli czuję potrzebę. I nie kombinować, co kto sobie pomyśli, bo tego nie wiem.
                  warto brać,akceptować ludzi takimi, jacy są, a nie żądać by byli tacy, jak ja chcę.

                  Pozdrawiam.
                  M.

                  Luke
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 158

                    „nie mam oczekiwań wobec ludzi, bo te rodzą rozczarowania. Ten powinien zadzwonić, a ta powinna się zainteresować… Nieprawda. To ja powinienem zadzwonić, jeśli czuję potrzebę. I nie kombinować, co kto sobie pomyśli, bo tego nie wiem.
                    warto brać,akceptować ludzi takimi, jacy są, a nie żądać by byli tacy, jak ja chcę.”

                    No to jedna sprawa dotarła. Ciesze się a jednocześnie jak widzę ile pracy przede mną…
                    W głowie pewnie mnóstwo chorych schematów uklepanych przez lata. Dzięki za wszystkie Wasze opinie.

                    Gonzopl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2160

                      Luke zapisz:
                      „]No to jedna sprawa dotarła. Ciesze się a jednocześnie jak widzę ile pracy przede mną…
                      W głowie pewnie mnóstwo chorych schematów uklepanych przez lata. .”
                      To prawda. 🙂
                      Mnie wiele dała dwuletnia terapia w kierunku mojego uzaleznienia.
                      I mnóstwo pracy własnej, czytania, myślenia, słuchania innych.

                      Pozdrawiam.
                      M.

                      jezebel101
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 112

                        ja rowniez czesto czuje sie samotna. Nie mam duzego grona osob z ktorymi naprawde sie czuje . Czesc z nich rozsiana jest po calej Polsce wiec tez nie moge sobie z nimi wyskoczyc spontanicznie "na piwko". Ciezko naprawde poznac osobe w ktorej towarzystwie mozna czuc sie naprawde dobrze i ma sie poczucie ze nadajemy na tej samej fali;) . Do tego powraca do mnie samotnosc z powodu braku drugiej polowy. jestem sama cztery lata, po drodze byly tylko niezbyt udane znajomosci. Niestety nawet najlepsza kolezanka nie zastapi poczucia bycia kochanym przez przez druga osobe.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 26)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.