Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Za dużo nacisku
-
AutorWpisy
-
Byłam w ten weekend na rekolekcjach w Krzydlinie. Rozmawiałam z dziewczynami w pokoju i na spotkaniach. Zwierzyłam sie, że moja psycholog mnie naciska i zmusza do pewnych rzeczy. Jak byłam w kwietniu na rekolekcjach, poznałam wielu fajnych ludzi i dodatkowo chłopaka. Jak przyjechałam do domu i spotkałam się z psycholog i powiedziałam o swoich fantazjach i emocjach związanych z tym chłopakiem, oraz to, że może chciałabym w przyszłości się z nim spotkać sam na sam., a ona mi na to ,,że w terapii jest wzbronione spotykanie sie z chłopakami i kontakty seksualne”, myślałam że jej kopa wysadzę, wtedy tylko spuściłam głowe i pomyślałam, że skoro psycholog ma rację i jest dla mnie autorytetem to na peno wie co jest dla mnie dobre. Ludzie z Krzydliny od razu i psycholog tamtejszy powiedziali mi, że psycholog nie ma prawa zabraniać kontaktów z chłopakami, czy samego sexu, bo to chore i teraz nabrałam pewności siebie i chce napisać na kartce to co mi się nie podoba, a przede wszystkim metody, które wobec mnie stosuje. Muszę nie dawac się zdominować nawet psycholog i sama wiedziec co chcę w rzyciu, nawaliła mi do głowy jakiś chorych rzeczy, wie doskonale i widzi, że jest mi ciężko i nie wiem co mam robić, to powinna wtedy coś mi zalecić jakoś podpowiedzić nie z naciskiem, a nie tak jak ona z rozkazem, że mi nie wolno, ale to sie już skończy jak nie to mam wsparcie al-anonu i zerwe terapię.
Chodzi o to, by nie popaść w nałogi. Alkoholizm, nikotynizm, sex. Terapeutka ma prawo zadać od ciebie lojalki.
<p style=”text-align: left;”>Sorry to nie ten post:)</p>
Nie ma prawa zabraniać ci kontaktu z ludźmi. Papuśny spotkanie z facetem i fantazja o nim nie musi od razu oznaczać tego, że popadnie w nałóg seksoholizmu.
Dokładnie, a nie na mnie naskakiwać, a wie doskonale, że nie jestem łatwa i od razu nie wskakuje facetom do łóżka. Jeśli mówię jej o fantazjach to nie oznacza, że zaraz jakiemuś chłopakowi wskoczę do łóżka i zajdę w ciążę.
Poważnie powinnaś pomyśleć nad zmianą terapeuty. Bo jeśli będzie tak dalej,to popadniesz w jakąś paranoje. Ona poprostu robi Ci wodę z mózgu i uzależnia Cie od siebie. Nawet później ni bedziesz stanie podjęć jakiejkolwiek decyzji.
Może wydaje Ci się to zbyt wyolbrzymione, ale tak będzie. PZDR
Hej, na tej stronie możesz zadać pytanie psychoterapeutom – zobacz co ci odpowiedzą na postępowanie twojej psycholog:
https://www.znanylekarz.pl/pytania-odpowiedziDziękuję za wypowiedzi i rady, naprawdę jak powiedziałam jej o chłopaku, którego poznałam zaraz zaczęła mi odradzać ,,w terapii jest wzbronione jakiekolwiek związki”, ale nawet jak będę z tym chłopakiem, to czy coś w tym złego jeśli nie wyjdzie to nie wyjdzie i to ja się przejdę nie ona. Wiem, że przyciągam facetów, może nie do końca idealnych w tym momencie, ale potrzebuję odsapnąć od terapii, chcę normalnie zacząć żyć. Ja oczywiście byłam u niej ostatnio i powiedziała mi, że ja wszystko żle zrozumiałam, że ona nie może mi zabronić niczego i jeśli to dobry czas na chłopaka to mogę sobie z kimś być, trochę się domyśliła, że rozmawiałam o niej i jej metodach w Krzydlinie małej na rekolekcjach. Dodatkowo psycholog powiedziała mi, że każdy psycholog ma swoją metodę i ,,grę” i te miny które ,,strzela”, to też taka ,,gra”, ja muszę wiedzieć czego chcę a nie ona – tak mi powiedziała. Wiem tylko, że za mało się staram a teraz na drodze pojawił się chłopak, a ona od razu mi tu kubeł zimnej wody, że nie… Nie chcę być pod jej władzą, tak samo jak i rodziców i innych, ale nie wszystko jest dla mnie takie proste. Teraz mieszkam na swoim mieszkaniu ponad 2 tygodnie, jestem świeżo po odcięciu fizycznie pępowiny od rodziców i jest mi ciężko.
Monos z tego co pamiętam, to kiedyś pisałaś, że za szybko mocno się angażujesz. Może chodzi o to, żebyś na spokojnie przeszła terapię, zrobiła ze sobą porządek, podbudowała siebie, odbudowała swoje poczucie wartości?
Wiem po sobie, że pomimo odbudowania swojego poczucia wartości, potrzebuję jeszcze czasu na jego ustabilizowanie i ugruntowanie. Wejście teraz w związek, mogłoby w razie niepowodzenia zniweczyć to co udało mi się do tej pory osiągnąć.
Nie oznacza to, że do końca życia chcę być sama. Po prostu nabrałam dystansu i zaczynam wreszcie na spokojnie podchodzić do tematu. Nie mam już takiego ciśnienia, że musi być już teraz ktoś, bo inaczej świat się zawali. Nie „piszę” scenariuszy na kilkadziesiąt lat do przodu. W moim życiu od długiego czasu jest ktoś, ale czas pokaże co dalej będzie.
Myślę, że nie warto pozwolić ponieść się emocjom, „obrazić” na terapeutkę. Może warto zaczerpnąć głęboki oddech i na spokojnie ją poobserwować, posłuchać i wyciągnąć własne wnioski. Wydaje mi się, że osoby trzecie, które nie są świadkami Waszych spotkań nie są w stanie obiektywnie doradzać czy oceniać.
Poznałam chłopaka na rekolekcjach i od tego momentu nie potrafię o nim zapomnieć, a zaczęło się to od niewinnej rozmowy na al – anonie. Przyszedł pogadaliśmy, miałam takie wrażenie jakby specjalnie przyszedł na to spotkanie by ze mna pogadać. Wiem tylko, że jeśli nie przyszedłby na to spotkanie to nic by nie było i normalnie bym sobie żyła. A teraz co napiszę do niego to zachowuję się jakbym miała jakąś obsesję, chcę by sam napisał, ale tego nie robi po powiedział, że tak ma, woli sie spotkać i pogadać, niż pisać. Wiem tylko, że musiało tak się stać i w jakis sposób mieliśmy tam się spotkać. Dla mnie najlepiej byłoby z nim być bo wiem, że wtedy bym popuściła i zaczęła normalnie żyć, a nie tak jak teraz ciągle spinać się w sobie widzieć wszystko i wszystkich w czarnych barwach, nie myśleć pozytywnie i uważać, że wszyscy sa gorsi i żli. Niestety zamykam się na wszystkich i cierpię i tego są skutki, że tylko myślę co będzie, co to się stanie za rok, dwa lata….. Moim zdaniem musze popełnić jakiś błąd, żeby się cofnąć i zacząć wszystko od nowa i wtedy jestem w stu procentach pewna, że nie będę sie martwić na zapas.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.