Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD zal do niepijacego rodzica

Przeglądasz 4 wpisy - od 21 do 24 (z 24)
  • Autor
    Wpisy
  • Aniaaa
    Uczestnik
      Liczba postów: 36

      Jezeli chodzi o odczuwanie zlosci prze ze mnie to jest tak ze odczuwam ja w momencie gdy cos sie dzieje, gdy kloce sie z chlopakiem, gdy krzyczy albo mnie szarpie. Wtedy mysle sobie "nooo, to juz koniec, koniec tego zwiazku na 100 %, na to sobie nie pozwole!" Ale nastepnego dnia, a nawet juz po chwili, jestem w stanie wszystko wybaczyc, porozmawiac… Zmuszam sie do rozstania z nim bo wiem ze ten zwiazek mnie zabija, ale mimo to nie potrafie od niego odejsc mimo ze jestesmy razem tylko rok. Ale ja w kazdym poprzednim zwiazku przezywalam to samo bez wzgledu na to ile trwal, aletego wiem ze problem jest we mnie, ze ja musze sie leczyc i dopiero wtedy moze jakis zwiazek bedzie mial sens. moze dlatego wlasnie cala wine zwalam na siebie…

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        hejka jeszcze raz:)
        wiecie co,w sumie to racja ze to jest zal tego skrzywdzonego dziecka,wewnetrznego dziecka..i jemu sie nie wytlumaczy ze mamusia byla niezaradna,miala za duzo problemow,a tatus byl chory. dziecko widzi: nie kochaja mnie,nie kochaja siebie nawzajem,zaniedbuja mnie,nie moge mowic to co czuje,krzycza ciagle i maja pretensje,jeszcze im trzeba pomagac-co to wiec za dom? nie chce sie do niego wracac:( i dlatego jak juz czlowiek sie do kopie do tych skrywanych pokladow zlosci i zalu to tak trudno jest wybaczyc-bo za duzo sie zebralo. ja w sumie wiem ze matka chciala jak najlepiej i ze nieswiadomie troche mnie skrzywdzila.. tylko co z tego ze wiem? i tak czuje zal:( i bardzo trudno mi sobie z nim poradzic,chociaz bardzo chce,ale na sile sie nie da,jest jeszcze gorzej:/ tak wiec czekam..moze mi sie kiedys uda
        Aniu,ja na poczatku mialam podobne podejscie jak Ty-co nie znaczy oczywiscie,jak mowi Tysia i Minka,ze i Ty poczujesz zlosc. ja na poczatku pakowalam sie w takie przyjaznie,w ktorych bylam wykorzystywana,tylko ja dawalam,inni brali,a ja nigdy sie nie zloscilam,ciagle ich usprawiedliwialam-bo miala ciezki dzien,bo jej jest zle,ja moge to zniesc itp. tylko ze to nieprawda-mamy takie samo prawo do zlosci jak i inni,i mamy prawo zeby nikt na nas nie wyladowywal swojej zlosci-wcale nie musimu tego znosic! ja tak o matce myslalam-ze biedna niezaradna,byla w moich oczach dlugo heroiczna kobieta,ktora poswiecila zycie dla rodziny,jest biedna,trzeba jej wspolczuc i ja cenic,ze daje jeszcze rade,ciagle ja usprawiedliwialam..ale w czasie terapii uswiadomilam sobie ile jest we mnie zlosci do niej-az mnie to przerazilo,bo ja nigdy sie nie zloscilam,albo bardzo zadko.. i caly obraz mamusi meczennicy upadl,z wielkim hukiem..poczulam sie oszukana tez,zla na sama siebie ze wczesniej nie widzialam jak jest naprawde.. i teraz zmagam sie z zalem.trudno mi jej zaufac,zblizyc sie w najmniejszym stopniu,jestem zimna jak lod wobec niej,panicznie boje sie otworzyc,do tego pojawia sie wscieklosc na nia.to trudne,bardzo..zwlaszcza gdy sie z nia mieszka.ale moze dam rade,nie mozna w nieskonczonosc czuc zalu-i ja tez nie chce,ale narazie potrzeba mi czasu.
        no i ja podobnie jak Justyna-nie moge powiedziec ze kocham matke,nie umiem,to by bylo klamstwo,bo nie czuje tego teraz,czuje obojetnosc i zlosc.mysle ze kiedys sie ta milosc pojawi,ale musze sie jej na nowo nauczyc-miosci bez poczucia winy,bez litosci.

        Anonim
          Liczba postów: 20551

          Schism – dziekuję, ujełaś w słowa moje mysli, moja matka jest identyczna, tego stwierdzenia mi zabraklo- wyladowywala na mnie cala swoja frustracje, moja pod plaszczykiem milosci, wszystko co mowila i robila zalezalo od jej "widzi mi się".
          Jak dobrze miec tego swiadomość, to oczyszczajace, mysle tez ze taka swiadomość daje nam podstawy i to solidne do zmian

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            Witam,
            To moj pierwszy post na tym forum :rolleyes: .
            U mnie pił ojciec. Matka zawsze, kiedy dostałyśmy od niego po głowie, albo kiedy znowu musiałyśmy uciekać z domu, mowiła:"Pan Bog tak chce", i za to chyba znienawidziłam ja… :y32b4:
            Trudno się do tego przyznać i nazwać to "po imieniu", ale kiedyś trzeba.
            Nie nawidzę jej za to, że te słowa były jedynym wytłumaczeniem jakie mogła dać małemu dziecku i dorastajacej dziewczynie.
            Dzisiaj, po latach mam wrażenie, jakby to ona była oprawca, nie szalejacy ojciec … on był (jest?) przecież chory,
            a ona w pełni świadomie (?) skazała mnie na takie dziecinstwo i jego konsekwencje.
            Ehh, ciężko mi pisać bo siedzę w pracy a łzy leca mi do oczu…
            Od kilku lat jest za granica. Przyjeżdża raz na poł roku.
            Teraz już nawet z nia nie rozmawiam.
            Wiem, że to nie normalne, ale w pewien sposob czuję się wolna.

            Pozdrawiam.

            🙂

          Przeglądasz 4 wpisy - od 21 do 24 (z 24)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.