Witamy Fora Szukam Ciebie Związki

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 25)
  • Autor
    Wpisy
  • Deltam
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      <p style=”text-align: right;”>Cześć, chciałam porozmawiać o związkach. Jestem DDA i jak się domyślacie psuję wszystko swoim zachowaniem, blokadami i niskim poczuciem wartości (pomimo tego, że wszyscy odbierają mnie na pierwszy rzut oka jako ladna, fajna, ciepła i zaradna kobietę).  Jak Wy sobie radzicie? Czy udało Wam się pokochać siebie i dbac o siebie aby polepszyć swoje relacje? Chętnie z kimś porozmawiam, mam 41 lat :)</p>

      • Ten temat został zmodyfikowany 2 lat, 4 miesięcy temu przez Deltam.
      Daisy87
      Uczestnik
        Liczba postów: 10

        Witam Mam podobnie jak Pani.i ciągle myślę negatywnie i jak coś się psuje w związku zwalam zawsze winę na siebie.mimo że wina nie leży zazwyczaj po mojej stronie

        Deltam
        Uczestnik
          Liczba postów: 10

          <p style=”text-align: center;”>Wina czesto leży po naszej stronie ponieważ zaczynamy stosować stare wypracowane schematy. U mnie problem jest chyba taki, że za bardzo chce aby było dobrze i niepotrzebnie się tak angażuje. Zaczęłam stosować w zwiazkach: utrzymywać czesty kontakt ze znajomymi, mam swoje hobby i zaczęłam przyciągać fajnych ludzi ale coś jeszcze brakuje, tak jakbym czula zawsze trochę gorsza… staram sie nie porównywać do innych osób lecz i tak coś jest nie tak… nie umiem przez to przejść :(</p>

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Deltam.
          Daisy87
          Uczestnik
            Liczba postów: 10

            ostatnio mój chłopak powiedział po dwóch latach że on nie wie co do mnie czuje ze jest niepewny raz myslicze mnie kocha a raz nie wie I ma wątpliwości. Ja oczywiście zwalam winę na siebie że to przez to że jestem czasem nerwowa itp.kazdy mówi że on powinien mnie docenić że jestem bardzo wartościowa kobieta.wyfaje mi się że moja wina leży w tym że za bardzo się angażuje jestem zawsze na jego zawołanie itp I on wie że co by nie robił to ja i tak z nim będę.bede musiała też bardziej skupić się na sobie mieć więcej znajomych itp

            Daisy87
            Uczestnik
              Liczba postów: 10

              Nigdy nie zależało mi na tym żeby mieć dużo znajomych itp wolę mieć jedna dobra przyjaciółkę. Jak jestem w związku chce głównie spędzać czas z moim chłopakiem i to mój błąd. raz się kiedyś zawiodłam i przez to mam cały czas obawy że znów tak będzie.

              Deltam
              Uczestnik
                Liczba postów: 10

                Tak, mezczyzni nie lubią jak dziewczyna blokuje siebie, jak i partnera. Po prostu zrob coś dla siebie im bardziej Ty będziesz zyc dla siebie tym bardziej chlopak będzie chciał zyc z Toba. Wydaje mi się, że mamy bardzo duży potencjał do rozwoju po naszych doświadczeniach:) szukaj również potrzeb i emocji na zewnątrz, żebyś się nie uzależniła od chlopaka. Tego trochę ja się nauczyłam i po części  skutkuje 🙂

                Daisy87
                Uczestnik
                  Liczba postów: 10

                  Tak wiem że muszę nad tym popracować. On powiedział że jak będę pewniejsza siebie i swojej wartości to będę dla niego bardziej atrakcyjna. Jeśli jest się zawsze na czyjeś zawołanie to druga osoba tego nie docenia. Nie można dawać za dużo od siebie…I tak zastanawiam się nad tym czy jak jestem dda czy powinnam być z kimś kto przez parę dobrych lat brał narkotyki. I czy zawsze podświadomie wybiera się takie osoby do związku?

                  Martini
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 24

                    Tego tematu było mi trzeba. Też mi związki nie wychodzą. Wyłazi ze mnie niewiara w siebie, podejrzliwość, poczucie bycia atakowaną i obronne odruchy. Za mną długa historia unikania relacji, izolowania się, a potem dwa nieudane związki.

                    Boję się bliskości, szybkiego skracania dystansu, zawsze poszukam dziury w całym poznając kogoś (o ile już sie zdecyduję na jakieś spotkanie z internetu). A to mnie ktoś całuje po rękach na pierwszej randce, a to łapie za kolano – mam wrażenie, że nie spotykam facetów spokojnych i cierpliwych, że „normalni” mają mnie w nosie. Przeżyłam toksyczne małżeńśtwo, potem epizod a alkoholikiem.

                    Słyszę tyle o przyciąganiu i nie rozumiem zupełnie tego mechanizmu. Słyszę, że wybieramy, a przecież ja nie wybierałam, znaleźli się sami…

                    Mówi się: wchodzić w związki. Nie mam pojęcia, jak to się robi. Moje „wchodzenie” polegało na tym, że poznałam, ktoś mi dał do zrozumienia, że jest zainteresowany, więc postanowiłam spróbować, a po czasie okazywało się to, co się okazywało  – że to nieodpowiednia relacja.

                    Z mężem się rozwiodłam po ośmiu latach wyczerpującego małżeństwa, z alkoholikiem skończyłam utwierdziwszy się w przekonaniu, że sprawa jest poważna i nie godząc się na życie w ciągłej obawie i braku zaufania.

                    Chciałabym jeszcze zaznać relacji zdrowej i szczęśliwej, a strach próbować, by się znowu nie sparzyć.

                    Jak to się, kurczę, robi? Jak się nawiązuje takie dobre relacje i jak się je buduje?

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                    Deltam
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 10

                      Osoby DDA zakochują się w osobach że skłonnościami do uzależnień i toksycznych ludzi, to prawda, ja to przeżyłam kilka razy i zrozumialam, że zwracamy uwagę na ludzi o podobnej świadomości, potrzebujemy siebie na wzajem… to nie jest do końca złe, dzięki temu uczymy się siebie, naszych obaw, schematów i lekow. To jest ważne bo to jest po prostu do poprawy, nie ma co się oszukiwać. Tego czego szukamy u partnera i wywieramy na nim wpływ powinniśmy szukać na zewnątrz i przyjaciół czy hobby. Wtedy to my możemy towniez zdecydować jakich chcemy ludzi wokół siebie i jakiego partnera… ja jestem na etapie szukanie tych zewnetrzych emocji, mam hobby, mam kilku przyjaciół ale jeszcze czegoś brak. Może ktoś z Was to odkrył i podzieli się? 🙂

                      Martini
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 24

                        Porównuję się właśnie – niestety – z nową kobietą mojego byłego alkoholika. Ona walczy o niego i daje z siebie wiele. Sfinansowała mu spotkania z terapeutą, pomogła w zakupie samochodu, nakłoniła do podjęcia stałej pracy. Obsypuje jego rodziców prezentami, bo nieźle zarabia.

                        Z jednej strony myślę, że to nadgorliwośćć, nadskakiwanie i wkupianie się w łaski, a z drugiej boli, że może ja nie dość się angażowałam, od początku nastawiona byłm obronnie i nieufnie. Jestem też zdania , ze mamy się akceptować bezwarunkowo, a nie kupować miłość za pieniądze.

                        Ale kompleksy we mnie się odezwały z dużą siłą. Skromnie zarabiam, jestem niepełnosprawna, nie powalam urodą, choć wiem, że mogę się podobać, nieraz miałam tego sygnały. Ona jest zdrowa, o nienagannej prezencji, ładna babka i młodsza do dobrych siedem lat. Boli mnie bardzo, że dla niej zdobył się na jakiś wysiłek, pracę nad sobą (choć wiem, że to może być wielkie złudzenie i teatr dla niej), a ja byłam – co tu dużo mówić – lekceważona.

                        Mówi się, że nie można dać się lekceważyć, że takie relacje się opuszcza. Opuściłam i dumna jestem, że mnie było na to stać, ale odnoszę wrażenie, że na relacje zdrowe mnie – niestety – nie stać. Nikt normalny nawet na mnie nie spojrzy 🙁 Jaki wniosek? Kiepskie relacje albo samotność. Nie boję się tego drugiego, potrafię być szczęśliwym singlem, ale przykro, że czegoś jednak życie mnie pozbawiło.

                         

                        Tak, wiem, to ja mam jakiś problem, którego nie rozpoznaję i nie rozumiem. A chciałabym zrozumieć i mieć szansę coś z tym zrobić.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez Martini.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 25)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.