Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Zycie z DDA

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 208)
  • Autor
    Wpisy
  • Torquemado
    Uczestnik
      Liczba postów: 901

      My nic nie wiemy o mężu, o drugiej stronie. Jaka jest jego narracja, bo zonkiDDA to my znamy. Sleepsys pisze o "psychicznych torturach", o "wykańczaniu", a to mocne słowa. Poustawialiście już ich w pozycji kata i ofiary. Jeżeli ktoś liczy, że otrzyma na tym forum obiektywną ocenę swojej sytuacji i opinię to niestety grubo się zawiedzie, zwłaszcza jeżeli pisać je będą biedne kobiety, pokrzywdzone przez złych mężczyzn.

      sleepysis
      Uczestnik
        Liczba postów: 53

        Torquemado 🙂

        Oczywiscie ze kazdy wypowiada sie zgodnie z wlasnymi doswiadczeniami i opiniami, jednak ja akurat staram sie byc najbardziej obiektywna jak sie da. Nie powiedzialam "zostaw go bo to dran, nie macie zadnych szans" prawda? Ja-zanim niestety zostawilam mojego DDA dawalam tysiac ostatnich szans i to ja bardziej przejmowalam sie jego DDA i jego przykrymi doswiadczeniami niz on. Ja widzialam swoje cierpienia i jego a on widzial tylko swoje. Nie bede sie z tego zreszta tlumaczyc, bo zarowno ja nie znam relacji meza zonkiDDA jak rowniez Ty nie znasz mojej sytuacji, na ile ja stawiam sie w roli ofiary a na ile rzeczywiscie nia bylam.
        Tak ,"tortury psychiczne" to mocne slowa, ale trzeba nazywac rzeczy po imieniu. Nie powiesz mi, ze ktos kto wmawia zonie non stop ze wszystko jej wina, a on jest super wporzadku to nie jest torturowanie psychiczne. Zwiazek nie polega na tym by nawzajem sie obwiniac ale by probowac znalezc wyjscie z sytuacji.
        Jesli chodzi o wykanczanie to tak, dokladnie to slowo mialam na mysli. Ktos kto sie wkolko zadrecza i musi radzic z problemami sam, bardzo szybko sie wykonczy psychicznie. Oczywiscie mam nadzieje, ze terapia tutaj przyniesie dobre skutki i ze wszystko sie ulozy. kazdemu przeciez zycze jak najlepiej.
        Jeszcze dodam jedno 🙂 Jak moj DDA szedl do wiezienia i wyszly na jaw rozne oszustwa, ludzie z forum DDA ( innego ) i alkoholizmu, zrownywali mnie z ziemia twierdzac ze sama jestem wspoluzalezniona skoro w ogole chce ratowac ten zwiazek i ze jestem glupia i nawina, ze to robie i chce mu pomoc. Jak uslyszeli ze przeczekam wiezienie i bede go wspierac to juz w ogole byla jazda, dlatego odeszlam stamtad i postanowilam sluchac serca, a serce chcialo pomoc komus kogo kochalo i kto potrzebowac wsparcia. Przeczekalam cale wiezienie a po nim mimo wszystko nic sie nie zmienilo. Powstal brak zaufania a bez zaufania nie da sie razem zyc. Tak wiec kiedys trzeba wyciagnac wnioski i dostrzec rzeczywistosc. Ale musialam sie o tym przekonac sama, sprobowac, a nie podpierac sie innymi opiniami skrzywdzonych ludzi. Tak o nich wtedy myslalam, ze oni nie patrza obiektywnie tylko sa zgorzkniali i negatywnie nastawieni przez swoje doswiadczenia. Pewnie tak jest, ale ja teraz tez uwazam siebie za negatywnie doswiadczaona, mimo to mysle ze nie przeszkadza mi to byc obiektywna i dostrzegac obie strony. Nikogo nie zachecam do pochopnych decyzji, ale do przemyslen i myslenia tez o sobie i swoim szczesciu, bo nie sztuka byc z kims na sile i byc nieszczesliwym, ale sztuka jednak o swoje szczescie walczyc….

        Pozdrawiam

        Torquemado
        Uczestnik
          Liczba postów: 901

          Nie neguję tego co napisałaś. Jednak czytając to forum, dochodzę do wniosku, że osoba zgłaszająca się z jakimś problemem dotyczącym związku (przeważnie kobieta) ma nikłe szanse usłyszeć konstruktywną radę. Więszkość osób (kobiet) doradzających poniosła porażki w swoich związkach – czy to z własnej winy, czy z winy "złego mężczyzny" i ta porażka niewątpliwie bardzo rzutuje (w mniejszym, lub większym stopniu) na ocenę sytuacji. I o tym trzeba pamiętać. Jeszcze jedna kwestia: czy tylko mąż jest winien problemów w ich małżeństwie? Smiem wątpić.

          Anonim
            Liczba postów: 20551

            „To jak ja mam sie według ciebie zachowywac zeby moje małzenstwo zostało uzdrowione??”
            Tego to ja ci nie powiem jak masz uratowac swoje malzenstwo. Moge ci tylko napisac co ja zrobilam.
            Po prostu przestalam sie nad nim trzasc. Odpuscilam sobie proby zmian mojego meza i zajelam sie soba. Moje malzenstwo przestalo byc dla mnie celem w zyciu!!!!!
            Jak dla mnie roznica miedzy nami- dziecmi z tzw. dobrych domow, a DDA polega tylko/ az na tym ze my nie mielismy az tak przerabanego dziecinstwa, ale tez kazde z nas cos tam za soba wlecze.
            I na tym roznica sie konczy, bo w zyciu doroslym mamy takie same obowiazki i ponosimy taka sama odpowiedzialnosc. Rzecz w tym czy chcemy ja podjac czy nie.
            „Ja sama nie wiem wydaje mi sie ze stapam po jakims cienkim lodzie, a jak wyobraze sobie ze moje dziecko mogłoby sie wychowywac bez ojca to zaczynam ryczec.”
            I wlasnie na tym polega twoj glowny problem. Twoje zycie traci sens w oddzieleniu od twojego meza i ojca twojego dziecka. To zupelnie tak jakbys majac zyc sama, czy tez z innym mezczyzna, przestawala byc pelnowartosciowa osoba.
            Czas na zmiane myslenia o samej sobie i rozpoczecie zycia dla samej siebie.
            Jesli wydaje ci sie ze sobie nie poradzisz to jestes w bledzie.
            Pewnie ze fajnie jest jak dziecko ma oboje rodzicow, ale gdy ojciec nie dorosl do bycia mezem i ojcem to ty nic na to nie poradzisz. Jest dorosly to jego decyzja.
            To jego zadanie, nie twoje.
            Ja uswiadomilam sobie ze przez caly czas usprawiedliwialam meza i jego niedojrzale zachowania ,tym ze on jest DDA, a on pozwalal sobie na humory z tego samego powodu, na olewanie mnie i mnostwo innych wrednych zachowan.
            Nawet nie zauwazylismy, w ktorym momencie nasze zycie zaczelo polegac na ciaglych manipulacjach, klotniach, wojnach, bo on jest zdenerwowany i nie potrafi nad tym panowac itp.Tysiac razy slyszalam ze moge sie wyniesc z domu, bo jemu zalezy tylko na dziecku nie na mnie.
            Po paru latach razem, stalam sie jak zona alkoholika, biorac na siebie wine za nastroje i zachowania mojego meza i ukrywajac skutki tych zachowan, znoszac coraz wieksze upokorzenia i obojetnosc z jego strony,albo makabryczne sceny zazdrosci.
            Teraz to wyglada zupelnie inaczej.
            Nauczylam sie rozpoznawac, kiedy moj maz probuje mna manipulowac i po prostu temu przeciwdzialam.
            Na teksty typu ze on ni potrafi okazywac uczuc reaguje mowiac ze powinien sie nauczyc. Wyrazam wprost czego potrzebuje, i czego oczekuje. Od niego wymagam tego samego.
            Nie odpowiadam za jego stany emocjonalne, wiec nie biore tez za nie odpowiedzialnosci na siebie.Gdy chce bym czytala w jego myslach, mowie mu wprost ze nie posiadam takich zdolnosci.
            Nie chronie go on konsekwencji jego bledow. Nie naprawiam niczego co on zrabal.A przede wszystkim nie pozwalam by wpedzal mnie w poczucie winy!
            Jak ma problem to jest dorosly wiec zajmuje sie nim sam.
            Usprawiedliwianie swoich porazek i decyzji zyciowych tym ze jest sie DDA to idiotyzm i tchorzostwo.
            Nasze zycie uleglo zdecydowanej poprawie odkad ja zajmuje sie soba i wlasnym rozwojem. Jestem coraz bardziej zajeta, ale i samodzielna i niezalezna.
            A to podstawa do prawdziwej milosci, bo wiesz ze mozesz i umiesz zyc sama, ale chcesz z nim.Nie ma tu zadnego przymusu ani leku przed samotnoscia….
            To dziala w dwie strony.
            Teraz juz wiem ze jestem silna na tyle by zyc bez niego. Jesli by kiedys postanowil sie zwinac to to zrobi i ja nic na to nie poradze.( ale poki co jakos sie na to nie zanosi)
            Moj maz nie chodzi na terapie.

            meduza
            Uczestnik
              Liczba postów: 61

              zonkaDDA zapisz:

              Ale to co myslisz ze z biegem terapii ma szanse zmienic swoj bieg myslenia na temat naszego małzenstwa ze jest mozliwosc zmiany zdania na temat rozstania?? ”

              Chyba problem w tym, że nie da się przewidzieć na ile Twój mąż zmieni się w sposób oczekiwany przez Ciebie po terapii. Bo terapia, jeśli ją przejdzie pomoże uporać się z wieloma problemami, zdobyć pewność siebie, poznać siebie, własne potrzeby, nie obarczać innych odpowiedzialnością za własne potępowanie i za własne odczucia.
              Ale terapia nie zmieni przecież jego charakteru.

              Innymi słowy w tym momencie nie można powiedzieć ile z zachowania Twojego męża jest wynikiem sytuacji rodzinnej i tego że jest on DDA, a ile jego osobowości, charakteru który na terapii on w pełni pozna. Mówiąc jeszcze prościej, DDA jak każdy człowiek może być "fajny" – tzn. taki który Ci pasuje jako partner, a może być na najzwyklej w swiecie zwykłym sk…. i w takim wypadku terapia tego raczej nie zmieni. Może to i troche wulgarne, ale tak jest. Zebyśmy się dobrze zrozumieli ja nie mówię, że Twój mąż to ta druga opcja, nie znam go, ale nastawienie że po terapii wszystko będzie ok. – mąż uświadomi sobie że trzeba w życiu być odpowiedzialnym, że kobiety z małym dzieckiem się nie zostawia itd. może się skończyć wielkim rozczarowaniem. Bo to nie jest tak, że wszystko co Tobie w mężu nie pasuje, wszystkie jego niewłaściwe zachowanie wobec Ciebie są wynikiem DDA.

              Tak więc zgadzam się z wypowiedzią jednej tu z osób, zresztą już Ci to pisałam wcześniej – zajmij się sobą a nie małżeństwem.

              Anonim
                Liczba postów: 20551

                „Czytając te wszystkie postu w tym wątku czuję się co najmniej dziwnie. Dziwnie dlatego, że tak łatwo wydajecie wyrok skazujący na męża zonkiDDA, sami jesteście DDA i wiecie jak ten syndrom negatywnie wpływa na życie człowieka i jak go zaburza. ”
                No coz Torqi ja tez sie dziwie ze tak latwo goscia usprawiedliwiasz.
                „Wiadomo, że człowiek taki bardzo często nie jest świadom swoich zachowań, nie umie przewidzieć konsekwencji wypowiedzianych słów, mało go interesuje druga osoba, bo jest po prostu zbyt zaabsorbowany własnym cierpieniem psychicznym, wstydem, poczuciem niższości, lękiem i rozmaitymi "schizami".”
                Nie robmy z DDA ludzi z niedorozwojem umyslowym czy takich, ktorzy pozostaja pod wplywem srodkow chemicznych i nie potrafia przewidziec konsekwencji wlasnych zachowan!
                Owszem istnieja przypadki, gdy dorosla osoba wychodzi z dziecinstwa tak poraniona ze nie umie wogole funkcjonowac w spoleczenstwie( ale to juz raczej w przypadkach gdy alkoholizmowi towarzysza inne patologie skrajne patologie jak katowanie dziecka, molestowanie sexualne itp.)
                Wiekszosc z DDA to jednak przypadki bardziej lagodne.
                Do takich wlasnie nalezy moj maz. W jego domu byl alkohol, byla przemoc fizyczna i psychiczna i funkcjonowal standardowy system domu alkoholowego z matka chroniaca alkoholika przed konsekwencjami picia i jedyna "ofiara" tej sytuacji.
                Wychodzac z takiego domu nie jest sie osoba uposledzona umyslowo, calkowicie niezdolna do normalnego zycia.I przykladem tego jest moj maz.
                On potrafi zyc normalnie, przezwyciezac swoje leki, nie byc egocentrycznie skoncentrowany na sobie, nie manipulowac, nie powtarzac systemu dzialania z domu alkoholowego.
                Sek w tym zeby przestac go traktowac jak alkoholika, ktory jest biedny z powodu swojej choroby i trzeba mu pomagac i opiekowac sie nim. Wszystko wybaczac i skakac na paluszkach jak kolo swietej krowy, usprawiedliwiac bo on mial takie podle dziecinstwo. Blagac o jego milosc i zainteresowanie,lub traktowac jak nieodpowiedzialne dziecko, badz nadodpowiedzialna osobe, sadzajac wciaz na oltarzu.
                Jego dziecinstwo to juz przeszlosc, z ktora tylko on moze sobie poradzic, a jedyna rzecza jaka my zony powinnysmy zaoferowac, to nie wpisywanie sie w schemat domu alkoholowego.
                Z mojego doswiadczenia nauczylam sie ze zasada twardej milosci tak samo swietnie dziala na alkoholika jak i na DDA.
                „Z tego co zonkaDDA pisze, mąż, dopiero podjął terapię i rozsądnie byłoby wsztrzymać się z surowym osądzaniem go i dać mu czas i szansę na poprawę swojego funkcjonowania w małżeństwie i oczywiście też zająć się sobą.”
                Surowy osad jest tu jak najbardziej na miejscu. To nie smarkacz, ktory ma prawo usprawiedliwiac siebie swoim dziecinstwem tylko dorosly mezczyzna, maz i ojciec, ktorego zasranym obowiazkiej jest bycie doroslym i odpowiedzialnym za wlasne czyny.Tlumaczenie ze on jest ze swoja rodzina z powodu swojego bledu i leku przed samotnoscia to najpodlejsze i najtchorzliwsze co mozna zrobic wlasnej rodzinie.
                Co, nie bylo go przy tym jak zaczynal zwiazek z obecna swoja zona? Nie bylo go gdy poczelo i urodzilo sie jego dziecko?
                Byl.Wiec o co chodzi? Odpowiedzialnosc w raczki pali?
                Niech rowna do linii i zapisze sie na szybki kurs dorastania, a jak nie to niech spada.
                Pol swiatu tego kwiatu!
                Zonko DDA klucz do twojego i twojego dziecka masz we wlasnych rekach.Walcz o siebie, a nie o twojego meza i malzenstwo. Gdy ty nauczysz sie byc pewna siebie osoba, ktora go nie potrzebuje, to on nauczy sie ciebie szanowac, a nie katowac swoimi przemysleniami na temat bledow zyciowych.
                Przygotuj sie do odejscia.

                Torquemado
                Uczestnik
                  Liczba postów: 901

                  Jedyne słowa jakie mi przychodzą do głowy czytając te posty to: Boże uchowaj mężczyzn przed takimi kobietami! Niestety moje nadzieje są płonne, popęd nieubłagany a mężczyzna zakochany ślepy i pod piękną okładką nie dostrzega tandentnej szmiry.

                  jeszczezonaDDA
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 74

                    „Jedyne słowa jakie mi przychodzą do głowy czytając te posty to: Boże uchowaj mężczyzn przed takimi kobietami! Niestety moje nadzieje są płonne, popęd nieubłagany a mężczyzna zakochany ślepy i pod piękną okładką nie dostrzega tandentnej szmiry.”.
                    Widze Torki ze twoja plec cie zaslepia. Meski szowinizm wyplywa z ciebie kazdym otworem.
                    Zastanow sie co bys myslal o kobiecie, ktora robilaby swojemu mezczyznie i dziecku dokladnie to samo co maz ZonkiDDA robi wlasnej rodzinie. Jak bys okreslil kobiete, ktora ciagle powtarza swojemu mezowi ze jest z nim, bo sie pomylila i bala sie samotnosci, a teraz to juz napewno go zostawi i terapia DDA jej w tym pomoze.
                    Czy uznalbys ja za osobe zrownowazona psychicznie i dojrzala, a mezowi nakazalbys znosic jej humory i blagac ja o jej milosc i zainteresowanie?
                    Czy na tym dla ciebie polega malzenstwo by sie podkladac, znosic cudze widzi mi sie itp.?
                    Chyba zbyt mocno tkwisz korzeniami w rodzinie alkoholowej by dostrzec ze by malzenstwo bylo szczesliwe to kazda ze stron musi byc odpowiedzialna za sama siebie i swoje nastroje zamiast rozlewac je jak morze goryczy na wszystkich dookola.
                    Malzenstwo to nie kosciol by krecic sie wokol problemow tylko jednej osoby jak wokol oltarza, tylko dlatego ze miala paskudne dziecinstwo. Dziecinstwo tej osoby sie skonczylo i ta osoba sama musi sobie z tym poradzic, nauczyc sie odpowiedzialnosci i normalnego zycia.
                    Malzonek za ta osobe zycia nie przezyje i nic nie zmieni w jej sposobie myslenia jesli ta osoba sama tego nie zechce zrobic.
                    DDA po prostu musi zaczac byc dorosle, a przestac nosic na sobie pietno dziecka alkoholikow.
                    Malzonek moze tylko zyc obok i rozwijac siebie, pomagajac drugiej osobie tylko tam, gdzie jest to koniecznie, zamiast odgrywac role opiekuna albo dziecka.
                    Malzenstwo to partnerstwo dwoch osob DOROSLYCH i dojrzalych, a na na wlasna doroslosc trzeba sobie samodzielnie zapracowac.

                    Torquemado
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 901

                      To, że nie darzę sympatią kobiet, nie znaczy, że jestem zaślepiony, najzwyczajniej w świecie was nie trawię, tak jak zupy fasolowej. Nie ukrywam, że bronię i będę bronił mężczyzn, ich wizerunku na tym "babskim forum". Szkada, że nie pisze tu więcej mężczyzn o swoich roczarowaniach płcią "piękną", widać, pokutuje jeszcze mocno wśród nas zakaz mówienia o swoich porażkach, ale mam nadzieję, że ulegnie to kiedyś zmianie.

                      jeszczezonaDDA
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 74

                        „Malzenstwo to nie kosciol by krecic sie wokol problemow tylko jednej osoby jak wokol oltarza, tylko dlatego ze miala paskudne dziecinstwo. Dziecinstwo tej osoby sie skonczylo i ta osoba sama musi sobie z tym poradzic, nauczyc sie odpowiedzialnosci i normalnego zycia.
                        Malzonek za ta osobe zycia nie przezyje i nic nie zmieni w jej sposobie myslenia jesli ta osoba sama tego nie zechce zrobic.
                        DDA po prostu musi zaczac byc dorosle, a przestac nosic na sobie pietno dziecka alkoholikow.”
                        Mam dzis swietny przyklad na takie wlasnie postepowanie.
                        Moj maz jest dzis na mnie obrazony i sie do mnie nie odzywa.Nie wstaje z lozka i nasze plany na milo spedzony dzien powoli diabli biora.
                        O co sie obrazil ? Wczoraj rozmawialismy o tym ze moze wstane dzis wczesnie rano, zaraz gdy on wroci z pracy, po to by spedzic troche czasu razem.
                        Ale w koncu nie umowilismy sie, bo on nie byl pewien czy nie bedzie zbyt zmeczony by jeszcze siedziec ze mna ,a ja czy nie bede zbyt zmeczona by wstac o 5.30 -ci rano. Wiec wkoncu rozstalismy sie wieczorem bez ostatecznego podjecia decyzji.
                        Rano moj malzonek probowal mnie obudzic, ale ja bylam zbyt zmeczona by wstac.Umowilismy sie wiec ze go obudze wczesniej i znajdziemy moze spedzimy milo popoludnie i wieczor. Ale on teraz nie chce wstac, bo dlugo rano gral na komputerze( ja oficjalnie o tym nie wiem) i jest zmeczony, ale mnie tlumaczy ze to z mojego powodu, bo ja rano go olalam. Ladne kwiatki!
                        Kiedys bardzo bym sie przejela. Chodzilabym, prosila by wstal i bysmy spedzili czas razem.Wkurzalabym sie, probowala mu tlumaczyc, krzyczalabym, az w koncu
                        wzielabym wine na siebie i przepraszala za to ze nie wstalam rano itp.
                        A teraz mam to w d…
                        On jutro bedzie probowal zrzucic na mnie wine za nieudany dzien (jedyny wspolny, wolny jaki mamy).Ale to byla jego swiadoma decyzja. To on zamiast isc spac i wstac wczesniej jak sie umawialismy wolal grac na komputerze.I jutro wlasnie to on ode mnie uslyszy.
                        A ja nie mam zamiaru pozwolic mu na popsucie mi mojego samopoczucia.
                        Robie to co sobie na dzis zaplanowalam, a na wieczor tez sobie cos extra znajde. Moze poucze sie troche, albo pobawie sie i poczytam z synem, obejrze jakis nowy film, zjem lody z Malym itp.A moj maz …no coz, on podjol decyzje..wiec to jego sprawa.
                        Ja w kazdym razie sie tym nie przejelam i mam zamiar wyciagnac z tego dnia jak najwiecej dla siebie.Nie mam zamiaru pozwolic by humory mojego meza wplynely na moje samopoczucie.
                        „Malzenstwo to partnerstwo dwoch osob DOROSLYCH i dojrzalych, a na na wlasna doroslosc trzeba sobie samodzielnie zapracowac.”
                        Dobra rzecza w tym wszystkim jest to ze kiedys takie sytuacje, obrazania, manipulacje itp. mialam na codzien. Teraz gdy nauczulam sie je olewac i zyc wlasnym zyciem moj maz widzi ze nie przynosza efektu, a on przez nie wiele przyjemnych chwil traci.Wiec sa coraz rzadziej i rzadziej…moze z czasem znikna zupelnie…..

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 208)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.