Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1,151 do 1,160 (z 1,173)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Jakubek, fałszywa pokora to fałszywe umniejszanie sobie by wywołać reakcje zaprzeczającą lub pochwalną.  np. często spotykane …. 'ale się ostatnio spasłem a następnie oczekiwanie na reakcję… 'nie żartuj dobrze wyglądasz’

      gdy się czegoś uczysz i poświęcasz na to dużo czasu ale mówisz liznąłem ledwie temat w oczekiwaniu na słowa ,szybko łapiesz’ , zdolny jesteś’ (ten przykład bardzo podobny do pierwszego pkt mojego postu a więc fałszywa pokora)

      To są pozornie nieszkodzące testery, ale w rzeczywistości oznaczają funkcjonowanie w fałszu i nieumiejętnością zmierzenia się z prawdą (aby nie pokazać  chwalenia ale tak by jednak przemycić plus  co istotne oczekiwanie na reakcję  adwersarza – gdy jest zgodna z oczekianiami inna reakcja gdy jest niezgodna lub ignorująca też inna)

      Feniks również dziękuję (bez fałszywej skromności), bo nagryzłaś u mnie temat niewygodny dla mnie a już tak mam, że jak pierwsze nakłucie przestaje boleć to idę za ciosem (każde kolejne jest łatwiejsze do zmierzenia). Wykonałaś nakłucia bąbla, poczułem jakbyś dotknęła jakiegoś pęcherza w głowie (rozwinę ten temat w innych wpisach). Po drugie prawdą jest, że do póki rozmowa była o Tobie lub o mnie ale w zakresach, które ja chciałem by były (teoretycznie dużo o sobie ale tak by było to wygodne dla mnie – miarkowane i sugerowane przeze mnie) to rozmowa była dla mnie wygodna a gdy temat przeszedł na mniej wygodne sfery to ucinka.

      gdy chodzi o ….

      Ja Feniks-Pani Wiedużowielepiej w trakcie pracy nad Feniks-Wiem że nic nie wiem

       

      to faktycznie też czasami fałszywa pokora ale czasami też tak jest, że na pewnym etapie zdobywania wiedzy faktycznie mamy odczucia (szczere) ’ ja już nic nie wiem’

      Fajnie to (wiem, ze nic nie wiem jako naturalny etap uczenia a nie fałszywa pokora) przedstawiła Magda z selfmastery (nie pamiętam w którym odcinku)

       

      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177
        w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476843

        Nie przez listę, którą wyliczyłaś czuję się skompromitowany (choć też trochę, plus poczucie, że zrobiłaś to z ukrytą intencją aby odwrócić uwagę od siebie- takie moje odczucie) – ale dlatego, że tak łatwo wycofałem się z podjęcia dyskusji (czuję się sprowadzony do roga przez co czuję się skompromitowany na oczach pozostałych).

        pokazuje mi to, że faktycznie trzeba będzie się zmierzyć z drugą perspektywą, ale to nie jest takie łatwe gdy masz przed oczami jak ktoś był katowany fizycznie ale przede wszystkim psychicznie do tego jest uczciwym człowiekiem (inny typ narcyzmu – taki zakamuflowany, uczciwy ale egoistyczny, ofiara a jednocześnie potrafiący powiedzieć – bezdomny to już taki ktoś kto nie chciał prowadzić szlachetnego życia albo na powitanie  bliscy się ściskają ale reakcja mojej matki bywa zaskakująca – 'uważaj nie ściskaj wiesz, że mam chore zatoki’)

        Składa mi się z tego obraz ojciec syn alkoholika (dziadek ponoć pił choć go nie znałem) i matka z zakamuflowanym narcyzmem. Klątwa pokoleniowa (przekazywane schematy z pokolenia na pokolenia), którą muszę przerwać.

        2wprzod1wtyl
        Uczestnik
          Liczba postów: 1177
          w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476840

          ok. Racja, że nikt nie jest jasnowidzem a przekaz powinien być jasny i jak najbardziej powinienem wyjaśnić gdy czegoś nie rozumiesz, bo akurat zgadzam się, że komunikacja to podstawa, ale uświadomiłem sobie, że posunąłem się za daleko.

          wyostrzyłaś kilka faktów z dyskusji i poczułem wstyd, kompromitację. niezaprzeczalnie to są fakty, ale totalnie się rozmijamy w odczuciach w spojrzeniu (co dobitnie uświadamia mi choćby streszczenie dyskusji jakie zrobiłaś). Ok. być może tak to powinno wyglądać aby po kolei tłumaczyć no ale nie chcę. (może nie teraz, może nie tutaj)

          Potraktuj to jak spotkanie na szlaku, które na ten moment dobiegło końca. Szlaki mają to do siebie, że w niektórych miejscach się rozchodzą a w innych schodzą więc może będzie jeszcze kiedyś okazja pogadać.

          Dzięki za przydatną dyskusję i liczę na zrozumienie, bo  po prostu to nie moje tempo. (i tak bardzo dużo powiedzialem, nawet się po sobie tego nie spodziewałem, zadziałało oczyszczająco). Jeżeli gdzieś Cię w dyskusji sfaulowałem to wiedz, że nie było to świadome czy zamierzone.

          Mocne doświadczenie, bo rzeczy spisane mają inną wagę niż pamięć i można je przytoczyć – pamięć można sfałszować. Pokazuje mi to też jak dużo pracy nad sobą jest przede mną. Traktuję to jako jeden z kolejnych kroków i z pewnością z tej drogi nie zejdę.

           

           

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177
            w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476837

            Jeżeli miałbym Ci jeszcze pomóc to jest ku temu idealna sytuacja. Właśnie postawiłaś pewne tezy i ok. (ja z nimi nie walczę, bo jestem na etapie rozpoznawania) jednak patrząc ze swojej perspektywy zastanów się czy postawiłaś je z powodu tego, że patrzysz na nie przez pryzmat siebie? przez pryzmat własnych doświadczeń? czy poprzez empatię czyli przez umiejętność zrumienia tego co ktoś czuje niezależnie czy to przeżyłaś. I analogicznie motywacja do pomagania czy poprzez pryzmat własnych doświadczeń oraz satysfakcji z pomagania czy ze zwykłej empatii.

            To jest taki moment gdzie powinnaś poczuć różnicę. Dobry trening.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177
              w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476836

              Feniks nie odpowiem Ci, bo po pierwsze tak jak napisałem wcześniej moja wiedza to zlepki i jest na własne potrzeby przez co i tak za daleko się posunąłem (nie chodzi mi w tym o brak wiary w swoją wiedze lub egoizm czyli pozostawienie jej tylko dla siebie ale w zwykłe stwierdzenie faktu (jest przefiltrowana i niekoniecznie zgodna z nauką)

              Po drugie nie znam Cię na tyle by stawiać tezy. Co mogłoby być mocno krzywdzące dla Ciebie.

              Powiem tylko, że Twój przekaz o maratonie  zrozumiałem natomiast uzylem go w swoim wpisie byś łatwiej skojarzyła (natomiast nie jest odniesieniem do Twojego). Jak najbardziej Ty biegniesz w swoim tempie ale czy Twój współtowarzysz też?

               

              dzięki za tytuł: przeczytam

              powodzenia w poznawaniu siebie zarówno Tobie jak i sobie bo widzę, że jeszcze długa droga zarówno przed Tobą jak i przede mną.

               

              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177
                w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476833

                Amazonka też ma swoje malutkie źródło a później się rozrasta. ukazywanie źródła nie jest dla mnie frazesem, bo sam wielokrotnie uzywam takiego toku rozumowania.

                Również gratuluję a jednocześnie dzięki za odpowiedzi –  (ze swej strony pokazałem dopiero jeden wymiar ojca, a jest też drugi wymiar matka u której po śmierci ojca uwypuklił się dobrze zakamuflowany narcyzm, ale tutaj na forum publicznym nie chcę całkowicie odsłaniać swojego życia prywatnego zwłaszcza, że wiąże się to też z moją rodziną) – ze zwróceniem uwagi na to, że jest cienka linia między pomaganiem bezinteresownym a pomaganiem dla wzrostu własnej satysfakcji. Przede wszystkim jest to niebezpieczne dla osoby pomagającej a nie tej, która uzyskała pomoc.

                Wróciłbym również do wątku i dyskusji Twojej z Nieomylną gdzie zobaczysz swoją żywą reakcję  (nikt nie jest idealny, ale myślę, że w takich właśnie sytuacjach poznajemy siebie).

                Trzecia sprawa proponuję Ci książkę Szaleństwo Marszu gdzie autor jest mistrzem piechurów, ale  też bardzo wymownie pokazuje ludzkie zachowania (myślę, ze możesz w tej książce znaleźć kilka odpowiedzi). Jest tam taki rozdział o ludzkiej dumie a czasami strachu  gdzie z obserwacji autora wynika, że ludzie gdy nadali sobie zbyt szybkie tempo przez co słabną w marszu potrafią cyt; dokonywać cudów przebiegłości aby ukryć własne zmęczenie’ i dalej podaje przykłady 'stają się fotografami – po to by odpocząć, spowolnić’, botanikami – widząc nagle piękno w zwykłej trawie po to by odpocząć i nie przyznać się, że  przeforsowali., 'kamyk w bucie, który daje czas na wyciągnięcie a więc odpoczynek’ itd.

                Co ciekawe autor mówi tam też, ze nigdy nie pomaga takim osobom ani się nad nimi nie lituje chyba, że są w zagrożeniu życia – długo się buntowałem przed takim podejściem, ale w którymś momencie zrozumiałem, że ma prawo do własnego tempa a tych, a dla tych których nie ciągnie na siłę będzie to korzystniejsze.

                Przekładając to na przykład maratonu, wyobraź sobie, że z kimś biegniesz, nadajecie sobie tempo, jest ok, jednak już na 5 km ten ktoś uświadamia sobie, że to nie jego tempo jednak biegnie, przykleja się (coraz więcej o tym rozmyslajac nie przyznaje się – opóźnia, wyciąga 'kamyk z buta’ ale jednak na 20 km słabnie) co robi Lanzmann? idzie dalej w swoim tempie. (to nie jest egoizm ani wyscig szczurów, bo Lanzmann od samego początku z nikim się nie ścigał on po prostu szedł własnym tempem przez co każdy km. był dla niego łatwy natomiast jego towarzysz przeforsował, bo nie szedł własnym tempem i z jakiś powodów (Lanzman mówi, że dumy) nie przyznawał się.

                 

                 

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177
                  w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476825

                  @Feniks

                  … bo łatwo jest manipulować taką relacją, kontrolować naciskając odpowiednie przyciski a przy okazji utwierdzam się, że albo cała instytucja małżeństw czy może idąc dalej monogamia jest fikcją albo najzwyklej ludzie dobierają się z przypadku. Łatwo jest też zamknąć taką relację. Myślę, że też podskórnie z racji, że nigdy nie miałem pozytywnego przykładu jak powinna wyglądać rodzinna jest to przyglądanie się z bliska aby 'uniknąć’ samemu w przyszłości takich błędów. (choć przyznam, że to jest bezsensowne podejście, bo przecież korzystniej byłoby przyglądać się dobrze funkcjonującym związkom) – ogólnie jest to podejście mocno wyrachowane z mojej strony choć początkowo takie w założeniu nie jest

                  Gdy chodzi o drugą część to być może krytyk a być może taki sam objaw jak kac u alkoholika, zejście u narkomana czy  zniechęcenie u hazardzisty po spłukaniu co by oznaczało symptomy uzależnienia (w każdym razie dzięki za ten cytat. bo to mi daje trochę do myslenia)

                  Zgadzam się że  to dobry czas na zatrzymanie zwłaszcza że dziś mam wszelkie narzędzia oraz  komfortową (mało kiedy była tak ułożona) sytuację aby sobie z tym poradzić (nie licząc nagłej choroby bliskiej mi osoby o której mówiłem w Twoim wątku – co mnie mocno obciąża – nie skarzę się ale plany zmieniło, miałem być już gdzie indziej i być może jest to też moje uciekanie od problemów) . Trzeba się tylko za to zabrać i odpowiednio do tego podejść a maraton to nie sprint i trzeba wytrwałości. Moment jest dobry

                  ok. dzięki Feniks widziałem Twój post w południe ale chciałem sobie z tym dzień przechodzić..


                  @MarekEmes
                  totalnie nie wiem co Ci odpowiedzieć. Poruszyłeś takie kwestie na które jestem ostatnio uwrażliwiony (a nawet przewrażliwiony) i jedyna rzecz jaka przychodzi mi do głowy to udanie się mimo wszystko do psychologa  choćby dlatego, że tutaj nie jesteś wstanie przedstawić całościowo tej sytuacji  (szczegółów takich jak: dlaczego? bo jesteś np. służbistą? bo nie chodzisz z kolegami na piwo? bo nie masz z kolegami wspólnych tematów ? kto? cała załoga? część? czy czujesz się zagrożony w jakiś sposób przez to? jak duża jest to grupa osób? może wystarczy zmienić stanowisko pracy a może to coś całkiem innego) –  zwłaszcza, że  zmiana pracy dziś tak jak napisaleś nie wchodzi w rachubę.  Właściwie to powiem Ci, że nawet nie w Twojej gestii jest rozwiązywanie tego typu konfliktów na to po prostu powinien spojrzeć ktoś z boku – to daje perspektywę.

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177
                    w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476819

                    W relacji kobieta mężczyzna, bo tak jak napisałem wcześniej (nawiasem mówiąc nie dokończyłem w tamtym poście wątku –  nr 12)  dziś wchodzę w relacje, które niszczą moje poczucie wartości. Pcham się i porzucam (najczęściej mężatki co jeszcze bardziej mnie umacnia w przekonaniu o fikcji gdy mowa o uczuciach, wierności itp) i rozumiem, że robię to według schematu w którym idę w relacje w których z góry zakładam, że  będzie nieudana i jak rozumiem jest to spowodowane lękiem przed bliższą relacją czy też uwierzeniu, że może ktoś mnie pokochać. Kiedyś jedna osoba powiedziała mi, że będę cierpiał z tego powodu, że nie pozwalam się do siebie zbliżyć i dziś gdy mocno pracuję nad zbudowaniem własnej wartości  i czuję przemianę zaczyna mnie to brzydzić, zaczynam czuć, że tego nie chcę.

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177
                      w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476815

                      Ciekawe jest to co mówisz, że wyobraźnia bywa  ucieczką (z pewnością była a czy jest nadal? tego do końca nie wiem). W kontekście dróg wyboru gdy nie miałem żadnych wzorców wokół siebie wiara oraz sport (trenerzy) byli jedynymi punktami zaczepienia. Przy czym dziś zaglądam i czerpię nadal z tego źródła natomiast jeżeli ktoś widzi dla siebie inne drogi to oczywiście dobrze, że potrafi je zdefiniować i czerpie z nich.

                      Wątek jest o sztywności emocjonalnej a więc też zaufaniu do ludzi o lęku przed bliskością i strachem oraz brakiem wiary w to, że może ktoś Cię pokochać lub polubić w relacji koleżeńskiej. Tutaj chciałbym sprowokować do dyskusji Feniks, bo z jej postów można wyczytać, że rozumie ale też przede wszystkim uporała się z tym. (jakie pierwsze kroki, jakie następne?)

                      Dla mnie jest to bardzo istotne ponieważ w swoim dzieciństwie byłem jak Fawiza Koofi w Afganistanie. Tłumienie emocji, nie mogłem się zbuntować (ojciec bił 'tylko’ moje rodzeństwo i matkę przez co na pewnym etapie się zbuntowali (wyrzucili z siebie) ale mnie nie bił co dodatkowo mnie obciążało psychicznie (tłumienie emocji))

                      Byłem jak Fawzia, bo pamiętam taką sytuacje gdzie przy awanturze ojca przyjechała policja wtedy policjant zapytał mnie (miałem 5-6 lat – byłem w pokoju ojca, bo jak zwykle go usypiałem) czy ojciec się awanturował (pomijam, że pytanie policjanta skierowane do 5-6 letniego dziecka jest chore). I ja wtedy będąc za plecami ojca odpowiedziałem głośno, że nie a jednocześnie kiwałem do policjanta, że tak. (totalnie sprzeczne, bo z jednej strony musiałem być lojalny wobec ojca a z drugiej chciałem, żeby go zabrali aby nie zatłukł matki). No i zabrali ale po godzinie wrocić (miał kuzyna policjanta, który go puszczał do domu) to umacniało przekonanie w nas, że nie ma się do kogo zwrócić i do dziś dnia udowadnia, że muszę samemu się wydobywać (budowało  przekonanie, że nie można ufać ludziom). Jest to też zbieżne z tym co zasugerowałeś.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177
                        w odpowiedzi na: Sztywność emocjonalna #476813

                        Powyższe nie po to by uzewnętrzniać swoje życie, ale dlatego by się wzajemnie od siebie uczyć stąd liczę również na wasze rady, sugestie, spostrzeżenia. Swoją drogą to też jest kolejny znak, bo jeszcze jakiś czas temu bałem się wpisać w google tematy dla mnie tabu (wstydliwe).

                        Chodzi też o to by nie tworzyć 'zamkniętych sekt’ jaki bywa, że się tworzą jak słyszę na różnych terapiach.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1,151 do 1,160 (z 1,173)