Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 9 wpisów - od 21 do 29 (z 29)
  • Autor
    Wpisy
  • angela
    Uczestnik
      Liczba postów: 29

      widziałam. szczerze mowiac to bardz mnie zmęczył.

      angela
      Uczestnik
        Liczba postów: 29

        w fazie poczatkowej zwiazku mowiłam "kocham" po tym jak moj obecny maż powtarzał mi to samo kilkadziesiat razy dziennie, wtedy mu nie wierzyłam. ale dziś po 6 latach zwiazku nie potrafię z siebie wydusić słowa kocham do mojego męża, ale bardzo mi tego brakuje. od kilku lat nie mowię "kocham" ani mężowi ani rodzicom.mowię natomiast moim dzieciom, bo naprawde bardzo je kocham. ja też chciałam żeby moj dom wygladał inaczej. ale obawiam się że bez terapii będę powielać schemat. trzeba sie otworzyć i zrozumieć na nowo,żeby przełamać barierę i zachamowania. wiec myślę że dda mowia kocham ale w bardzo szczegolnych sytuacjach.

        angela
        Uczestnik
          Liczba postów: 29
          w odpowiedzi na: Książka #32971

          ja rowniez poprosze angelinaciborowska@o2.pl

          angela
          Uczestnik
            Liczba postów: 29
            w odpowiedzi na: Książka #32970

            ja rowniez poprosze angelinaciborowska@o2.pl

            angela
            Uczestnik
              Liczba postów: 29

              bardzo proszę o ksiażkę
              angelinaciborowska@o2.pl :rolleyes:
              z gory dziękuję

              angela
              Uczestnik
                Liczba postów: 29

                wiele razy byłam krzzywdzona przez mojego ojczyma. potrafił pobić mnie za to że ¼le(wg niego) wchodziłam na łożko kiedy podlewałam kwiatki.dostałam smycza po całym ciele, nawet na twarzy miałam ślady. nigdy jednak nie odważyłam się go udeżyć. raz uciekłam z domu, ale nie na długo-potem było ¼le. kiedyś mu powiedziałam,że go nienawidzę i nie zapale nawet lampki kiedy umrze-pamiętam że to go zabolało. przy jakiejś innej awanturze wybiegłam z mieszkania i od sasiadki zadzwoniłam na policje. w rezultacie nie oprzyniosło to efektu. często życzyłam mu śmierci, w duchu. bardzo chciałam żeby zniknał bo mielibyśmy spokoj. mama się z nim potrafiła poszarpać, ale to też nie pomagało. czasem dla spokoju poprostu dotrzymywała mu towarzystwa. pozornie mieliśmy spokoj, ale tak naprawdę to było dwoje pijanych rodzicow. najgorsze jest to, że potafie się złościć bez wyra¼nego powodu i wtedy krzyczę na mojego starszego synka. przez to mam wyżuty sumienia.

                angela
                Uczestnik
                  Liczba postów: 29

                  wtedy wydawało mi sie ze to jedyne wyjscie. a moj obecny maz bardzo mnie wspierał, jednak dzis okazuje zbyt mało ciepła. z psychologiem spotykalismy sie ok 2m-ce i troche pomogło. uwerzyłam w siebie, ale z kazdym dniem tracete wiare. szczegolnie kidy nie jest dobrze. dopiero tu na forum znalazłam adresy osrodkow terapełtyczych. mysle ze jesli uda mi sie przełamac te bariere to sobie poradze w zyciu. …i bede mogła przytulac, anie byc tylko przytulana i pocieszana. dziekuje za dobre słowo :laugh:

                  angela
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 29

                    witam
                    jestem tu pierwszy raz. długo szukałam tego forum…
                    jestem w zwiazku od 6 lat. na poczatku było naprawdę super. miałam 18 lat kiedy wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z chłopakiem o 7 lat starszym. wyrwał mnie z piekła, ktore zafundował mi ojczym.zdawało mi się że moje życie się zmieni. niestety.nie ma już alkoholika, ale nie ma też szacunku.pozwalam na rzeczy na ktore nie powinnam pozwalać. zastanawiam się nad terapia. w wakacje spotykaliśmy się z psychologiem. efekt jest na krotko. trudno nam się porozumieć. mimo tego że jestem w zwiazku czuję się bardzo samotna. mam dwoje dzieci i dzięki nim się trzymam. ale niestety powilam niektore schematy z mojej roziny. na szczęście zdaję sobie z tego sprawę, bo świadomość jest bardzo ważna. trzymajcie się cieplutko

                    angela
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 29

                      witam
                      jestem tu pierwszy raz. długo szukałam tego forum…
                      jestem w zwiazku od 6 lat. na poczatku było naprawdę super. miałam 18 lat kiedy wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z chłopakiem o 7 lat starszym. wyrwał mnie z piekła, ktore zafundował mi ojczym.zdawało mi się że moje życie się zmieni. niestety.nie ma już alkoholika, ale nie ma też szacunku.pozwalam na rzeczy na ktore nie powinnam pozwalać. zastanawiam się nad terapia. w wakacje spotykaliśmy się z psychologiem. efekt jest na krotko. trudno nam się porozumieć. mimo tego że jestem w zwiazku czuję się bardzo samotna. mam dwoje dzieci i dzięki nim się trzymam. ale niestety powilam niektore schematy z mojej roziny. na szczęście zdaję sobie z tego sprawę, bo świadomość jest bardzo ważna. trzymajcie się cieplutko

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 21 do 29 (z 29)