Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 83)
  • Autor
    Wpisy
  • DDA_ona
    Uczestnik
      Liczba postów: 87
      w odpowiedzi na: jest mi żle #54272

      Po pierwsze powinnaś przemyśleć temat terapii, rozmowa z psychologiem dodaje sił. Po drugie na Twoim miejscu zajęłabym się sobą i swoimi sprawami. Nikt się tak Tobą nie zaopiekuje jak Ty sama. Pobądź ze sobą nie zamartwiając się, porozpieszczaj się (może jakis fryzjer, kosmetyczka, chociażby długa kąpiel w duzej ilości pianki, dobra ksiażka, spacer- mamy teraz piekna pogodę- oczywiscie jak minie przeziebienie). Nie myśl o tym że mąż sie dobrze bawi, a Ciebie zostawił. Skoro Tobie nie odpowiada towarzystwo w jakim on przebywa to po co się tam pchać? Lepiej poszukaj czegoś dla siebie. Znajdź zajecie w jakim poczujesz się dobrze. Moze warto pomyśleć o jakimś kursie, zajęciach w większym gronie w ten sposób zdobędziesz własnych znajomych. Na pewno radzę zacząć od uśmiechu a potem będzie już z górki. Pozdrawiam i życzę pogody ducha.

      Edytowany przez: DDA_ona, w: 2008/04/27 21:16

      DDA_ona
      Uczestnik
        Liczba postów: 87
        w odpowiedzi na: Co ja czuję? #53728

        Teraz mam więcej czasu więc rozwinę (poprawię, zmienię) swoją poprzednią wypowiedź. Chciałabym się zwrócić najpierw do Danuela: nie jesteśmy tu po to by się wzajemnie gnoić. Twoje wypowiedzi naprawdę mi w niczym nie pomagają więc uznaję je za zbędne. Piszesz ogólnikami, atakujesz każdą wypowiedź to w ogóle jest nie na miejscu. Mam również wrażenie, że mimo wszystko to Ty musisz mieć ostatnie zdanie więc niekoniecznie jest to typowa cecha kobiet.
        Poza tym strasznie mi sie spodobała odpowiedź Gonza, zwłaszcza: "A ja myslę że 185 cm wzrostu, muskuły i dzikie włosy na klacie
        nie mogą zrekompensować " przeciągów w czaszce" "

        :laugh: Chciałam coś jeszcze dodać, ale lepiej ugryzę się w język 😉 Pozdrwaiam wszystkich

        Edytowany przez: DDA_ona, w: 2008/04/07 18:54

        DDA_ona
        Uczestnik
          Liczba postów: 87
          w odpowiedzi na: Co ja czuję? #53647

          Idealnie to opisałaś Biedronko, dokładnie to jest to o co mi chodziło (nie umiałam tego ubrać w słowa – dzięki), tylko co dalej… nie umiem podjąć w tej chwili żadnej decyzji…
          Wynika z tego, że Danuel miał rację jestem głupią kobietką i nie wiem czego chcę ? A może tylko powinnam dać sobie więcej czasu ?
          Co do jego wychowania – on też jest DDA, jego ojciec był alkoholikiem, zmarł zanim on osiągnął pęłnoletność. Dalej życie jakoś popłynęło i nie wiem czego od niego oczekiwano. Ja nie szukałam ideału chcę tylko poczucia bezpieczeństwa (i nie mam na myśli tego, że powinien zawalczyć żeby pokazać jaki jest silny), miłości i oparcia.

          Edytowany przez: DDA_ona, w: 2008/04/06 12:05

          DDA_ona
          Uczestnik
            Liczba postów: 87

            Myślę, że Hektorowi chodziło o to żeby sprawdzić czy inni mają tak samo, a nie o szukanie usprawiedliwienia dla własnych zachowań (chociaż mając wytłumaczenie dla siebie łatwiej jest coś pokonać lub zaakceptowac 😉 )… Ja mam wręcz przeciwnie, potrafię słuchać jednak nie potrafię się wypowiadać dłużej na jakiś temat i na pewno nie jest to wynik nieoczytania czy niedouczenia… Często gubię wątek, głupio składam zdania zwłaszcza kiedy nie jestem wyluzowana podczas rozmowy lub kiedy zależy mi na tym, aby rozmówca mnie dobrze odebrał. Tragicznie się poźniej siebie wstydzę… przez moment, na szczęście szybko zapominam 😉

            Edytowany przez: DDA_ona, w: 2008/03/27 09:43

            DDA_ona
            Uczestnik
              Liczba postów: 87
              w odpowiedzi na: nie daje juz rady #53295

              Moim zdaniem miłość może pomóc, ale niczego nie przezwycięży. Spróbuj namówić ją na terapię, daj czas na przemyślenia, a jeśli po jakimś czasie jednak nie zdecyduje się jej podjąć nic nie poradzisz… co dalej z Wami będzie zależy od tego ile jesteś w stanie znieść. Tylko czy warto i czy widać iskrę nadziei, gdy stara się tylko jedna strona?

              DDA_ona
              Uczestnik
                Liczba postów: 87
                w odpowiedzi na: Lubicie dzieci? #53293

                budzo zapisz:

                Pracowałaś kiedyś z podopiecznymi, którzy na każdą Twoją propozycję, próbę kontaktu, zbliżenia reagują krzykiem, płaczem, ucieczką a często agresją? Ja tak. Mam udawać, że mnie to nie rusza?”

                Uważam tylko, że skoro Cię to rusza to nie powinieneś pracować z osobami z tym schorzeniem.. Wiedzac, że sie ma do czynienia z autystykiem właśnie takiej reakcji można się spodziewać. To dla nich naturalne zachowanie. Nie wiem co może tu denerwować. Trzeba to zaakceptować. Oni odbieraja Twoje zachowanie jako próbę włażenia w ich prywatny świat, a przecież nikt z nas tego nie lubi. Może i zachowują się inaczej, nie akceptowalnie przez społeczeństwo, ale na tym polega ich choroba. Mam wrażenie jakbym jednak nie miała do czynienia z terapeutą. Wiem, że to co piszę może i nie jest mile, wbrew pozorom jednak nie chcę nikogo obrażać chcę tylko zwrócić uwagę na to, że może pora juz zmienić pracę. Na pewno jesteś osobą bardzo wrażliwą i empatyczną potrzebujesz jednak wiekszej motywacji może osoby upośledzone? Cieżko jest, nie powiem, ale za to można odczuć wdzięczność i miłość tych osób. Jest to praca na prawdę dająca satysfakcję. Pozdrawiam

                DDA_ona
                Uczestnik
                  Liczba postów: 87
                  w odpowiedzi na: Lubicie dzieci? #53287

                  Hmmm… ja bardzo lubię dzieci i mam z nimi świetny kontakt. Z moim siedmioletnim synkiem porozumiewam sie bez słów, a obce dzieci pchają mi się na kolana. Nie wiem z czego to wynika (na pewno nie wychowałam się w cieplutkim domku otoczona miłością). Może wynika to z tego, że dzieci wyczuwają nasze emocje? Uwielbiam dzieciaki, nie czuję się nieszczęśliwa i chyba mam w sobie duzo pozytywnej energii (zazwyczaj 😉 ). Poza tym pracuję z osobami upośledzonymi i miałam w swojej grupie jednego autystyka. Pomimo, że nie mogłam przy nim przeprowadzać wszystkich dostępnych dla mnie metod terapii był moim ulubionym podopiecznym. Kiedy przyszłam do pracy był wycofany, uciekał z sali, krzyczał po miesiącu jednak wszystko się zmieniło. Uśmiechał się gdy mnie widział, zdarzało się, że łapał mnie za ramię żebym zwróciła na niego wiekszą uwagę. Takie drobne gesty znaczyły wiecej niż słowo dziekuję u innych. Może i ci ludzie są egoistyczni, nie liczą się z innymi, ale w końcu to nie ich wina czy wina wychowania na tym przecież polega ich choroba… Mają swój swiat z którego na pewno każdy z nich chciałby się wydostać gdyby tylko potrafił… Uwarzam, że bycie dda w niczym nas nie ogranicza, granice są tylko w naszych głowach, świat nam ich nie stawia. Nie jesteśmy aż tak inni, może nawet wogóle nie jesteśmy inni (bo każdy ma jekies problemy za sobą) tylko nam się udało zakwalifikować do jakiejś grupy i ładnie ją nazwać…? Kazdy powinien zajać sie tym co na prawdę lubi robić i na prawdę jest w tym dobry. Nuczycielka nie lubiąca dzieci czy znerwicowany terapeuta? To jakis koszmar…

                  DDA_ona
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 87
                    w odpowiedzi na: heh #53210

                    Dzięki wszystkim za odpowiedzi, za to, że jednak zostałam przez kogoś wysłuchana. Teraz wiem, że jak coś to do Was! Rzadko tu zaglądam, bo ogólnie jestem osobą optymistycznie nastawioną do życia i raczej wiele rzeczy jestem sobie w stanie sama przetłumaczyć. Chyba nawet jestem typem samotnika, lubię świat, który wypełnia tylko moją głowę. Lubię być sama i nie tesknię za towarzystwem innych ludzi. Oczywiscie nie ukrywam się, mam dobre kontakty z innymi, pracę w której jestem otoczona ludźmi przez całe osiem godzin i nie jestem dziwna. Poprostu lubię spokój. Czasem tylko gdzieś się zagubię, spanikuję i szukam pomocnej dłoni, która mnie wyciagie z tej ciemności. Zazwyczaj też znajdzie się osoba, która jest w stanie mnie odnaleźć i nawet nie chodziło mi wczoraj o to że czuję się smotna, skrzywdzona i odrzucona (chociaż poużalalć się nad sobą od czasu do czasu nawet wypada 😉 ) tylko byłam wściekła na to, ze cały mój optymizm tak szybko się gdzieś ulotnił, że nie panuję nad własnymi myślami, że takie krótkie zdanie "nie mam komu opowiedzieć o swoich problemach", kilka słów sprawiło, że znów pomyślałam, że jestem do niczego i dlatego nikt mnie nie lubi, nie kocha itd… lawina przykrych, dołujących myśli przez jedno głupie zdanie… Nie wiem czy jakoś logicznie piszę w każdym razie dziś już lepiej się czuje wiedząc, że jesteście. Pozdrawiam cieplutko

                    DDA_ona
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 87
                      w odpowiedzi na: Ucieczka #41541

                      Dawno, dawno temu marzyłam o totalnej wolności, o uwolnieniu się od wszystkiego co mnie otacza, o tym by zostawić wszystko za sobą, zacząć od nowa, bez rodziny, przyjaciół… sama… uciakłam – dosłownie. Stopem pojechałam w świat. Hmmmm znaleźli mnie, musiałam wrócić, bo wiek jeszcze nie ten był 😉 Wróciłam i zrozumiałam, że mój ojciec to nie cały mój świat. Uznałam wtedy, że to nie ja powinnam sie chować… to ja jestem na właściwym miejscu nie on i nigdy już się nie dam nikomu tak stłamsić, tak zdusić, aby uciaczka była dla mnie jedynym wyjściem z sytuacji. NIGDY!!!! Jak coś idzie nie tak jak powinno według mnie to staram się tak wszystko wyprowadzić, aby sie dobrze poczuć, szukam pomocy, szukam kontaktów wyciągam rękę i zawsze znajdzie się ktoś kto ja złapie w odpowiednim momencie. Nie chcę uciekać, chcę sie świetnie czuć tu gdzie jestem i wiem, że to jak jest zależy tylko ode mnie 🙂

                      DDA_ona
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 87
                        w odpowiedzi na: Dzień Starego #41540

                        hmmm ja nawet nie wiem kiedy jest dzień ojca… :blink: a skoro ja nie wiem to on tym bardziej i po problemie…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 83)