Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • Fog
    Uczestnik
      Liczba postów: 35

      jrk83 daj sobie czas na wszystko i pozwól niektórym sprawą odejść .

      Przyjdzie taki dzień gdy poczujesz, że stare już za tobą a nowe życie właśnie się rozpoczęło. Poza tym nie stoisz w miejscu a ciągle idziesz do przodu ( terapia, to forum) mimo, że wydaje Ci  się odwrotnie.

      Powoli do celu a odzyskasz siły w każdej materii ( if you know what i mean ) 🙂

      Pozdrawiam,

      Fog
      Uczestnik
        Liczba postów: 35
        w odpowiedzi na: Awanturujący rodzice #465472

        Z mojego skromnego doświadczenia wiem, że jedyną szansą na uleczenie siebie i jest odcięcie się za wszelką cenę od toksycznej rodziny. Wiele lat temu postawiłem wszystko na jedną kartę i wyjechałem daleko od rodzinnego miasta, mając tylko niestabilną pracę. Było cholernie ciężko bo wręcz uzależniłem się od „pomagania” i opiekowania się dorosłym już bratem i chlejącymi na potęgę rodzicami i często myślałem co tam się dzieje. Przez pewien czas nawet brakowało mi nocnych burd, niepewności każdej nocy i życia nie swoim życiem. Miałem też potężne wyrzuty sumienia, że zostawiam ich w takim stanie (bo przecież mogłem pomagać, płacić długi, wynosić puste butelki, zbierać ich nieprzytomnych z ulicy bo wydawało mi się to normalne) ale sam chciałem żyć inaczej. Teraz 14 lat po wyprowadzce widzę, że niczego nie był bym w stanie zmienić tkwiąc tam dalej. Straciłem całe dzieciństwo na odgrywaniu bohatera domu i tego czasu nikt ani nic mi nie zwróci ale wybaczyłem im to co zrobili mi i mojemu bratu.

        Z takiego środowiska trzeba uciekać, nie patrzeć za siebie a potem wybaczyć tym który nas krzywdzili, odnaleźć siebie i żyć pełnią życia.

        Taki jest plan 🙂

        Fog
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          hmm Twoje pytanie ? Chyba przeoczyłem czy możesz powtórzyć?

          Fog
          Uczestnik
            Liczba postów: 35

            Kijem Wisły nie zawrócisz i wydaje mi się, że w takiej sytuacji szukanie na siłę winy w sobie to droga do donikąd. Jest jak jest i jeśli drugiej stronie nie zależy to co więcej można zrobić ? Do miłości nie zmusisz niestety…

            Poza tym rozwód to nie koniec i może się jeszcze wiele zdarzyć. Może po rozwodzie oczy się otworzą bo często tak bywa, że doceniamy coś dopiero gdy to stracimy. Nawet jeśli popełniamy błędy to takie mamy do tego prawo bo jesteśmy ludźmi, prawda ? Jeśli były takowe to trzeba wyciągnąć z nich wnioski tak aby w przyszłości ich nie popełniać.

            Ale to moje subiektywne zdanie:)

            Fog
            Uczestnik
              Liczba postów: 35

              „Nie tyle szkoda mi siebie (wiem, zły objaw), co 4-letniego syna, który jest bardzo inteligentny, często szeroko uśmiechnięty, wesoły, uwielbia się przytulać, być łaskotanym i często mówi, że ?z każdym dniem kocha mnie i mamę coraz bardziej?. Nie zabrzmi to najlepiej, ale trudno mi uwierzyć, że w wieku 4 lat można być tak mądrym człowiekiem. Dla niego zrobiłbym wszystko, co konieczne. W pewnym sensie jestem dla niego ojcem i matką ? żona nie jest w stanie dać mu tyle ciepła i poczucia bezpieczeństwa, ile trzeba. Niech Pan Bóg mi wybaczy takie myśli, ale gdybym moja śmierć ? której w żadnym wypadku nie chcę ? miałaby spowodować, że mój syn będzie szczęśliwy, nie wahałbym się sekundy. Chyba tylko dla niego znosiłem to wszystko.”

              jrk83 autentycznie przeraził mnie ten wpis naprawdę musisz być w bardzo niewesołym stanie. Widzisz przeraziło mnie bo przypomniałem sobie co kiedyś czułem a czułem się bardzo podobnie. Cholernie dużo czasu i energii poświęciłem na zmianę sposobu myślenia i odzyskaniu równowagi.

              Wydaje mi się, że po części obwiniasz się za taki stan rzeczy, w głębi usprawiedliwiasz żonę i rozumiem to doskonale ale musisz zmienić to myślenie. Przede wszystkim musisz sobie uświadomić jak ważne jest życie Twoje i dziecka. Nie wolno Ci  myśleć, że Twoja śmierć w jakikolwiek sposób uszczęśliwiła by kogokolwiek a tym bardziej dziecko.  Twoja żona jest chora ale to nie jest skutkiem Twoich błędów czy jakichś zaniedbań i mało tego bo zrobiłeś w tym momencie dla niej wszystko co mogłeś zrobić  i wycierpiałeś ile mogłeś. I chyba już wystarczy, prawda?

              Czas odrzucić poczucie winy i zadbać o siebie.

              Syn musi mieć silnego i pewnego siebie tatę, żeby mógł wyrosnąć na równie silnego mężczyznę.

              pozdrawiam,

               

              Fog
              Uczestnik
                Liczba postów: 35

                malina32 tak to bywa,  że dobieramy sobie ludzi z podobnego środowiska.

                Jednym się uda a innym niestety nie ale to nie skreśla szans na zdrowy związek.

                Fog
                Uczestnik
                  Liczba postów: 35

                  Zapomniałem dodać jeszcze parę słów ( ew. proszę moderację o połączenie postów bo nie widzę opcji edit) .

                  jrk83 zgłoś się do psychologa najlepiej faceta. Musisz stanąć twardo na nogach.

                  To czego doświadczasz teraz to przemoc psychiczna. To co robi z Tobą żona to przestępstwo i żadna choroba czy inny powód nie jej usprawiedliwia.  Naprawdę są granice a te zostały już dawno przekroczone. Żyjemy w kraju przesiąkniętym stereotypem, że mężczyzna ma zacisnąć poślady i żyć dalej w tego typu matni twardo biorąc wszystko na bary.  Masz prawo żyć godnie i w spokoju i masz prawo walczyć o siebie tak, że nie wstydź się zgłosić sprawy na policję.

                  I nie walcz o małżeństwo bo jego jak sam piszesz już dawno nie ma.

                  Pozdrawiam,

                   

                  Fog
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 35

                    Do jrk83.

                    Domyślam się po niku, że jesteśmy w podobnym wieku:)

                    Bardzo Ci współczuję tej sytuacji ale z tego co piszesz to nie są żarty.  Powinieneś zacząć działać od zaraz i przede wszystkim przyszykować się do rozwodu. Kup dyktafon i nagrywaj co mówi żona, skontaktuj się z jakimś prawnikiem i porozmawiaj jak to najlepiej rozegrać a jeśli dojdzie do przemocy nie wahaj się wezwać policji.  Jeśli żona się wyprowadzi to złóż wniosek do sądu o zabezpieczenie miejsca pobytu dziecka.

                    Poczytaj też o unieważnieniu małżeństwa bo istnieje takie prawo jeśli żona leczyła się już przed waszym ślubem.

                    Musisz zadbać zarówno o siebie jak i dziecko to jest w tej chwili Twój priorytet a z tego co piszesz jest naprawdę niebezpiecznie a może być jeszcze gorzej.

                    Pamiętaj nie skrzywdzisz dziecka rozwodząc się w takiej sytuacji a wręcz przeciwnie zagwarantujesz mu w miarę spokojne dzieciństwo.

                    Rozumiem co teraz przeżywasz bo byłem w podobnej sytuacji aczkolwiek nie było tak groźnie.

                    Walcz o siebie i o syna.

                    Pozdrawiam,

                    Fog
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 35

                      Brawo dla kolegi powyżej.

                      Chylę czoła wspaniale to ująłeś.

                       

                      Fog
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 35

                        sjz39 widzę, że ciągle żyjesz nie swoim życiem.  Zrozum ona nie chce się zmienić i nie zmieni się choć byś jej dał gwiazdkę z nieba.  Jak pisałem wcześniej (i nie obraź się) masz do czynienia z zimną, wyrachowaną kobietą,  która wykorzystuje wszystko i wszystkich i nie skończy dopóki ktoś lub coś ?brutalnie? nie sprowadzi jej na ziemię.

                        Nie interpretuj sobie tego co od niej słyszysz bo szkoda czasu, to są tylko wymówki. Zawsze będą winni wszyscy tylko nie ona a największym winowajcą zawsze będziesz TY. Serio chcesz się poświęcać, ciągle szukać wyjaśnień dlaczego tak się zachowuje?

                        Żal mi dzieciaka bo prawdopodobnie zafundujecie jej to czego mamusia używa teraz jako wymówki na swoje irracjonalne zachowanie.

                        Sorry, że tak piszę ale widziałem już sporo takich „związków” i wiem jak to się kończy.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 35)