Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Moja_nawa
    Uczestnik
      Liczba postów: 8
      w odpowiedzi na: Bliskość #484288

      Cześć wszystkim,

      Mam poczucie, że dawno nie było mnie w tym wątku, nadrabiam więc zaległości przychodząc z pytaniem, które w ostatnim czasie bardzo zaprząta mi głowę, zastanawiam się jaka była wasza droga w zdrowych, dojrzałych związkach? Mam ten problem, że za każdym razem kiedy ktoś wzbudzał moje zainteresowanie okazywało się, że nie jest to osoba zaangażowana (najczęściej wpadałam w  schemat partnerki/partnera zimnego, obojętnego, o którego trzeba zabiegać i usługiwać), mam wrażenie jakbym miała wbudowany radar na osoby, które zachowują się w ten sposób, wchodząc do baru gdzie jest 11 osób a 10 z nich to osoby troskliwe, uważne, gotowe na związek ja skieruję się do tej jednej, która jest zaprzeczeniem opisanych cech…no właśnie, spotykając takie kobiety lub mężczyzn natychmiast się angażuję, fall in love na miejscu (w ogóle nie musze ich dokładniej poznawać, automat się uruchamia!) kiedy natomiast poznaję nową osobę, idę na spotkanie, rozmowa się klei, mamy sporo wspólnych punktów ja nie czuję nic…gdyby to jeszcze była jedna osoba, ale nie, tak dzieje się za każdym razem! Powoli tracę nadzieję i zastanawiam się czy Ci z was, którzy przepracowali swoje trudności na tyle, żeby móc wejść w dojrzały związek mieli podobne uczucia? Czy też zaczynaliście zwróceni tylko i wyłącznie w stronę osób ,,nieodpowiednich”? Czy ten brak (no właśnie, brak? czy może pomijanie?) uczuć do osób, które wydają się odpowiednie jest wam znany i, co dla mnie najistotniejsze w tym momencie, czy jest odwracalny?

      Moja_nawa
      Uczestnik
        Liczba postów: 8
        w odpowiedzi na: Bliskość #484224

        @abcd , absolutnie mi to nie przeszkadza 🙂 Wręcz przeciwnie, z wielkim zaciekawieniem śledzę kolejne posty w tym temacie!

        Moja_nawa
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Hej, @open.sky 🙂

          Co do tego, że wiele kobiet z rodzin dysfunkcyjnych może mieć trudności w relacjach ze względu na środowisko, w którym się wychowywały, nic nowego nie odkryję tą odpowiedzią, ale tak, niestety, ale tak jest, sama do tej pory mierzę się z trudnościami relacyjnymi takimi jak lęk przed bliskością czy wstręt do dotyku (najgorszy dla mnie jest dotyk człowieka, od którego czuję alkohol, po prostu nie mogę tego znieść).  Wszystkie moje dotychczasowe relacje romantyczne (które nie były oficjalnymi związkami, gdyby nazwać je związkiem chyba bym dostała zawału na miejscu!)  były z osobami, które zwyczajnie nie były dla mnie dobre, znajomości bardzo mnie wykańczały, a im bardziej ktoś mną miotał, nie chciał mnie, nie szanował, tym bardziej ja w to wchodziłam. Kiedy teraz poznaję osobę stabilną, która okazuje zainteresowanie mam ochotę zebrać manatki i uciekać najdalej jak się da! Rozumiem już swoje mechanizmy, zauważam je i mogę się nawet pochwalić moim ostatnim sukcesem…zatrzymałam impuls wejścia w relację z facetem, który ewidentnie nie chciał się zaangażować, szukał kogoś, kto wypełni mu lukę w kalendarzu, kogoś dla rozrywki, oczywiście w pierwszej chwili na ten jego brak jasnej chęci zaangażowania odpowiedziałam entuzjastycznie, ale świadomie powstrzymałam się od wejścia w relację, która skończyłaby się cierpieniem, za to mierzę się z lękiem w relacji z inną osobą, która jest mocno zaangażowana (nie uciekłam widząc to zaangażowanie!).Wciąż pracuję nad bliskością w terapii, dziś na sesji wypłakałam wiadro łez, bo uświadomiłam sobie jak dużym problemem jest dla mnie dotyk właśnie, co prawda pozwalam się dotknąć, ale za każdym razem robię to wbrew sobie, moje ciało po prostu zastyga kiedy czuję ciepło drugiej osoby…Ciężko mi z tym, że z tej rodzinnej traumy leczę się już tyle lat, wiem ile już za mną i robię postępy, małe rzeczy (jak chociażby pójście na randkę i nazwanie tego randką, z której może coś wyjść!) są moimi Everestami, stale wspinam się na kolejne, ale w pełni rozumiem twoje zmęczenie tym jak się czujesz, ja też jestem zmęczona tą pracą, jest mi zwyczajnie ciężko, że tyle to trwa i momentami wydaje się nie do zniesienia. Wysyłam Ci dużo siły i ciepła, dbaj o siebie 🙂

           

          PS

          Zgodzę się z @Jakubek , takie automatyczne kody  relacyjne warto zmieniać! 🙂

           

           

           

          Moja_nawa
          Uczestnik
            Liczba postów: 8
            w odpowiedzi na: Bliskość #484173

            @abcd, jasne! Jedno z ćwiczeń polega na tym, żeby zwyczajnie siąść i pomyśleć nad jakimś bolesnym dla nas doświadczeniem, z którego finalnie wynieśliśmy coś bardzo ważnego. Wystarczy 10 minut bycia ze wspomnieniem i zastanowienia się ,,co mogłem/mogłam stracić, gdybym wtedy uniknął/uniknęła tego doświadczenia?”.

            Przykład z książki:

            Bardzo się denerwowałam myślą, że mam iść na to przyjęcie. Zalałam się w pestkę i zrobiłam z siebie skończoną kretynkę. Ale gdybym nie poszła, pewnie nigdy nie poznałabym Adama. 

            Oczywiście…to tylko jedno z wielu, a  przytaczam akurat to, bo wydaje mi się adekwatne do tematu lęku bliskością – w końcu unikając bliskości możemy stracić coś bardzo ważnego, relację z drugim człowiekiem, bliskim, bezpiecznym, rozumiejącym. Wychodzę z założenia, że nie ma co iść w radykalizację, bo rzeczywiście są doświadczenia, których lepiej unikać (weźmy to: kiedy ktoś przekracza moje granice i robi to konsekwentnie mimo moich komunikatów ,,stop” to nie będę siedzieć i myśleć co mogę dostać z tego doświadczenia, tylko ratuje się póki czas!) ale z drugiej strony ciągłe unikanie doświadczeń, które w pewnym momencie mogą być trudne niekoniecznie doprowadzi nas do celu (tym razem weźmy wątek bliskości). Książkę wysyłam z poleceniem w świat, zachęcam do czytania, nie ze wszystkim trzeba się zgadzać i brać jako czarno-białą prawdę objawioną (w zasadzie sam nurt terapii akceptacji i zaangażowania raczej stroni od takiego myślenia) ale myślę, że można z niej sporo wynieść w kontekście radzenia sobie z trudnymi doświadczeniami, które pojawiają się na drodze do celu 🙂

            Moja_nawa
            Uczestnik
              Liczba postów: 8
              w odpowiedzi na: Bliskość #484150

              Widzę, że rozwinął się tu przeciekawy wątek pracy z myślami/emocjami i takiego właśnie wznoszenia się ponad to co nam dyktują! Moje czytelnicze serce już rwie się z propozycją książki, która przynajmniej  w moim odczuciu jest wielkim kompendium pracy z ,,odklejaniem się” od myśli/emocji, które nam nie służą (tj. nie zbliżają do celu, który chcemy osiągnąć) może kogoś zainteresuje: Wilson i DuFrene W sieci natrętnych myśli. Dużo ćwiczeń 🙂

               

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Moja_nawa.
              Moja_nawa
              Uczestnik
                Liczba postów: 8
                w odpowiedzi na: Bliskość #484137

                Hej Makadamia 🙂

                Mogę powiedzieć Ci jak było u mnie… przez wiele lat nie wyobrażałam sobie wejścia w relacje, oczywiście, w sferze fantazji radziłam sobie świetnie, snułam wizje potencjalnych związków, ale nigdy nie miałam potrzeby przenieść tych właśnie fantazji w świat rzeczywisty, to po prostu był obszar marzeń, nie czułam potrzeby (chociaż może lepszym określeniem byłaby ,,gotowość”!) wejścia w relacje związkową w świecie realnym (jedyne relacje na gruncie romantycznym, które nigdy nie dotarły do etapu oficjalnego związku, były bardzo krzywdzące, pełne niepewności, przemocy, bardzo krótkotrwałe, intensywne, a jednocześnie płytkie, mocno eksploatujące, nie było tam bezpieczeństwa i dobrej, bezpiecznej bliskości). Dopiero niedawno, mam wrażenie, że pod wpływem większego zaufania do siebie, trochę urealnienia moich obaw (a była ich masa – bałam się, że ktoś mnie skrzywdzi, odrzuci, wyśmieje, że ktoś obedrze mnie z tożsamość, że się zatracę itd) i oczywiście rosnącego poczucia własnej wartości poczułam chęć spróbowania, po prostu wejścia w świat randkowy i poznania drugiego człowieka. Dopiero po latach terapii i snucia fantazji poczułam, ze chcę spróbować bliskości z drugim człowiekiem. Tak było u mnie, potrzeba bliskości ,,odblokowała się” po długim czasie. Czuje, że przede mną jeszcze trochę pracy, ale jednocześnie nie chce się poddawać 🙂

                Trzymam za Ciebie kciuki i wysyłam dużo miłych uczuć!

                Moja_nawa
                Uczestnik
                  Liczba postów: 8
                  w odpowiedzi na: Bliskość #484136

                  Dziękuję abcd za tą wiadomość, to niby tak proste, ale jednocześnie bardzo było mi potrzebne – przypomnienie, że przecież mogę być ponad te uczucia, że one mną nie władają w pełni (choć rzeczywiście czasem tak się wydaje) i że mam jeszcze myśli, mam świadomość co się dzieje, dlaczego tak reaguje i że właśnie dzięki tej świadomości mogę zacząć reagować inaczej!

                  Bardzo dziękuję 🙂

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)