Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 347)
  • Autor
    Wpisy
  • pheroniqe
    Uczestnik
      Liczba postów: 373

      Dlatego ja za wszelką cenę obiecałam sobie, że nie będę się wiązać z kimś, kto przeszedł podobne dzieciństwo co ja. Mam narzeczonego z ciepłego, kochającego, stabilnego domu i on mi tą stabilność daje. Myślę, że dwójka DDA w związku to za dużo, chociaż siostra ma męża z dysfunkcyjnej rodziny i jakoś im się układa. Wiedziałam, że nie mam już siły wsadzać taki ogrom energii do związku, żeby jeszcze kogoś wyciągać z problemów z doświadczeniami z przeszłości. Wystarczy, że czuję się obciążona tym, że nie byłam w stanie pomóc tacie, który odebrał sobie życie, i mamie, którą zniszczył i uśmiercił jej życie, bo nie mam pojęcia jak z nią rozmawiać, jak jej pomóc.

      pheroniqe
      Uczestnik
        Liczba postów: 373

        Różnica jest taka, że czuję, że to nie moi znajomi i jestem tyle co akceptowalna nic po za tym. Co chwile mi o kimś opowiada chociaż nie znam tych ludzi. Czuję, że wyciąga mnie na siłę tam gdzie nie jestem zaproszona bo zaproszenia formułowane są raczej do niego. Wiecznie wśród obcych ludzi. Do tego trafiam w towarzystwo które ma wspólne tematy i dobrze się zna więc zostaję gdzieś z boku.
        Afektywna- do mnie nie piszą i nie dzwonią żadne koleżanki. A jeśli już uda się z kimś porozmawiać i to ja zawsze zaczynam rozmowe kończy się na haśle musimy się kiedyś zgadać i gdy już do tego zgadywania dochodzi jest głucha cisza.
        Zmusiłam się by zagadać do znajomej z liceum żeby wyjść na jeden event na który się wybiera i bardzo wiele mnie to kosztowało- bo znów ja, znów nikt nie zapyta co robię wtedy i wtedy. Inna która proponowałą ze trzeba się zgadać (już po raz któryś) nie raczyła dać znać chociaż że nie ma czasu chociaż systematycznie widuję nowe wpisy z imprez i spotkań.
        Nie wiem w czym problem naprawdę, nie wiem już czym ludzi do siebie zrażam. Gryzę się w język i nie zwierzam się nikomu udając, że wszystko jest ok żeby nie męczyć swoją osobą bo wiem, że kiedyś to robiłam. Może nie jestem super duszą towarzystwa ale nie rozumiem jak to się dzieje, że cały świat dzieje się obok mnie.

        pheroniqe
        Uczestnik
          Liczba postów: 373

          Latwo mówić próbuj, jedyne co mi wyszło w relacjach międzyludzkich to 2-letni związek który trwa nadal, mam wrażenie, że dlatego, że on jest cierpliwy i ma w sobie sporo empatii. Wiem, że nie mogę go sobie traktować jak terapeutę do którego polecę z każdym problemikiem. Wciąż się waham bo nie chcę się przekonać, że nikogo tam nie będzie oprócz jego i może niektórych jego znajomych- ale tak naprawdę nie moich bo chociaż są mili i są to fajne relacje wciąż czuję że są "zapożyczone" bo znam to towarzystwo tylko dzięki niemu. Są ludzie z koła, z roku, w końcu dawni znajomi ze szkół i czuję, że nie mogę zrobić kroku w żadną stronę bo wszystkie stare znajomości legły w gruzach a w nowe boję się angażować a jeśli już to wolno mi to idzie. Chciałabym mieć chociaż 1/10 tej naiwności i ufności w sobie co mój chłopak może łatwiej by mi było zawierać przyjaźnie… :/

          pheroniqe
          Uczestnik
            Liczba postów: 373
            w odpowiedzi na: Bieganie #230070

            Ja też długo nie mogłam się do biegania przekonać. Zawsze była to dla mnie niemiła konieczność na wf-ie. Ostatnio zmieniłam nastawienie, nawet do tego że warto biegać z kimś. Bałam się tego strasznie, że ta druga osoba będzie musiała się dostosować i w ogóle. No i faktycznie mój chłopak musiał się przestawić na moje tempo. Ale zauważyłam, że jestem w stanie wtedy przebiec więcej 🙂 Mimo, że nie wierzyłam kiedyś, że bieganie na więcej niż 800 metrów będzie mi sprawiało przyjemność

            pheroniqe
            Uczestnik
              Liczba postów: 373
              w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #226229

              U mnie jest po prostu źle, i czuję się coraz gorzej
              czuję się jak nieudacznik, że nie umiałam zapobiec temu wszystkiemu co było, mimo że powinnam być dumna, że to wszystko przetrwałam, całkiem sama, bez nikogo obok.
              Czuję się beznadziejnie bo czuję złość na rodziców, na ojca który nie był zbyt dobry bo pił i mnie tu zostawił odbierając sobie życie i na matkę ktorej wiecznie nie można dogodzić i zawsze trzeba rozumieć.
              Nie mogę spać, beczę byle kiedy wystarczy, że chwilę jestem sama i nie mam czym zająć myśli. Myślałam, że to wszystko już minęło, że jestem w szczęśliwym związku, żek toś mnie w końcu naprawdę kocha i widzi we mnie dobro- tym czasem im więcej dobra widzi we mnie On tym ja się czuję większym potworem.
              Rozpłakałam się nawet gdy byliśmy blisko, bo poprostu nie potrafię się na nas skupić i nas przeżywać. Przestraszyłam się, że jestem tylko przedmiotem jego uciech i że od dłuższego czasu tylko ja coś proponuję więc na pewno coś się wali. On Bogu ducha winny a ja z taką szopką. I zostaje mi tylko dziękować, że mam tak cudownego faceta z którym mogę zawsze pogadać nawet w takiej chwili gdy niejeden by się odwrócił zflustrowany.
              Czuję się coraz mniej atrakcyjna, do zawsze filigranowej postury przybyło mi ni stąd ni zowąd 8 kilo które czuję i to bardzo, i czuję się z nimi ochydnie. Zawsze miałam wagę w kontroli, nie objadam się słodkim i takim tam.. paradoks- przyszły dietetyku sam się wylecz… Nie podobam się sama sobie i czuję się ochydnie ze sobą pod każdym względem 🙁

              pheroniqe
              Uczestnik
                Liczba postów: 373
                w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #216757

                dziwnie
                nie potrafię się do niczego zmotywować, nad niczym skupić
                po wczorajszym egzaminie czuje się bęz sensu no alep ocieszenie jest takie, ze wszyscy będą mieli tą samą ocene w indeksie
                zmarznięta, pusta i bez jakiejkolwiek radości i już nie moge sie doczekać spotkania z moim ukochanym, jak go raz dziennie nie widzę to mi odbija 🙂

                pheroniqe
                Uczestnik
                  Liczba postów: 373

                  Ba ja mu sie kiedyś przyznałam, że jestem trochę zazdrosna i gadaliśmy o tym i tłumaczyłam mu, że to te potwory w głowie, a nie to że go osądzam, że na pewno z którąś koleżanką z pracy kręci- bo przecież ma ich sporo, i że wiem że mnie kocha- inaczej by się to rozpadło bo w liceum widziałam go dosłownie raz w tygodniu a on spędzałczas z ludźi ze studiów. Zmartwił się i powiedział, że nigdy nie byłby w stanie tak mnie zranić, i też w to wierzę, że nie mógłby. Po prostu po tylu latach totalnej katastrofy nie mogę uwierzyć, żem oże być dobrze, że ktoś mnie może szanować, kochać tak bardzo. I jest mi przykro bo od strony jego rodziny doznałam większej akceptacji niż u swojej.. Gdy odwiedzam z nim jego rodzine najchętniej bym nie wracała i zapomniała o tym co tu jest..

                  pheroniqe
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 373
                    w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #216178

                    Kiepsko
                    Mojej połówki nie ma, jest dokarmiany u mamy
                    Sterta notatek i pustka w głowie a w poniedziałek egzamin, ja nie przebrnęłam przez połowę i chcę wierzyć, że dalej pojdzie szybciej..eh a anatomia poszła jak spłatka..
                    Do tego jakaś niemoc po za tym wszystkim, wszystko mnie rozprasza, dopadaja mnie dziwne myśli- ze nie daję rady, że jestem fatalna. A z drugiej strony próbuję uprzytomnić się , uświadomić, że jest wielu ktorym idzie gorzej.
                    byle ta sesja się skończyła i byle wszystko zdać reszta mnie na ten czas nie obchodzi
                    do tego praktyki- w jednym miejscu mi odmówili i już od razu czuję że masakra na pewno nigdzie mnie nie przyjmą- a przecież takie myślenie jest absurdalne nawet dla mnie patrząc na to z boku :/

                    pheroniqe
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 373

                      To nawet nie potrzeba niczym się nie zajmować tylko facetem, mamy wspólnych znajomych więc na imprezy raczej chodzimy razem, chyba że nie mogę bo tak sie składa, że mam trudniejsze studia niż on (i to akurat nie tylko moje stwierdzenie), po za tym mamy bardzo mało czasu dla siebie w tygodniu ze względu na różne plany zajęć i różną ich ilość. Trudno jest wychodzić na imprezy z koleżankami jeśli nie mieszka się w samym mieście akademickim- one mogą wrócić o każdej porze, ja mam powrót o 23 albo dopiero rano kiedy one mogą smacznie spać i wyspać się na zajęcia. Więc jak widać trudno tu mówić o własnej osobistej bez niego strefie spędzania czasu z innymi bez niego- bo przy takich ograniczeniach po prostu mi szkoda czasu na innych. Po za tym jak powiem, ze studia to moje zainteresowanie to ktoś powie, że zaszczuty kujon ze mnie- tak się składa, że trafiłam na kierunek który chciałam i naprawde go lubię chociazn ie jest lekko, opórcz tego dizalam w kole naukowym, w domu staram się dbać o formę- nie bo tak chcę dla niego- marzy mi się zrobić kurs trenera fitness i połączyć go z dietetyką. Na więcej osobistej przestrzeni mnie nie stać, czasowo, ba czasem czuję się zmęczona i to jego proszę o dzień wolny dla siebie żeby "ogarnąć" . W naszym związku to on jest tą osobą, która najchętniej spędzała by czas ze mną bez przerwy. Raczej problemem jest tu samoocena- bo koleżanki ładniejsze, bo on taki przystojny i zdolny, świetnie sobie radzi w nauce języków za to ja jestem językowym beztalenciem i z bólem go prosiłam o opmoc przy niemieckim bo nie chciałam się zblaźnić 🙁

                      pheroniqe
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 373

                        Chsiałabym, żeby było normalnie, może nawet jest tylkonie potrafię w to uwierzyć. Tyle lat kłamstwa i obietnic, które skończyły się tragicznie nie pozwalają mi odetchnąć.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 347)