Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 90)
  • Autor
    Wpisy
  • truskawka38
    Uczestnik
      Liczba postów: 94
      w odpowiedzi na: Przyjaciele #12179

      u mnie podobnie…

      W sumie jest jedna osoba ,ktora rzeczywiscie rozumie moj problem, własnie to o czym Ty piszesz,bo sama też tak jest …była…

      Sa osoby,ktore ja lubię, ale one nie rozumieja tego…wysłuchaja i doradzenie konczy się słowami: "we¼ się w garść ,olej,nie przejmuj się,zmien się,ludzie maja wżniejsze sprawy …np. klopty rodzinne,finansowe ,zdrowotne…"
      Maja rację.

      Ja wiem, ja rozumiem,ale to chyba jest tak w nas,że nie da się tak zmienić ,choć chcemy w podświadomości z dnia na dzien.

      Pozdrawiam
      M.

      truskawka38
      Uczestnik
        Liczba postów: 94
        w odpowiedzi na: Przyjaciele #12177

        Wkleję Wam cos co przeczytałam na forum BPD ,nieco ciut zmieniłam ten cytat na swoje….
        Czuję,ze swym postępowaniem jestem właśnie taka jak napisano. Jest w tym część mnie…

        "To, jak kogoś odbieramy, zależy od wielu czynnikow, przede wszystkim naszych wcześniejszych doświadczen. Chyba zgodzicie się, że każdy może być postrzegany inaczej przez rożne osoby, łacznie z np. kanonem piękna. Ktoś jest dla kogoś atrakcyjny z rożnych względow, a dla innej osoby zupełnie nie. Idac dalej, to, jak odbieramy dana osobę, świadczy o naszym WYOBRA¯ENIU o tej osobie. W relacjach z nia mamy jakieś OCZEKIWANIA, czegoś się spodziewamy. "Krzywda", jaka ta osoba nam wyrzadza, jest niczym innym, jak niespełnieniem naszych oczekiwan, ktore SAMI sobie stworzyliśmy. Ta osoba jest soba, może zupełnie być zaskoczona naszymi pretensjami. W takiej sytuacji, zamiast na siłę probować ja zmieniać, co wszyscy nagminnie czynimy – żeby ONA się nagięła do naszych wyobrażen, trzeba po prostu zmienić NASZE wyobrażenia, przewartościować oczekiwania. Tę myśl potwierdziły we mnie rozmowy o "przyjaciołach" – przylepach, ktorzy sa bardzo męczacy, ponieważ uzależniaja swoje dobre samopoczucie od Waszych zachowan. ¯adaja, manipuluja, używaja wszelkich metod, żeby WAS nagiać do siebie. Czyli jest to poniekad powszechne zjawisko, i wszyscy mu podlegamy. Mnie bardzo pomogło zastanowienie się nad tym problemem. Pomyślcie sobie, ze możecie zapanować nad tym, żeby nie czuć od kogoś zależnym, żeby nie czuć się krzywdzonym. To jest Wasze (nasze) prawo, z ktorego nie korzystamy. Nigdy nie udaje się zmienić świata, otoczenia. Jedyne, co można, to zmienić siebie. Mieć świadomość, że ten ktoś np. jest podobny do mnie czy kogoś bliskiego,albo jakiegoś ideału w naszych wyobrażeniach.. itd, czyli oczekujemy, po jego pewnych zachowaniach, gestach, że będzie się podobnie zachowywał, miał podobne poglady, podobnie będzie wyrażał emocje. Kiedy okazuje się, że tak nie jest, to, zamiast się pograżać w poczuciu krzywdy, można pomyśleć tak: acha co prawda jest podobny, ale jest inna osoba i zachowuje się inaczej. Miałem prawo się pomylić. Teraz wiem, że nie mogę od niego oczekiwać tego, co jest mi potrzebne, no to trudno. On też ma prawo być soba.
        Jeszcze druga sprawa, ktora się z tym wiaże. Kiedy uda nam się wyzwolić od uzależnienia od kogoś, to ta osoba czuje ulgę , i wtedy właśnie potrafi nam dać coś, czego już się nie spodziewaliśmy. Musi być zachowana jakaś rownowaga sił. Nikt nie chce dać czegoś pod przymusem, a potrafi dać dokładnie to samo, czego od niego chcemy, jeżeli czuje, ze jesteśmy silni i ważni sami dla siebie. Na zasadzie – jeżeli nie da, to trudno, we¼miemy od kogoś innego, albo znajdziemy u siebie.
        Nie wiem, czy udało mi się to w miarę jasno przekazać. Chciałabym, żebyście się zastanowili nad tym i napisali swoje refleksje.
        Moja pierwsza to była, jak sie w takim razie ustrzec od tumiwisizmu i hasła "umiesz liczyć, licz na siebie". Ale to by było spłycenie problemu. Według mnie taka zmiana postawy daje efekty, tylko trzeba to jakoś głęboko przemyśleć, złapać kontekst, to jak z nauka jazdy na rowerze. "

        Co o tym myślicie?

        Ja doszłam do jednego wniosku,że mimo,ze ja coś dam z siebie innej osobie,nie mam prawa oczekiwać tego samego w zamian.Wiem,ze to trudne,ale chyba nie da się inaczej….

        Pozdrawiam
        M.

        truskawka38
        Uczestnik
          Liczba postów: 94
          w odpowiedzi na: Przyjaciele #12162

          piszę o swoim przypadku,inni o swoich. Ja nie mowię,ze inni to zło,ja czuję w sobie,że ja to wszelkie Z£O. ¯e przeyja¼n ,miłość konczy się przeze mnie,przez moj chcrakter. Masz rację,nie można się użalac,trzeba pracować nad soba.

          Myślę,ze tu się nie pisze o użalaniu,co bardziej o swoich uczuciach,a to co innego…

          Jestem tu wlasnie po to by siebie zmienić. I sadzę,że wielu innych też,by nie ranić,by kochane osoby nie znikały, by przyjaciele byli w sercach.

          Pozdrawiam

          M.

          truskawka38
          Uczestnik
            Liczba postów: 94
            w odpowiedzi na: Przyjaciele #12160

            nie można tracić nadzieji w ludzi,a naprawdę to w siebie..to chyba nam najbardziej potrzebne,wiara w siebie,ze jesteśmy warci uczuć…

            Jeśli chodzi o mnie,to choć juz wiele wiem,wiele rozumiem, to nadal nie umiem zapomnieć,wyrzucić,nie myśleć o osobie,ktora mnie tak potarktowała:-(

            Najgorsze to to,że nie myślę o nim ¼le,mimo wielu ciosow.W podświadomosci ciagle chciałabym by był…nawet za cenę własnej godności i ponizenia…

            To tak jakby dane mi było być taka,cieprpieć i być nikim.

            Będac tu ,razem z Wami,z podobnymi problemami…rozumiecie to,ja Was rozumiem,może razem uda nam się znale¼ć to szczęscie. Szczęscie bycia wartościowym człowiekiem,przedewszystkim dal siebie.

            Czego Wam i sobie z serca życzę.

            M.

            truskawka38
            Uczestnik
              Liczba postów: 94
              w odpowiedzi na: Przyjaciele #12157

              mnie boli jak ktoś jest przyjacielem tylko do czasu,gdy jestem tej osobie potrzebna w taki lub inny sposob,neikoniecznie fizycznie,co psychicznie. Kiedy okazuje się,że ktoś stwierdza,że jestem problemowa,unika kompletnie się izoluje,bo po coż ktos taki,jak ta osoba ma własne problemy…

              Nieważne co się czuje,wazny egoizm…ja tak czuję…
              Nie ma prawdziwej miłości czy przyja¼ni,gdy jedna osoba tylko czerpie,nie dajac niz w zamian. A potem ni stad ni zowad znika sobie bez slowa,rzuca jak smiecia.

              Pozdrawiam
              M.

              truskawka38
              Uczestnik
                Liczba postów: 94
                w odpowiedzi na: Kto jest bezrobotny? #12142

                i czuję się z tym bardzo ¼le. Wiele razy czułam przez to się niepelnowartościowa,odrzucona przez społeczenstwo. To też ma wpływ na to wszystko jak się czuję,brak kontaktu z lud¼mi,niechęć do dbania o siebie…brak motywacji. Czuję się uzalezniona od innych…

                M.

                truskawka38
                Uczestnik
                  Liczba postów: 94

                  że dlatego,że nie miałyśmy dziecinstwa,nie byłyśmy naprawdę dziećmi,beztroskimi,kochanymi,takie co się śmieja i bawia..musimy teraz jakby narodzić to swoje dziecko,dziecinstwo od nowa. Pokochać je,siebie. Wiem ,ze trudne,ale możliwe…
                  Płacz jest zdrowy,myślę,że trzeba wyrzucić na zewnatrz wszystkie złe uczucia,te ktore były stlumione w dziecinstwie….

                  M

                  truskawka38
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 94

                    mi pasuje,dostosuję się 🙂

                    Tylko jak się poznamy na tym Rynku?

                    M.

                    truskawka38
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 94

                      wiedzac,ze jest to tzw. toksyczny ,zły zwiazek normalna osoba bez DDA czy podobnych problemow zakonczyłaby .Może też z zbolem,ale wiedziać,że ktoś rani,że to niepewne,chore,że trzeba walczyć ,skonczyłaby to dla własnego dobra. Tu działa jakaś podświadomość,to,ze kiedyś nie wolno było żadać uczucia, było się ponizanym….teraz ma być tak samo. To jest jakby dla nas normalne,tak nam wpojono.Tak nas nauczono. Ciężko mi to wyrazić,poprostu to dziecko bez miłości,woła teraz,krzyczy w nas o ta miłość i zachowuje się tak jak kiedyś w dziecinstwie….Jak zasłużysz będzie nagroda,skoro nie zaslugujesz,jesteś niczym,jest kara…

                      Sadzę,że chyba trzebaby obudzić to dziecko w sobie,pokochać je w samej sobie,dać sobie ta miłość.Wtedy się zmieni postrzeganie. ALe to jest bardzo trudne.

                      Był piękny artykuł w czerwcowym Zwierciadle…jeśli masz ochotę przeczytaj:

                      Dziecko w nas -Niech przemowi Ono…wiele tam wyjaśniono ,dlaczego to tak się dzieje…

                      Pozdrawiam
                      M.

                      truskawka38
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 94
                        w odpowiedzi na: UCZUCIA:Tęsknota #12102

                        paralizuje mnie ona okropnie. Zniechęca do działania,do życia,do wszystkiego…
                        Im bardziej wiem,że tej osoby nie ma i być moze nie będzie,bo brak kontaktu,tym bardziej tęsknię. Czuję,że nic już nie będize jak kiedyś,że to nie wroci….a mimo to tak bardzo w podświadomości chcialabym by było jak kiedyś….

                        Najgorsze to to,że go "widuję" często,choć ze mna nie rozmawia… Ja zamiast nie myśleć,myślę o nim, czytam co pisze ,gdzieś tam,ciagle czekam…czekam…choć wiem,że nic z tego.

                        Tesknotę być może zabiłaby inna milośc, sadzę,że najbardziej to chyba milosć do samej siebie. Bo czujac,że nie jestem kochana,że jestem nikim ,nie kocham też siebie:-(

                        Lekarstwem…o tym marzę…znale¼ć przyjacioł… kobiety,mężczyzn, z ktorymi można na ten temat porozmawiać, wyżalić się nawzajem sobie. Ocenić z boku sytuację i pomoc podjac kroki.

                        Pozdrawiam

                        M.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 71 do 80 (z 90)