Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 81 do 90 (z 90)
  • Autor
    Wpisy
  • truskawka38
    Uczestnik
      Liczba postów: 94
      w odpowiedzi na: pytanie #12097

      miasta?

      Pozdrawiam
      M.

      truskawka38
      Uczestnik
        Liczba postów: 94

        to ja jestem bardzo uzależniona od miłości,a zwłaszcza takiej ,ktora jest nieosiagalna. Trwa to juz bardzo długo,im bardziej kogoś nie ma,im bardziej się odcina,im więcej dowodow daje,że mu nie zależy,tym bardziej kocham…zaczynam wariować,bać się odrzucenia,czuję się nikim,czuję,ze wszystko złe to ja…
        Nie umiem się na niczym skupić,tylko ciagle myślę o tym jednym.

        Przeczytałam ostatnio ksiażkę "Kobiety,ktore kochaja za bardzo" . Zupelnie jak ja…

        Wiecie,….u mnie w domu rodzinnym ojciec nie był w sumie alkoholikiem,a może był,ale tego nie widzieliśmy.Odszedł,zostawił mamę i mnie,gdy miałam 15 lat. Gdy przypomnę sobie wiele rzeczy z dziecinstwa ,to widzę jak nigdy,przenigdy nie okazywano sobie i mi uczuć. Ojciec był bardzo surowy.Ja miałam tylko obowiazki,nie wolno było mi wychodzic z domu,musialam się tylko uczyć,sprzatać i słychac rodzicow. Za każde przewinienie dostawłam lanie guma od pralki,takim wężem od pralki—-Frania. Bałam się go ciagle,bałam się okrutnie,bo nie wolno mi było pyskować, słowa ojca były swięte,jeśli nie przestrzegałam,dostawałam guma.Uczyłam się bardzo dobrze.Dopiero gdy odszedł,załamalam się,bo w głębi serca go kochałam….rzuciłam szkołę średnia.Poszłam do pracy. Prędzej poznalam kogoś,kogo pokochałam,nie udalo sie. Ten ktoś rzucił mnie,znalazł inna,a ja zebrałm o miłość,mimo,że wiedziałam,ze mnie nie chce.Ponizałam się ,traciłam godnośc…
        Po kilku latach poznalam męża mojego..nauczona trochę tym,że nie wolno kochać,okazywać uczuć….nie okazywałam.Maż tak,ale gdy zaszłam w ciażę,on się przestraszył i natychmiast chciał uciec,kazał usunać ciażę. Błagalam doslownie,naprawdę na kolanach by został,balam się samotności…
        został,jest do dziś…mam już dorosła corkę…
        Nie wiem czy go kocham…chyba tak…ale to siedzi w środku…
        Kilka lat temu poznałam kogoś,kto nigdy nie mogłby być ma połowa,gdyż sam jest w zwiazku z kobieta..a jednak…niby pokochał mnie,a ja jego naprawdę….bo chcialam odrobinę miłości,czułości,zainteresowania,przyja¼ni..jak kolwiek miałoby to wygladac. Od czasu do czasu sie widywaliśmy,często,codziennie prawie rozmawialiśmy…czasem telefony..
        Od 2 lat ten ktoś coraz bardziej mnie unika,a ja coraz bardziej cierpię…
        Choć nigdy nie powiedział wprost,ze trzeba skonczyć ta "chora" miłość,to ja już kilka razy byłam u kresu wytrzymałości. Wiele spraw,wiele faktow przemawialo za tym,ze jestem mu niepotrzebna…mimo,ze zaprzeczał…

        Stałam się zla,okrutna,chcialam szczerej rozmowy z nim,nigdy na to się nie zdobył.Tlumaczył swoimi problemami.Chciałam pomoc je rozwiazać,też się odcinal.
        Powinnam zapomnieć o tym wszytskim,nie myśleć,zrozumieć ze mnie nie chce,takiej problemowej osoby.Potrzebny mu ktoś wesoły,zadowolony z życia.
        Ale ja nie umiem:-( Jednego dnia, chcę go uwolnić od siebie. Dac spokoj,drugiego dnia,błagałabym ,zebrałabym o odrobinę zainteresowania i uczucia…

        Ech,otworzyłam się przed wami,już teraz wiem,ze problem nie jest w tej miłości,a we mnie samej.Jak to zmienić.Szukam odpowiedzi…

        Pozdrawiam
        M.

        truskawka38
        Uczestnik
          Liczba postów: 94

          mi to jest obojętne,ja nie pracuję,mogę się dostosować w każdy dzien tygodnia raczej.

          Pozdrawiam

          M.

          truskawka38
          Uczestnik
            Liczba postów: 94
            w odpowiedzi na: pytanie #12079

            Mnie pokierowała i uświadomiła to osba ,ktora doskonale zna ten problem.Ja siebie nigdy nie postrzegałam jako DDA,nie wiedziałam co to jest…Dopiero Ona mi to pokazała. Myslałam,ze wszystko mi się w życiu nie udaje,bo ja jestem wszystkiemu winna,moja wina,że złe to ja…

            Poczytałam i ksiażki i tu i na kilku innych portalach..nieco już zrozumialam,ze to tkwi we mnie,we mnie z dziecinstwa. Sadzę,że muszę dojrzec do tego by odkryć i przezyć na nowo dziecinstwo,a wtedy da się siebie zmienic…
            Na terapię zapisalam się dziś…aż za meisiac dopiero,ale już takie dno,taki doł osiagnełam,że wystarczy….

            Pozdrawiam

            M.

            truskawka38
            Uczestnik
              Liczba postów: 94

              Ja mam 38 lat,wydaje mi się własnie,ze jestem bardzo stara:-(

              Ja bardzo chętnie spotkam się z każdym,bez znaczenia jest wiek.

              Pozdrawiam

              M.

              truskawka38
              Uczestnik
                Liczba postów: 94

                skrzyknać? 🙂

                M.

                truskawka38
                Uczestnik
                  Liczba postów: 94

                  gdzieś,porozmawiali,może troszkę otworzyli. Wymienilibyśmy swe doświadczenia,jak to jest,jak się czujemy???

                  Kto z Was z Bydgoszczy chciałby porozmawiać o sobie i zarazem wysłuchac drugiej osoby …to ja jestem za…najlepiej realnie.Osobiście nieco cięzko mi idzie pisanie….

                  moj numer gg to… 961930

                  Pozdrawiam

                  M.

                  truskawka38
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 94

                    co nie daje w sobie nic zmienić. Trwam w tym myślac,że samo się rozwiaże,że jak będę się poniżac,będę robić niby "dobrze" bez poczucia własnej wartości to będę szczęśliwa i będzie super.Nie umiem tego wyrazić.Chcę się zmienić,a nie umiem,a może nie chcę,a może brak mi dopingu…może brak perspektyw na życie…

                    Czuję,że cale zlo to ja,że wszystko złe to przeze mnie,a z drugiej strony często czuję,że świat jest zły…ludzie się odsuwaja ode mnie,widzać w jakim stanie jestem.

                    truskawka38
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 94

                      milczenie,unikanie odpowiedzi na podstawowe pytania. Boli mnie poczucie winy ,ogromne,samotności…odrzucenia…
                      Wkurza mnie to,że nie umiem sobie poradzić z tym by się nie przejmować,by jeśli czuję,że ktoś mnie nie chce by dać sobie z tym spokoj. Moje własne poniżanie się, z jednej strony złość o wszystko,z drugiej zaglaskanie ,sprzeczne emocje. Boli mnie to,że ktoś kogo bardzo kocham nie chce mnie uwolnić od siebie, a jak ja to chcę zrobić,to nie umiem,bo mam poczucie winy….

                      Jest wiele rzeczy…złych we mnie,bardzo złych…

                      M.

                      truskawka38
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 94
                        w odpowiedzi na: Do Aga80 #11943

                        ja chyba też kogoś zagłaskalam na śmierć…z tym,że nie dostałam odpowiedzi .Ten ktoś ciagle unika pytan,balansuje na krawędzi…unika kontaktu, nie rozmawia,zamyka się,a zarazem nie powie,że to koniec…
                        a mnie to boli,bo nie wiem,nie umiem zrozumieć…

                        Pozdrawiam
                        M.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 81 do 90 (z 90)