Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Czy jest tu ktoś z Bydgoszczy? #24168
Sporo się zmieniło.. Przytyłam jak słon, jestem nieco spokojniejsza i baaaaaaardzo chętnie spotkałabym się z Wami:-))
Pozdrawiam
Gosia
w odpowiedzi na: Co Wam dają spotkania DDA? #16450ojjjj to podobnie jak ja…
"Skonczyłam toksyczny zwiazek z facetem, ktory traktował mnie tak …jak mu na to pozwalałam…a pozwałam mu na wiele …bo jako DDA nie znałam pojęcia STAWIANIA GRANIC DRUGIEJ OSOBIE ABY CHRONIC SAMA SIEBIE"
Pozdrawiam
Gosia
w odpowiedzi na: jak się przełamac i pojść na terpię?? #16449Mnie skłoniło do terapii ogromne dno,doł i bezsilnośc i uczucie,ze jak tak dalej będzie to koniec ze mna. Totalne poczucie odrzucenia ,załamania,poczucia bycia nikim,śmieciem…
Bałam się ,teraz cieszę się z każdej terapii, z każdego kroczku, z pracy nad soba:-)
Pozdrawiam
Gosia
w odpowiedzi na: uczucia? ale po co? #16445Uczucia nie tylko sa normalne,ale sa dobre. Nawet złość jest uczuciem dobrym, tylko to co my robimy z danym uczuciem może mieć zły lub dobry wpływ. Tak to czuję 🙂
Odkryłam i uświadomiłam sobei na terapii,że skrywanie uczuć robi mi bardzo duża krzywdę. Gdy spycham je za parawan,w siebie, to jakbym nie przyznawała się do siebie i na siłę probowała być kimś innym,a nie jestem. Uświadomienie sobie uczuć i przyznanie sobie prawa do odczuwania ich (głownie uczuć negatywnych ) daje mi ulgę . I najdziwniejsze jest to,ze na przykład jak wiem,jak czuję,że mam prawo czuć się np. zła to o wiele mniej jestem zła.
Jeśli chodzi o ludzi,to i tak dziwnie na mnie patrza,jak się przejmuję wszystkim jak jestem…zreszta wiecie zapewne jaki jest DDA czy wspoluzależniony…to zmiana nastawienia dla siebie na siebie nie zmieni myślenia innych o mnie . Bo maja mnie niektorzy np. za nienormalna:-)Przecież to ja mam czuć się lepiej ,a nie inni i wiem już ,że moja wartość nie zalezy od postrzegania mnie przez innych.
Obawa przed odrzuceniem jest,zawsze była, ale czułam się odrzucana od zawsze, więc chcę zmienić w sobie,nie w innych ten schemat odczuwania.
I myślę,że to nie uczucia rania,a emocje,to co z nimi robimy…np. nie sama złość, a agresja…i tak dalej…Wiem też ,że u mnie droga jest pokochanie siebie i akceptacja tego jaka jestem.
Bardzo cięzko mi to idzie,ale idzie,po kroczku…
Pozdrawiam
Gosiaw odpowiedzi na: czy wy tez ciagle uciekacie? #16024wiem Izo 🙂
Pozdrawiam Cię cieplutko 🙂
Gosia
w odpowiedzi na: zazdrość w zwiazku #15997wiem koniokrad 🙂
Wydawalo mi się,że wystarczy ,że ja kogoś kocham ,lubię i On/Ona mnie to znaczy,ze jest milość,przyja¼n…że ja nie muszę siebie kochać…że do lubienia i kochania mnie sa potrzebni inni ludzie….
PozdrawiamGosia
w odpowiedzi na: zazdrość w zwiazku #15990Bardzo często byłam zazdrosna.
Nie ardziłam sobei z tym, teraz wiem,ze to był lęk przed odrzuceniem, poczucie niekochania oraz to,ze siebie nie kocham .Powoli zaczynam siebie lubić i myślę,ze jeśli ja mam prawa ,to rownież ma parwa druga strona,ma prawo nawet odjeść…
Trudne to… bardzo…
Pozdrawiam
Gosia
w odpowiedzi na: czy wy tez ciagle uciekacie? #15989Ja myślę,że infantka ma prawo płakać…
Wszyscy mamy prawo plakać,czuć co czujemy …
Nie umiem radzić…ale moja płakanie, poczucie bezsilności,danie sobei parwa do tego daje możliwosć zobaczenia jak jest ze mna naprawdę.Robiłam kiedyś podobnie jak infantka, przez 4 lata (opisalam to niedawno w jednym watku znowu ) teraz z perspektywy wiem,ze zachowywalam się tak,bo panicznie balam się odrzucenia, czułam,ze jesli choć trochę ktoś okaze mi sympatię,albo choćby bedzie rozmawial,to już jest ok. Z drugiej strony ,mimo,ze nie było sympatii, to ja trwałam w cierpieniu,bo takie zachwowyanie to był schemat od dziecka… brak prawa do słabości,do płaczu do… same wiecie…Radzono mi podobnie jak Ty Izo,ale to nic nie dało,schemat moj,uczucia, DDA,wspoluzaleznienie ,nie kochanie siebie,nie akceptowanie powodowało,ze popelnialam wiele razy te same błędy…
Gdy to ujrzałam,gdy wiele bolsenych rzeczy odkryłam jest lepiej,dużo..Choć wiem,ze nieraz te schematy powroca, zdaję sobei sprawę i gdozę się i mam prawo .
To trudne zrozumieć siebie,bardzo trudne,ale mozliwe, to tylko powoli…Pozdrawiam
Gosiaw odpowiedzi na: to tak bardzo boli nie wiem co robić.. #15866Motylku..może to zabrzmi boleśnie,ale myślę,że dobrze,że wcześniej się to u Ciebie skonczyło,że mimo,że cierpisz,to jest ogromna szansa,ze prędzej osiagniesz spokoj,szczęście……z całego serca Ci i Annie i wszystkim z podobnymi problemami… byście pokochali kogoś kto jest tego wart,kto po prostu czuje ,rozumie wasze potrzeby…pragnienia…
Wiesz,ja przez te 4 lata nic z soba nie robiłam,w ogole nie zajmowalam się soba,tylko nim,żyłam dla niego,czekałam na niego,myślałam o nim. Zaniedbałam siebie psychicznie i fizycznie,odciełam się od ludzi..od świata,zubozyłam siebie…
Do tego stopnia,ze wyglad moj,to eee,brak słow,zdrowie szwankuje…
Tak jakbym widziała,ze te 4 lata straciłam z życia…
Po tym liście,ktory mu wtedy napisalam,nie odezwał się do mnie więcej,ani ja do niego…Pozdrawiam Cię i wierzę ,że będziesz szczęśliwa:-)
Gosia
w odpowiedzi na: normalnie nienormalni;-) #15861rozumiem Twoj strach Aniu. Ja czuję,myślę,że to co ukrywamy w sobei na dnie,co jest schowane za kurtyna ,w środku w podświadomosci,to właśnie ejsteśmy my…to jestem ja… wydobycie tego,zmierzenie się,zakaceptowanie,danie sobei prawa do wad,błędow,slabości pozowoli wyjść z tej "nienormalności" . Terapia pomoże temu . Moja terapuetka właśnie zapytała mnie czemu uważam,ze tacy jak my jesteśmy "nienormalni" a reszta to "normalni" wyjaśniłam..to co tu się pisze. Dała mi do zrozumienia,ze DDA,że te uczucia jakie mamy to nie nienormalnośc a dysfunkcja, zaburzenia osobowości,wielu tych "normalnych " też ma podobne cechy,jak nie wciaż,to w sytuacjach kryzysowych, tyle,ze sa moze mniej tego świadomi i baaaaaardzo głeboko schowali to w głab siebie i zajeli się soba 🙂
Zreszta jak być moze wiesz,to cechy te sa w życiu nieraz bardzo pozytywne,tylko my,ja tego nie czuję… bo skupiam się na czymś innym,choćby na tym by być taka jak inni…
Ja juz wiem,ze wcale nie chcę być taka jak "wszyscy" "niby normalni" ,chcę być soba ,zaakceptować to i czuć się w koncu kiedyś szczęsliwa,długa drooga do tego….
ale wierzę,że praca nad soba,terapia pomoże mi sie tak czuć…
Bo to co czuję zalezy ode mnie…
Poza tym , ja to rozumuje tak: gdy jest się chorym (fizycznie na przykład) tak,ze leki nie pomagaja,że nie ma szansy na leczenie bez cierpienia, czasem trzeba poddac się operacji ,co jest potem bardzo bolesne,odczuwa się rany pooperacyjne itp…ale potem następuje zdrowienie… tak to czuję
Pozdrawiam
Gosia
Edytowany przez: truskawka38, w: 06.11.2005 00:08
-
AutorWpisy