Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › 47 lat i dramat DDD
Otagowane: 50 lat DDD, masochizm, rola ofiary
-
AutorWpisy
-
Myślę, że jeszcze daleka droga żeby nam się udało i dużo pracy nad związkiem, ale ważne są chęci. 🙂 Tak masz rację z tym zamykaniem się w swoim bólu trzeba to wycierpieć, żeby wszystko wróciło do jakiejś normy. Żeby znów móc jakoś funkcjonować. Ja też zaczęłam się zastanowić nad samą sobą, bo po rozpadzie poprzedniego związku musiałam niestety przyznać się przed samą sobą, że nie jest ze mną za dobrze. Że była w tym i moja wina, bo zawsze wina za rozpad związku jest po dwóch stronach. Musiałam to wszystko jeszcze raz przeanalizować i zastanowić się nad pewnymi moimi zachowaniami, bo niestety przy rozstaniu mój były wyrzucił z siebie wszystko to czego tak bardzo nie chciałam widzieć w sobie. Musiałam też przeboleć to, że czasu już nie cofnę ale mogę popracować nad sobą, żeby kolejny mój związek wyglądał inaczej.
Wiesz związek to jest wieczne staranie, inaczej umiera. Wbrew pozorom nie liczą się te super wyjątkowe momenty, nie liczą się prezenty. Liczy się zwykła codzienność. Liczą się te zwykłe drobne gesty. Przytulenie bez powodu, „miłego dnia” rano, całus po powrocie, nawet jak Cię ktoś czasem wkurza. To buduje związek, takie niepozorne drobnostki. A najbardziej związek buduje obecność drugiego człowieka i nie taka fizyczna, ale psychiczna.
Przyznanie się do własnych błędów i wyciągnięcie wniosków świadczy o dużej dojrzałości psychicznej.
Najtrudniej jest widzieć swoje błędy, a najłatwiej wytykać innym.Dokładnie. Żałuję, że nie wiedziałam i widziałam tego wcześniej. Teraz mam szanse nie popełnić tego samego błędu.
Ale wiesz co żałuję też, że nie przychodzi mi to tak naturalnie tylko, że muszę się teraz tego wszystkiego uczyć w tym wieku i na tym etapie życia.
A ja niczego niczego już nie żałuję. 🙂
Najpiękniejsze w życiu jest to, że możemy się rozwijać, zmieniać do ostatnich chwil. Wystarczy tylko otworzyć swój umysł. 🙂Też wybrałam te drogę, żeby się rozwijać i zmieniać. Lepsze to niż dalej się tak męczyć z samym sobą. 🙂 Ale żal na razie pozostał jeszcze się z tym do końca chyba nie pogodziłam.
Z czym się nie pogodziłaś? Z tym, że popełniłaś błędy? Czy z tym, że rozpadł się poprzedni związek?
Nie pogodziłam się z tym, że wszystko przychodzi mi z takim trudem, czyli dbanie o związek, te drobne gesty, codzienność to wszystko o czym pisałaś. Z jednej strony chcę z kimś być, jestem pewna, że kocham tę osobę a ta cała otoczka to dla mnie taka nowość. Zupełnie nie wiem jak się w tym odnaleźć. Czasem łapie się na tym, że robię to tak jakby z automatu. Bo tak trzeba. Zła jestem na siebie, że nie widziałam tego w poprzednim związku i żal do byłego, że wcześniej mi nie powiedział czego mu brakowało w związku i że nie chciał już o nas walczyć tylko się poddał. Mam żal o to, że nikt mi nie dał dobrego przykładu jak dobra, kochająca się para powinna funkcjonować. I, że dopiero teraz się muszę tego uczyć i że jest to takie trudne.
Może nie miałaś odpowiednich wzorców. W moim przypadku było na szczęście tak, że miałam wzory jak wyglądają zdrowe związki. Sama również kieruję się intuicją i tym, jak sama chciałabym być traktowana. Myślę, że to drugie jest ogólnie w życiu bardzo dużą podpowiedzią. Takie „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”. 🙂
Wiesz co, wykrzycz dzisiaj gdzieś ten żal, który w Tobie siedzi, wypłacz tak na maksa. I nie obwiniaj siebie.
NIKT NIE JEST IDEALNY, KAŻDY MA PRAWO DO BŁĘDÓW.Zacznij się proszę cieszyć tym, że masz kogoś wartościowego u swego boku. A wtedy z pewnością się uda. 🙂
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.