Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Co byłoby dla Was porażką życiową?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 78)
  • Autor
    Wpisy
  • Wisienka
    Uczestnik
      Liczba postów: 28

      Nie zrealizowanie marzeń. Poddanie się, bierność.

      magduska
      Uczestnik
        Liczba postów: 463

        „Nie zrealizowanie marzeń. Poddanie się, bierność. ”
        Wisienka bardzo trafnie, chociaż ogólnikowo to ujęła.

        Dlaczego, bułeczko, uważasz to marzenie za nierealne?

        Wisienka
        Uczestnik
          Liczba postów: 28

          W marzeniach dużo zależy od nastawienia. Oczywiście można od początku być nastawionym na ich niespełnienie. Tylko po co wtedy marzyć? Nie po co a dlaczego.
          Bo w marzeniach się ucieka. Bo marzenia są piękne. Bo w marzeniach my mamy władzę i wszystko jest po naszej myśli, takie jakie nigdy nie było.

          Kiedy rodzina jest szczęśliwa, dzieci dorastają, zakładają swoje rodziny.. To sukces który [u]powinien[/u], wg mnie, oznaczać spełnienie. Spełnienie dobrze zrealizowanego odpowiedzialnego zadania. Czy życie staje się wtedy bezcelowe zależy głównie od nas.
          Od relacji z rodziną. Czy byliśmy dla niej czy ona dla nas.
          Od kwestii finansowych / zdrowotnych
          Od miłości która jeszcze w nas jest…
          Wiele osób wręcz marzy o tym właśnie momencie. Gdy zrobiło się wszystko co miało zrobić, należycie w dodatku i można z czystym sumieniem oddać się przyjemności dla siebie samego.

          magduska
          Uczestnik
            Liczba postów: 463

            „Od relacji z rodziną. Czy byliśmy dla niej czy ona dla nas”
            Mogłabyś mi wytłumaczyć Wisienko co rozumiesz przez powyższe zdanie?

            Wisienka
            Uczestnik
              Liczba postów: 28

              magduska zapisz:
              ” Bo co z MOIM życiem? Dzieci dorastają i odchodzą. Partnerzy też odchodzą. I co? Zycie staje się bezcelowe?”

              magduska zapisz:
              „”Od relacji z rodziną. Czy byliśmy dla niej czy ona dla nas”
              Mogłabyś mi wytłumaczyć Wisienko co rozumiesz przez powyższe zdanie?”

              Być może niektórzy DDA nie znają życia innego niż w rodzinie tej złej z dzieciństwa i rodzinie dobrej, założonej przez siebie. Która jest jego ostoją i bezpieczeństwem. Jeśli DDA jedynie dzięki życiu w rodzinie nie czuje się zagrożony, może obawiać się życia poza nią.
              Każda rodzina to wspólnota. Jednak jest wiele ról. Jedna osoba może czuć się fundamentem rodziny, inna jej małą częścią, inna osią, spoiwem etc. Są różne charaktery, różne emocje, zależności i nastawienia.

              bułka_z_masłem
              Uczestnik
                Liczba postów: 128

                Moje marzenie związane z rodziną pozostaje jak na razie nierealne ponieważ postawiłam sobie i partnerowi duże wymagania. W związku z tym partner, którego nie mam pozostaje w wyimaginowanej sferze nie mówiąc o rodzinie.
                Jestem gotowa na poważny związek co byłoby preludium do założenia rodziny. Trąby jednak grać nie chcą.
                Nie marnuję już czasu na "angażowanie" się w związki, które od początku nie wróżą najlepiej. Po jednym spotkaniu ewentualnie maksymalnie dwóch – mówię spasiba.
                Z tego co przeżyłam, napatrzyłam się, doświadczyłam – to wolę chyba być sama aniżeli z kimś dla chwilowego dobrego samopoczucia. Zmieniłam strategie myślenia pod tym względem. Realizuję się – to mi bardzo odpowiada ale chciało by się być z kimś komu to nie przeszkadza, kto również mógłby realizować się razem ze mną – tutaj muszą być spełnione warunki – a jak już mówiłam, wymagania są duże.
                Ot co.

                Wisienka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 28

                  Mądrze, rozsądnie, odważnie.
                  By tylko czas zdążył wymaganiom sprostać 🙂 Trzymam kciuki 😉

                  piotr35
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 10

                    Droga Bułko, jakie warunki musi spełnić Twój wymarzony królewicz? Nie podałaś. Stawianie sprawy w ten sposób kojarzy mi się z kastingiem. Kto pokaże najlepszy biceps, kto wykaże się zainteresowaniami, kto będzie miał najlepszą brykę, kto mnie najlepiej zadowoli. Oj, bałbym się takich kobiet i takiego egzaminu i uważam że niewielu będzie umiało go zdać a może i nikt. Ale skoro stawiasz tak ostre kryteria to znaczy, że sama jesteś osobą idealną jeśli ideału szukasz. Jednak idealni faceci nie istnieją więc uważam że szkoda życia na nierealne mrzonki. Podkreślam – mrzonki, bo marzenia to jednak dają się zrealizować, mrzonki zaś pozostają w nierealnej sferze. Znam pewną kobietę z podobnymi do Twoich wymaganiami tylko że ona od kilku dziesięcioleci jest sama i taką pewnie już pozostanie do końca. Nikt nie jest w stanie jej zadowolić. A gdzie uczucia? Nic o nich nie piszesz. Gdzie zakochanie się? Jak można poznać osobę przez jedno spotkanie. Cały czar polega na odkrywaniu tej drugiej osoby, jej tajemnic, marzeń, co trwać może całe lata, ale to właśnie jest najpiękniejsze w tym wszystkim. Może nie doznałaś jeszcze tego uczucia i dlatego podchodzisz do sprawy kalkulując jak przy zakupach w hipermarkecie. Moja diagnoza jest taka, boisz się uczuć i siebie samej więc dlatego stawiasz nierealną poprzeczkę.

                    orchidea
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 31

                      Rodzina jest najważniejsza. Widzę to teraz, gdy dzieci są "na wylocie", a sama posiadam pewne doświadczenie obserwacji "szczęścia" ludzi w podeszłym wieku, często potwornie samotnych z powodu braku Miłości bliźniego.
                      Wiele zawaliłam w procesie wychowawczym, choć jeszcze mam nikłą nadzieję na zmianę rodzinnych relacji, nie wyłączając męża.
                      Ponieważ szczęśliwa byłabym szczęśliwym życiem moich dzieci, braki wychowawcze uważam za największą porażkę.
                      Reszta, to tzw. rzeczy nabyte, które można wymienić na "inny model" niekoniecznie wymagający dużych nakładów finansowych lub z nich zrezygnować.

                      pszczola
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 21

                        Hmm..dla mnie porażką życiową, byłoby gdybym zostawiła kogoś kogo kocham, rodzinę ,dzieci, których jeszcze nie mam..Porażką życiową byłoby to, że sięgam po jakieś narzędzie, które ulży mi w cierpieniu, że się poddam i uznam, że nie ma o co już walczyć, że nie ma mnie..że wszystko co zrobiłam w swoim życiu, co jest tak wspaniałe tylko nie widoczne wtedy kiedy chcę, odejdzie. Rodzina, przyjaciele, znajomi i brak ich uśmiechu… To chyba byłaby moja życiowa porażka.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 78)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.