Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD czemu

Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 42)
  • Autor
    Wpisy
  • Mareekk
    Uczestnik
      Liczba postów: 10

      Pozwolę sobie wrócić do początkowego wątku, też tak mam. Przejmuje sie tym co inni mówią na ten temat, nawet kiedy mówie że mam to w dupie w głębi siebie chciałbym wiedzieć co mówią/myślą. To jest często dość denerwujące bo bez sensu skupiam sie na tym, szukam dziury w całym… ale chciałbym tu jeszcze zahaczyć o wątek matki, ja mam troche inaczej… pewien paradoks, jest inteligentną kobietą, z którą lubie nawet rozmawiać i potrafimy nawet czasem(bardzo czasem) normalnie porozmawiać. Wtedy jest fajnie, mam wrażenie że można ją lubić, ale… najczęściej jak zaczyna ze mną jakiś poważniejszy temat to jest na bani, nie cierpie jej za to…(wychodzi na to że wtedy ma odwagę zapytać mnie kiedy w końcu przedstawię im moją dziewczynę) momentami wkurza mnie strasznie jej obecność i chciałbym żeby zniknęła… byłby święty spokój. Z drugiej zaś strony… ciągle w mojej głowie mimo iż staram sie to bardzo z niej wyrzucić siedzą myśli mówiące coś w stylu "przecież to twoja matka, matke ma sie jedną" itp co zawsze wmawiali mi moi dziadkowie kiedy z nimi próbowałem rozmawiać o tym co czuje. I to sie kłóci strasznie z tym że chce sie od niej odciąć… paranoja…

      Panama
      Uczestnik
        Liczba postów: 3986

        „matke ma sie jedną" itp co zawsze wmawiali mi moi dziadkowie kiedy z nimi próbowałem rozmawiać o tym co czuje. I to sie kłóci strasznie z tym że chce sie od niej odciąć… paranoja… ”

        Moja matka jak jest trzeźwa też jest fajną, wrażliwą osobą. Jest w stanie wiele dla mnie zrobić. Odcięcie się nie polega na wycofaniu miłości, ale na emocjonalnym odseparowaniu się od skutków choroby jaką jest alkoholizm. Poznanie mechanizmów tej choroby umożliwia inne spojrzenie na dotkniętego nią człowieka. Mnie pozwoliło pozbyć się złości i rozczarowania, a to mnie strasznie dobijało.

        Mareekk
        Uczestnik
          Liczba postów: 10

          Niby znam te mechanizmy… tylko co z tego jak dalej w mojej głowie nie ma dla niej wybaczenia i nie umiem odciąć sie od tego, mimo że w domu jestem na weekendy

          Gonzopl
          Uczestnik
            Liczba postów: 2160

            Po co?
            Daj sobie samemu odpowiedź, czy Ci to potrzebne, do czego,co Ci to daje, czy Ci szkodzi, czy pomaga,jak wpływa na funkcjonowanie.
            Twoje, nie matki.

            Panama
            Uczestnik
              Liczba postów: 3986

              Czy wierzysz w to co czytałeś o alkoholizmie? Polecam otwarty mityng AA, poczytanie magazynu Zdrój, a najbardziej grupę wsparcia dla rodzin i przyjaciół alkoholików Al-Anon. Ja na taką uczęszczam już 2 lata, nie od razu zmieniło się moje nastawienie, długo uważałam, że picie to jej świadomy wybór i jest bezlitosna raniąc mnie w ten sposób. Teraz już wiem, że nie. Co jednak najważniejsze, udało mi się zmienić siebie, bo o to tak naprawdę chodzi.:)

              ogniszka
              Uczestnik
                Liczba postów: 264

                Gonzopl zapisz:
                „Piszę tylko prawdę.A przynajmniej moją prawdę.
                Gardzę zdradą, ale nie będę gardził kumplem, który zdradzi żonę. Nie odrzucę go z tego powodu, bo to nie są moje dylematy moralne, lecz jego.
                Nie potępię go za to, ba, nawet nie wyrażę swojej opinii, chyba, że mnie sam poprosi.
                Takie zaakceptowanie innego człowieka, a nie swojego widzimisię zajęło mi dwa lata terapii.”

                Dziękuję Ci, Marku za to,co napisałeś. Sporo mi się rozjaśniło w głowie 🙂
                za nic nie mogłam pojáć,jak mogę zaakceptować matkę,która, w moim pojęciu, robi rzeczy niemoralne..

                Edytowany przez: ogniszka, w: 2012/11/15 08:16

                Panama
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3986

                  Dla mnie wybaczenie było podstawą niezbędną do przemiany siebie. Osobiście uważam, że nic tak nie czyni człowieka wolnym, jak właśnie wybaczenie. Mnie akurat umożliwiło to zrozumienie jak pokrętną chorobą jest alkoholizm i jak trudno człowiekowi uzależnionemu wrócić do zdrowia. Na szczęście jest dużo dostepnych informacji na ten temat. Latwo się mówi zostaw alkoholika po co Ci to, ale jak jest to ktoś kogo kocham to nie da się po prostu udawać, że się nie znamy. Takie są moje doświadczenia, oczywiście każdy może radzić sobie z tą sytuacją w inny sposób. Nie twierdzę, że powinno się przy alkoholiku trwać, ale noszenie w sercu urazu na pewno nie pomaga żyć.

                  morale
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 69

                    Skoro jesteśmy przy przebaczeniu, to ja podzielę się swoim spojrzeniem na tę kwestię. Staram się odróżniać to na co mam wpływ, od tego na co nie mam. Jeśli chodzi o przebaczenie to uważam że jest to proces, na który ja mam wpływ tylko w niewielkim stopniu. Pierwsze skrzypce gra tutaj czas. Uważam również że do pełnego przebaczenia potrzeba jest woli dwóch stron, tzn. potrzebne są przeprosiny, wyznanie winy, prośba o przebaczenie, oraz naprawienie szkód w miarę możliwości. Jednak na to czy drugi człowiek mnie przeprosi, czy naprawi krzywdy, nie mam wpływu żadnego. Więc to na co ja mam wpływ, to tylko moja własna wola przebaczenia. nie mam wpływu w jakim tempie ten proces będzie przebiegał. A żeby chcieć przebaczyć, muszę mieć silną motywację, wiedzieć po co tego chcę, i co mi to da. Ja swojej motywacji próbuję szukać, z różnym skutkiem, w psychologii, oraz chrześcijaństwie. Po co chcę przebaczyć, bo wierzę że pomagam w ten sposób zarówno sobie jak i tej drugiej osobie, uwalniam się od trwania w poczuciu krzywdy, aby móc się dalej rozwijać i żyć swoim życiem, czyli ogólnie mówiąc, działa to pozytywnie na moje zdrowie psychiczne, oraz komfort życia, a mówiąc już całkiem górnolotnie ;), obniża ogólny poziom zła w świecie.

                    Edytowany przez: morale, w: 2012/11/15 11:11

                    Gonzopl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2160

                      Panama zapisz:
                      ” Nie twierdzę, że powinno się przy alkoholiku trwać, ale noszenie w sercu urazu na pewno nie pomaga żyć.”
                      I tylko te dwie możliwości widzisz?
                      Noszenie w sobie urazy, to jest liczenie na cud, że nagle wszystko się odmieni i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie.

                      Jednak można uznać, zrozumieć swoją bezsilność wobec alkoholika, a wtedy ani się przy nim nie trwa, ani nie jest się z nim związanym urazami, nienawiścią i żalami.
                      Jest się osobną osobą i żyje się swoim życiem.

                      janusz96
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 572

                        samanta1989 zapisz:
                        „czemu tak bardzo zalezy nam na opinii innych na tym co o nas pomysla?????
                        powiedzcie prosze”…….Bo to jest życie w struktórach plemiennych………gdzie jest rywalizacja o pozycję w hierarchi grupy>>>(zawsze będę jaskiniowcem:) ) ….. .brak milości własnej ,fajny kontakt ze sobą i pozytywnej akceptacji siebie……. pozdr.:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 31 do 40 (z 42)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.