Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Czy jest ktoś samotny i zagubiony i smutny?
-
AutorWpisy
-
Jakubku to Ty jesteś wartością samą w sobie. Dlaczego można chcieć być z Jakubkiem? Bo jest wrażliwy, inteligentny i myślę, żejest jeszcze wiele innych cech. Pytanie powinno brzmieć: dlaczego Ja chciałem być z K? Nie odpowiedziałeś mi na pytanie czy dobrze czułeś się w tym związku. Czytając Twoje wcześniejsze wypowiedzi odnoszę wrażenie że nie. Po Twoim ostatnim wpisie jestem pewna, że bardzo idealizujesz K, bo spotkanie z prawdą bywa bolesne i chcesz przed tym uciec. Ja też bardzo długo idealizowałam byłego partnera a siebie miałam za nic.
Do Jakubek. Pewnie moje słowa wywołają u Ciebie wściekłość. Trudno. Może dadzą Ci do myślenia. Zresztą sam kiedyś napisałeś coś w stylu, że feniksy bywają nieznośne ale ogólnie, to dobre istoty. 😛
Witaj…
Też mam wrażenie, że uciekam… przed niektórymi decyzjami, bo boję się, że mnie ktoś skrytykuje, że odrzuci. Choć i tak, pamiętam, że jeszcze kilka miesięcy wstecz bałam się dużo mocniej. Lęk hamuje, potrafi bardzo nas ograniczać, choć sama uważam, że to okropne, bo już i tak świat tak bardzo nas ogranicza… ale cóż, jest jak jest. Też ostatnio miałam dołek, po 1,5 roku „dobrego” względnie samopoczucia. Ale nie przez lęk przed życiem, a z inego powodu. Warto wtedy wiedzieć, że potrafimy przerwać. Mnie ta świdomosć dużo daje. Każdy z nas (i nie tylko obecnych na tym forum) kiedyś miał taki dołek… i wiele ludzi z niego wyszło. Ty być może też, a to daje Ci świadomość tego, że potrafisz się podnosić. Zaufaj temu, że potrafisz powstać, masz w sobie pokłady, które są temu pomocne… Jak sama napisałaś, terapie coś pomogły, przypomnij sobie pracę na nich, co wtedy udało Ci się uzyskać takiego, co mogłoby Ci teraz pomóc. Na pewno coś takiego się znajdzie.
Ściskam, Meliska 🙂
Dziękuję Melisko za ciepłe i mądre słowa. Wszystkim Wam dziękuję. Dziś już troszeczkę się podniosłam. Mały to sukces,bo zrobiłam jedynie kilka rzeczy w domu. Ale wcześniej nawet na oddychanie nie miałam siły i kilka dni spędziłam w łóżku.
Ale jest jedynie odrobinkę lepiej. Dalej nie mam siły żyć. Ale już bardziej z powodu fizycznych objawów i wypompowania. Psychicznie jest nieco bardziej lepiej.
pozdrawiam Was serdecznie ❤
Cieszę się, że się podniosłaś z łóżka. Ja kiedyś przeleżała w nim 3 dni, bo nie byłam w stanie wstać, cokolwiek zrobić. Pamięta, że miałam wtedy mocne zawroty głowy, prawdopodobnie był to objaw nerwicy, którą potem u mnie stwierdzono. W takich chwilach dobrze wiedzieć, że nie jest się samym, że jest ktoś, kto Cię zrozumie… i chyba po to dziś weszłam też na to forum.
Nie ujmuj sobie sukcesów- wstałaś z łóżka, a to już krok do tego, by podjąć dalsze działania, gruntowny, bo leżąc w łóżku mało możemy jednak zrobić, a już na pewno nie skonfrontować naszego myślenia ze światem… A to jedyny sposób, bo zobaczyć, że tu można żyć.
Miłego wieczoru 🙂
Kochani jak was czytam to wydaje mi się że tylko ja jestem w złym stanie a wy sobie radzicie, ale wiem że tak nie jest. Muszę to napisać, napięcie, niepokój wewnętrzny zabijają mnie. Wszyscy mówią przecież masz wszystko, męża, dzieci, zdrowiejaca rodzinę czego chcesz- niewiem. Dziś jadę do spa na weekend mąż mnie zaprosił a ja panikuje, nie odpocznę tam bo nie ucieknę od siebie i tego czegoś co wewnętrznie mnie spina. Nienawidzę siebie- są przebłyski ale ogólnie wraca to samo.
Jestem po wizycie w spa, przeżyłam szok było spa z mężem a później niespodzianka dla mnie, rodzina i znajomi mieli opłacona dobę w super hotelu, ja zaskoczona, naprawdę się nie spodziewałam. Byłam roztrzesiona, z jednej strony zadowolona a z drugiej przerażona i co teraz. Każda inna żona tryskalaby szczęściem a ja cieszyła się, ale w środku czułam niepokoj. W niedzielę już nie wiedziałam jak się zachować więc powoli, powoli wycofwalam się do swojej skorupy, co dałam odczuć rodzinie. Obecnie leżę w łóżku drugi dzień, zamiast ściskam męża i tryska rasoscia. Wzięłam z 6 tabletek uspokajający h z myślą że coś mi się stanie i będzie koniec, niewiem w która iść strone
Hej Wienia. A myślałaś może o powrocie na jakąś terapie? Próbujesz jakoś sama sobie pomóc?
Piszę to ponieważ sama pochodzę z rodziny gdzie taki problem występuje. Tzn. jestem na pozycji twoich dzieci wiec wiem jak taki stan jednej z osób szczególnie najbliższych odbija się na całej rodzinie. Nie wiem w jakim wieku są twoje dzieci ale mi mimo że jestem już dorosła nadal ciężko przyjąć do wiadomości, że mojej mamie wciąż nie chce się żyć, że wszystko ją przerasta, nic ją nie cieszy. Też przez ciężki dzieciństwo. Ciężko jest patrzeć na nieszczęście kogoś kogo kochamy i dorastać w takiej atmosferze. Dobrze, że masz duże wsparcie w mężu i najbliższych.
potrzebuję wsparcia choć kiedyś to ja zwykle wspierałam innych od zawsze byłam przesadną empatką, ale już nie daję rady w tej samotności, przeszłam kiedyś terapię dda, ale teraz to mnie zżera. Należę do tej grupy ludzi z syndromem dda, którzy uciekli z domu zabierając ze sobą matkę(ojciec pił, a ja i mama to ofiary jego nałogu), nie założyłam rodziny, pracowałam i opiekowałam się Nia, a teraz kiedy mam 42 lata, a mama ciężko choruje i przebywa w szpitalu mnie wypełnił lęk, nie wyobrażam sobie by Jej zabrakło, dla mnie to koniec, nie mam rodziny, dwójkę przyjaciół, którzy mają swoje rodziny i nasz kontakt ogranicza się głównie do telefonów. Boję się, bardzo się boję, mam poczucie, że już nie byłoby sensu żyć gdyby Jej zabrakło, pomóżcie, błagam
Ja jestem samotny sam i w ogóle. 🙂 Jest jakaś chętna co mnie przytuli?:)
W ogóle to dostałem wczoraj najlepszą walentynkę four ever:) chyba tak to się pisze 😉 zwykła wiadomość, a ile uśmiechu. 🙂 -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.