Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dla zdołowanych / w depresji / samotnych – trochę zrozumienia

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 41)
  • Autor
    Wpisy
  • sjz39
    Uczestnik
      Liczba postów: 54

      Do Ptys899….

      Jestem po terapii, która pomogła mi podnieść samoakceptację, czy pozbyć się poczucia odrzucenia. Zrozumiałem przyczyny… Budowanie zdrowej relacji to efekt m.in. poczucia własnej wartości. Uczę się cały czas „zdrowego egoizmu”.

      Marvano
      Uczestnik
        Liczba postów: 12

        Ja to miałem w „związku”, a może raczej w znajomości… Chciałem być szczery i uczciwy, więc powiedziałem kobiecie, że miałem porypany związek i pewnych zachowań nie dam rady ponownie znosić. Powiedziałem co i jak było, i że tego nie chcę mieć znów. Niby ok. Chciałem być szczery i uczciwy. Od początku. Oboje mieliśmy dziwne związki.

        Ja się zw swoją „schizą” rozstałem, ona była przed rozwodem. Pech jednak chciał, że moja ex mi o sobie przypomniała… zapomniałem ją wymaldować. I zaczęła się wojna na wyniszczenie. Znów czułem się, jakbym był na froncie sprzed lat.

        Jednak zapomniałem o sobie. Moja znajoma, z którą coś planowałem… jakby to ująć, chyba wyczuła, że umiem wiele z siebie dać. I korzystała na tym na maxa. Zapomniałem wyznaczyć granicę „brania”. Zdrowy egoizm gdzieś się zapodział. Fakt, okłamała mnie kilka razy. Zabolało. Ale tłumaczyłem sobie, że nie ma ideałów. Zostałem. Jednak wciąż za mną był ten głosik… „a może znów kłamie”… Gdy dowiedziałem się, że okłamała mnie po raz kolejny… byłem wściekły, ale nie umiałem odejść.. tak cholernie potrzebowałem bliskości, słowa, uczucia…

        Ta „szczerość”… wobec obcych ludzi jest nietaktem, nie ma potrzeby opowiadać o swym życiu. Ale szczerość wobec bliskich ludzi, rodzi bliskość, dobrą relację.

        Czy zrobiłem źle, będąc szczerym, mówiąc o mej ex, kiepskich doświadczeniach?

        ddamian
        Uczestnik
          Liczba postów: 14

          Marvano, moim zdaniem naturalne jest rozmawianie o swojej przeszłości z osobą, z którą planuje się tworzyć związek. Zresztą tak jak sam wspominasz – szczerość wobec bliskich ludzi jest ważna i rodzi bliskość. Tak więc wcale nie zrobiłeś źle.

          Jako DDA dopatrujemy się winy za wszystko, co nas spotyka w nas samych, podczas gdy tak naprawdę bardzo często tak nie jest. Odpowiedzialność za relację między dwoma osobami leży po dwóch stronach, a nie tylko po jednej (i to zawsze tej naszej)…

          Anonim
            Liczba postów: 64

            Wow,dziękuje autorowi za te słowa,mądre słowa.

            Czytając to czułam się jakbym o sobie czytała.

            Dzięki i gratuluje drogi jaką przeszedłeś bo widać że była długa.

            Pozdrawiam

             

             

             

             

            Anonim
              Liczba postów: 64

              Chciałam jeszcze nawiązać o tzw. Toksycznych ludziach.

              Prawda jest taka że ktoś kto jest toksyczny naszym zdaniem dla kogoś innego toksyczny być nie musi.Wiadomo,że są sytuacje w których ktoś zachowuje sie tak że predzej czy pozniej przebywanie w towarzystwie takiej osoby tym bardziej jak samemu nie jest sie świadomym tego mechanizmu może mieć na nas negatywny wpływ.

              Ja jak zaczynałam chcieć rozumieć te wszystkie ludzkie sprawy to był czas że jak widziałam u kogoś coś co mnie raziło to  na początku z niechęcią myślałam o tej osobie.Potem uświadomiłam sobie że w większości przypadków to były sprawy których sama u siebie nie lubie.I wtedy u ludzi dopatrywałam się tak jakby swojego lustra moim zdaniem moich własnych wad.Bolało na początku bardzo,czasami nawet dalej jak zdaje sobie z czegoś sprawe zaboli ale już sie nie boje  przyjrzeć temu bo m.innymi dzieki temu moge w sobie cos zauwazyc i to zmienic.

              Myslalam tez ze nie jestem wstanie przebywac w towarzystwie takich osob ktote wydawalo mi sie wtedy byly dla mnie toksyczne.I moze  na tamten moment takie byly tzn tak to mozna nazwac ale wiem ze to od nas samych zalezy jak z tym bedziemy „chodzic”

              Jezeli nie czujemy sie w danym momencie na silach ani nie mamy po prostu checi zeby byc w relacji z taka osoba to jest wporzadku.

              Ale jezeli jestesmy swiadomi jaka ta osoba w tej chwili jest,w jaki sposob swiadomy badz nie wplywa na nas negatywnie to my majac sile swiadomosc i gotowosc mozemy przebywac w towarzystwie takiej osoby bez zlego wplywu na nas samych.

              Mi sie wydawalo ze nie moge byc tzw.soba w towarzystwie takich osob bo jyz sama swoja energia itd. Beda na mnie zle odzialywac.

              Ale prawda jest taka ze dopoki my sami nie pozwolimy komus na to zeby nami wytarł brudna podłoge to zadna tzw. Toksyczna osoba nie moze tego zrobic.

              Wykluczam tu ludzi którzy zdecydowanie za bardzo przekraczają granice.Bo tacy mają juz bardzo powazne problemy i powinni sie leczyc najlepiej w zamknieciu moim zdaniem zeby siebie uratowac i zeby innym nie szkodzic.

              Bo czasami zrozumienie toksycznej „zwykłej” osoby może sprawić ze negatywne uczucia wzgledem niej znikna i poczujemy ulge.Moze od razu nie nawiazac sie nic sympatii,moze nawet nigdy ale nie bedziemy przynajmniej musieli w towarzystwie takich osob czuc sie jak na polu minowym.Bo nie musimy.Mozna pokazywac swoja postawą spokojną i asertywnA jesli na dany moment potrafimy,chcemy i mamy siłe ze mozna normalnie.Tak po prostu.

              Pozdrawiam

              mojabajka
              Uczestnik
                Liczba postów: 27

                Witajcie !

                Przepraszam jesli w zlym miejsu pisze , ale dokladnie niewiem gdzie to napisac , a potrzebuje rady pomocy.

                Mam 25 lat , jestem kobieta , skonczylam studia, nie pracuje w zawodzie.Pochodze z rodziny alkoholowej i dysfunkcyjnej.

                O DDA natrafilam okolo 2 lat temu, ale po przeczytaniu artykulu w gazecie jakos to wszystko wyparlam z siebie.

                Mam powazny problem prosze o rade. Przez ostatnie 3 msc spotykalam sie z super chlopakiem (chyba dzieki niemu wrocilam do tematu dda)

                Na poczatku ukladalo nam sie cudownie, rozumielismy sie na kazdej plaszczyznie , duzo rozmawialismy, duzo czasu ze soba spedzalismy.

                Po pewnym czasie zauwazylam (nawet pozniej sam mi to wyznal) ze chcialby zebysmy byli para, rowniez tego pragnelam od samego poczatku choc udawalam ze tak nie jest.Ktoregos dnia wyznal mi ze mnie kocha i od tamtej pory zaczely sie schody, przestraszylam sie odrzucenia wiem ze glupio to zabrzmialo. Zaczelam go unikac , chcialam go do siebie jakos zniechecic(choc tak go pragnelam)ale on nie dawal za wygrana, nie rozumial dlaczego ja tak postepuje, sama siebie nie rozumialam.Az wkoncu pekl chyba nie wytrzymal , bo wydaje mi sie ze juz probowal kazdego sposobu zeby mnie do siebie przekonac. Zaczal zachowywac sie jak ja , nieodbieral moich telefonow, nie odpisywal ,byl zlosliwy,choc jak sie spotkalismy(mieszkamy kilka blokow od siebie ok.200m) to tak jakby nic sie nie dzialo, normalnie ze soba rozmawialismy,niewracalismy do tego ze nieodbiera nie odpisuje, a jak juz odpisuje to tylko jakies jego wyrzuty dlaczego tak sie ja zachowuje(ja sama siebie nierozumiem)Wydaje mi sie ze chcial mi pokazac w jaki sposob ja sie zachowuje w stosunku do niego , sama niewiem, tak czuje jakby chcial mi pokazac moje odbicie w lustrze.Bardzo mnie tym wszystkim zloscil.Jak juz nasze relacje byly mocno poszarpane , mowil mi ze naprawde chcialby byc ze mna ale niewie dlaczego ja go tak ciagle odrzucam choc czuje ze tak naprawde w glebi ja tez tego chce tylko sprzecznie sie zachowuje.Wkoncu moj mechanizm zaczal dzialac , poklocilismy sie ja postapilam dokladnie jak zawsze ,nawet mu to napisalam , ze koncze znajomosc bo on tego chcial, a jak ja juz definitywnie koncze to nigdy niewracam .Na poczatku z zalu cos napisal ze dziwna jestem , pozniej mnie przepraszal,ale ja juz postanowilam Koniec to koniec nieodpisywalam (choc tak bardzo chcialam znim pogadac,nienawidze siebie za to)Nagle przestal pisac , dzwonic chyba stwierdzil ze dopielam swego.Bardzo cierpie przez to wszystko.Chodzi mi oto ze ja zawsze tak robilam i cierpialam ale w nim jest cos szczegolnego, jest jakis wyjatkowy.Dlatego przez to wszystko zaczelam doglebniej przeszukiwac fora o dda ,utozsamaiam sie z wiekszoscia historii jesli chodzi o moje zachowania i przezycia w zyciu.Najwazniejsze moje pytanie jest takie czy to mozliwe ze ja go kocham naprawde, czy to jest ten kogo sie szuka cale zycie??(nigdy nikogo niekochalam,a moze i kochalam ale tego nie czulam)Niewiem czy go kocham bo niewiem co to tak naprawde znaczy, ale cos do niego wyjatkowego czuje.Choc go stracilam , dzieki temu widze jaki mam wielki problem ze soba. Chcialabym go odzyskac ale niepotafie znimi porozmawiac odezwac sie bo juz koniec dla mnie to koniec, ale wlasnie probuje sie przelamac zeby jednak do niego zadzwonic ale moj mechanizm mi na to nie pozwala.Powiedzccie mi co otym wszystkim myslicie, bo ja mam pustke w glowie bardzo cierpie i nie daje sobie juz rady z tym, a tak bardzo brakuje mi tego chlopaka. Prosze o jakies odpowiedzi. Jeszcze raz przepraszam za wszystko ale ja juz sama niewiem , mam wielki bol i chaos

                malina32
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142

                  Nikt ci nie powie z nas czy ty go kochasz? Czy to twoj jedyny?

                  Po pierwsze, przerobiles za wypowiedzi czyli wstydzisz swoich slow I swojej sytuacji. Jedna z rzeczy do przerobienia.

                  Po drugie masz niska samoocena I duze poczucie winy to tez jest do przerobienia.

                  Po trzecie jesli nie przerobisz schematow z domu to je przeniesiesz na zwiazek. Wiec najwieksza milosc sie skonczy bo nawet niedoszly chlopak mial dosyc odrzucenia.

                  Po czwarte nie kochasz siebie i nie szanuje wiec przejawymilosci I zainteresowania unikasz gdy ci ktos to okazuje. Bo sama nie wierzysz ze na to zaslugujesz.

                  Po piatek w momencie kiedy idziesz na terapie i myting przyznajesz publiczna ze nie radzisz sobie i wowczas zaczyna sie proces zdrowienia. Dlugi I powolny ale najciekawszych przygod jakie doswiadczam.

                  Przepraszam ze nie wsparlam, nie pocieszylam, pouczyalm twoja osobe.

                  Ale zakladam ze uwazasz ze be dac z nim twoje zycie stanie sie cudowne. On nie jest rozwiazanie na twoje problemy. Nie bawi sie jego uczuciami.

                  Zycze ci zebys znalazla sile w  sobie i zajeli sie swoim zycie i zaakceptowala swoja krzywde.

                   

                  mojabajka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 27

                    szczerze spodziewalam sie innej odpowiedzi… siedze i placze jak to czytam. Chyba nikt mi nie powiedzial takich slow ktore tak mnie zabolaly.Chyba nigdy nie uslyszalam prawdy o sobie. To za bolało i bardzo mnie zmotywowalo.Dziekuje!!Widze jak duzy mam problem ze soba. Nie chce juz tak dalej zyc, nie jestem winna w jakiej rodzinnie sie wychowalam. Masz racje musze zając sie wkoncu swoim zyciem.Musze go przeprosic za wszystko i wyznac mu prawde o sobie, chyba to jest pierwsza rzecz jaka chce dla siebie w zyciu zrobic. Spojrzalam wlasnie w lustro i wygladam jak zaplakana smarkula. Dziekuje Ci za Twoje slowa prawdy ! Wlasnie napisalam mu smsa co jest ze mna nie tak, cale zycie sie wstydzilam za rodzicow i czas z tym skonczyc. Zamykam oczy i wysylam mu prawde, niech sie dzieje co chce.Tak jak napisalas czas zajac sie swoim zyciem . Bardzo Ci Dziekuje malina32.

                    Tymczasowy
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 127

                      mojabajka, każde miejsce tutaj jest odpowiednie 🙂

                      Karolalove, odnośnie 'toksycznych ludzi’ – zgadzam się, że ktoś kto jest toksyczny dla mnie dla innych taki być nie musi.
                      Dlatego dla mnie toksyczny jest ten, kto jest dla mnie toksyczny. I tyle, po prostu.

                      Ludzie są różni ale też podobni, zmiennych jest po prostu zbyt dużo żeby się nad tym głębiej zastanawiać. Szczerze mówiąc nawet teraz się nad tym złapałem, pisałem tutaj i kasowałem co chwila wielki elaborat który powstawał, bo to ogromny temat rzeka i nie wiedziałem co zostawić. Tylko… no właśnie, po co? 🙂

                      Btw, najbardziej niesamowite dla mnie jest to, jak wiele rzeczy 'wiemy’, ale nic z tego nie wynika. Np. mogę wiedzieć, że 'nie każdy musi mnie lubić, czy nie każdemu musi podobać się to co robię’. Czy 'żyj swoim życiem’. Albo 'kochaj bliźniego jak siebie samego’.

                      No normalne i oczywiste, jakieś w ogóle teksty z przedszkola, mogę to wyrecytować i niby wiem i spoko.

                      Ale odkrywać co takie 'żyj swoim życiem’ naprawdę znaczy… Kosmos 🙂
                      Wszystko czego ciągle szukałem gdzie indziej, spokoju, gdzie wiłem się i plątałem.. Tak topornie oczywiste.

                      Kto by pomyślał, że wystarczy zawiązać sznurówki, żeby się o nie nie wywalić.

                      Anonim
                        Liczba postów: 64

                        Takjakmabyć – o jakich rzeczach dokładnie Ty piszesz?:)
                        Czasami teoria to za mało.
                        Ja np. U siebie ostatnio dużo zrozumiałam i wydaje mi sie ze wkoncu zrozumialam o co chodziło.Ale na pewne sprawy potrzeba czasu i naszej pracy:)

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 41)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.