Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dla zdołowanych / w depresji / samotnych – trochę zrozumienia

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 41)
  • Autor
    Wpisy
  • malina32
    Uczestnik
      Liczba postów: 142

      Wiedziec to nie zawsze  znaczy rozumiec i akceptowac.

      Czas i praca nad soba.

      Tymczasowy
      Uczestnik
        Liczba postów: 127

        Dokładnie, owszem i tak 🙂

        Jakimś wielkim fanem Biblii nie jestem ale „Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina …” jest moim mottem pod tym względem.

        nzn
        Uczestnik
          Liczba postów: 12

          To się tylko tak ładnie pisze…

          Pokochaj siebie…Przecież możesz sam ze sobą chodzić na randki, jeść co chcesz tam gdzie lubisz, kupować sobie coś ładnego etc.

          A jednak świadomość – że nikt cię nigdy nie kochał – dobija.Brak perspektyw również nie napawa optymizmem.

          Prawdopodobnie nawet jeżeli komuś bym się spodobał nic by z tego nie wyszło. Jak tak nieśmiała osoba miałaby zareagować.Umiem tylko uciekać.

          Czasem przestaje o tym myśleć,gdy przeniosę uwagę na coś innego (praca,szkoła) , ale to i tak wraca.

          Być może to kwestia hormonów, koło trzydziestki pewnie trochę to zelży.

          malina32
          Uczestnik
            Liczba postów: 142

            Nzn dla mnie to znaczy wybaczac sobie bledy i pokniecia, robic to co lubie. Nie narzucac sobie presji, nie wymagac duzo od siebie, wspierac sie, pozwalac sobie na nie wiedze, pozwalac na przezywanie emocji.

            Ucze sie wyznaczac granice, mowie o emocjach, staram sie nie reagowac zbyt emocjionalnie, mowic o faktach jak krytykuje.

            Chodze na mityng gdzie kazdy rozumie moje zdanie i emocje dzieki czemu mam poczucie ze nie oszlalam i nie jestem sama z tym problemem.

            To jak to zrobisz to zalezy od ciebie. A przede wszystkim czy podejmiesz trudna i mozolna prace nad soba.

            Ja nie zaluje. Juz powoli lepiej mi przychodzi znoszenie porazek. A czasem robie krok w tyl bo widocznie tak mialo byc.

            Zycie to proces i powoli widze ze mozna sie cieszy kazda chwila. Nawet jak placze za kazdym razem kiedy ogladam reklame allegro. Nawet czytalam artykul o niej plakalam. Teraz tez piszac.

            nzn
            Uczestnik
              Liczba postów: 12

              Dzięki za odpowiedź.

              Cały czas pracuje nad sobą, staram się jak mogę. Najbardziej boli fakt, że to proces powolny a ja jestem niecierpliwy.

              Chciałbym stać się kiedyś dla kogoś kimś ważnym.Być może tu tkwi problem bo pierw powinienem stać się ważnym dla siebie, ale nie wiem jak.

              W ogóle nie mieści mi się to w głowie jak można być dobrym dla własnego Ja.

              Od przyszłego roku odłączę się od rodziny.Stanę się albo bardziej samotny albo samodzielny.Zobaczymy…

              Nadzieja to coś czego ewidentnie mi brakuję.

               

              Tymczasowy
              Uczestnik
                Liczba postów: 127

                Nzn, wiem jak to wygląda, wszyscy mówią „pokochaj siebie”, „zajmij się sobą”. I to ma sens, nawet sam przyznajesz, ale nie wiesz jak.
                No właśnie, o dziwo wszyscy mówią CO zrobić, ale nie JAK. Przy każdym nałogu/destruktywnym zachowaniu, wszyscy mówią co, ale nie jak.

                Np. ktoś jest otyły, wiec co ma zrobić? Zacząć ćwiczyć, przejść na dietę, pić dużo wody. Czy to ma sens i działa? Oczywiście. Czy osoba zrobi to „bo tak”? Oczywiście że nie.

                Z osobistym przykładem, byłem kiedyś uzależniony od gier komputerowych. Co zrobić? Przestać grać, zająć się nauką i pracą. Czy to ma sens i działa? Oczywiście. Czy tak zrobiłem „bo tak”? Oczywiście, że nie. Przecież grałem właśnie po to, żeby uniknąć nauki i pracy!
                Więc jak? Pozbyć się przyczyn. Co zastępowało mi granie? Interakcję społeczną, potrzebę wyzwania, kreatywność, nudę, mierzalny postęp (w grach jest to łatwe, bo zdobywa się punkty itd). Zdając sobie tego sprawę, zapełniając te pustki w zdrowy sposób ogarnia się nałóg, bo staje się oczywiste że jest beznadziejny i pozbawiony sensu.

                Tak w tym konkretnym wypadku „zajmowania i pokochania siebie” to jest wyjście z uzależnienia od akceptacji innych ludzi. A na dłuższą metę najlepiej w ogóle oduzależnienie poczucia swojej wartości od rzeczy zewnętrznych. Tutaj jest trudno powiedzieć jak, bo to kwestia odprania sobie mózgu z całego życia, a nie tylko jakiegoś kawałka. Ale tak długo jak będę uciekał (czyli oczekiwał akceptacji innych) tak długo nigdy z tego nie wyjdę (i nigdy jej nie dostanę).
                Polecam „Przebudzenie” De Mello. Do mnie to trafiło, chociaż wciąż jestem w trakcie 😀

                I obczaj sobie wyjście ze „scarcity trap” (pułapki niedoboru, nie mogę tego znaleźć po polsku nigdzie) – czyli im mniej czegoś mam (np. towarzystwa/akceptacji) tym bardziej tego pragnę, i skupiam się na tym że mi tego brakuje. Im bardziej mi zależy żeby inni mnie lubili tym bardziej czyni mnie to odpychającym i nieatrakcyjnym. I pętla się zaciska. Żeby z niej wyjść, trzeba odrzucić chęć tego żeby inni mnie polubili, mieć gdzieś czy mnie polubią czy nie. Ale żeby to osiągnąć trzeba stać się bardziej samowystarczalny aka „zająć się i pokochać siebie”.

                malina32
                Uczestnik
                  Liczba postów: 142

                  Nzn tez nie jestem cierpliwa. Moj terapeuta tez sie tego nasluchal. Ja se pogadam a i tak tego nie przeskocze. Powoli akceptuje ze nie mam nic na juz.

                  Czasem sie ciesze ze czytam jakis tekst angielski i widze te nowe slowko ktore raptem co poznalam.

                  Rozumiem ze nie wiesz co szacunek tym bardziej milosc do siebie. Im mniej mamy takich pozytywnych doswidczen tym trudniej.

                  Ja kilka lat temu bylam na behawioralnej na depresje i ona mi strasznie pomogla. Wiele rzeczy czy komentarzy zostaly w mojej glowie. Nie raz wyszlo ze taki jaki zly obraz ma rodzina omnie-jaki  mi przypisuje to w terapi zostal naprawiony.

                  Lecz przyszedl czas na terapie dda i rozorawienie sie z demonami. Juz bylo ciezko i ostro, przeszlam etap walki z terapeuta. Teraz juz sie tak nie spinam. Jestem dopiero od 4 miesiecy a czeka mnie lacznie z grupowa 3 lata. Juz sie noe wsciekam ze tyle czasu. Wazniejsze sa korzysci i satusfakcja.

                  Tez sie ucze szacunku i milosci. W koncu nauka to proces.

                  Mow sobie codziennie za co jestes wdzieczny. Albo wypisz 20 pozytywnych swoich cech i czytaj codziennie. Dopisuj tez nowe. My je nabywamy tylko czasem tego nie widzimy.

                  Mi osobiscie pomaga rozmowa z terapeuta. Czasem wracam do zagadnien. Sama tak rozmopozwala sie zastanowic nad soba i zmiany zachodza latwiej…czesto wprowadzanie przeciwnego zachowania niz dotychczas.

                  rust
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 15

                    W poleganiu na innych nie ma nic złego. Odnoszę wrażenie, że popadasz ze skrajności w skrajność. Z całkowitego podlegania ludzkiej opinii w przesadną samodzielność. Ludzie funkcjonują jako grupa społeczna i oczywiste jest, że mamy na siebie wpływ. Lepszy, gorszy – różnie bywa. Kluczem do sukcesu życia społecznego jest nauczenie się funkcjonowania w grupie. A raczej Z GRUPĄ.

                    Są jednostki, z którymi nie chcemy przebywać, które nie chcą przebywać z nami – normalna rzecz. Są osoby, do których ciągniemy i z którymi chcemy współfunkcjonować – równie normalne. Moim zdaniem poleganie na innych odnosi się do faktu, że ufasz tym osobom, oddajesz im siebie i pozwalasz kształtować. Coś jak idziesz do psychologa i ufasz mu dając swoje myśli, które on zamienia w  masę plastyczną i przekształca. To nie chodzi o to, żeby na nich nie polegać, ale żeby wiedzieć na kim można polegać. Nie uczą tego w szkołach, uczy tego obita do czerwoności dupa.

                    Takjakmabyc, jesteś bardzo inteligentną osobą, wydaje mi się, że jesteś też bardzo ciepły i wrażliwy. Zapewne wiele razy zawiodłeś się na drugim człowieku, ale nie trać wiary w ludzkość. Jesteśmy stadem, których niektóre ogniwa podkłada bomby w klubach, ale też takie, których przedstawiciele oddają życie za drugiego człowieka. Człowiek to piękna inwestycja dla naszych uczuć. Bądźmy rozważni, dokonajmy selekcji zanim kogoś obdarzymy zaufaniem, jednak nie trzymajmy wszystkiego dla siebie.

                    Nie czytałam wszystkich postów, więc może jakoś się odnosiłeś do tego, co ja wyczytałam. Jeśli tak, przepraszam za interrupcję.

                    Tymczasowy
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 127

                      Nie twierdzę, że ludzkość jest zła, zresztą im mniej polegam na innych pod względem potwierdzenia swojej wartości („akceptacji” wg mnie) tym mądrzejsi i fajniejsi ludzie mi się wydają.

                      Niemniej… masz rację, szczególnie z przechodzeniem ze skrajności w skrajność. Na razie, wybaczcie, jestem fanatycznym neofitą, jak po rzuceniu każdego nałogu. Z czasem mi się ustabilizuje.:D

                      rust
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 15

                        Być człowiekiem rzecz ludzka 🙂 Powodzenia na drodze do przezwyciężenia tych wszystkich skrajności i żebyś w święta poczuł, że są ludzie wartościowi i godni twojego zaufania. Wesołych Świąt <3

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 41)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.