Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Gorszy dzień

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 69)
  • Autor
    Wpisy
  • milka37
    Uczestnik
      Liczba postów: 18

      Mam dziś gorszy dzień.

      Zupełnie nie wiem dlaczego i skąd się wziął ale jest i uporczywie nie chce sobie pójść. Był pierwszą rzeczą, którą dziś rano zarejestrowałam. Obudziłam się i już czułam, że jest jakoś tak smutno i samotnie, mimo że nie budziłam się sama.

      Nie wiem, doprawdy, skąd od czasu do czasu pojawia się we mnie uczucie samotności. Mam przyjaciół, mam chłopaka obok, mam swoje projekty – swoje zwierzaki, swoją szkolę i swoją mała pasję, ale od czasu do czasu czuję, jakby to wszystko było bardziej obok mnie. Nic mi nie sprawia satysfakcji, nic nie cieszy tak jak cieszy w inne, dobre dni, po prostu jakaś taka szarość i ponurość w mojej głowie i serduszku.

      Jest tu ktoś kogo czasem dopadają takie gorsze dni? Macie jakieś sposoby na „pogłaskanie siebie po główce” w takim dniu?

      Zastanawiałam się dziś, czy może mitingi by mi pomogły – byłam na takim mitingu raz, ale chyba zabrakło mi samozaparcia, żeby zostać na dłużej – macie jakieś doświadczenia? Mitingi pomagają?

       

      pogmatwana
      Uczestnik
        Liczba postów: 8

        Witaj

        Gdy dopada mnie taki dzień zwykle czekam, aż przejdzie. Nie pomagało objadanie się słodyczami, rozmowy z innymi zwykle też nie. Czasem wychodzę pojeździć na rower, bądź idę pobiegać, ale najczęściej włączam sobie smutny film, kóry oglądałam już sto razy, i czekam aż minie. Zawsze mija..

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          Mitingi pomagają, choć nie wyjaśnią i nie uleczą wszystkiego.

          Dzięki nim wiadomo, że nie jesteśmy jakimś dziwadłem, że wielu ludzi z podobnych domów boryka się z podobnymi problemami.

          Czasem już samo to jest wielkim odkryciem.

          KiiiXa
          Uczestnik
            Liczba postów: 25

            Zdecydowanie rozumiem te uczucie „pustki,osamotnienia,smutku”. Często go miewam, nie staram się go jednak ignorować i być może to mój błąd. Zbytnio skupiam się na nim i zaczynam wokół niego tworzyć nowe scenariusze,negatywne scenariusze. Nakręcanie się wpędza mnie w jeszcze gorszy nastrój i wpadam w błędne koło,panikuję.

            Co do mitingów, na początku mi pomagały potem zaczęły mnie irytować. Doprowadzały mnie do szału ludzie, którzy zaczynają wychodzić z choroby, są szczęśliwi i uśmiechnięci a ja „dalej siedzę w gównie”. Po prostu się nad sobą użalałam. To o wiele łatwiejsze niż znajdowanie dobrego wyjścia.

            Staraj się skupiać na czymś, wyjść gdzieś, doceniać małe rzeczy wokół siebie. To pomaga nawet jeśli to tylko chwilowe.

            some1
            Uczestnik
              Liczba postów: 244

              Ja tez mam takie dni. Ostatnio nawet częsciej. Po tych wszystkich terapiach, ktore przeszedlem wiem ze zawsze jest jakis konkretny powod. Niestety czesto nie jest latwo do tego dotrzec. Mnie pomaga, autopsychoanaliza :). Takie zajrzenie wglab siebie, proba zrozumienia czym jest ten smutek, z jaka mysla on reaguje. Uswiadomienie sobie zrodla pomaga. Mam nerwice, wiec u mnie akurat czesto taka samodzielna psycjoanaliza to jedyna szansa na przetrwanie 😉 No oczywisciw po dotarciu do zrodla czesto sytuacja wymaga podjecia dzialan, np. pogadania z osoba ktorej to dotyczy, zadbania o swoje potrzeby, a czasem po prostu przezycia glebiej jakiegos zalu, smutku, jakiejs emocji ktora gdzies „ugrzezla”.

              milka37
              Uczestnik
                Liczba postów: 18

                Wiecie, ten gorszy dzień chyba jednak zamienił się w gorszy tydzień 🙁

                Dziękuję za podpowiedzi, popróbuję się trochę rozruszać, bo wiem, że adrenalina i endorfinki są teraz moimi największymi przyjaciółmi 😉 Autopsychoanaliza… nie tak bym to nazwała u siebie, ale faktycznie takie rozłożenie sytuacji na czynniki pierwsze bardzo pomaga. Można zobaczyć wtedy bardzo dobrze, co się dzieje i wydaje mi się, że ostatnio w swoim życiowym pędzie po prostu zapomniałam, że trzeba też zadbać o swoje wewnętrzne dziecko. Chyba zrzuciłam na siebie za dużo obowiązków i za dużo terminów, a potrzebuję najzwyczajniej na świecie trochę się pobawić 😛

                 

                Rozważam te mitingi bardzo mocno. Mam wrażenie, że to jest miejsce, w którym mogę spotkać osoby, które po prostu zrozumieją, że czasem dzień jest do dupy. Tydzień, czy nawet miesiąc. Że czasem zdarzają się w życiu takie spadki, że ciężko jest się samemu z tego wygrzebać. Jednocześnie mam z nimi taki problem, że boję się, że będą mnie przytłaczać.

                No i też martwię się o to, że moje przeżycia są błahe. Na ostatnim mitingu na jakim byłam ludzie opowiadali naprawdę mrożące krew w żyłach historie ze swojego dzieciństwa. Opowiadali je, po czym wychodzili na przerwę i rozmawiali ze sobą o planach na weekend i pasjach.

                Ja nie przeżyłam w dzieciństwie nawet połowy tego o czym usłyszałam, a jednocześnie mam takie weekendy, że moje plany to przespać ten niezagospodarowany czas :/ Bo często zagospodarowanie go wydaje mi się ponad moje fizyczne siły.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Milka nie ma sensu porównywać własnych przeżyć do innych. Chociaż też czasem łapię się na myśleniu, że ktoś miał gorzej niż ja.

                  To prawda, że ktoś mógł mieć cięższą sytuację niż ja ale to nie znaczy, że moje przeżycia, moje odczucia nie są ważne. Ja również mam prawo do różnych uczuć, emocji. Myślę, że w moim przypadku wynika to z faktu, że w dzieciństwie zabraniano mi wyrażania emocji, zwłaszcza złości, żalu. Zresztą nadmiernie cieszyć się i wygłupiać też za bardzo nie mogłam. Moje uczucia nie były ważne. Powinnam być stateczną panienką.

                  milka37
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 18

                    Masz rację, że nie ma sensu, to chyba po prostu taki głupi nawyk, który też pochodzi z dzieciństwa – czemu płaczesz/ smucisz się, przecież inni mają gorzej :/

                    Ja też nie mogłam przeżywać złości. Z resztą euforii i radości też nie. O tyle o ile radości i emocji dobrych dość szybko się nauczyłam, o tyle złość jest dalej dla mnie czarną magią. Już ją czuję i nawet ją przeżywam, ale strasznie się na niej spalam.

                    Jak mnie coś rozzłości to najczęściej kończy się to jeszcze wybuchem i potem takim spadkiem energii, że często po prostu idę się przespać.

                    A jak Ci idzie z przeżywaniem emocji teraz? Czasem się zaczynam poważnie zastanawiać, czy jak coś jest dla nas, aż tak nienaturalną emocją jak dla mnie złość, to czy w ogóle można się jej nauczyć? Czy to już zawsze potem jest emocją tak nienaturalną, że aż wykańczającą?

                    dorotaa77
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 171

                      Kiedy jest mi smutno, bądź czuję się samotna, to staram się od tych uczuć nie uciekać ale je oswajać, akceptować, rozumieć.

                      Życie składa się z różnych uczuć i emocji. Nie jest ani czarne ani białe (wesołe kontra smutne). W środku są odcienie szarości (wachlarz przeróżnych uczuć pomiędzy). Nie chodzi w nim też o to, żeby zawsze było mi radośnie, dobrze, wesoło, bo gdybym zawsze tak się czuła, to zwyczajnie byłoby tak, jakbym stała w miejscu (tak jakbym sztywno się uśmiechała i mówiła, że wszystko OK a wokół wiatr i zawierucha).

                      Uczucia mniej przyjemne, pojawiają się z jakichś przyczyn. Coś je wywołuje. Jak się z nimi osłucham, oswoję je, to już potem jest mi łatwiej zrozumieć ich przyczynę.

                      Kitka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 43

                        Ja dzisiaj również wstałam rano i poczułam, że coś jest nie tak i też tak zostało do końca dnia. Jestem smutna, smutna i jeszcze raz smutna. W dodatku nie wiem czemu tak się dzieje… Wszystko jest trudne, powolne, zimne i smutne.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 69)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.