Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Jest beznadziejnie
-
AutorWpisy
-
login55 zapisz:
„Muszę sama się wziąść w garść ”Zastanawiam się czy ta samodzielność nie jest jednym z objawów "choroby DDA". Nie wiem tego, to tylko hipoteza, ale być może byłoby Tobie łatwiej poczuć się lepiej z pomocą wiedzy i wsparcia innych ? Zastanowiło mnie słowo "muszę". Skąd ten przymus?
Chcę wziąść się w garść…
Samodzielność towarzyszy mi od zawsze. Ciągle sama coś robię, jestem uparta. Cały czas byłam sama. Nigdy nie miałam wielu znajomych. Z wieloma nie utrzymuję kontaktu, ponieważ oni przypominają mnie jak kiedyś źle sie czułam: depresja, lęki.
Ale walczę…i jestem trochę dumna z mojej pracy…już ponad miesiac nie mialam epizodow depresji, a pojawialy sie co 2, 3 tygodnie, czasami czesciej.
Lęki nie minely. Nie potrafie sobie z tym poradzić. Codziennie czuje scisk w klatce piersiowej.
Na dodatek jestem przekonana ze wszyscy sie ze mnie smieją. Nie wiem dlaczego. Jak przechodze obok kogos to ta osoba sie patrzy i podsmiechuje. Dziewczyny z mojego osiedla kiedy przechodza obok mnie, kiedy sie mijamy to glupi sie usmiechaja, ida takie dumne a ja czuje sie jak smiec.
Zle sie czuje w miejscu mojego zamieszkania przez to.
login55 zapisz:
„Na dodatek jestem przekonana ze wszyscy sie ze mnie smieją. Nie wiem dlaczego. Jak przechodze obok kogos to ta osoba sie patrzy i podsmiechuje. Dziewczyny z mojego osiedla kiedy przechodza obok mnie, kiedy sie mijamy to glupi sie usmiechaja, ida takie dumne a ja czuje sie jak smiec.Zle sie czuje w miejscu mojego zamieszkania przez to.”
I dlatego właśnie myślę, że życzliwa grupa mogłaby Tobie bardzo pomóc. Miałabyś szansę spytać ludzi co o Tobie myślą, jak się czują w Twoim towarzystwie. Usłyszeć co w Tobie fajnego. Miałabyś szansę usłyszeć, że wiele osób z rodzin dysfunkcyjnych miewa wrażenie, że są gorsi, inni. I każdy ma swoje sposoby na poradzenie sobie z tym.
Pamiętam, napisałaś, że nie chcesz grupy. Ale może warto się zastanowić czy unikanie grupy na pewno jest naprawdę najlepsze dla Ciebie, czy może jest skutkiem wyniesionego z trudnych sytuacji w przeszłości przekonania, że tylko samotność jest bezpieczna?login55 zapisz:
„A jak radzicie sobie z lękiem?”Próbuję różnych metod. Po pierwsze oddychanie, spokojne, świadome, głębokie. Po drugie przyglądanie się myślom towarzyszącym lękom i zastanowienie się czy te myśli dotyczą teraźniejszości, czy pozostają w realnym związku z rzeczywistością. Jeśli mam wrażenie, że nie, próbuję zastąpić lękowe myśli takimi, które pomagają działać tak, jakbym chciała. I rozmawiam z ludźmi. Ostatnio trafiłam na starszą kobietę, która ma długi staż w pomaganiu. I ona mnie przekonuje, że samotność nie pomaga w wyzdrowieniu (ja też mam tendencję do samodzielnego radzenia sobie, ale mam wrażenie, że sama nie zawsze jestem w stanie zauważyć to, co trzeba zmienić, żeby wyzdrowieć).
Trudno mi jest poradzić sobie z lękiem i ze stresem.
Ja z lękiem walczę na siłę, to znaczy "zaglądam w paszczę lwa" za każdym razem kiedy mam ochotę uciec. Po którymś razie sytuacja wydaje się na tyle oswojona, że przestaje być straszna. Dodam, że ja się boję wszystkiego co nowe i nieznane.
Próbuję też przetłumaczać lęki, rozkładać je na czynniki pierwsze, ale to jakby gorzej mi wychodzi.A ja o lękach mówię komus, komu ufam. Mówię o nich tak dlugo i w rozmowach dociekam przyczyn i drugiego i trzeciego dna, ze te lęki same wreszcie znikają , rozplywaja się.
login55 zapisz:
„Trudno mi jest poradzić sobie z lękiem i ze stresem.”Myślę, że warto poszukać dobrej diagnozy. Musisz liczyć się z tym, że znalezienie kogoś, kto znajdzie przyczynę i tym samym umożliwi leczenie trochę potrwa, ale warto. Są różne teorie wyjaśniające przyczyny takiego stanu rzeczy i warto drążyć tak długo, aż znajdziesz odpowiedź, która Tobie pomoże.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.