Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › mama
-
AutorWpisy
-
Czy też czujecie się manipulowani ???
chciałam zapytać czy tylko ja mam takie dziwne odczucia
moja mama nie pije , to ojciec jest alkoholikiem i w związku z tym to nasze relacje z mamą chyba powinny być dobre, powinłyśmy sie wspierać , rozumieć a tymczasem jst odwrotnie
kopletnie dwa różne światy
dwa rózne biegunypo każdym spotkaniu z nią czuję się jak wyssana z pozytywów i ze wszystkich sił
mam wrażenie ze spotyka się ze mną bo coś potrzebuje, bo chce się tylko żalić, nawet nie umie zapytać co umniesmutne to bo każdy chciałby mieć mamę przyjaciółkę i tak się widzi oczami wyobraźni matkę jako ciepłą osobę która zawsze zrozumie
ale jak tu się zrozumieć jak ktoś tylko narzeka ???
Czy myślicie że może to być wynikiem tego ze mam gdzieś w sobie jakieś ukryte pokłady pretensji do niej o to co było kiedy byłam dzieckiem ???
czy ktoś to odkrył po latach ??
O takich ludziach mówi sie że są toksyczni, nie są to osoby złe same w sobie ale ich zachowanie sprawia ze w ich obecnosć źle sie czujemy. Mam podobnie ze swoja matka tylko że ona jest uzależniona od alkoholu i też mam żal do niej o to żę nie jest tym kim chciałabym żeby była, ciągle mna manipuluje z ta róznicą ze kiedyś wierzyłam we wszystko co mówi, robiłam wszystko co mi kazała a teraz już nie. Mam również teściową której to życie opiera sie wyłącznie na opowiadaniu że jaka to ona nie jest chora, biedna i w ogóle masakra.Moim zdaniem są to egoiści którzy myśla wyłacznie o swoich potrzebach nie zwracając uwagi na inne osoby. A co do ukrytych pokładów licznych pretensji to myślę ze tak jest to spowodowane tą naszą przeszłośćia. Skoro moja mama mna manipulowała, wykorzystywała mnie dla swoich ptrzeb to nie mam zaufania do innych osób, dlatego występuje u mnie reakcja obronna.
Anonim2 grudnia 2009 o 22:06Liczba postów: 20551Droga Donatto,
mogłabym powiedzieć, że jesteśmy prawie w tej samej sytuacji.
Różnica jest taka, że ja z Mamą (i ojcem) ciągle mieszkam.
Czasem jest tak, że rozmawiamy ze sobą, żartujemy i generalnie wszystko jest w porządku.
Problem pojawia się wtedy, gdy ja mam potrzebę porozmawiania o tym co jest w domu. A to dlatego, że to zawsze był temat tabu. Coś na zasadzie "wiem, że jest Ci źle, ale lepiej nie będzie,więc po co o tym rozmawiać…"
Moja Mama nawet nie narzekała, ale zawsze dawała mi do zrozumienia, że jestem w jakiś sposób od niej zależna i powinnam bez narzekań znosić jej decyzje i dzielić jej los.
To powodowało we mnie bunt i problem z porozumieniem. Bo z jednej strony czułam, że mam dość, że chcę odejść z domu, zacząć nowe życie, ale z drugiej strony czułam okropne wyrzuty sumienia, że mam takie myśli.
I w ten sposób właśnie przeszedł na mnie syndrom jej uzależnienia, a raczej utwierdził się we mnie, może tak.
Myślę, że możesz podświadomie mieć do Mamy pretensje o tę właśnie manipulację, bo można to tak ująć. Stąd też ten żal i negatywne emocje po spotkaniu.
Nie wiem co Ci poradzić.
Ja nauczyłam sięnie brać dosłownie do siebie tego, co Mama mówi i dzięki temu jakoś te nasze kontakty w chwili obecnej wyglądają.
Co prawda problemem jest fakt, ze ja szybko się złoszczę i z byle powodu zachowuję się agresywnie, no ale tutaj już próbuję sobie pomóc terapią.
A do piosenki, którą podałaś dodałabym, coś co swego czasu było mi bardzo bliskie:
http://www.youtube.com/watch?v=9EIFSxbX2-4„Moja Mama nawet nie narzekała, ale zawsze dawała mi do zrozumienia, że jestem w jakiś sposób od niej zależna i powinnam bez narzekań znosić jej decyzje i dzielić jej los”
własnie
moja całe życie mi mówiła- ja tego nie miałam i nie narzekałam, ja żyłam w biedzie nie miałam co jeść a ty masz itd itptylko ze różnica jest taka że ja wole się porównywać do tych którzy są lepsi a nie do tych którzy są gorsi , a poza tym co mnie obchodzi co ona miała a czego nie jak to jest moje zycie !!!
tego właśnie nigdy nie potrafiła zrozumiećjak jechałam na wakacje to się żaliła że ona nie była już ileś lat i tak w kółko
dlatego teraz juz nie potrafie poprostu milczeć na te wszystkie teksty i wybucham , już nie mam siły żeby za wszelką cenę jej okazywać aprobatę
„Ja nauczyłam sięnie brać dosłownie do siebie tego, co Mama mówi i dzięki temu jakoś te nasze kontakty w chwili obecnej wyglądają.”
ja tego nie potrafie- jestem cholerykiem , u mnie to nie przejdzie 🙁
„O takich ludziach mówi sie że są toksyczni,” no właśnie zaczynam się o tym coraz bardziej przekonywać
zapomniałam dodać ze też fajny utworek 🙂
Tak, porównywanie do siebie to jest jeden z elementów manipulacji. Człowiek nieświadomy tego faktu zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia i trafia w błędne koło; bo ulegając Mamie, czy innej osobie, pod której wpływem się znajduje zaczyna mieć wyrzuty sumienia i czuć żal do siebie za to, że nie potrafi powiedzieć sobie: stop.
Ja mam też problemy, gdy np jadę na spotkanie ze znajomymi i chcę zostać na noc poza domem. Zawsze słyszałam "decyzja należy do ciebie", ale powiedziane w taki sposób, że wiedziałam, że na drugi dzień przywita mnie wymówkami i pretensjami… Nawet teraz, gdy studiuję, mimo, że rzadko spotykam się z ludźmi (kolejny syndrom moich zaburzeń :/) ona musi to skomentować. Jakby za wszelką cenę chciała mnie zatrzymać przy sobie, ale jednocześnie powtarza mi, żebym się spotykała z ludźmi i to potrafi mnie czasem wpędzić w stan kompletnej "psychozy" wręcz.
Wiem, to ignorowanie niektórych tekstów jest trudne. Zależy jeszcze konkretnie od słów, które padają w naszym kierunku i okoliczności. Czasem da się to znieść, czasem nie. Zeby się nie awanturować, czasem po prsotu swoje przemilczę, a odreagowuję to później np u siebie w pokoju. Albo na drugi dzień budzę się i ryczę. Sama nie wiem dlaczego, po prostu coś jest nie tak, nie wiem co z tym robić i z tej bezradności ryczę jak głupia, oczywiście tylko wtedy kiedy nikogo nie ma w domu.
Te ukrywanie swoich uczuć i emocji… do dzisiaj chwilami zastanawiam się co ja właściwie czuję i jak to nazwać…
Donattko, myślę, że najlepiej będzie jeśli o problemach w kontaktach z Mamą powiesz terapeucie. My tutaj sobie dyskutujemy i w miarę możliwości radzimy (co jest w ogóle fantastyczne i strasznie pomaga!), ale niestety czasem zwyczajnie tkwimy w tym samym i nie znamy odpowiedniego rozwiązania..chciałam poprostu tutaj wysłuchać innych opowieści , ponieważ często ludzie którzy nie rozumieją takich relacji mówią mi
-jak możesz się tak do matki odnosić
-dlaczego nie możesz jej pomóc
-czemu np nie chcesz z nią więcej spędzać czasu
itda ile można w życiu komuś ciągle pomagać, haloo to rodzic powinien pomagać i być wpsarciem
a nie myśleć tylko o sobie
przynajmniej ja tak widzę bycie rodzicemna pewno jak nim zostanę to nie pozwolę aby przy dziecku wyładowywać swoje złe emocje albo się kłócić albo np obgadywać całą rodzinę przed nim
albo mówić tylko to czego ma się baćwydaje mi się że będąc rodzicem trzeba wziąć w pełni odpowiedzialność za wszysto i robić wszystko zeby to dziecko wyrosło na świadomego siebie, pewnego człowieka ktoy wie ze jest miejsce gdzie może przyjść zawsze po pomoc
ja niestety tego nie zaznałam jak zapewne tez wielu z was 🙁
„Czasem da się to znieść, czasem nie. Zeby się nie awanturować, czasem po prsotu swoje przemilczę, a odreagowuję to później np u siebie w pokoju. Albo na drugi dzień budzę się i ryczę. Sama nie wiem dlaczego, po prostu coś jest nie tak, nie wiem co z tym robić i z tej bezradności ryczę jak głupia, oczywiście tylko wtedy kiedy nikogo nie ma w domu.
”
asiek
u mnie jest tak samo , lubie siedzieć sama w domu słuchać dolinującej muzyki i poprostu sobie płakać albo czytać to forum i płakać 🙂
albo oglądać wzruszające filmy i płakaćczuje się po tym lepiej , poprostu te wszystkie emocje z pracy i z życia muszą gdzieś wyjść , inaczej to można zwariować 🙂
Donatta zapisz:
”
na pewno jak nim zostanę to nie pozwolę aby przy dziecku wyładowywać swoje złe emocje albo się kłócić albo np obgadywać całą rodzinę przed nim
albo mówić tylko to czego ma się bać ”cześć Donatta,
cieszę się, że to napisałaś. ja bardzo potrzebuję potwierdzenia, że to co czuję ma sens, bo często nie wierzę swoim uczuciom. i jak ktoś (mój mąż) mi mówi że przesadzam, czepiam się, histeryzuję, to zastanawiam się, czy nie ma racji. jak ktoś, zupełnie z boku, świadomie lub nie, potwierdzi mi, że to jednak ma sens co ja czuję, co jest złe a co dobre, co właściwe a co nie, wtedy czuję wielką siłę w sobię i stanowczość.
to co napisałaś, jest mi cholernie bliskie. jestem DDA, mąż jest agreywny słownie, wywołuje kłótnie w których nie przebiera w słowach, jest okrutny, wredny, podły.
ostatnio był taki przy naszej małej Córeczce. i powiem Ci, to strasznie trudno "nie pozwolić przy dziecku wyładowywać emocji" , kiedy ta osoba jest w amoku, nie słucha, wylewa z siebie złość i zupełnie nie jest w stanie nad tym zapanować… to okropne… moja Córeczka budziła sie co godzinę tej nocy…
trzeba za wszelką cene nie dopuścić do tego. myślę, że jeśli chodzi o nasze dzieci, to jesteśmy silniejsi. potrafimy zawalczyć o nie, o ich potrzeby. możemy rezygnować z własnych potrzeb, ale nie z potrzeb naszych dzieci. i wiem to na pewno, że jeśli mój mąż sie nie opamięta, jesli to sie będzie powtarzać, to powiem dość i odejdę. a dla siebie – nie wiem czy byłabym w stanie to zrobić… -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.