Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD mama

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)
  • Autor
    Wpisy
  • marta2985
    Uczestnik
      Liczba postów: 106

      Mam 24 lata a boję się reakcji mojej mamy na głupie nawet bzdery. Np. kupiłam mojej koleżanki córce prezent na Mikołajki, boje się przyznać mamie do tego bo wiem że mnie opierniczy po co komuś sprawiam prezenty. Boję się spóżnić do domu, bo sobie wyobrażam że mama tam już ze stachu umiera że się spóżniam. Boję się zapraszać ludzi do domu, bo nie jestem tego nauczona aby ktoś obcy przebywał w moim domu. Boję się czegokolwiek pożyczać ludziom, bo mama od razu uważa że na pewno albo ktoś tego nieodda albo zniszy i dlatego zawsze jak coś to pożyczałam po cichu komus. Znajomi jak do mnie przychodza to pod nieobecność mamy, żle się czuję jak ona jest i wiem że oni też się zle czują, niby mówią że mam miłą mamę ale ja swoje wiem i to widać jak niektórzy może nieświadomie sie wywyższają, jak ona to robi.
      Zawsze oceniała moich znajomych, jak ktoś był niodopowiedni od razu mówiła żebym się niezadawała, chodz przecież moja rodzina w sumie tez nie była święta, bo tata pił i tak samo może ktos uważał że nie jestem dobrym towarzystwem dla kogoś.
      Teraz np. się dziwi dlaczego nie umiem prosić ludzi o pomoc, np. jak cos się zepsuję, czy trzeba coś zamonować a jak mam umieć jak zawsze mowiła że nie powinnam oczekiwać nic od innych, nie powinnam się narzucać bo mam wszystko co powinnam mnieć.
      Byłam ostotnio u znajomych na wekend, mateńko jak mnie zdziwiło jaka to jest gościnna rodzina, jak tam umieją ludzię się dzielić, pomogac, przyjmowac gości, dla mie to coś niesamowitego że można tak żyć. Tak jakos razem wszystko robią, coś naprawdę niesamowitego

      Torquemado
      Uczestnik
        Liczba postów: 901

        Donatta zapisz:

        a ile można w życiu komuś ciągle pomagać, haloo to rodzic powinien pomagać i być wpsarciem
        a nie myśleć tylko o sobie
        przynajmniej ja tak widzę bycie rodzicem

        na pewno jak nim zostanę to nie pozwolę aby przy dziecku wyładowywać swoje złe emocje albo się kłócić albo np obgadywać całą rodzinę przed nim
        albo mówić tylko to czego ma się bać

        wydaje mi się że będąc rodzicem trzeba wziąć w pełni odpowiedzialność za wszysto i robić wszystko zeby to dziecko wyrosło na świadomego siebie, pewnego człowieka ktoy wie ze jest miejsce gdzie może przyjść zawsze po pomoc

        ja niestety tego nie zaznałam jak zapewne tez wielu z was :(”

        Chęci masz dobre, podbudowę teoretyczną też, ale ciekawi mnie jak to wyjdzie w praktyce za te kilka lub kilkanaście lat. Jakby spytać naszych rodziców, to też z pewnością powiedzieliby że nas kochają i starali się nas wychować jak najlepiej potrafili; z pewnością też mają niejedną teorię jak należy najlepiej wychować dziecko. Jak wyszło w praktyce, każdy wie najlepiej. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz na ile udało Ci się wcielić teorię w praktykę.

        byszek
        Uczestnik
          Liczba postów: 341

          Ta cała teoria nic nie znaczy, jak rodzic jest nieswiadomy siebie i prawdziwych motywów swojego postępowania. Szczęsliwa i swiadoma matka raczej nie skrzywdzi swojego dziecka. Toksyczna matka bedzie chciała , zeby dziecko ją uszczęsliwiło i dało poczucie wartosci, ale sama jest nieswiadoma co nią kieruje i dlatego wymysla różne głupoty, np że biłam cie z miłości albo jakieś inne bzdury.
          Torquemado ja myslę, ze jak byś zapytał, co naprawdę tacy niby kochający rodzice robili to pewnie by sie NIC nie znalazło , chociaż oni by mówili, ze jak to – miałeś co jeść , miałeś dach nad głową i w ogóle jesteśmy twoimi rodzicami, co ty sobie myslisz? Dla mnie to jest zadne staranie, to jest chyba po prostu głupota jakas wrodzona czy coś.
          Chodzi mi o to, ze tak naprawdę to toksyczni rodzice dbaja tylko o siebie, ale oni sami o tym nawet nie wiedzą i robią różne rzeczy a potem racjonalizują i wymyslają głupoty, bo inaczej to by się kupy nie trzymało – i to jest ta manipulacja moim zdaniem. Chcą od dziecka, zeby zaspokoiło ich potrzeby dziecięce i manipulują nim.
          Zabrali nam nasz czas w dzieciństwie, bo wymagali uwagi jak dzieci, a że byli więksi i groźni to trzeba było skapitulować.Chamy jedne!

          Edytowany przez: byszek, w: 2009/12/03 22:17

          Donatta
          Uczestnik
            Liczba postów: 191

            "Chęci masz dobre, podbudowę teoretyczną też, ale ciekawi mnie jak to wyjdzie w praktyce za te kilka lub kilkanaście lat. Jakby spytać naszych rodziców, to też z pewnością powiedzieliby że nas kochają i starali się nas wychować jak najlepiej potrafili; z pewnością też mają niejedną teorię jak należy najlepiej wychować dziecko. Jak wyszło w praktyce, każdy wie najlepiej. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz na ile udało Ci się wcielić teorię w praktykę."

            Torquemado
            Nikt nie mówił ze będzie łatwo
            Caly czas trzeba się rozwijać i kształcić

            poza tym
            jeżeli ktoś nie czuje się na siłach żeby mieć własne dzieci to niech się za to nie zabiera

            mój stary miał zawsze umysł 10 latka – zawsze koledzy byli ważniejsi, nie uczesniczył wcale w życiu naszej rodziny, wszystko miał w dupie , więc po co się pchał zeby założyć rodzinę????? po co ożenił się z moją matką – żeby mieć służącą???
            i niestety pełno jest takich niedojrzałych facetów ich żony cierpią a później wyladowywują się na dzieciach i manipulują … i tak historia zatacza koło [/code:1]

            Edytowany przez: Donatta, w: 2009/12/04 08:49

            Edytowany przez: Donatta, w: 2009/12/04 08:50

            mamuska2000
            Uczestnik
              Liczba postów: 89

              Torquemado zapisz:

              Chęci masz dobre, podbudowę teoretyczną też, ale ciekawi mnie jak to wyjdzie w praktyce za te kilka lub kilkanaście lat. Jakby spytać naszych rodziców, to też z pewnością powiedzieliby że nas kochają i starali się nas wychować jak najlepiej potrafili; z pewnością też mają niejedną teorię jak należy najlepiej wychować dziecko. Jak wyszło w praktyce, każdy wie najlepiej. Mam nadzieję, że kiedyś napiszesz na ile udało Ci się wcielić teorię w praktykę.”

              różnica między nami i naszymi rodzicami polega na tym, że żyjemy w innych czasach. mamy dostęp do mediów, do internetu, psychologia nie jest już śmieszną, nikomu nie potrzebną dziedziną, są książki, są fora, telefony zaufania itd. mamy więc dostęp do wiedzy i jesteśmy w stanie się dowiedzieć, że coś jednak jest nie tak.

              nasi rodzice wychowywali nas tak, jak sami byli wychowywani. kiedyś nikt się nie zastanawiał, czy dziecko dostaje emocjonalnie to, co jest mu potrzebne. jeśli ma dach nad głową, jest ubrane, ma co jeść – cóż więcej potrzeba? skąd mieli wiedzieć że dziecku potrzeba czegoś więcej? przeciez w Polsce funkcjonowało przekonanie – dzieci i ryby głosu nie mają. tak zostali wychowani nasi rodzice. to było normalne od wieków. i nie było mediów, które zwróciłyby uwagę że może trzeba inaczej, że może coś jest nie halo.

              i tak sobie myślę, że skoro my już mamy tę wiedzę i mamy gdzie zwrócić sie o pomoc (fora, terapie, telefony zaufania itd.) to mamy szansę to przerwać 🙂

              Edytowany przez: mamuska2000, w: 2009/12/04 09:45

              magduska
              Uczestnik
                Liczba postów: 463

                To co jest ważne w sztuce wychowanie dzieci to sztuka komunikacji. Niestety mało kto ma ją dobrze opanowaną, (nawet spośród ludzi, którzy nie pochodzą z rodzin dysfunkcyjnych) bo oprócz tego, że trzeba mówić o swoich uczuciach, trzeba jeszcze akceptować uczucia dziecka. Również negatywne uczucia.
                Jeżeli nie potrafię porozumieć się z partnerem i innymi bliskimi ludźmi to nie uda mi się porozumieć z dzieckiem ponieważ zasady są podobne.

                Torquemado
                Uczestnik
                  Liczba postów: 901

                  Donatta zapisz:

                  mój stary miał zawsze umysł 10 latka – zawsze koledzy byli ważniejsi, nie uczesniczył wcale w życiu naszej rodziny, wszystko miał w dupie , więc po co się pchał zeby założyć rodzinę????? po co ożenił się z moją matką – żeby mieć służącą???
                  i niestety pełno jest takich niedojrzałych facetów ich żony cierpią a później wyladowywują się na dzieciach i manipulują … i tak historia zatacza koło [/code:1]

                  Jedziesz za daleko i zrzucasz winę za wszelkie patologie w małżeństwach na mężczyzn. Kobieta, która przyjmuje na siebie dobrowolnie rolę ofiary sama jest cholernie toksyczna i to całe gówno, które ze sobą wnosi do małżeństwa, to jej posag, a nie skutek ślubu. Manipuluje i cierpi, bo inaczej nie umie i dobrze jej z tym.Bo kocha być ofiarą, to pozbawia ją odpowiedzialności, która jest cholernie uciążliwa. Masa kobiet wręcz kocha pławić się w swoim cierpieniu, to ich fetysz, dobrowolny masochizm, to ich drugie ja. Pytasz swojego ojca po co zakładał rodzinę, a ja pytam swoją matkę po co robiła to samo, bo z pewnością nie z miłości.

                  magduska
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 463

                    „Manipuluje i cierpi, bo inaczej nie umie i dobrze jej z tym.Bo kocha być ofiarą, to pozbawia ją odpowiedzialności, która jest cholernie uciążliwa. Masa kobiet wręcz kocha pławić się w swoim cierpieniu, to ich fetysz, dobrowolny masochizm, to ich drugie ja”

                    Swięta racja. Nie lubię takich ludzi. Budują swoją wartość na wywoływaniu w innych poczucia winy. Obnosząc się ze swoją martyrologią czują się lepsi od tych, których obwiniają.
                    Ale nie zgadzam się, że to przypadłość kobiet. Spotyka się takich cierpiętników również wśród mężczyzn.

                    Torquemado
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 901

                      mamuska2000 zapisz:

                      różnica między nami i naszymi rodzicami polega na tym, że żyjemy w innych czasach. mamy dostęp do mediów, do internetu, psychologia nie jest już śmieszną, nikomu nie potrzebną dziedziną, są książki, są fora, telefony zaufania itd. mamy więc dostęp do wiedzy i jesteśmy w stanie się dowiedzieć, że coś jednak jest nie tak.

                      nasi rodzice wychowywali nas tak, jak sami byli wychowywani. kiedyś nikt się nie zastanawiał, czy dziecko dostaje emocjonalnie to, co jest mu potrzebne. jeśli ma dach nad głową, jest ubrane, ma co jeść – cóż więcej potrzeba? skąd mieli wiedzieć że dziecku potrzeba czegoś więcej? przeciez w Polsce funkcjonowało przekonanie – dzieci i ryby głosu nie mają. tak zostali wychowani nasi rodzice. to było normalne od wieków. i nie było mediów, które zwróciłyby uwagę że może trzeba inaczej, że może coś jest nie halo.

                      i tak sobie myślę, że skoro my już mamy tę wiedzę i mamy gdzie zwrócić sie o pomoc (fora, terapie, telefony zaufania itd.) to mamy szansę to przerwać :)<br><br>Edytowany przez: mamuska2000, w: 2009/12/04 09:45″

                      Ok, zgadzam się, że nasze czasy charakteryzuje większa dostępność do informacji i różnych dróg pomocy w walce z problemami, Faktem jest, że psychologów jest masa – w telewizji, w radiu, w czasopismach, w księgarniach jest zalew poradników, gabinety terapeutyczne rosną jak grzyby po deszczu. Zyjemy -mam nadzieję, że to etap przejściowy – w czasach totalnej psychologizacji życia. Nie ma chyba już niczego, na wyjaśnienie czego psychologowie nie mieliby jakieś teorii.
                      Czy rzeczywiście ta wiedza nam pomoże i uczyni nas lepszymi ludźmi i rodzicami okaże się w przyszłości.

                      agniesno
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 106

                        „mój stary miał zawsze umysł 10 latka – zawsze koledzy byli ważniejsi, nie uczesniczył wcale w życiu naszej rodziny, wszystko miał w dupie , więc po co się pchał zeby założyć rodzinę????? po co ożenił się z moją matką – żeby mieć służącą???
                        i niestety pełno jest takich niedojrzałych facetów ich żony cierpią a później wyladowywują się na dzieciach i manipulują … i tak historia zatacza koło”

                        Swieta racja Donnata.U mnie zawsze bylo to samo.Nigdy nie czulam sier dla mojego ojca alkoholika wazna i wyjatkowa,zawsze imprezy i koledzy byli wazniejsi.Matka jak wiekszosc wspoluzaleznionych kobiet wyladowywala sie na dzieciach i manupulowala.Podobnie jak moj ojciec byal patologicznym tworem- probowala nam zastapic ojca,wtedy byla ta tzw. silna reka,wladcza,despotyczna i manipulatorka,by postawic na swoim. By potem za jakis czas przeobrazic sie w bezwolna meczennice-cierpietnice,budzac w nas poczucie winy, ze ona tak cierpi,wiec musielosmy jako dzieci sie nia zaopiekowac i byc jej rodzicem,czasem nawet zastepowac jej partnera, to znaczy wysluchiwac jej zalow i zgorzknialych prawd o zyciu, na ktore nie bylismy jeszcze jako dzieci gotowi.

                        Czytam wszystkie posty na temat wspoluzaleznionych matek i jestem w szoku,jak te wspoluzaleznione kobiet sa do siebie podobne, podobnie jak my DDA.

                        Uwazam,ze aby byc dobrym rodzicem trzeba byc dojrzalym i nie trzeba wcale przeczytac wiele psychologicznych ksiazek.Wiekszosc z nas nie miala jednak tego psychologicznego komfortu bycia dzieckiem.Musielismy dojrzec przedwczescie,by opiekowac sie sami saoba,czy mlodszym rodzxenstwem,nierzadko tez niedoroslymi,dziecinnymi rodzicami.

                        Najlepiej jest chyba porzucic nadzieje,ze nasi rodzice pewnego dnia wydorosleja czy przestana byc toksyczni czy patologiczni i zajac sie swoim zyciem.Przestac ich probowac zmieniac,doszukiwac sie kto jest winny .Niech sie taplaja w bagienku, ktore sami sobie zgotowali.Najlepiej ich pozostawic samym sobie.To chyba najlepsze recepta.Wtedy balast chorego dziecinstwa spadnie nam z barkow. Ja ta metode stosuje jiz od dluzszego czasu i musze powiedziec,ze ona skutkuje w moim przypadku.Co do wyrzytow sumienie to nie mam ich wcale,gdyz jako dziecko,tez bylam pozostawiona sama sobie.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.