Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moje dziecko

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 36)
  • Autor
    Wpisy
  • Margo
    Uczestnik
      Liczba postów: 244

      nie radze sobie…potrzebuje waszego wsparcia…
      macie dzieci?
      ja mam malego synka. ma 2 latka. probuje zrozumiec ze jest w takim wieku
      buntu dwulatka.
      niestety nie radze sobie z tym. kiedy mnie bije po buzi, czy glowie, wkurzam sie
      czasami wydre, albo skonczy sie na klapsu.
      denerwuje sie jak rozrzuca zabawki, jak uderza raczkami w szybe w drzwiach.
      czasami, placze z bezsilnosci bo nie umiem sobie z tym poradzic.
      placze bardziej dlatego ze moje zachowania i reakcje sa niewlasciwe, zle.
      wiem, ze czesto jest to moja projekcja. z meza, alkoholika, na bezbronne dziecko…
      zapisalam sie na terapie dla wspoluzalzenionych, terapie dda na razie odpuszcze.
      musialam to z siebie wyrzucic, choc wiem, ze nie jest to najlepszy obraz matki 🙁
      kazdy krzyk, kazdy klaps wraca do mnie jak bumerang….

      odcc
      Uczestnik
        Liczba postów: 34

        ja też kocham kogoś kto jest alkoholikiem, i choć teraz nie jesteśmy razem, to nawet gdyby znowu połaczyło nas uczucie (miłość jest ślepa…), walka o normalność lub jej brak, to niegdy przenigdy nie pozwoliłabym sobie na to by mieć z nim dziecko, z nim jako dda i alkoholikiem, chociaż bardzo tego pragnę.
        Więc nie wyżywaj się na bezbronnej bogu ducha winnej istotce!!!!!!!! Ono nie jest nim!

        camille_claudel
        Uczestnik
          Liczba postów: 202

          mowi się, że nie damy innym tego czego nie mamy
          myslę, że zajęcie się wspołuzaleznieniem to dobry pomysł
          należy uporaż się z tera¼niejszoscia, by praca nad przeszłoscia coś zmieniła (tak wieć alkoholizm i wspołuzależnienie)
          okaże się, że na tej drodze uda ci się znale¼ć rozwiazanie dla wielu problemow, niby od nas samych zależ, czy uda się też zastosowac te rozwiazania

          tak sobie myślę, czy probowałaś kiedy jesteś np okładana przez małego złośnika, powiedziec mu coś w stylu : widze, ze jesteś zły, czy to dlatego że … ? ja też się czasem złoszcze. ale kiedy bijesz mamusie to jest mi przykro i bardzo mnie to boli i nie zyczę sobie żebyś sie w ten sposob zachowywał, zamiast tego …
          no własnie … nauczyć nazywac uczucia – mnie nikt nie nauczył
          powiedziec, ze to nic złego czuc złość, strach, bo rodzic tez to czuje, to ludzkie
          powiedzieć jakie uczucia rodzi w tobie to zachowanie, szczerze z miłoscia, bez oceny … bo przeciez dziecko cie kocha, nie chce sprawiać ci bolu, testuje granice do ktorych może sie posunać wiec … nakreslić mu te granice … wolno np tupać, ale nie podnosić reke na mame no i najważniejsza konsekwencja ( a co to jest ?:) )
          w tym wszytkim

          bo to tak jest ze w pewnym wieku dzieci sa wszystkiemu na nie
          ale dla ich bezpieczenstwa tzreba odrożnic na jakie nie pozwolić
          chce ubrac 2 rozne skarpetki ? nic sie nie stanie przeciez
          ale sa sprawy, w ktorych ma sluchac i ważna w tym jest właśnie konsekwencja
          a nie zmiana zdnaia zaleznie od nastroju rodzica, czy tego ile ma czasu

          mysle ze na terpi bedziesz miala okazje poprosic o jakies informacje zwrotne w sprawie tego problemu

          obwiniasz się o własne reakcje, ale myślę, ze to błędne, koło, bo wymagasz od siebie czegoś czego nie dostałaś, czego cię nie nauczono
          musisz się dopiero nauczyć, myślę, ze jeśli będziesz łagodniejsza dla siebie to ta nauka przyjdzie łatwiej

          … ja już może podkurcze paluszki i skoncze 🙂

          Margo
          Uczestnik
            Liczba postów: 244

            camille ..jest mi wielkim wsparciem to co piszesz w moich postach 😉
            przeczytalam jedna bardzo dobra ksiazke "wychowanie bez porazek"
            ksiazka bardzo mi pomocna w relacjach z moim dzieckiem.

            : widze, ze jesteś zły, czy to dlatego że … ? ja też się czasem złoszcze. ale kiedy bijesz
            mamusie to jest mi przykro i bardzo mnie to boli i nie zyczę sobie żebyś sie w ten sposob
            zachowywał,

            dokladnie tak jak piszesz, probuje mowic o swoich uczuciach, ale jest mi ciezko, tak bardzo przenosze na siebie picie mojego meza..wiem ze zle robie
            kiedy odbija sie to na dziecku…wiem, wiem..chce to zmienic, naprawde
            dlatego podjelam terapie dla wspoluzaleznionych..wiem ze moje dziekco nie jest niczemu winne…potrzebuje tylko wsparcia i sily aby nauczyc sie pokazywac dziecku ze je kocham i akceptuje, a nie biciem-to jest okropne-sama bylam bita i pamietam co czulam : nie zlosc, czy gniew, raczej ponizenie, upokorzenie, i wstyd….

            Yeti
            Keymaster
              Liczba postów: 221

              camille, pięknie powiedziane. Rany, jacy madrzy ludzie na tym forum!

              Niewiele mogę powiedzieć w tym temacie, Nigdy nie byłem rodzicem, chyba tylko to, że uważam ten czas za bardzo, bardzo, bardzo ważny w rozwoju dzieciaka. Mam na myśli fazę rozwoju, o ktorej piszesz, Margo.

              Nie wiem jak dobrze sobie radzić z dzieckiem w takich chwilach, ale mam wrażenie, że najgorsza rzecz, jaka można zrobić, to stłumić w nim ta naturalna potrzebę oddzielania się od mamy. Można to zrobić siła i sprawić, że dziecko będzie grzeczne i na pewno nie będzie sprawiało już żadnych kłopotow… ale straci też szansę przejścia bardzo ważnego etapu, na ktory być może nigdy się już nie odważy albo zrobi to w sposob przesadny…

              Szczerze mowiac jak widzę matkę, ktora ma takie jak Ty Margo watpliwości, chce coś poprawić, chce być przydzieciaku nawet kiedy jest tak nieznośny, to… jest to dla mnie wzruszajace. Nie umiem Ci niestety nic sensownego poradzić ze względow jak wyżej, ale wiedz, że trzymam kciuki.

              Mysza33
              Uczestnik
                Liczba postów: 30

                cześć . nie znam cie, ale domyślam się że masz depresję poporodowa wszyscy myśla że ona pojawia się po porodzie a to nie prawda ….gdy kobieta nie ma wsparcia ze strony otoczenia np. od męża w wychowaniu maluszka niestety to się konczy tak jak u ciebie – depresja. Jestem okrutna , ale będzie jeszcze gorzej. Zasługujesz na odpoczynek. Wiem co mowię przerabiałam złość . Mam dwoje dzieci (6 lat, i 2 latka) Już to kiedyś tu pisałam ale napiszę jeszcze raz dla matek ktore sa dda dzieci sa zawleczka do granatu, ktory wybucha złościa i agresja .
                Dasz sobie radę ale musisz kogoś poprosić o pomoc, zostawiać dziecko opiekunce a sama iść na spacer. To trudne ale zdrowe i dla matki i dla dziecka. Musisz rozpoczać etap odcinania pępowiny . Złościsz się na jego zachowanie bo jesteś z nim połaczona np. karmisz go piersia, albo cało noc śpi z toba. Poradzisz sobie .Powodzenia.

                Margo
                Uczestnik
                  Liczba postów: 244

                  Yeti..dziekuje, poplakalam sie..
                  mnie najbardziej boli swiadomosc ile zla moge wyrzadzic swojemu dziecku, kiedy wyrzywam sie na nim, bo nie potrafie poradzic sobie ze soba…
                  czuje sie taka obnazona jak o tym pisze, bo co ze mnie za matka!!!
                  ale w tym obnazeniu czuje tez jedyny ratunek, bo go kocham i bardzo bym chciala aby byl szczesliwy, radosny, beztroski….
                  nie ukrywam, nie majac szczesliwego dziecinstwa, popadam z jednej skrajnosci w druga..albo za bardzo pozwalam, albo przesadnie reaguje,…

                  ale chce sie starac, chce przerwac to bledne kolo, kiedy ono sie kreci, cierpie ja i moj syn…

                  dziekuje wam ze moglam o tym pisac..sama jestem wychowana "metoda" przemocy, i nie chce powielac tego schematu zachowan…

                  nie jest mi lzej jak czytam swojego posta, nie tym razem, tym razem czuje zlo. ktore ja wyrzadzam i jest to potworne uczucie!!!!!

                  Margo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244

                    Mysza…jak urodzilam syna to napewno dotknal mnie zespol baby blue…
                    ale sadzilam ze jest to konsekwencja nieobecnosci meza. byl zagranica.
                    teraz mieszkamy razem a ja nie zachowuje sie lepiej…
                    probuje sobie uzmyslowic ze to picie meza mnie dobija i ze sobie nie radze. to znaczy radze : zloszcze sie, krzycze, placze z bezsilnosci…
                    (teraz jestesmy na etapie oduczania go od smoczka i nauki sikania do nocnika, cale noce przesypia sam, juz nie karmie- ja poprostu nie radze sobie ze zloscia u mojego dziecka-bo nie wiem czy to normalne czy to ja jestem winna, czuje taki wstyd jak wyciaga raczki i probuje uderzyc np. moja kolezanke)..faktem jest ze ja nigdy w domu rodzinnym nie okazywalam zlosci, ja nawet nie wiem co to zlosc…u mnie negatywne uczucia na jakie mnie stac to skrajnosci : placz i uzalanie sie nad soba lub agresja, gniew, nienawisc…

                    tylko moja obecnosc na forach, pozwolila mi w koncu dojrzec do decyzji ze to nie moj maz ma sie leczyc, ale ja powinnam zrobic pierwszy krok dla siebie, pomoc sobie…czyli terapia…rozpocznie sie dopiero 5 marca..wiec czekam z niecierpliwoscia….

                    Anonim
                      Liczba postów: 20551

                      Hej Margo.To jest dla mnie bolesny temat bo dotyczy mnie bezpośrednio .
                      Niestety nauczyły mnie moje dzieci, że zawsze sprawdzaja na ile moga sobie pozwolić i na ile to my matki jesteśmy autentyczne i konsekwentne w wychowaniu. Dzieci nam pokazuja z czym najbardziej sobie nie radzimy i co najbardziej skrywamy przed światem i lud¼mi. I tak jeżeli wstydzisz się że dziecko bije koleżankę to będzie to robił i sprawdzał jak sobie poradzisz z tym problemem. Sprawdza twoje relację z lud¼mi i otoczeniem. On bardziej wyczuwa twoje problemy niż ty sama.
                      Niestety nie rozwiazane problemy nasze własne, sa bardzo widoczne kiedy nasze dzieci przechodza jakiś trudny okres w rozwoju . Twoje dziecko uczy się czystości, to jest bardzo duży stres dla niego i dla ciebie.
                      Kiedyś przeczytałam w ksiażce taki kawał. : Przychodzi małżenstwo do psychologa z dzieckiem . No i narzekaja na nie go, że taki ten synek nie dobry, nie grzeczny i nie radza sobie z nim no i prosza o pomoc. Psycholog popatrzył na nich na dziecko i powiedział " Zrobcie sobie drugie dziecko , może wtedy sprawdzicie się jako rodzice" .
                      Oczywiście nie każe ci rodzić kolejne dziecko , ale atmosfera zrobił się zbyt poważna. Pozdrawiam

                      angela
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 29

                        margo
                        rozumiem twoja bezsilność. sama mam 2 dzieci starsze ma 3 lata. co prawda moj maż nie jest alkoholikiem ale ma bardzo trudny charakter. niszczy mnie jako człowieka obraża i pozwala mojemu synkowi na to. dużo by wymieniać, ale nie w tym rzecz. ja też czasem sobie nie radzę. złośc na męża odbija sie na moim synku. sama wiem że wściekam się o bzdury, ale nie potrafię nad tym zapanowac. dziś od rana się wściekam, sama właściwie nie wiem o co. jestem cały czas sama w domu. nie zawsze mogę liczyć na bliskich, a nawet opiekunka czasem zawodzi. dziś siedzę z chorymi dziećmi sama. nikt z rodziny nie może przyjść. dzwoniłam po opiekunkę-wyjechała. nawet nie mogę zrobić obiadu. maż będzie wieczorem. myślę że to że zbyt wiele nas przytłacza, wszystko kręci się wokoł dzieci. ja nawet nie mam czasem kiedy pomyśleć o bzdurach. to mnie męczy. margo jeśli dasz radę znajdz sobie jakieś zajęcie. ja mam 2 razy w tygodniu aerobik. to pomaga się trochę wyciszyć. jak miałabyś chociaz poł godziny to można pobiegać czy cokolwiek co pozwoli ci sie zrelaksować a wtedy z zwiększym dystansem będziesz odbierać też męża. trzymaj się cieplutko i przytul synka.
                        ps. mam taka metodę kiedy już nie panuję nad soba to zamykam się w łazience na kilka minut i chlapie twarz zimna woda. skutecznie studzi emocje.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 36)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.