Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Odczucia w trakcie terapii…
-
AutorWpisy
-
dubel
Edytowany przez: fuka, w: 2009/06/16 22:50
Nie wiem co Ci napisać Fuko… ale pierwsze, co mi nasuneło się na myśl, to to, że jak tak ma wyglądać moja najbliższa przyszłość to chyba wolę … nie ! nie wolę bo kuźwa też jest mi źle…Wiesz wczoraj też zaczełam tłumaczyć sobie moją terapię kasą (moje myśli ; szkoda kasy, po paru miesiącach mogłabym jechać na porządny urlop… ile za to bym miała szmat…?)
Z terapeutami chyba jest tak, że nasz odbiór zależy od naszego podejścia :blink: Skąd moje przypuszczenia ? Jakoś tak się złożyło, że trafiłam na tę samą co mój mąż rok wcześniej … i on był mega nie zadowolony…. z tego co mi opowiadał to ona tylko Go słuchała i nic poza tym….A ja od pierwszej rozmowy dostałam mase wskazówek, na wiele spraw otworzyła mi oczy… a szłam z nastawieniem, że ja będę nadawać i nic z tego nie wyniknie… Mało tego zaproponowała abyśmy również razem do niej przyszli…
No ogólnie ja jestem zadowolona… też słyszałam teksty typu: Powinna pani być dumna, bo radzi sobie pani z wielkimi kłopotami, nie pije pani itd… mialo to charakter bardziej podbudowujący mnie…Fuko Ty jesteś dłużej w terapii i jeśli czujesz się tak jak ja … a z tego co piszesz to tak samo… mogę Ci napisać jedno nie jesteś osamotniona…;) Piszą, że tak ma być… więc myślę, że warto jeszcze troszkę się pomęczyć…. Co to jest nawet rok do 32 lat …
Trzymaj się
Pogody Ducha Fuko 😉DZIĘKI Aguś,
tyle chciałabym napisać, ale nie czuję się na siłach.
może tylko tyle, że pomagają mi te wypowiedzi przetrwać opór, jaki stawiam tej cholernej terapii.
nie uważam terapeutki za złą, wręcz przeciwnie.sądzę, że działa wg ściśle określonych zasad terapii psychodynamicznej.chcę w to wierzyć.28 lat naprzeciw 2 lat terapii? co to znaczy? przewartościować wszystko, co zostało mi napakowane do łba.samo samouświadamianie pewnych rzeczy długo trwało i trwa nadal.
a co tu dużo mówić o zbudowaniu czegoś nowego.
podjęłam tę walkę. tyle, że chyba z sobą. z tą starą i tą nową obecnie.jak mam dół to dewaluuję wszystko jak leci.
postaram się po raz kolejny zawalczyć o siebie, czego życzę sobie i innym
kroczącym podobną wyboistą ścieżką.PS ostatnio przerabiam temat moich "ucieczek"
i chyba zmienię nick na fuga :laugh:Dobrze mi się Was czyta…czuję się dużo lepiej ze swoją walką…:)
Kati6685 zapisz:
” Grupowej nie podejmuje, bo jak radzi mój terapeuta, żeby się jej poddać, najlepiej nie mieszkać już z rodzicami!”możesz napisać coś więcej na ten temat; co mówi terapeuta?
ciekawa jestem bardzo, bo też mam co do siebie takie podejrzenia. Byłam na terapii, ale nie mogłam się skupić na sobie, swoich odczuciach, obserwowaniu siebie w warunkach, gdy cała sytuacja domowa na głowie.
Z drugiej strony jak pomieszkuję sama, to popadam w depresję, więc nie wiem, czy wyprowadzka mnie może odmienić.jak ktoś inny coś chciałby na ten temat, to również zapraszam 🙂
No na początku się wkurzyłam trochę, że mi tak powiedział, bo ja to całe życie jestem ciekawska i także byłam ciekawa jak jest na terapii grupowej. Ostatnio się wkurzyłam i powiedziałam mu, że czuję się dyskryminowana!:angry: Wyjaśnij mi, że skoro na indywidulanej reaguję tak mocno, wracam wściekła etc, to jeśli grupowa jest "zabiegiem" o silniejszych doznaniach, to wracając po nich do domu, mogę sobie tylko dołożyć ognia w moim piekle. I to ma sens jeśli przypomnę sobie to, co się działo w domu jak im to wszystko wyrzucałam…jeszcze gorzej mnie atakowali i wtedy tak naprawdę widziałam jak na dłoni moją rolę kozła ofiarnego:ohmy: Trzeba wyjść z domu!!A co do Twojego doła…. hmm…wiesz jeśli jesteś przyzwyczajona do swojej roli, to czujesz się w niej najbezpieczniej, system jaki znasz jest najbezpieczniejszy!I kiedy tego nie masz, budzi się zapewne w Tobie lęk…Taka moja interpretacja po wielu rozmowach z moim psychoter.
Hmm.. Pozwolę sobie napisać, że się nie zgadzam:). Wprawdzie nie mieszkam z rodzicami, ale są u mnie w grupie osoby które mieszkają. Jakoś nie narzekają-wręcz przeciwnie, bardzo pomaga im grupa! Słyszałam, że na pogłębionej terapii to trzeba być niezależnym i z rodzicami nie mieszkać. Ale taka początkująca grupa, gdzie jest między innymi teoria jak to wszystko w nas działa – jak najbardziej polecam:)!
Byłam dzisiaj na kolejnej sesjii… czuję się póki co wspaniale :), i oby tak zostało…:P …
Terapeutka, wyjaśniła mi, że to co się ze mną dzieje to normalna kolej rzeczy i że stany takie będą częste…:ohmy: … dostałam wykład na temat leków w trakcie terapii i ona akurat, odradzała mi to…
Ogólnie znowu pobudziła mnie do działania i zabroniła używać słowa "walka"…. to nie
walka tylko chęć….Mam pewne obawy, jak to będzie z wakacjami… czuję że może być nie za ciekawie…:huh:… ale póki co nie będę się zadręczać…
Pozdrawiam
Aga🙂
Tak samo jest ze mną. Mam za sobą parę spotkań indywidualnej. A czuję się, jakby jakiś mały potworek we mnie walczyło zawzięcie i wszystkimi sposobami, żebym to zostawiła… nie robiła nic.
Wątpię we wszystko w co da się wątpić. Sens terapii, skuteczność, w to, że jest potrzebna, nawet w obraz dzieciństwa, który mam (może to wymyśliłam?)… Wszystko się zamazuje. Do tego chaos emocjonalny. I dołyyyy
Ludzi, którzy korzystali zawsze z mojej pomocy i zapewniali o przyjaźni już nie ma…
Ci którzy zostali mówią: dobrze robisz, dobrze jest. Nic się nie da odpowiedzieć.:|
Ale są.po nocy dzień, po burzy spokój
przeczekać?
Ci, którzy odeszli, nie byli prawdziwi…więc jesteś na plus!;)
Co to tego czy przeczekać…….NIE ZASTANAWIAJ SIĘ ANI SEKUNDĘ!Tak jak po burzy wychodzi słońce, tak to słońce przyjdzie też dla Ciebie, dla nas!Ja w to w ogóle nie wątpię:laugh: -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.