Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Odczucia w trakcie terapii…

Przeglądasz 5 wpisów - od 31 do 35 (z 35)
  • Autor
    Wpisy
  • magduska
    Uczestnik
      Liczba postów: 463

      „jak się nie zrobi ze sobą porzadku to dzieci będą cierpieć… a te lekcje to pikuś w porównaniu z całym ich życiem…”
      Dzięki Agus, to co napisałaś jest logiczne :kiss:

      Anonim
        Liczba postów: 20551

        Franczesko… zadania były różne… chodziło o wyprowadzenie mnie na "ludzi"…

        np.. uczenie się słuchać … nie przerywać…
        panowanie nad głosem… podobno krzyczałam…
        albo jak mam problem to sobie zadać pytanie : co mogę zrobić sama…
        albo słowo Muszę… zastąpić słowem Chcę- często używałam słowa MUSZĘ…terapeutka stwierdziła, że jestem niewolnicą samej siebieeee…

        Franczeska
        Uczestnik
          Liczba postów: 387

          no tak takie rzeczy faktycznie wychodzą. Jest mi to bliskie co piszesz. Ja myślałam, że przygotowywałaś jakieś życiorysy, dzienniczki, etc. Słyszałam, że niektórzy tak robią ale nie wiem czy na terapii indywidualnej czy grupowej.
          Ta twoja terapia jakoś sama wygasła, czy w pewnym momencie poczułaś się na tyle silna, że zrezygnowałaś? Pamiętasz przełom, kiedy poczułaś tak mocno, że to działa?

          agus
          Uczestnik
            Liczba postów: 3567

            terapia zakończyła się …sama..zostałam puszczona na głeboką wodę… nooo i później stało się wiele złego w moim życiu i popadłam w taką depresję… bo byłam rozczarowana… terapią, życiem…zostałam sama jak palecc…nie miałam ani chęci ani siły na kontakt z kimkolwiek…
            nooo ale wygrzebałam się sama jakoś…życie mi dopiekało non stop… a ja czułam się silna, bardzo silna… wyszłam z depresji inna…już wiedziałam co chcę robić, postawiłam sobie cele, poukładałam sobie wszystko ( jeszcze mi trochę mąż "dokuczał"… ale jak odwalił mi numer z próbą samobójczą i wylądowałam u psychiatry … to ta mnie jeszcze bardziej podbudowała )… hmmm nie twierdzę, że ze mną jest tak całkiem ok…. no ale terapeutka -była u mnie w pracy i opowiadałam jej moje przeżycia po terapii… stwierdziła, że już nie muszę nic rozgrzebywać, naprawiać, ewentualnie przy stanach depresyjnych… jakby się przytrafiałyy to abym chociaż do niej zadzwoniła…
            ale ta jesień była pierwszą od 5 lat bez ,bujania się w fotelu, bez myśli samobójczych, bez apatii…. hmmm także cieszę się z tego co jest…

            Franczeska
            Uczestnik
              Liczba postów: 387

              to fajnie, że się poukładałaś. Ja właśnie mam problem z tym moim poukładanie, określeniem celów, co chcę, co umiem, co warto? Jakoś brakuje mi sensów w życiu. Kiedyś siły dodawał mi Bóg ale nie ma we mnie już wiary i jest ciężej.

            Przeglądasz 5 wpisów - od 31 do 35 (z 35)
            • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.