Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Wasz stosunek do rodziców

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 31)
  • Autor
    Wpisy
  • agus
    Uczestnik
      Liczba postów: 3567

      Znalazłam Torqi… ale masz racje Ty cały czas ma takie samo zdanie…;)

      Widocznie tak Cię odbieram… Pozdrawiam

      pepa
      Uczestnik
        Liczba postów: 792

        Widzicie, ja myślę, ze to jest tak 😉 :
        Po pierwsze, musimy pogodzic fakt, ze choćbyśmy nie wiem jak chcieli sie odciac, to jednak spędziliśmy z tymi osobami kawal życia, zostaliśmy im powierzeni przez los jako małe dzieci, i jesteśmy im " winni" w zamian dokładnie tyle ile oni nam dali.
        Gdyby opiekowali się nami własciwie, dali nam poczucie bezpieczeństwa, własnej wartosci, stabilizacjie, i ogólnie rzeczy do, ktorych warto wracac i z nich czerpać, to bysmy wracali. Ale nie dali, i poprostu coz, trzeba nam się z tym pogodzic.
        Do obalenia moim zdaniem powinny pójsć dwa, niezwykle krzywdzące obie strony mity – pierwszy – że rodzice kochają bezwzglednie swoje dzieci, oraz drugi – ze dzieci zobowiązane są bezwzględnie kochac rodzicow. Otóż uwazam, ze to potworna bzdura, z której wynikaja te wszystkie nieporozumienia. Dla mnie, juz teraz, odbywa się to na zasadzie pewnego kontraktu wynikajacego ze złączenia się kilku losow, isnień ludzkich. Oni dostają dziecko, cos tam w jego los wkładaja, trochę dobrego, trochę złego, zaleznie od przypadku i od umiejetności odczuwania. Jesli potrafia to pokochaja, jak nie to nie itd. Ci nasi zakontraktowani akurat kochac za bardzo nie umieli, albo w nieweilkim stopniu. I teraz my, bez zbednych sentymentów i melodramatyzowania, powinniśmy wziac co dobre, jesli wogole było, a złe odrzucić, tak jak bierzemy od innych ludzi.
        Potraktujmy ich moze poprostu jak osoby, napotkane na dłuzej na naszej drodze zycia i tyle, albo az tyle. Koniec 😉

        pepa
        Uczestnik
          Liczba postów: 792

          Teraz tak pomyslałam, że o wiele lzej byłoby po tych wszystkich przejsciach mówiś im poprostu po imieniu. Zwroty " mama’ i Tata" powinny byc jednak zarezerwowane dla tych, którzy się z tej roli wywiązuja. No umówmysię, ze mama i tata, to nie powinni być z definicji ci, ktorzy wpedzaja powierzonych im małych ludzi w depresję i tym podobne stany. Kumplujmy sie z nimi, na ile to mozliwe, ale bez przesady z tym lukrem 😉

          pepa
          Uczestnik
            Liczba postów: 792

            Przepraszam, ale ja myśle po trochu 😉

            Bo pomyślałam jeszcze, ze takie mowienie po imieniu sprawiłoby ponadto, ze wreszcie poczulibyśmy sie przy nich jak dorośli ludzie…

            Liszka
            Uczestnik
              Liczba postów: 12

              Zawsze odczuwam jakąś blokadę jak mam zwrócić się do mojego ojca "tato". Wolę tak zaaranżować sytuację, żeby po prostu mówić, co mam mówić bez zwracania się do niego personalnie. Czasem to niezła gimnastyka :laugh: "Tato" przechodzi mi przez gardło z lekkim wysiłkiem. Już chyba naturalniej byłoby mi zwracać się "Ojcze" 😛

              pepa
              Uczestnik
                Liczba postów: 792

                Wiesz, często czepiam się męża dlaczego mówi o swojej matce " babcia" zamiast mama. To samo jego matka robi w stosunku do swego ojca, mówi "dziadek". Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam…
                Muszę mu to powiedzieć, dzięki 🙂

                kosmita987
                Uczestnik
                  Liczba postów: 244

                  Czuję silną pretensję do rodziców przede wszystkim o to, że w dzieciństwie o wiele za mało mnie krytykowali, o wiele za mało wymagali, nie byli dla mnie surowi i bezwzględni i że w ogóle spłodzili takie zero, jak ja.

                  O picie ojca i rzeczy z tym związane za bardzo pretensji nie czuję, no chyba, że mam drażliwy nastrój i sobie akurat o tym pomyślę, to jedynie wtedy się we mnie "zagotuje".

                  kosmita987
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244

                    W ostatnim czasie mocno nasiliły się moje negatywne emocje do ojca. Podczas tegorocznego urlopu ojca moje emocje chyba kompletnie zwariują.

                     

                    Chłopiec Papuśny
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 3706

                      Rodzice kochaja swoje dzieci bezwzglednie. To, że niektórzy nie potrafią tego okAzac to juz zupelnie inna para kaloszy. Mimo tego jaki moj ojciec jest, kocham go takim jaki jest, a nie takim jakim chcialbym go widziec. Pogodzilem sie z tym, ze moje dziecinstwo bylo jakie bylo, teraz jestem dorosly i odpowiadam sam za siebie. Jestem silny mimo problemow jakie mi towarzysza, wielu rzeczy dopiero sie ucze.

                      kosmita987
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244

                        Mnie jest obojętne, czy rodzice mnie kochają czy nie; ja ich nie kocham i nie oczekuję, żeby oni kochali mnie. Ojca raczej nie ma szans, żebym kiedykolwiek pokochał ani nawet akceptował, a na pewno nie takiego, jakim jest. Nie będę akceptował kogoś, kto wzbudza we mnie bardzo negatywne emocje.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 31)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.