Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 251 do 260 (z 285)
  • Autor
    Wpisy
  • Czarna
    Uczestnik
      Liczba postów: 318
      w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #92472

      Strach mnie wciągnął i zjadł 🙁 I nie ma mnie już 🙁 Moje miejsce jest w ziemi a nie na ziemi 🙁

      Czarna
      Uczestnik
        Liczba postów: 318
        w odpowiedzi na: co dalej? #92467

        Mój mówi mi to samo…. że to niesprawiedliwe bo on mi ufa i nie zapracował sobie niczym na mój brak zaufania. Ale tak mówi jak mu ciężko, jak są trudne sytuacje. Czyli jak przysłowiowo "wymięka". Ja nie wiem jaki jest na to sposób bo jakbym wiedziała to już bym się dawno zmieniła. Wiem, że potrzebna mi pomoc-terapia i pomoc jego w postaci wsparcia i kochania mnie takiej jaka jestem – pokiereszowanej emocjonalnie ale chcącej się poprawić, zmienić, naprawić. I kochającej go z całego swojego połamanego serduszka 🙂
        A jak ze sobą walczę, nie wiem czy to walka ze sobą, to raczej walka z demonami, które we mnie siedzą. Ze strachem. Jak na razie w tych złych chwilach pomimo tego, że pierwszą moja reakcją jest panika, strach itd to po chwili staram się przemawiać sobie do rozsądku, choć ciężko mi idzie bo zaraz mam tysiąc argumentów przeciwko temu rozsądkowi ;/ Tych argumentów, które podsuwa mi strach i jakieś złe doświadczenia. No ale ponoć jak się coś wypowie setny raz to nabiera mocy. Może i z tym tak będzie? Nie wiem. Jedyne co mogę to starać się tłumaczyć sobie to co się dzieje czy to zrozumiem czy nie 🙂 Może kiedyś zrozumiem i przestanę się bać. I tego życzę wszystkim, którzy się boją tak jak ja.

        Czarna
        Uczestnik
          Liczba postów: 318
          w odpowiedzi na: co dalej? #92463

          Ja czuję to samo Karolina. Te same obawy, lęki, to samo napięcie, że aż strach mnie dławi. Wiem, że muszę nad sobą pracować ale mój mężczyzna rozumie mój problem i wspiera mnie. Twój pewnie też. Ja też czasem prowokuję kłótnie a czasem milczeniem doprowadzam do tego, że On się źle czuje. Czasem wybucham wyrzucając z siebie ten strach-on każe mi opowiedzieć dokładnie czego się boję, najprostszymi słowami, nawet jak mam mówić o mojej zazdrości o kogoś zupełnie obcego. To mi pomaga na tyle, że uwalniam się z napięcia, a dodatkowo to, że on mnie wtedy uspokaja mówiąc, że jestem jego jedyną i nie ma nikogo innego na świecie prócz mnie "ugłaskuje mnie" i tonąc we łzach przełamuję swój mur i wtulam się w jego ramiona ( co dla niego jest największą nagrodą-bo mu zaufałam a on wie jak ciężko mi zaufać). Bo jak się boje to stawiam wokół siebie mur, nie odzywam się, nie umiem wtedy rozmawiać i odrzucam swoim zachowaniem.
          Wiem, że to duży wysiłek dla Niego, że może powinnam myśleć, że on zasługuje na kogoś lepszego niż powalona ja. Ale ja tak nie myślę. Dobraliśmy się jak z nikim innym, nie umiemy bez siebie żyć i ja mam przez to też silę żeby walczyć o swoją normalność dla siebie i dla niego. Dla nas razem. Ja myślę, że jeśli Was też łączy prawdziwa miłość to Maciek Cię nie zostawi 🙂 Warto czasem podziękować mu za to, że możesz na nim polegać, że znosi Cię z twoimi demonami 🙂 Ja mojemu dziękuję. To też daje mu siłę i radość 🙂

          Czarna
          Uczestnik
            Liczba postów: 318
            w odpowiedzi na: Dziś czuję się… #92394

            Wypluta, zmęczona emocjonalnie, smutna, zniechęcona 🙁

            Czarna
            Uczestnik
              Liczba postów: 318

              Dokładnie Sztywny Pal Azji -Wieża radości wieża samotności

              Czarna
              Uczestnik
                Liczba postów: 318

                Michał powiem Ci tak, gdy dowiedziałam się, że jestem DD jednym z etapów "radzenia sobie" z tą świadomością (bądź nieradzenia ;/ ) była ucieczka w alkohol i autoagresję. Przyznaję się, że nie miałam siły żeby tego nie robić. Przyznaję też, że z perspektywy czasu wiem, że popełniłam ogromny błąd bo zrobiłam sobie krzywdę. Ale tak jak Ty ja nie potrafiłam tego nie robić, widać wtedy tylko tak umiałam poradzić sobie z tym co się we mnie działo. Dlatego rozumiem Twoją potrzebę "ucieczki". Ale mam nadzieję, że znajdziesz w sobie choć iskierkę siły, żeby stawić temu czoła i zwrócić się po pomoc do specjalistów – oni naprawdę mogą Ci pomóc! Tylko Ty im na to pozwól, i sam sobie pozwól, daj sobie szansę bo to Twoje życie i musisz się sobą zaopiekować. Choć tyle zrób dla siebie, należy Ci się!

                Edytowany przez: Czarna, w: 2011/06/01 17:20

                Czarna
                Uczestnik
                  Liczba postów: 318
                  w odpowiedzi na: Boję się…:/ #92331

                  Bardzo dobrze powiedziane 🙂
                  Ja z takimi lękami zaczęłam radzić sobie w inny sposób: jak nie zrobię to nic się nie stanie, świat się nie zawali i w ogóle to moja sprawa czy to zrobię czy nie. I nikomu nic do tego bo to moje życie. Może to wygląda na takie składanie broni i poddawanie się ale działa uwierzcie 😛 Więcej rzeczy mi się udało z takim podejściem niż z tym przejmowaniem się. Może pomoże, w każdym razie też życzę powodzenia i uszy do góry! I pokaż tą silną osobę, która tam w środku Ciebie siedzi 🙂

                  Czarna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 318
                    w odpowiedzi na: bloki #92286

                    O a to bardzo wiele, podziwiam i życzę dalszych sukcesów 🙂 Kiedy ja tak będę umiała….

                    Czarna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 318
                      w odpowiedzi na: bloki #92281

                      Jeśli chcesz pomóc to wpierw pomóż sobie, przełam się i idź na terapię, niestety to boli i ciężko jest jak nie wiem ale patrz ilu ludzi dało radę i Ty też dasz 🙂
                      Mówisz, że jak nie wiedziałaś o DDA to było Ci lepiej? A co z Twoimi relacjami z całym światem? Były zdrowe? Nie przyjmowałaś zbyt wiele na siebie albo zbyt mało? Nie miałaś problemu z zaufaniem i nie wiedziałaś czemu? Ciężko Ci było z kimś się związać, wytrwać w związku, pokochać, zawierzyć siebie w czyjeś ręce? Nie zjadała Cię nadwrażliwość albo zupełne skamienienie? Ja też miałam taką myśl, że bez wiedzy kim jestem było mi lepiej. Ale to nieprawda. Nie było mi lepiej tylko żyłam w świecie, który sobie stworzyłam, żeby przetrwać. A mamy żyć żeby być szczęśliwymi. Gdzie każdy dzień sprawia nam radość a nie ból. I o to chodzi w terapii, żeby nauczyć się normalnie żyć w relacjach zdrowych dla nas samych i dla ludzi, którzy nas otaczają.

                      Czarna
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 318
                        w odpowiedzi na: bloki #92276

                        Jak sobie radzę? No teraz już jakoś sobie radzę, o dda/ddd wiem gdzieś od 5-6 lat i powiedzmy, że jestem na którymś tam etapie tej wiedzy (jeśli to można tak określić).
                        Pierwszym etapem było zdziwienie i niedowierzanie, mętlik w głowie, żal, łzy, ból, gniew i bunt. Mnóstwo informacji i odnajdywanie w tym siebie i poniekąd ulga, że wreszcie wiem co się ze mną dzieje. Ale też rozpacz widząc, że jestem w zamkniętym kole swoich emocji. Potem przyszło jakieś przygnębienie i opłakiwanie siebie-alkohol, zapominanie się, autoagresja-by czymś zagłuszyć ten ból w sobie. Potem kontakt z ludźmi z czata-czułam się jak u swoich, i tak bezpiecznie bo tylko przez internet…Potem oddalenie się od tematu (pozorne) i zagłuszenie kontaktem z ludźmi bez problemów. Okazało się, że zaczynam widzieć więcej, że wokół mnie są tacy jak ja DD i ja ich rozpoznaję…Potem próba terapii-pan psycholog powiedział, że mam w sobie bunt nastolatki- wtedy odkryłam, że po odejściu ojca od matki jakbym uwolniła się trochę od niego i mam w sobie siłę do walki z KAZDYM, kto chce mnie w jakikolwiek sposób skrzywdzić. Więc stałam się z grzecznej pyskata, waląca prosto z mostu jak mi coś nie pasuje, uszczypliwa, złośliwa. Oczywiście tylko do obcych lub kogoś na kim mi nie zależało. Tyle osiągnęłam. Mimo, że nie wiem czy to dobra ścieżka. Przecież nie można całe życie walczyć z całym światem 🙁
                        Co do osoby bliskiej, nadal mi ciężko, ale niewątpliwie On mi bardzo pomaga, stara się rozumieć, choć ciężko mu bo ogromna ze mnie złośnica raniąca za każdym razem gdy tylko poczuje strach (nawet wyimaginowany ;/ ). Staram się przyjmować Jego punkt widzenia, staram się postawić w jego sytuacji, oczywiście jak ochłonę już z emocji :blush: Ale nadal raczkuję w tym temacie i wiele razy wstyd mi, że tak się zachowuję. Więc tak naprawdę myślę, że na takie małe zwycięstwa potrzeba po prostu czasu, przemyśleń i oswojenia się pomału z trudnymi sytuacjami. No i terapia, która niedługo mnie znów czeka.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 251 do 260 (z 285)