Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 100)
  • Autor
    Wpisy
  • Delta
    Uczestnik
      Liczba postów: 100
      w odpowiedzi na: Dziś czuję się ….. #463966

      Gniewko „Każdemu dziecku zależy na akceptacji jego rodziców, każde dziecko chce być dla rodziców najważniejsze.”
      mojemu dziecku nie zależy, robi co chce nawet jak wie że to nie w moim klimacie np. gra w zespole rokowym na perkusji, mi się wydaje że to nie jest naturalne jak dorosły już człowiek zabiega o akceptację rodziców w każdej sprawie, to występuje jak rodzice całe życie szczuli dziecko ” kocham cię jak zrobisz co będę chciała/ł a jak nie to cię nie kocham” i to zachwianie równowagi, potem aby się od tego uwolnić trzeba opuścić rodziców, olać ich i znienawidzić a potem tacy rodzice lamętują „jaki niewdzięcznik tyle dla niego zrobiliśmy a on nas nie odwiedził od 5 lat” a co takie dziecko ma zrobić, nie ma wyjścia jak chce być sobą to musi olać takich rodziców

      Delta
      Uczestnik
        Liczba postów: 100

        LauraLa_

        asia9240 napisała ” Po ostatnim takim spotkaniu zaczęłam dochodzić do wniosku że oni wcale nie muszą mieć racji a ja niepotrzebnie daję im siłę w postaci pozwalania sobie na bycie ofiarą.”
        pewnie że nie muszą mieć racji a nawet nie mają, na mojej terapii psycholożka rodzinna powiedziała mi że to rodzina ustawia nas w odpowiednich rolach a niekoniecznie ta rola w której nas ustawiono realnie odpowiada naszym predyspozycją , charakterowi itp.. Chodzi o to że jak rodzic (rodzice) lub ktoś starszy w rodzinie jest dysfunkcyjny to oni sobie ustawiają dzieci tak jak im się podoba i robią sobie z takiego dziecka coś co ma im służyć np. fajtłapę aby móc się z kogoś śmiać i się czuć lepszymi, gwiazdę rodzinną aby się czuć dumnymi i taka gwiazda ma zmyć wstyd z rodziny „pokazać innym”, chłopca/ dziewczynkę do bicia, małego mężusia (syneczka mamusi) lub małą żonusię (córeczkę tatusia) itd… tych ról jest bardzo dużo. Odbywa się taniec dysfunkcyjnej rodziny i każdy tańczy tak jak mu rodzina gra. Jednak wcale nie znaczy że ktoś kto grał fajtłapę jest fajtłapą , może być całkiem zaradny i samodzielny.
        Gdy jesteśmy poza rodziną przestajemy grać te rolę ale jak wracamy na dłuższy czas rodzina po staremu nas traktuje, hipnotyzują nas i wywierają presje abyśmy grali stare role – wszystko po to aby ich dysfunkcyjny świat się nie rozpadł aby mogli się nadal utrzymywać w iluzji że to oni są w porządku a dziecko jest jakieś nieudane. Tak to się kręci rodzinach DDA i DDD w normalnych rodzinach każdy może być kim chce , jest dużo luzu i śmiechu, dzieci realizują swoje cele a dorośli służą im radą i pomocą ale nie wyznaczają im kim mają być, nie wywierają presji. Jednak takich rodzin jest bardzo mało.

        Delta
        Uczestnik
          Liczba postów: 100

          Rouz zawsze możesz zaangażować się społecznie, pomagaj w schroniskach dla zwierząt, hospicjach, domach dziecka itp. miejscach, poszperaj może gdzieś poszukują kogoś kto pomocy. Po co masz się wpraszać tam gdzie ciebie nie chcą jak możesz być bardzo pomocna ludziom którzy takiej pomocy potrzebują.

          Delta
          Uczestnik
            Liczba postów: 100

            kiwi-83 teraz chyba przechodzisz żałobę po utracie swojego dziecka wewnętrznego które musiało umrzeć w tobie aby rodzina mogła egzystować i stąd ten smutek i żal. Niech się uzdrawia.

            Delta
            Uczestnik
              Liczba postów: 100
              w odpowiedzi na: Proszę o wsparcie #463933

              To o czym piszesz to nerwica nasilająca się. Na świecie zawsze działo się wszystko, zdrowi ludzie nie mają stale myśli o tym. Mieszkam ze zdrowymi ludźmi , oni bawią się na wakacjach, uprawiają sporty, realizują swoje cele, mają hobby, choć o tym co dzieje się na świecie wiedzą. Prosiłaś o wsparcie a jedyne co mogę dla ciebie zrobić to polecić ci zaprzestanie picia czegokolwiek z kofeiną nawet herbaty czarnej i zielonej – to podstawa, ogranicz cukier do max 4 łyżeczki dziennie a najlepiej wcale. Odstaw wszystkie leki z kofeiną i efedryną. Kofeina i jej pochodne pobudzają układ nerwowy który i tak jest już osłabiony i ledwo zipie wtedy tworzą się w głowie wizje które stają się natrętne. Staraj się jeść to co dobrze trawisz, nie za dużo białego pieczywa bo biała męka przetwarza się podobnie do cukru. Chodzi o to że jak masz podwyższony poziom cukru to on też szybko opada i jesteś sflaczała potem robisz sobie kawę i jesz słodkie wtedy mózg dostaje taką dawkę że pracuje na max obrotach i masz natrętne myśli. Alkohol też szkodzi bo to skoncentrowany wysokoprocentowy cukier, te szały po alkoholowe u uzależnionych powstają bo mózg jest tak pobudzony że człowiek wariuje. Mało o tym piszą bo to zagraża przemysłowi spożywczemu a jak myślisz dlaczego nerwica jest chorobą XXI wieku ? no właśnie bo pomimo że społeczeństwo jest obciążone DDA i DDD to spożywa syf, ci którzy są zdrowi i nie mieli obciążonego dzieciństwa mogą łykać syf do pewnego momentu ale ci słabsi już nie mogą. Polecam herbatki ziołowe melisa i mięta. Mi pomaga metoda BSM opis jest w necie i książeczka dostępna tanio. Szczególnie pozycja 1 mi bardzo pomaga. Do tego regularne spacery wśród przyrody. Gdy wstępnie wyciszysz się możesz zacząć terapię albo autoterapię bo w tej chwili organizm ledwo zipie i nawet peany anielskie nic tu nie dadzą.

              Delta
              Uczestnik
                Liczba postów: 100

                kiwi-83 „nałóg” nie ma uczuć wyższych więc takie pojęcie jak wdzięczność jest mu obce, zrzucanie winy to sztandarowy element nałogu w zdobywaniu środków i okoliczności na picie, rodzice ogarnięci nałogiem (jakimkolwiek , może być to zwykła głupota) często wmawiają dzieciom że są niedobre i że odpowiadają za wszystko zło które się stało w rodzinie i w życiu rodzica . Prawda jest taka że każdy jest odpowiedzialny tylko za siebie, z wyjątkiem posiadania małych dzieci ale to też jest odpowiedzialność do pewnego stopnia bo dziecko także ponosi odpowiedzialność za siebie.
                Twoje życie ukształtowało się w domu DDA i cała byłaś skupiona na kręceniu się wokół „nałogu” dlatego nie zbudowałaś swojego życia teraz czujesz się samotna i oszukana. Jednak życie trwa i w każdej chwili możesz ich porzucić i wybrać siebie, oni sobie doskonale poradzą.

                Podam ci przykład z mojego życia. Ojciec pił , matka popijała okazjonalnie, oboje palili papierosy co mi bardzo przeszkadzało bo chorowałam na astmę, gdy z nimi mieszkałam stale smrodzili. Co się stało gdy się wyprowadziłam z domu – nie uwierzysz – przestali palić ! wiesz jak się czułam, jak gówno, oszukana i ośmieszona, gdybyś wiedziała co ja robiłam , jak ich uświadamiałam aby nie palili.
                Inny przykład z życia nie mojego ale zdarzyło się to na osiedlu mojej koleżanki i ludzie opowiadają to teraz jak anegdotkę. Córka (w wieku 40 lat) wyszła za mąż , tak późno bo obiegała matką lekomankę i hipochondryczkę. Po ślubie nagle matka zaniemogła, przestała chodzić, nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Dobra córka czuła się winna i codziennie po pracy zamiast z mężem czas spędzała z niechodzącą matką którą obiegała jak niemowlaka, gotowała, myła , chodziła na zakupy, pracowała w ogrodzie itd… facet po kilku latach nie wytrzymał i odszedł. Ona trwała przy matce jeszcze 10 lat. Po 10 latach z wycieńczenia zmarła. Ludzie się martwili , co stanie się ze staruszką, kto jej pomoże, więcej dzieci nie ma. Jakież było ich zdziwienie kiedy kilka dni po pogrzebie córki zobaczyli matkę w podskokach brykającą do spożywczego po żarcie i delikatesy. Cudowne ozdrowienie ? Mało tego, stara żyła jeszcze po córce ponad 10 lat i nawet nie utykała. Smutne ale prawdziwe.

                Delta
                Uczestnik
                  Liczba postów: 100
                  w odpowiedzi na: Proszę o wsparcie #463926

                  asia9240 z tymi wizjami katastrof to może być już mocna nerwica, w nerwicy lżejszej takie wizje pojawiają się sporadycznie jak ktoś wypije zbyt dużo kawy, herbaty lub jakiś napojów pobudzających. Napisz jak się odżywiasz bo to ważne w nerwicy. Z resztą da się poradzić bo to iluzje w które wierzy umysł i można to poukładać ale choroba wymaga szerszego podejścia.

                  Delta
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 100

                    kiwi-83 czasami tak bardzo zajmujemy się rodziną aby nie zajmować się sobą 🙂 wtedy rodzina dostarcza nam tyle kłopotów i myśli z nimi związanych że dla siebie nie mamy już czasu ale czy to nie pułapka ? czy sami siebie wtedy nie oszukujemy ? jest takie powiedzonko „Gdyby każdy dbał o siebie to o każdego było by zadbane”.
                    Zrobiłaś już dużo , bardzo dużo, czy można zrobić dla nich jeszcze więcej bez wyrządzania sobie szkody ? co będzie następne ? – wyślesz do nich Papieża, Prezydenta a może rozpoczniesz strajk głodowy aby się opamiętali 🙂
                    Pijak pije tak długo jak ma do tego warunki, będzie się szamotał oskarżał , jęczał i bredził aby tak zmanipulować otoczenie aby te warunki mu stworzyli. To z czym rozmawiasz to nie twoja matka – to nałóg, cwany gość, to co ciebie oskarża to nie matka – to nałóg – cwany gość, to co wywołuje w tobie poczucie winy to nie matka to nałóg – cwany gość.

                    … a gdzie jesteś ty ? kto opiekuje się tobą gdy ty opiekujesz się nimi, kto dba o ciebie gdy dbasz o nich ?

                    Delta
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 100

                      🙂 przypomniało mi się, że kiedyś też wydawało mi się że ludzie mnie lubią , stale ktoś mnie zapraszał np. koleżanki z klasy itd. po czasie zrozumiałam że wcale tak nie było. Ludzie mieli mnie w nosie a zapraszali bo wtedy mi się nie powodziło i na moim tle mogli czuć się lepsi, bogatsi z sukcesem życiowym a ja byłam taką ich maskotką. Często było tak że dzwonili do mnie wiele razy abym przyszła na jakąś imprezę, a potem na tej samej imprezie nikt ze mną nie rozmawiał bo każdy był zajęty chwaleniem się swoimi sukcesami a ja miałam tylko ich podziwiać. Pamiętam jak zaprosiła mnie przyjaciółka z LO tak się cieszyłam, myślałam że pogadamy o starych czasach, powspominamy , nic z tego , ona zaprowadziła mnie do swojej kuchni pokazywała szafki i opowiadała ile za nie zapłaciła, potem pochwaliła się swoją firmą tylko o tym chciała gadać , a na końcu stwierdziła że jednak ona mniej przytyła przez lata nić ja. Po tej wizycie klapki z oczu mi opadły i stopniowo przestałam odwiedzać znajomych dużo mi to dało bo oderwałam się od ludzi którzy tylko chcieli mnie utrzymywać w takim stanie w jakim byłam. Teraz mam mniej znajomych ale za to takich z którymi można pogadać i faktycznie spędzić miło czas.

                      Delta
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 100

                        Santa
                        jeśli tak się dostosowujesz do innych ludzi to czegoś się boisz, sama odpowiedz sobie czego ? nie trzeba wierzyć w Boga ani w jakąś konkretną religię aby się rozwijać, czasami takie religie wręcz utrudniają proces odkłamywania siebie bo same opierają się na kłamstwach

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 51 do 60 (z 100)