Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Czy i jak powiedzieć partnerowi o DDA ? #462259
Brawo, teraz będzie tylko lepiej 😉 Uwierz w siebie, mąż Cię kocha i wspiera jestem pewna, że przed Wami same dobre dni. Świadomość problemu to klucz do jego rozwiązania. Ja teraz siebie rozumiem,swoje motywy i schematy,którym ulegalam. Powoli zaczynam mieć nad tym zdrową kontrolę. To jest walką o siebie tu i teraz. Te chore reakcje zżerały mnie od środka.
Powodzenia w zdrowieniu
w odpowiedzi na: DDA – (bezpowrotnie?) utracona kobiecość #462244Przeczytałam i całkowicie się w tym odnalazłam. Mam z tym ogromny problem. Ponad pół życia chodziłam zakompleksiona, zaniedbana-taki babochłop. Dopiero kiedy wyszłam z domu, stanęłam na własnych nogach zaczęło się to stopniowo zmieniać. Zaczęłam odkrywać siebie, być świadoma swego ciała, dbać o ciało. Dziś ludzie mnie nie poznają, sama siebie nie poznaję. Ktoś zamieścił na FB wspólne zdjęcie ze mną sprzed kilkunastu lat. To było bolesne przeżycie dla mnie-zderzenie się tamtej rzeczywistości z obecną. Pomimo zmiany kompleksy czasem się odzywają. Szczególnie, gdy jest jakaś inna niż zwykle okazja do wyjścia-zebranie, urodziny, odwiedziny. Moja teściowa jest bardzo kobieca, dba o wszystko-włosy, ubiór, buty, dodatki, perfumy, paznokcie-normalnie jak się „zrobi” i ubierze jestem zachwycona, nie odstaje od trendów. Jak robi porządki w szafie, to zawsze coś od niej dostaję. Na dzień dzisiejszy od niej czerpię wzorce i ona mi pomaga w dbaniu o siebie, choć przy niej się chowam. Reasumując-patrząc na swoje życie udało mi się częściowo odzyskać kobiecość.
w odpowiedzi na: Czy i jak powiedzieć partnerowi o DDA ? #462243Witaj Przerażona. Rozumiem Cię doskonale, gdyż ostatnio przerabiałam ten wątek z mężem. Jesteście małżeństwem, więc na pewno już się poznaliście. Powinnaś szczerze porozmawiać z mężem. Nie masz się czego wstydzić-DDA nie zostaje się z wyboru, a skutki tego syndromu w związku nie od razu są widoczne. U mnie dały mocno o sobie znać po kilku latach małżeństwa, jak pojawiły się dzieci. Wcześniej też miałam tego objawy, ale wydawało mi się to normalne i nie miałam jeszcze świadomości bycia DDA. Mąż wie z jakiego domu pochodzę. Wie, że to nie było normalne i widzi u mnie niewłaściwe reakcje w określonych sytuacjach. Nie pojmował dlaczego tak, a nie inaczej się zachowuję. Rozmowa o DDA wszystko mu wyjaśniła.
Porozmawiaj z mężem, nie powinnaś mieć poczucia winy-to nie TY jesteś oprawcą, lecz ofiarą, nie masz się czego wstydzić. Powiedz mu o swoich uczuciach i udaj się po pomoc do psychologa. Pomoże Ci zrozumieć siebie.
Pozdrawiam serdecznie
w odpowiedzi na: Podzielcie się proszę swoimi relacjami z rodzeństwem. #462214No cóż, na przeszłość nie mamy wpływu. Zawsze wyobrażałam sobie, jakby to było urodzić się w innej rodzinie…Marzyłam. To nie nasz wybór, mam ponad 30 lat i dopiero dziś zdaję sobie sprawę z tego, jak to chore dzieciństwo rzutowało na moje życie. Gdyby wszystkie rodziny były zdrowe, świat byłby idealny. I dlatego piszę, że cieszę się, że się tu znalazłam, bo pewnie nadal bym się miotała w nieświadomości. Każdy ma swoją przeszłość, zapewne krętą. Moje relacje z siostrą nie są tak proste, bo i życie dało nam w skórę. Gdyby nie wiara zapewne już dawno by mnie nie było-Bóg mnie ocalił i postawił właściwych ludzi na mojej drodze.
Ojciec alkoholik, matka od niego uciekła w obawie o swoje życie, ale nam nie pozwolił z nią odejść. Wszystkie 5 dzieci miały z nim zostać. Ojciec chorobliwie zazdrosny o matkę, nie będę opisywać scen jego agresji. Typ tyrana. Nam zabronił się z nią widywać, ale szukałyśmy tego kontaktu. Oczywiście jak się dowiedział, a często śledził matkę, za nami też czasami chodził, to miałyśmy przerąbane-wyzwiska, kłótnie, itp. Nigdy nie wiadomo było, czy zaraz nie wyjdzie zza jakiegoś drzewa, budynku – pojawiał się znikąd. Byliśmy całkowicie zaniedbani pod każdym względem. Brat miał 5 lat, jak matka musiała z domu uciekać, nie mogła go ze sobą zabrać. Wszyscy byliśmy przerażeni. O rolach, które przyszło nam odgrywać nie będę się rozpisywać. Ojciec pił, córki obwiniane o wszystko z racji płci, bo we wszystkim przypominałyśmy matkę. Poniżanie, zawstydzanie, zaniedbanie podstawowych potrzeb do życia. Nie wiem, gdzie była opieka społeczna… Aż dziw, że się nie zjawili. Relacje z rodzeństwem to prawo silniejszego. Najlepsze mam z młodszym bratem, bo jemu żeśmy matkowały.
Wiem, że każdy z nas boryka się z przeszłością i jej skutkami. Ale szkoda życia na użalanie się nad sobą. Mam w określonych sytuacjach stany lękowe, czasami znikąd się pojawiają. Ale dziś mam świadomość. Każdy kto tu pisze ma świadomość swojego DDA. Moi rodzice byli bezradni wobec swoich problemów, do dziś ich nie widzą. Do dziś zżera ich przeszłość, żyją złą historią, która w nich siedzi. W świadomości tkwi siła, bo to ona popycha do działania, szukania pomocy. Gdybanie nic nie wniesie, jedyne co możemy teraz zrobić, to wziąć się w garść i pracować nad sobą. W normalnych rodzinach też mają problemy. Gniewko z tym nastawieniem dalej będziesz w tym tkwił, a przecież chcesz się z tego uwolnić. Trzeba dać sobie kopa, znaleźć siłę-ja czerpię z Boga i iść do przodu, ze świadomością przeszłości. Swoją drogą dziękuję każdemu za wpis. Pozdrawiam
w odpowiedzi na: Podzielcie się proszę swoimi relacjami z rodzeństwem. #462205Kwiaciarka-zazdroszczę 🙂 Tez bym tak chciała… No, ale skoro się nie da,to trudno-rozpaczać nie będę. Wśród Was też znajdę zrozumienie 😀 W końcu wszyscy z tej samej gliny jesteśmy. Cieszę się, że trafiłam na tą stronę, że jestem świadomym DDA, jest identyfikacja problemu i są ludzie, którzy borykają się na co dzień z podobnymi problemami, których zdrowo wychowani nie doświadczają. Miło mi bardzo być wśród Was, całkowicie się z Wami utożsamiam. Pozdrawiam Was wszystkich i życzę powodzenia w zdrowieniu 🙂
w odpowiedzi na: Podzielcie się proszę swoimi relacjami z rodzeństwem. #462204Gniewko, święta nie byłam i nie jestem, więc zapewne powodów do żalu może być multum z obu stron. Istnieje też przebaczenie, z którego należy korzystać w drodze rozwoju. Ja byłam najmłodszym dzieckiem do 8 roku życia, więc rola kozła ofiarnego przypadła dla mnie. Oczywiście z czasem role się zmieniały, przecież trzeba być elastycznym 😉 GG nie posiadam i nie zainstaluję, bo mój komputer ma po tym jakieś trzaski, ale chętnie poczytam podpowiedzi nawet na forum.
Pozdrawiam serdecznie
w odpowiedzi na: Podzielcie się proszę swoimi relacjami z rodzeństwem. #462200Też życzyłabym sobie innych relacji, ale chyba trudno mieć zdrowe wzajemne relacje, kiedy dorastało się w chorym środowisku. Czas stanąć w prawdzie. Niczego sama nie zmienię, a odrzucenia nie zamierzam na nowo przeżywać. Najzdrowiej będzie zostawić to w spokoju. Żebranie o relację celem zbudowania czegoś, co bez zaangażowania obu stron jest niemożliwe jest niszczące dla mnie. Wiadomo, każde z nas ma „zryty beret” przez chore dzieciństwo. Zazdroszczę normalnym rodzinom normalnych relacji.
w odpowiedzi na: Jak sobie radzicie na codzień? #462162Magda33lena mam dokładnie tak samo. Mam umowiona wizytę u psychologa. Skoro już wiemy, co nam dolega to trzeba iść po pomoc. Ja sama nie ogarniam. Muszę wszystko mieć pod kontrolą. Dziś pozwoliłam dzieciom na fajną zabawe-robienie błota w domu. Mieli 2 godz fajnej zabawy, a ja czas na zajęcie głowy innymi sprawami… było fajnie, dopóki nie przekroczono wytyczonej granicy -zabawa tylko w kuchni, no ale poszło dalej i znowu mordodarcie, poczucie winy i pytanie,czy nie można inaczej. Jak coś mi nie leży, to moje emocje są na poziomie 5’latka. Nie ogarniam tego, nie chcę, żeby moje dzieci miały podobny problem, ale bardziej rozbudowany bo aż DDDDA (dorosłe dziecko dda). Najgorsze, że nie ma w okolicy terapii dla dda. Mąż niby chętny do wsparcia mnie,trochę rozumie temat (to pracoholik żeby było książkowo ), ale jak chce mi dopalic , to wie w co uderzyć.
w odpowiedzi na: Jak sobie radzicie na codzień? #462152Ja z zachodniopomorskiego.
w odpowiedzi na: Jak sobie radzicie na codzień? #462147Jak wspomnialam dopiero się W tym wszystkim rozeznaje i raczej sobie z tym nie radze. Sport jest dobrym sposobem na ruszenie się Z domu. Bieganie, Nord walking, a nawet zwykły spacer. mi pomaga nawet przy niepogodzie wyjscie na balkon. Wcześniej szukałam osoby, z którą mogła bym się zaprzyjaźnić, ale trudne to wszystko… kto może zrozumieć zachowania takiej z dda,co próbuje jakoś Normalnie żyć. Mam męża, dzieci i ta blokadę, co się czasem pojawia muszę pokonać, wziąć się W garść i iść przed siebie. To dda to ciężka choroba.
-
AutorWpisy