Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)
  • Autor
    Wpisy
  • orchidea
    Uczestnik
      Liczba postów: 31

      karola11 zapisz:
      „… Jako temat wybrałam DDA a romantyczna miłość, czy mamy świadomość prawa do szczęścia?”
      Nie bardzo rozumiem treść Twojego tematu.
      Czy uważasz, że "romantyczna miłość" jest "szczęściem", "prawem do szczęścia", a może "świadomością prawa do szczęścia"?
      Na logikę (nie na płaszczyźnie DDA) takie stawianie sprawy jest brakiem podstawowej wiedzy o tym, czym są te określenia.
      Może wytłumaczysz o co Ci chodzi.
      🙂

      orchidea
      Uczestnik
        Liczba postów: 31

        Powodzenia, olo34. Oby Ci się udało.
        🙂

        orchidea
        Uczestnik
          Liczba postów: 31

          Cieszę się, że powstał taki temat.Faia dzięki.
          Napewno mi się przyda. Spróbuję wykorzystać podpowiedzi eddi.

          Zielonooka, gratuluję. Na mnie często nie działa nawet fakt, że wydałam kasę na kurs, na którym nic nie robię B)

          orchidea
          Uczestnik
            Liczba postów: 31

            Gonzo, piękna opowieść!
            Dziękuję Ci za nią 🙂 , to taka nadzieja, że mimo wszystko może być lepiej niż jest.

            Hawana, życzę Tobie, abyś w przyszłości swoje "wycofanie" wspominała jak zwycięstwo.

            Pozdrawiam Was.

            orchidea
            Uczestnik
              Liczba postów: 31
              w odpowiedzi na: Kiedy…. #59974

              RSA napisała:
              ” Uwazam to co napisalam za moje uczucia. ”
              Też tak to odczytałam. 🙂
              Poza tym pomyslałam, że każdy może tu dodać coś od siebie…

              Kiedy słyszę emocjonalny szantaż,
              Kiedy słyszę straszenie pozostaniem osamotnionym,
              z ust osoby, od której oczekuję poczucia bezpieczeństwa, …

              Wtedy pęka ze smutku moje serce,
              Wtedy wątpię, czy to co słyszę jest prawdą, czy tylko moim niezrozumieniem słów kochanej osoby.

              ….

              Kiedy czytam powyższe

              Wtedy myślę, jak łatwo odkrywać prawdę NIE o sobie,
              Wtedy uświadamiam sobie, jak bolesna jest prawda,
              Wtedy widzę jak wysoki jest mur chęci trwania w niewiedzy.

              Edytowany przez: orchidea, w: 2009/01/11 16:12

              orchidea
              Uczestnik
                Liczba postów: 31

                Hawana, całkiem dobre rozwiązanie.
                Co do sprzątania, to możecie ustalić sprzątanie 2x w tygodniu:
                1. tuż po weekendzie na zmianę Ty i X (bo Y była w domu)
                2. tuż przed wyjazdem Y do domu na zmianę we trzy , czyli za okres wspólnego pobytu w mieszkaniu.
                Dobrze, że chcesz te sprawy wyjaśnić na początku, bo mogą one stać się przyczyną większych problemów, wg zasady: jak sobie pościelesz tak się wyśpisz.

                orchidea
                Uczestnik
                  Liczba postów: 31
                  w odpowiedzi na: Pierwszy raz #59970

                  Witajcie serdecznie po dłuższej przerwie. 🙂
                  Przede wszystkim życzę Wam wszystkiego co najlepsze w tym Nowym 2009 Roku.

                  Właśnie kolejny raz przeczytałam nasze posty i dochodzę do smutnego wniosku, że łatwiej mi się pisze niż wdraża moje "mądrości" w życie.
                  Kiya, miło, że podzieliłaś się swoimi uwagami w temacie kontaktów z dziećmi. Mi one też się przydadzą.

                  Pozdrawiam serdecznie.

                  P.S.
                  Czy te nry gadu, z postów powyżej, są aktualne?

                  Edytowany przez: orchidea, w: 2009/01/11 15:07

                  orchidea
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 31

                    Anito139, dziękuję za Twe słowa:
                    "… niepotrafie przyjmowac współczucia!!! To jakby ktos mi pieść do gardła wciskał. Sama (jak większość o ile nie wszyscy DDA) potrafie okazywac zrozumienie i współczucie, ale nie potrafie tego przyjmowac…bo i skad miałam sie tego nauczyc?"
                    Również dziękuję Tobie, Esmeraldo i _Tereso_, za wypowiedzi pełne emocji, które przywołały zachowania mojej siostry, towarzyszki horrorów z domu rodzinnego.

                    Moja siostra zaszła b.wysoko w hierarchii społecznej. Ma prawo czuć się Kimś. Uważa, że potrafi okazywać "zrozumienie" "miłość" i "pomoc"(też w sensie psychicznym). Mi zarzucała przy każdej okazji, że muszę uporać się wreszczie z niewłaściwym okazywaniem emocji, a właściwie je wyeliminować, poddać się terapii, zaś jej niczego nie brakuje, doskonale sobie radzi itp., itd. Gdy była w obecności osób "trzecich", spoza rodziny, "brylowała", jednak w rodzinie była arogancka, opryskliwa, nachalna, Mamę, moje dzieci i mnie traktowała bez szacunku i z wyższością, pouczała, obrażała się, gdy słyszała "nie", wciskała mi wyimaginowane przez nią "moje negatywne" uczucia do niej. I choć nadal jest moją idolką, pod wieloma względami, odsunęłam się od niej, bo zadawała mi ogromne cierpienie, choć okazywałam jej miłość, przyjaźń i współczucie. Nie rozumiałam, czemu to robi, przecież obie przeszłyśmy tą samą gehennę… ona parę lat dłużej, bo odeszła później z domu, niż ja. …
                    Dopiero teraz zrozumiałam, po zestawieniu postów Anity, Esmeraldy i Teresy, że ona tak naprawdę nie tylko nie potrafi okazywać współczucia i zrozumienia, ale i nie potrafi przyjmować miłości, współczucia, zrozumienia; one ją wręcz drażnią i złoszczą … ale czy to jest wystarczający powód, abyśmy przestali jej te uczucia wyższe okazywać? NIE! Bo to ona jest na niewłaściwej drodze i swoją postawą terroryzuje najbliższych.
                    Wiem to z własnego doświadczenia: miałam okres, gdy zapomniałam jak się … śmiać, a uśmiech sprawiał ogromną trudność; śmiech drażnił mnie i złościł, szczególnie gdy byłam w obecności b. radosnej dziewczyny o głośnym, perlistym śmiechu. Na początku nie wiedziałam co jest grane, czemu Ta dziewczyna złości mnie. Po paru tygodniach przebywania w jej towarzystwie zrozumiałam, że to jej serdeczny śmiech działa na mnie jak płachta na byka. Po upływie kolejnego czasu i ja zaczęłam się uśmiechać. … Zostałyśmy koleżankami od serca. To jej zawdzięczam, że znów się śmieję.
                    😆

                    orchidea
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 31

                      Witaj Pomarańczo.
                      Kiedy czytam poglądy typu: " DDA więc patologia, dzieci z dobrych domów to ludzie bezproblemowi ", to myślę, że ci, którzy tak uważają, albo sami mają ze sobą problemy i chcą je zatuszować cudzymi, albo zupełnie nie znają życia, czyli brak im "mądrości życiowej" – tak źle i tak niedobrze :blink: . Wiem, że każda krytyka boli, nawet bezpodstawna i głupia, gdy ma się niskie poczucie własnej wartości, ale można to sobie wypracować (czytałam taką książkę o asertywności … faktycznie, można ją sobie przyswoić).
                      A co do dzieci z tzw. "dobrych domów" … ja z "takiego" pochodzę, pochodzi mój mąż i wielu znajomych … patologia jest ta sama (może okrutniejsza psychicznie, bo nakłada większy obowiązek tuszowania tyranii przed światem zewnętrznym), różni się raczej "stroną techniczną" upijania się (czym, z czego, gdzie, z kim) niż efektem końcowym.

                      Jest takie piękne powiedzenie:
                      "nigdy nie mów nigdy", bo często życie udziela lekcji pokory, która najczęściej jest ogromnie bolesna, właśnie przez wewnętrzne postanowienie "NIGDY".
                      Kiedy odeszłam z domu, postanowiłam sobie, że nigdy nie dopuszczę do sytuacji, w której moje dzieci będą cierpieć … jak ja, że jeśli mój mąż okaże się pijakiem, natychmiast rozwiodę się z nim. … Mój mąż nie jest pijakiem, więc nie rozwiodłam się z nim … ale moje dzieci nie są szczęśliwe, a ja czuję, że bardzo cierpią … Już wiem, że z powodu moich i męża nierozwiązanych problemów z dzieciństwa, ale nadal nie wiem nic konkretnego i dlatego nie wiem, jak im pomóc. Teraz uczę się pokory i chcę mieć nadzieję, że nie jest dla nich za późno, aby miały szczęśliwe rodziny.

                      Napisałaś "pokażemy ludziom że też jesteśmy ludzmi". Myślę, że nie musimy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami, bo rzeczywiście nimi NIE jesteśmy :woohoo: .
                      Ale warto zwrócić uwagę na problem "zamiatania pod dywan" tragedii rodzinnych, szczególnie dzieci i młodzieży, które odbywają się w czterech ścianach :sick: "zacisza domowego" :sick: , pod czujnym/wszechwiedzącym okiem sąsiadów,policji, nauczycieli, wymiaru sprawiedliwości … Taka tajemnica, o której wszyscy dorośli wiedzą, ale nikt nic z tym nie robi. :S

                      Co do psychologów, to, jak w każdej grupie zawodowej, znajdą się dobrzy fachowcy i partacze. Jeśli Twoja sytuacja tego wymaga, to nie rezygnuj z poszukiwania tego najwłaściwszego dla Ciebie. Gdy go znajdziesz, będziesz to wiedzieć, a czas i wysiłek poświęcone na poszukiwania, zwrócą się wielokrotnie ( wiem to z autopsji B) ).

                      Zyczę Tobie powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach
                      🙂

                      orchidea
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 31
                        w odpowiedzi na: Pierwszy raz #58878

                        Witajcie.
                        Ajsza, czytając Twój opis "jestem nadopiekuńczą a pewnie i toksyczną mamą. I jeszcze jestem toksyczną żoną i sama dla siebie też jestem toksyczna.", zobaczyłam siebie opisywaną słowami dzieci, męża i swoimi. Zabrakło mi tylko na koniec zdania "przepraszam, że żyję", które wiele razy wałkowałam przez paredziesiąt lat mojego życia na różne sposoby, i wcale mi do śmiechu nie jest :blink:

                        B. chętnie dołączę się do Waszych rozmów dot. dzieci.W którym dziale je prowadzicie? Mam niestety ogromne problemy w porozumiewaniu się z (już dużymi) moimi pociechami.

                        Co do diagnoz psychologów, gdy pierwszy raz trafiłam do jednego na dywanik, po krótkim wywiadzie usłyszałam: pani mąż nie pije, nie bije, nie robi awantur, pomaga … wszystko jest w porządku. Może pani ewentualnie przejść się do psychiatry, żeby przepisał tabletki uspakajające. Grzecznie udałam się po tabletki, których nigdy nie zażyłam. Dziś mogę stwierdzić, że ta "psycholożka" minęła się z powołaniem.
                        Ajsza, "nie wychowywałaś się z ojcem", tzn. nie mieszkałaś nigdy z nim pod wspólnym dachem i nigdy się z nim nie kontaktowałaś? Diagnoza Twojej psycholog zaciekawiła mnie, bo moje dzieci mają kłopoty, gdyż dziadkowie, z powodu nadużywania alkoholu, spaczyli zachowania własnych dzieci.

                        Pozdrawiam

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 31)