Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 239)
  • Autor
    Wpisy
  • some1
    Uczestnik
      Liczba postów: 244
      some1
      Uczestnik
        Liczba postów: 244

        Co pomaga?

        Hm, przezywanie tego straszliwego dzieciecego smutku, ktory dzisiaj po 30 latach nadal jest zywy jakby wszystko wydarzylo sie wczoraj.

        Kiedys mialem taki sen, ze stoje na lesnej polanie sam a obok mnie na tej polanie stoi wanna zaklejona szczelnie takim wieczkiem jak jak jogurt. I tak stalem i skada wiedzialemze ta wanna jeat pelna …łez. Chyba nigdy tego snu nie zapomne. Tak sobie pomyslalem wtedy ze uwalnianie sie od tej przeszlosci polega w duzej mierze na wyplakiwaniu tej wanny zgromadzonych ale nieuswiadomionych dzieciecych lez, przezyciu zalu i smutku, przezyciu straty duzej i waznej czesci mojego dziecinstwa.

        Ps. To spozniona odpowedz do Potterka

        some1
        Uczestnik
          Liczba postów: 244

          Ja mam w sumie podobnie, tylko mnie zamiast samych alkoholikow podobnie rozdraznia ignorowanie mnie, lekcewazenie.

          I tak samo jak ty wiem ze ludzie tego nie rozumieja, mowia  jak mozna tak sie wkurzac, no bo zwykly czlowek machnie na to ręką.

          Jestem jedna w temacie juz wiele lat. Od okolo roku zaczalem mocno zaglebiac sie w swoje dziecinstwo. Dotarlem do uczuc ktore bardzo mnie zaskoczyly. Tzn. Zaskoczylo mnie to ze jako kilkuletnie dziecko tak dobrze juz wiedzialem czego mi brakuje, ze juz wtedybmialem zal do rodzicow choc swadomie o tym nie wiedzialem. Czulem cos ale nie wiedzialem co to jest. Teraz jak wracam, potrafie juz ten stan nazwac.

          Dzis mysle ze ignorowanie przez rodzicow, emocjonalne porzucenie (bardziej nawet niz picie ojca i przemoc domowa) oderalo mi coś bardzo waznego, cos co bylo mi bardzo potrzebne. A to z kolei rodzi ogromne poczucie krzywdy, powiedzialbym nawet ze ZDRADY, ktore budzi sie za kazdym razem kiedy doswiadczam tego odrzucenia.

          Tak to dzisiaj widze.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez some1.
          some1
          Uczestnik
            Liczba postów: 244
            w odpowiedzi na: A co jeśli… #473808

            Nie zartuj alizee, czytajac wasze posty czuje ze zasmieceniem eatku byl moj post od ktorego on sie zaczal 🙂

            Czytam, ale nie czuje sie kompetentny zeby sie odezwac 🙂

            some1
            Uczestnik
              Liczba postów: 244

              Tak sobie pomyslalem ze wazne abys byl gotowy na zmiane myslenia, na dopuszczenie czegos co wydaje ci sie w pierwszym momencie oczywistą nieprawdą. Częato na terapii zuzywało się wiele energii na przekonywanie innych o czyms, zamiast zostawic temat do przetrawienia.

              Jak sobie przypomne poczatki terapii zwlaszcza grupowej to byl to bardzo trudny okres. Wiele supersilnych emocjo, lęk przed ludzmi, przed otwarciem sie, przed oceną. Paradoksalnie ciezka nerwica okazala sie wtedy zbawieniem bo dala mi motywacje aby dzialac wbrew sobie, aby robic rzeczy na ktore normalnie bym.sie nie zdecydowal. Damo pojscie na grupowa bylo czyms wlasnie takim. Dobrowolne grillowanie sie na sesjach, wyciaganie brudow, odpuszczanie obrony, zaprzeczania, pozwolenie na pojechanie po sobie innym. To byly bardzo trudne chwile, ale przez te pol roku kurs sie odwrocil i z ciaglego upadania w coraz mroczniejsza otchlan zaczalem powoli ale wracac do zywych. Trwalo to jeszcze kilka lat, a w zasadzie trwa to nadal, ale to mnie chyba uratowalo.

              some1
              Uczestnik
                Liczba postów: 244
                w odpowiedzi na: A co jeśli… #473770

                Beatawolek1, swietnie napisane. Niestety jesli tak wlasnie jest to tez mnie troche mertwi, bo ogranicza to mozliwosc niesienia konkretnej, doraznej, szybkiej pomocy ludziom takim jak dda/ddd. Oznacza to ze kazdy ostatecznie pozostaje z tym problemem sam i sam musi go rozwiklac. To jak przeprowadzenie slepego przez centrum Warszawy roxmawiajac z nim przez telefon. Trzeba zostac swoim rodzicem i naprawic to co zepsuli poprzednicy…

                some1
                Uczestnik
                  Liczba postów: 244
                  w odpowiedzi na: A co jeśli… #473768

                  Na terapie trafilem jako wrak czowieka z depresja i silna nerwica. Wiecej tam takich bylo. No i kazdy z nas za wszelka cene chial odzyskac zdrowie. Poszukiwanie tych zlotych regul to byl tego efekt. Po prostu kazdy hcial znalesc zasade ktora pozwoli mu wyzdrowiec. To absolutnie nie bylo narzucone. Byly takie typowe zasady grupy, co wolno a czego nie wolno. Niestety nie do konca wlasnie chciano nam wytlumaczyc co my tam mamy robic, o co chodzi, w jaki sppsob nalezy zdrowiec 🙂 Taka historia 🙂

                  some1
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244
                    w odpowiedzi na: A co jeśli… #473762

                    Alizee, masz racje, pewnie bardzo malo. Skad w ogole brac wiedze na ten temat, prawda? Mozna powiedziec ze my (dda) przynajmniej jestesmy swiadomi ze jest to wazna sprawa.

                    Mimo wszystko ja w to wszedlem. Probuje. To bardzo trudne i chyba tylko sam Bóg potrafilby wychowac dziecko bez wpisywania go w jakies role, bez jaiegkolwiek skrzywdzenia, obarczenia czyms. Bylem na dwoch kursach dla rodzicow prowadzonych przez psychologow, ktore uczyly jak wychowywac dziecko wspierajac jego wlasne Ja, zamiast dostosowywania do wlasnych wyobrazen. To ciezka praca, a i rak czesto mam zalamki, ze to chyba niemozliwe. Efekty jednak są.

                    Chce po prostu sprobowac dac dziecku to czego mnie nie dano. To jest moja jakas taka misja zycia  chyba.

                    No ale widzisz, ja bardzo chce a czesto czuje ze nie potrafie, a co kiedy rodzice maja to gdzies i mysla tylko o sobie, zeby dzieci daly im spokoj, albo zaspokajalybambicje rodzicow, nawet juz nie mowiac o rodzinach alkoholowych.

                    some1
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 244
                      w odpowiedzi na: A co jeśli… #473758

                      Alizee, mnie tez zaczyna sie wydawac ze czlowiek ze wzgledu na swoje jakies „wrodzone” cechy ma okreslony sposob reagowania na traumy, niezaleznie od ich zrodla. Niestety w okresie dzieciecym czlowiek nie moze sam zrozumiec tego co sie wokolo niego dzieje, odroznic norme od patologii, tak swiadomie, wie ze cos nie gra ze cos mu sie nie podoba ale tego nie rozumie, stad zwykle bardziej oplakane skutki maja traumy dzieciece. No chyba ze ma swiadomych rodzicow ktorzy t dziecko przeprowadza, wytlumacza.

                      some1
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244
                        w odpowiedzi na: A co jeśli… #473756

                        Kontynuujac Twoja wypowiedz mozna pomyslec ze dorosle dziecko alkoholika powinno samo stac sie dla siebie kompetentnym rodzicem i wychowac siebie jeszcze raz, pokazac sobie swiat takm jaki on jest naprawde, zbudowac nowe zasady, pomoc sobie poznac i zaakceptowac siebie, docenic, …pokochac!

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 239)