Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czego najbardziej boicie się w związku???

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 90)
  • Autor
    Wpisy
  • magduska
    Uczestnik
      Liczba postów: 463

      Wolność wyboru jest często w sprzeczności z panującymi zwyczajami i tradycją.

      Niektórzy twierdzą "dla mnie rodzina jest najwyższą wartością".
      Co to oznacza? Niedzielne obiadki u rodziców, uzgadnianie u kogo będzie wigilia, obowiązkowe wizyty na cmentarzu raz w roku, itp.
      To jest rodzina. Na zewnątrz.
      A co w środku? Udawana serdeczność, brak wzajemnego szacunku, szczerości i ciepła.
      Co więc jest większą wartością: rodzina czy szacunek? Rodzina czy uczciwość?

      Torquemado
      Uczestnik
        Liczba postów: 901

        Wolność w zasadzie kłóci się ze zwyczajami i tradycją, bo oznacza możliwość postępowania wbrew nim. Ale do rzeczy: prosiłem, abyś mi odpowiedziała, jaki to Twój system wartości który wyznajesz rzutuje na negatywny stosunek otoczenia do Ciebie. O konkrety mi chodzi, a nie o jakieś abstrakcyjne i bardzo ogólnikowe wywody na temat wolności, tradycji i zwyczajów. Co konkretnie Ciebie blokuje przed życiem w zgodzie z własnym sumieniem?

        magduska
        Uczestnik
          Liczba postów: 463

          „jaki to Twój system wartości który wyznajesz rzutuje na negatywny stosunek otoczenia do Ciebie”
          Próbuję żyć w zgodzie ze sobą i nie zmuszać się do czegoś tylko dlatego, że tak wypada.
          Podam kilka przykładów.
          Nie potrafię udawać szacunku do osób, które nie budzą mojego szacunku a uważają, że takowy im się należy bo są członkami rodziny, są starsi itp.
          Drażni mnie każde postępowanie służące zachowywaniu zewnętrznych pozorów.
          Nie uczestniczę w rodzinnych obiadkach i tym podobnych tradycyjnych uroczystościach, jeżeli czyjeś towarzystwo mi nie odpowiada.
          Ważniejsza jest dla mnie pamięć o osobie zmarłej niż oblekanie się w krepę i obowiązkowe odwiedzenie cmentarza dnia 1 listopada.
          Nie wspomnę już nawet o religijności, która zaczyna się i kończy na zewnętrznych przejawach.
          Te wszystkie chrzciny, komunie, śluby i przysięgi, które nie mają pokrycia w czynach. Po co to wszystko?
          Większość tego co robimy, robimy z lęku przed opinią otoczenia. Ale lepiej nie zaglądać pod przykrywkę bo mało znajdzie się tam prawdziwych wartości: miłości, szacunku, prawdy itp.

          Torquemado
          Uczestnik
            Liczba postów: 901

            Wiem, że to co piszę, nie ma żadnej wartości, ale wydaje mi się, że za bardzo demonizujesz świat zewnętrzny, strasznie on wrogi i hipokrytyczny, a Ty ustawiasz się w pozycji czystej jak łza kobiety, która w tym gówienku nie zamierza się z innymi taplać. Lubisz zaglądać pod powierzchnię ludzkich zachowań i doszukiwać się w nich ukrytych motywów, co? Wiem, że tak. Daje Ci to poczucie wyższości, bo Tobie chodzi o prawdę, o absolut, a inni to ślepcy i hipokryci. Ach, jak ja Ciebie dobrze rozumiem… 🙂

            magduska
            Uczestnik
              Liczba postów: 463

              Pewnie masz rację. "Nie jesteśmy przecież tacy jacy w lustrze się widzimy".
              To co przeszkadza nam w innych najpewniej znajdziemy u siebie. I co z tego wynika?
              Ze sama sobie jestem wrogiem. Ze jestem konformistką i hipokrytką.

              Nie raz się nad tym zastanawiałam bo lubię analizować również swoje motywy postępowania.
              Nie jestem czysta jak łza i taplam się w tym razem ze wszystkimi bo nie stać mnie na więcej.

              Cieszę się, że mnie doskonale rozumiesz bo mało jest takich jednostek. 🙂
              Sama siebie czasami nie rozumiem.

              justa
              Uczestnik
                Liczba postów: 3

                Ja w swoim związku boję się odrzucenia, tego że nie spełnię oczekiwań swojego męża i córci. Boję się zostać znowu sama! Boję się zdrady, upokorzenia, że znowu coś będzie nie tak, że nie dam sobie rady z czymś ,boję się tego że będę złą matką i żoną.
                czuję się nie kochana i nie rozumiana…….i co dalej….:( NIE WIEM jeszcze …….

                ewka37
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1

                  wiesz ja cie dokłdnie rozumiem tez boje sie odrzucenia mam swojego faceta był dładnych kolkanasc ie lat tylko wyłoncznie moim dobreym przyjacielem od dwóch miesiecy jestesmy razem i sie psuje wszystko i nie potrafie sie z nim pozegnac to tak bardzo boli co mi radzisz masz moze jakies doswiadczenie ja jestem tutaj pierwszy raz doradz mi przynajmniej jak na poczatku to takie trudne a tak go kocham .

                  justa
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3

                    WITAJ EWA
                    SORKI ALE NIGDY NIE UDZIELALAM NIKOMU ZADNYCH RAD TYM BARDZIEJ JESLI NIE ZNAM DOKLADNIE CALEJ SYTUACJI .JA NA TWOIM MIEJSCU POGADALA BYM Z NIM SZCZERZE .WIEM ZE TO JEST BARDZO TRUDNE:( JA TEZ NIE ZAWSZE MAM ODWAGĘ POGADAC ZE SWOIM MĘZEM .ALE NAPRAWDĘ WARTO.u NAS JESZCZE JEST TEN PROBLEM ZE NIE ZAWSZE UMIEMY ZE SOBA ROZMAWIAC., CZĘSTO KOŃCZY SIĘ TO KLÓTNIA.I ZNOWU CZUJĘ SIĘ WINNNNNNA. ALE MAM NADZIEJE ZE MOJA TERAPIA KTÓRA WLASNIE ZACZYNAM BARDZO MI POMOZE.NIE TYLKO W RELACJACH Z MĘZEM- PRZEDE WSZYSTKIM POMOZE MI ZROZUMIEC SIEBIE-BO MAM Z TYM PROBLEM

                    dankaaga
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 10

                      najpierw do Donatty – w Twej odpowiedzi jest duzo optymizmu i wiem, ze masz racje. z tym, ze jest do dla mnie trudne (choc napewno dla wszystkich jest).

                      ordynku.. a jak radzic sobie z tym, ze mimo ze sie z kims jest, docenia sie go, szanuje i budujecie relacje…to nagle sie ktos pojawia? na codzien poznajemy nowych ludzi, mamy stycznosc z roznymi osobami. gdy jest sie w stalym zwiazku pewne rzeczy zanikaja. Np liczba i dlugosc pocalunkow zmniejsza sie proporcjonalnie do stazu zwiazku a w glowie ciagle jest swiadomosc ze ta sama bajka, jaka przezylo sie kiedys moglaby sie powtorzyc. wystarczy zmienic obsade ksiecia.
                      jesli chodzi o komplementowanie tego samego obrazu…coz, mysle ze to tez jest kwestia mojego problemu z niedowartosciowaniem.
                      Ale jest jeszcze kwestia zakochania, chemii, co moze sie przytrafic w zwiazku. jak sobie z tym zyc?
                      jedni zdradzaja, inni wyladowuja sie na drugiej osobie z ukrytym i podswiadomym zalem ze to przez nia nie moga sie dalej posunac.
                      to sa trudne tematy miedzy dwojgiem ludzi o ktorych sie czesto nie rozmawia, zeby nie krzywdzic drugiej osoby. wolimy wtedy krzywdzic smaych siebie i gdzies w sobie tlumic jakies emocje ktore nie maja ujscia.
                      🙁

                      temple80
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5

                        w związku boję się najbardziej odrzucenia…wiem że żona mnie kocha bardzo ale cóż skoro w głowie kołaczą sie co czas jakiś myśli typu-pewnie się jej znudzę,pewnie w końcu będzie miał mnie dość,a wszystkie problemy dookoła to napewno przeze mnie….cóż kochać to nie jest takie trudne….dużo trudniej jest być kochanym….

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 90)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.