Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dlaczego DDA/DDD tak bardzo nienawidzą siebie ?

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 114)
  • Autor
    Wpisy
  • lol
    Uczestnik
      Liczba postów: 5504

      pszyklejony zapisz:
      „Najprosciej mowiac nie sa nauczone bezwarunkowej milosci do siebie.”

      Tatek dziękuje za streszczenie moich wywodów.:P

      lol
      Uczestnik
        Liczba postów: 5504

        veganzg zapisz:
        YokoOno zapisz:
        „Dlaczego DDA/DDD tak bardzo nienawidzą siebie ?”

        Oczywiście chciałeś zapytać czy :
        Dlaczego DDA/DDD YokoOno tak bardzo nienawidzi siebie ? 🙁

        pzdr.”

        Veganzg świetne spostrzeżenie.;)

        Jak sobie porozwodziliśmy troche na temat dlaczego "DDD" mają taki problem", to teraz trza autora sie zapytać dlaczego nie nawidzi siebie? Yokoono teraz najważniejsze jest to pytanie by umieć sobie na to odpowiedzieć, przyjżeć sie sobie.:)

        Edytowany przez: lol, w: 2013/04/14 14:29

        lol
        Uczestnik
          Liczba postów: 5504

          pszyklejony zapisz:
          „Najprosciej mowiac nie sa nauczone bezwarunkowej milosci do siebie.”

          Tatek mam jeszcze pytanie to co określiłam, to jest to o czym Ty piszesz? Ja sadzę ze tak. jednak mnie jeszcze ciekawi czy coś jeszcze sie pod tym kryje, czy zrozumiałam to w kompleksowy sposob?

          pszyklejony
          Uczestnik
            Liczba postów: 2948

            No nie zartuj, w kompleksowy, to trzeba by opisac caly proces terapi.

            lol
            Uczestnik
              Liczba postów: 5504

              Hehe:)

              Eugenia
              Uczestnik
                Liczba postów: 7086

                To zabawne, ale od jakiegoś czasu ciśnie mi się do głowy fakt, iż mówisz to samo co Pszyklejony Lol:) Tyle, że Ty masz opisowy sposób wyrażania, to tak samo jak ja,tyle, że u mnie dodatkowo dochodzi kodowanie, dlatego sama czytam to co piszęi od dawna to robię, bo odkodowuję samą siebie, bo ja wiem jakie emocje i mechanizmy stoją za tym co piszę:)

                To prawda co napisałaś Lol z tym przekazem rodziców:) też uważam, że dzieckojest ufne i całkowicie zależne od rodzica, a to oni są naszymi pierwszymi lustrami i tu jesttragedia…Spotkałam się ze stwierdzeniem psychologów, ze wszystko można zmienić-przekodowac jakby, częściowo się zgadzam a częściowo nie. Bo od razu rysuje mi się przed oczyma obraz np posadzonego drzewka. I jeśli ono jest uszkadzane kiedy jest jeszcze małe, to jest kilka możliwości: albo uschnie, albo będzie bardzo koślawe, albo wyrośnie w miarę normalnie, ale ma masę blizn i coś tam koślawego. Uważam, że ta ostatnia opcja jest najbardziej optymistyczna tak naprawdę…Ze te blizny i inne nawet drobne wykoślawienia są nieuniknione…

                Mnie zastanawiają ludzie, którzy twierdzą, że już nie mają żadnych problemów z kochaniem siebie…..bo albo rzeczywiście przerobili to wszystko i żyją wzgodzie ze sobą, alo nieświadomie się okłamują, bo np korzystają z tych wszystkich praktyk afirmacyjnych i innych takich. Ok, one są dobre, lepiej się motywować, ale nadal jest to wmawianie sobie pewnych rzeczy, a emocje i mechanizmy mogą iść drugą stroną. Przynajmniej dla mnie byly to rozwiązania krótkoterminowe i nastawione na spektakularne kroki. Np już w LO uznałam książkę pt "Potęga podświadomości" za totalną bzdurę…Musiałabym ją być może jeszcze raz po latach przeczytać, żeby zobaczyć co tam dokładnie jest, aleja pamiętam byłam zdegustowana niedopuszczaniem pewnych emocji do siebie. Miałam przed oczyma taką scenę jak z amerykańskiego filmu, gdzie koleś wisi na kłaku trawy nad przepaścią, a ktoś do niego krzyczy, a on się uśmiecha i woła, że wszystko w porządku:) No sorki, raczej nie, choć imponująca jest takapostawa w takiej tragicznej sytuacji, to jednak mało prawdopodobne, żeby taka osoba az tak podchodziła do swojego położenia. Uważam, ze jest to możliwe, ale człowiek musiałby być mega dojrzały i niezwykle przygotowany na wszystko co mu życie przyniesie. Albo to wciskanie sobie na siłę, ze coś tam jest ok. No ok obcięłomi rękę i będe sobie wmawiała, ze jest ok. Nie, będzie okres straszliwej żałoby i rozpaczy i to jest naturalne. Odniosłam wrażenie, ze tam jest kultywowane przechodzenie zbyt szybkie do poszczególnych etapów, a np okres żałoby może być niestety długi…..niektórzy nigdy z tego nie wychodzą, zalezy od specyfiki danej osoby.

                Jak Ewelka napisałaśo tej nienawisci, to ja bardziej niechęć miałam, np pamiętam że nie mogłąmsobie patrzeć w oczy, dosłownie stałam przed lustrem i nie patrzyłam sobie w oczy a twarz próbowałam zasłonić włosami. I to niestety miało swoje korzenie w relacji np z ojcem, skoro nigdy nic nie pasowało i wszystko było nie takie, właśnie to wyglądało na niechęć z jego strony, to jak ja mogłam nie mieć niechęci?
                Dzisiaj jestem uczulona na czyjąś niechęć w moim kierunku, bo….zbyt długą drogę przeszłam przezte lata do pokochania siebie i za bardzo walczę o siebie, żeby mi tu ktoś z niechęcią wyskakiwał. Jestm zdecydowana żyć zupełnie sama z uśmiechem patrząc na siebie w lustrze, na całą mnie taką niestety też wykoślawioną, niż przebywać z kimś, kto mnie nie akceptuje.

                lol
                Uczestnik
                  Liczba postów: 5504

                  Hehe nie będę zbyt skromna.:P

                  Felicja dobrze to określiłaś, że podobnie pisze jak Pszyklejony, choć pewnie różnimy sie w 100%. Jednak trza przyznać taki fakt, że Tatek jest bardziej dojrzały a ja niestety rosne w dojrzałość. Felicja ja robie opisówki, bo moim jednym z problemów jest krecenie sie w kółko. Ja jestem najbardziej zdrowa w myśleniu, jak mowie to konkretnie i bardzo prosto. A niestety moim jednym z mechanizmów jest robienie chaosu, chce cos przekazać uzywając tysiąc narzedzi. A wiesz jak to jest co za duzo to nie zdrowo.:( Cały czas ucze sie to kontrolować, by wyraząć różne sprwy w najbardziej prosty i konkretny.

                  Aha i we mnie tkwi zbyt wielka burza emocji. Jestem człowiekiem który sie na kreca. Ostatnio na grupie stwierdziłam, z emam tak silną motywacje, która biedna nie nadaża nad możliwościami. Chce coś wykrzyczec, nie wiem co, ale chce. i generalnie jest tak ż esie nakrecam tym chceniem a psychika mi tego nie pozwala. Zaczynam sie denerwowac, nakrecać tym ż ejuż chce wybuchnąć, ale tak naprawde nie wiem czym mam wybuchać.

                  Edytowany przez: lol, w: 2013/04/14 15:25

                  Eugenia
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 7086

                    Lol, bo tu chodzi o to, że widać, że przepracowałaś pewne rzeczy:) I dlatego ja Ciebie od początku czytam, bo widziałam, ze szukasz tego samego co i ja:) A ja też chciałam dojrzeć i intereuje mnie prawda nawet ta najgorsza, a w to trzeba wejść, żeby się przeprogramować, trzeba poznać stary program, żeby go odinstalowac, innego wyjścia moim zdaniem nie ma:) Co najlepsze to w ogóle nie musi być związane z tym co zewnętrzne, to rusza najpóźniej tzn zalezy co kto ma do zrobienia, ale trzeba poświęcić ten rok czy dwa czy kto tak ile potrzebuje na to, być może jest on nawet pozornie stracony, ale wazne to co w środku, a u Ciebie też ten proces widziałam. A ja myślisz się nie nakręcam? terazmam chyba z trzeci dzień takiego nakręcenia, a tak ładnie mi szło na spokojnie, przetrawianie i wyrażanie:) To chyba chwilowy zamot, wazne żeby w tym stanie jakichś drastycznych kroków nie podejmować, bo ja takpotrafię zrobić i widze, ze się zapędziłam, bo to na emocji działało, a nie był to odpowiedni krok w tym momencie.
                    Nie widzeu Ciebie żadnego chaosu, Ty kluczysz moim zdaniem, to podobnie jak ja, tyle, ze u mnie dochodzi to szyfrowanie, u mnie za pomocą symboli się to wyraża. Czesto pisałam coś o kimś, ale nie dlatego, że się nimi zajmowałam, czy gorszyłam czy co tam, tylko dlatego, ze to coś waznego u mnie odbijało:) Bo od wielu miesięcy zajmuję się tylko sobą:) Ale dialog z innymi pomaga.

                    Jeszcze tak myślę,o tym braku miłości do siebie i przychodzami różne rzeczy do głowy, ze rózne przyczyny mogą w tym faktycznie tkwić…Na przykład jakieś stare kompleksy wynikające ze wstydu z powodu tego co się działo, potem próba życia dokładnie odwrotnie do tego co bylo w domu i wstyd i nienawiść w stosunku do siebie, ze się jakiś schemat powieliło, albo doprowadziło dokładnie do tego samego tyle, ze w lustrzanym odbiciu! Myślę, ze trzeba się pogodzić z tym, ze jesteśmy podobni do tych z których się wykluliśmy czy nam się to podoba czy nie….co nie znaczy, ze jesteśmy zaraz jacyś źli czy coś, po prostu moze występowac naturalne podobieństwo, co jest właśnie naturalne-same geny choćby. U siebie coś takiego odkryłam, dlatego to teraz napisałam.

                    veganzg
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 14

                      lol zapisz:
                      veganzg zapisz:
                      YokoOno zapisz:
                      „Dlaczego DDA/DDD tak bardzo nienawidzą siebie ?”

                      Oczywiście chciałeś zapytać czy :
                      Dlaczego DDA/DDD YokoOno tak bardzo nienawidzi siebie ? 🙁

                      pzdr.”

                      Veganzg świetne spostrzeżenie.;)

                      Jak sobie porozwodziliśmy troche na temat dlaczego "DDD" mają taki problem", to teraz trza autora sie zapytać dlaczego nie nawidzi siebie? Yokoono teraz najważniejsze jest to pytanie by umieć sobie na to odpowiedzieć, przyjżeć sie sobie.:)<br><br>Edytowany przez: lol, w: 2013/04/14 14:29″

                      Jak kocham siebie i jest mi jak w niebie :woohoo:

                      http://www.tekstowo.pl/piosenka,depeche_mode,heaven.html

                      YokoOno
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 339

                        Ja kocham siebie i dlatego nie rozumiem jak można siebie nienawidzić ?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 114)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.