Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Mechanizmy w mojej głowie.

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 49)
  • Autor
    Wpisy
  • Czarna
    Uczestnik
      Liczba postów: 318

      Wyniosłam je z dzieciństwa. Np. gdy coś nie pasuje mi w związku i z tego powodu pokłócę się z moim, próbując przekazać mu czemu źle mi z daną sytuacją (to nie są rzeczy wyolbrzymione przeze mnie, tylko takie zwykłe, z powodu których i nie dysfunkcyjna osoba by źle sie czuła) to najpierw jest taka reakcja moja, że przedstawiam argumenty, mówię mu, że to mnie boli i nie pasuje, a gdy on milczy (taką postawę często przyjmuje czekając aż problem sam się rozwiąże lub ja go rozwiążę) wtedy we mnie ta cała złość topnieje, żal uchodzi gdzieś wgłąb mnie i zaczynam się bać. Bać milczenia i braku reakcji. Więc zaczynam (!!) przepraszać… za to, że stworzyłam taką sytuację, że śmiałam w ogóle się odzywać (oczywiście nie wygląda to tak jak pewnie każdy sobie pomyślał, nie jestem z tyranem, po prostu to ja sama rządzę takimi sytuacjami i nimi żongluję). Zupełnie tak jak w domu, gdy ojciec był wiecznie na mnie zły, wiecznie miałam poczucie winy za coś, z reguły nawet nie wiedziałam za co bo nie było mi to mówione. I wtedy tak właśnie, tak samo jak teraz w glębi siebie jednak przeżywałam ból i poczucie niesprawiedliwości ale starałam się za wszelką cenę być grzeczna i udobruchac ojca. To jest staszne jak bardzo te zachowania przekładam na związek. wyniosłam z domu strach, myślę, że przed opuszczeniem, przed gniewem i milczeniem. Macie jakieś swoje mechanizmy? Ja mam ich jeszcze wiele więcej ;/

      Onaa
      Uczestnik
        Liczba postów: 275

        U mnie też najgorsza jest ta cisza, gdy on nic nie odpowiada, milczy…ale ja wtedy nie przepraszam- wręcz przeciwnie dodatkowo się denerwuję i wybucham. Wnerwia mnie to, że ja się przed nim otwieram, mówię mu co mnie boli, co nie jest łatwe, a on na to nic…. a może to jest po prostu typowe dla facetów 😉 W domu też zawsze starałam się udobruchać ojca, by tylko nie było kolejnej awantury.

        pompejusz
        Uczestnik
          Liczba postów: 13243

          To że nic nie odpowiada i milczy nie oznacza że go to nie obchodzi…Trzeba rozmawiać wiadomo…ale nie na siłe, najważniejsza dla mnie jest rozmowa i komentowanie z własnej woli:)

          Czarna
          Uczestnik
            Liczba postów: 318

            Niestety dla mnie milczenie oznacza coś złego (logicznie wiem, że nie ale podświadomie strasznie się go boję). Poza tym nie można wiecznie zasłaniać się milczeniem. Jest mi ciężko a to milczenie dobija mnie zupełnie ;/

            siwy
            Uczestnik
              Liczba postów: 6

              TROCHĘ PRZYPOMINA MOJA SYTUACJĘ.TO JA JESTEM TYM MILCZACYM I NIEZARADNY ZYCIOWO KSIAZKOWY PRZYKLAD DDA KTÓRY NIC Z TYM NIE ROBI.ZONA ALKOCHOKICZKA NIEPIJACA 3 LATA.TYP KOBIETY KTÓREJ WSZYSTKO SIĘ NALEZY I ZAWSZE MA RACJĘ.CIĘZKO ROZMAWIAC GDY NIE JESTES SLUCHANY A PODNIESIONY GLOS I NIE CENZURALNE SLOWNICTWO DOWALAJA MNIE TYM BARDZIEJ ZE TO WSZYSTKO CZIEJĘ SIĘ W OBECNOSCI DZIECI .ZAMKNELEM SIĘ W SOBIE I UDAJEMY ZE NIC SIE NIE DZIEJE.TERAZ WIEM JESTEM CHORY I PODEJMUJĘ TERAPIE .KRZK MOJEJ ZONY BYL KRZYKIEM O POMOC KTÓREJ NIE DOSTALA NA CZAS.DOSZLO DO ZDRADY,ZASPOKOJENIA UCUCIA BEZSILNOSCI,SAMOTNOSCI Z JEJ STRONY I WTYM MOMEŃCIE OTWORZYLEM OCZY BO CZUJĘSIĘ WINNY. UMIEJĘTNOSC ROZMOWY,POKONYWANIA LĘKÓW I SLABOSCI TO FAJNA ZPRAWA

              siwy
              Uczestnik
                Liczba postów: 6

                TROCHĘ PRZYPOMINA MOJA SYTUACJĘ.TO JA JESTEM TYM MILCZACYM I NIEZARADNY ZYCIOWO KSIAZKOWY PRZYKLAD DDA KTÓRY NIC Z TYM NIE ROBI.ZONA ALKOCHOKICZKA NIEPIJACA 3 LATA.TYP KOBIETY KTÓREJ WSZYSTKO SIĘ NALEZY I ZAWSZE MA RACJĘ.CIĘZKO ROZMAWIAC GDY NIE JESTES SLUCHANY A PODNIESIONY GLOS I NIE CENZURALNE SLOWNICTWO DOWALAJA MNIE TYM BARDZIEJ ZE TO WSZYSTKO CZIEJĘ SIĘ W OBECNOSCI DZIECI .ZAMKNELEM SIĘ W SOBIE I UDAJEMY ZE NIC SIE NIE DZIEJE.TERAZ WIEM JESTEM CHORY I PODEJMUJĘ TERAPIE .KRZK MOJEJ ZONY BYL KRZYKIEM O POMOC KTÓREJ NIE DOSTALA NA CZAS.DOSZLO DO ZDRADY,ZASPOKOJENIA UCUCIA BEZSILNOSCI,SAMOTNOSCI Z JEJ STRONY I WTYM MOMEŃCIE OTWORZYLEM OCZY BO CZUJĘSIĘ WINNY. UMIEJĘTNOSC ROZMOWY,POKONYWANIA LĘKÓW I SLABOSCI TO FAJNA ZPRAWA

                Anonim
                  Liczba postów: 20551

                  Siwy, cięzko brzmi ta Twoja historia………a jak bylo wcześniej? w okresie kiedy ze sobą "chodziliście" nie widziałes tego?odpowiadały Ci jej zachowania? nie wiem czy alkoholizm ma cokolwiek wspólnego z np zdradą, albo z tym, że Cię nie słucha, bo myślę, że nie. A dlaczego nic z tym nie robisz? Poza tym nieźle się zapętliliście;) Ale fajnie, że jakoś nad tym razem pracujecie, tylko wiesz jak jest-nigdy nie wieszco będzie dalej, bo tego nie wie nikt. Zajmij się sobą dla własnego szczęścia przede wszystkim, a co będzie z żoną-nie wiadomo. Ale jesli razem będziecie nad tym pracować tznkażde nad sobą i wspólnie nad relacją, to pewnie może być dobrze:)
                  Może ktoś kto ma podobną sytuację móglby się wypowiedzieć i coś więcej przybliżyć, bo ja tylko mówię co myślę o tym, po tym co piszesz, nie jestem w małzeństwie i trudno mi cokolwiek powiedzieć z praktyki.

                  wiekowy
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 34

                    Są takie dni w mim życiu kiedy wszystko się układa. Radze sobie z każdym problemem w pracy w domu. Mam wtedy doskonały kontakt z żoną i co najważniejsze z dziecmi.
                    Wtedy widze, że jest z nimi wszystko ok. Niestety to zawsze w najmniej oczekiwanym momencie pęka. Wtedy znika nic porozumienia między mna a żoną . Zwykle nie ma kłótni ale bomba wisi w powietrzu. Wtedy to ja ’ nadskakuje’ żonie a ona nic nie mówi.
                    I to mnie dobija jak również to, że czesto są przy tym dzieci. Rozmowa z nimi jest sztuczna. Nie znoszę tej biernej postawy .
                    Później wszystko wraca do normy. Sa szcześliwe dni , aż do nastepnego razu. Zastanawiam sie na ile to jest normalne bo przecież nigdzie nie jest idealnie a na ile to wina zagmatwanego dzieciństwa. I na ile ma to wpływ na psychikę dzieci. Tu jestem przewrażliwiony .

                    Czarna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 318

                      No właśnie też mam te dni szczęśliwości póki nie zauważe czegoś co mnie niepokoi bądź czuję, że jest niesprawiedliwe. Wtedy od razu zaczyna się moje wycofanie. Mam wrażenie, że ja oczekuję złego, że jestem nastawiona na tropienie wszelkich złych zachowań w moim kierunku i to dzieje się podświadomie jakbym była zaprogramowana na to. Po prostu gdy tylko pojawia się niebezpieczeństwo ja od razu je widzę ;/ Choćby najmniejsze. A że osoba którą kocham nie może być dla mnie niebezpieczna więc zaczynam się bać zranienia.
                      Co do tego co napisał siwy, to ja nie jestem typem krzykaczki i poniewierającej mężczyzną kobiety. Ja raczej staram się rozmawiać i wkurzam się dopiero gdy trafiam na mur milczenia. wkurzam się albo zamykam w sobie a czasem jedno po drugim.

                      wiekowy
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 34

                        Zawsze podziwiam ludzi, którzy potrafią tylko pozytywnie myślec. Bo to jest klucz do szceścia. To jest możliwe.
                        Takie są osoby, które w dzieciństwie otrzymały wszystko co potrzeba. Mózg jest jak twardy dysk w komputerze, źle zaprogramowany widzi złe rzeczy.
                        My mamy właśnie problem z tym , że źle nas "zaprogramowano". Wierzę ,że możemy się "zresetowac i zaprogramowac od nowa".

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 49)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.