Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Mechanizmy w mojej głowie.

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 49)
  • Autor
    Wpisy
  • drozdzyk
    Uczestnik
      Liczba postów: 2536

      Czarna zapisz:
      „wtedy we mnie ta cała złość topnieje, żal uchodzi gdzieś wgłąb mnie i zaczynam się bać. Bać milczenia i braku reakcji. Więc zaczynam (!!) przepraszać… za to, że stworzyłam taką sytuację, że śmiałam w ogóle się odzywać”

      Myślę, że Twoje zachowanie wynika z niskiego poczcuia własnej wartości. Wycofujesz się z własnych działań i decyzji bo nie jesteś pewna czy masz w ogóle prawo tak się czuć, wolisz nie mieć do nikogo pretensji ani żalów bo to wymaga też konsekwencji… ze strachu przed odrzuceniem zaczynasz się korzyć przed osobą aby ta nie zostawiła Cię, nie sprawiła bólu, przykrości.

      To nie jest nic dobrego i na pewno w związku nie dasz tak rady latami – a jeśli dasz to szacun …..ale to dla Ciebie będzie przykre i wyniszczające.

      Masz prawo się złościć, smucić, masz prawo wymagać od partnera. Masz prawo być sobą i bronić swoich granic. Na pewno nie chodzi mi tu o krzyk, obrażanie czy foch ale o zwykłe prawo do tego że coś nie pasuje CI.

      Jeśli nie popracujesz nad byciem konsekwentną – zawsze to Ty będziesz czuła się winna i zawsze będziesz w tym związku tą stroną która "błaga o miłość"….takie jest moje zdanie.

      Eugenia
      Uczestnik
        Liczba postów: 7086

        Zgazam się z Drożdżykiem, ALE czasami to bywa duuużo bardziej skomplikowane:) Np ja już sprawdziłam, ze potrafiłabym się naginac, ale niestety na krótką metę:) Nawet nie byłabym w stanie być z kimś kto mi na coś takiego pozwolił, bo swoją drogą nawet nie uszanował moich potrzeb i lęków, a nie jestem kobietą, która pragnie żeby ktoś siedział i patrzył na nią jak w obrazek, tylko kobietą, która lubi porozmawiac i podzielić się i nie uważam żeby miało to cokolwiek wspólnego z jakimś wielce molestowaniem. Doskonale potrafię uwzględnić czyjąś kondycję i humor, tak naprawdę nie mam większego problemu z tym i potrafię się sobą sama zając:) ALE ja swoje potrzebyteż mam i oczekuję uwzględniania tego.

        Zupelnie nie mogłabym być z człowiekiem, który się bawi kiedy zauwazył, że coś mnie boli i rozszarpuje i jedzie dalej:) Sorki-nie dla mnie:) Oczywiściemoge się jeszcze trochę potarmosić jak się wkurzę, ale już dla mnie ta osoba nie istnieje, bo wole nie wiedzieć co byłoby dalej po wyczuciu takiej słabości:) Jesli tłumaczę szczerze sprawę raz, drugi, trzeci a tu ciągle to samo, to już z doświadczenia wiem, że NIC z tego dobrego dla mnie nie będzie. A wcale nie jesttak, ze się zawsze super winna czuję czy coś, tylko, ze moja kondycja nie została zaakceptowana. Z resztą ja się tymi panami nigdy nie przejmuję, bo najczęściej idą do pani typu manipulacja totalna, która buźkę robi w ciup i umiejetnie kręci, bez krzyków, bez wyjaśnień, po prostu na bidulkę z boląca główeczką,ewentualnie rozhistryzowana i to ponoć jest poczucie własnej wartości u tej pani. Ok ja się nie wtrącam-co ktolubi i co kto woli:)

        Czasami zwyczajnie nie można w to uwierzyć, szczególnie jeśli osoba deklaruje się jako ciepła i opiekuńcza, ze może zachowywac się w taki sposób egoistyczny i tak się bawić czyimś cierpieniem, a nie że zaniżone poczucie własnej wartości! Po prostu czasami widzi się w kimś więcej niż tam tak naprawdę jest i szkoda prądu było. Już potraciłam prąd kilka razy w zyciu i dziś wiem jedno-gdzie moje zachowania były nieodpowiednie to były, ale te osoby bawiły się moim cierpeiniem i chęcią dogadania się po ludzku, bo ludzie rozmawiają ze sobą i tyle, a że ja nie lubię być pokłócona, to próbuję się dogadac i mi ujmy to nie przynosi, ze ja się pierwsza odzywam, ale zauważyłam już po kilku przypadkach, ze panowie, którzy nie widzą co dostali, muszą być z kobietami u których moim zdaniem zwykłe manipulanctwo (bo jestem kobietą i też wiem co niektóre zachowania mogą oznaczac;) ) są nazywane poczuciem własnej wartości. Bardzo dobrze-musza na siebie trafić dwie osoby z taką samą definicją poczucia własnej wartości i jest git majonez, a nie żeby moje serducho i szczerość służyła komuś do zabawy. Zegnam się bez żalu z kimś takim,moż etylko żal, ze w pokłóceniu, ale jak ktoś nie chce to nie. Potarmosić się mogę czemu nie-nerwy mam zszarpane i czasami automatycznie mi to wychodzi, ale znac już nie chcę. To ja szukalam okoliczności łagodzących na pewne zachowania, a ktoś ma świetną zabawę moim cierpieniem hahahah nie nie;)

        To jest sprawa wbrew pozorom skomplikowana i to bardzo, bo nigdy nie wiadomo dlaczego ktoś zachowuje się tak a nie inaczej i uważałabym z przypisywaniem zbyt pochopnie zaniżonego poczucia własnej wartości…………………..;)

        siwy
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          pYTASZ O POCZATKI BARDZO IMPREZOWE ALKOCHOL ZADZIL TEZ CHLALEM NIKT NIE ZASTANAWIAL SIĘ NAD SKUTKAMI I OFIARAMI OPAMIĘTANIE PRZYSZLO JAK ZONA ZASZLA W CIAZE A BYLA BEZPLODNA CUD BLINIAKI PARA ZUZA I FILIP.WIĘC SLUB I DOROSLE ZYCIE BEZ ODPOWIEDZIALNOSCI ALKOCHOL KRULOWAL SKUTEK TAKI ZE STWIERDZONO ZESPÓL FASS.PIERWSZE OSRZEZENIE.PRESTALISMY PIC I ZACZELY SIĘ PROBLEMY .OKAZALO SIĘ ZE BYLISMY ZAKOCHANI W ALKOCHOLU NIE W SOBIE WIĘC ODKRYWALISMY SIEBIE KROK PO KROKU ,WYCHODZIL Z NAS TAKI SYF ZE WSTYD PISAC.WARSTWY JAKIE NAROSLY PRZEZ TE WSZYSKIE LATA.AABARDZO NAS USWIADOMILO JAK DUZO PRACY NAS CZEKA.ODKRYLISMY SIĘ OD NOWA MILOSC ZAGOSCILA W NASZYCH SERCACH NIE NA DLUGO,BO CODZIENNE ZYCIE NA KTURE NIE BYLIS MY PRZYGOTOWANI NIE OSZCZĘDZILO NAS .PROBLEMY FINASOWE SKLUCILY .ZACZELA SIĘ UCIECZKA W SANOTNOSC MOJA BEZRADNOSC DOPROWADZILA DO STRACHU I BRAK WIARY W JURZEJSZY DZIEŃ ANETA ZONA NIE WYRZYMALA TEGO WSZYSTKIEGO STAD TE UJSCIE Z PRZYPATKOWYM FACETEM CZY MOZNA WYBACZYC?

          skrzat
          Uczestnik
            Liczba postów: 611

            Czy można wybaczyć?
            Zawsze możesz. Chcesz? To od Ciebie zależy, czy wybaczysz tak naprawdę czy tylko deklaratywnie. Ja nie rozumiałam słowa "zazdrość" i pytalam wszystkich dookoła co to słowo znaczy…. łopatologicznie musieli mi wytlumaczyć. Zdrada? Toż to nie mydło…. nie zmydli sie, ale zostaje aspekt emocjonalny. Kochasz żonę ? Zona kocha Ciebie? To wszystko mozna wybaczyć. Takie jest ZYCIE. 🙂

            lol
            Uczestnik
              Liczba postów: 5504

              Czarna zapisz:
              „Wyniosłam je z dzieciństwa. Np. gdy coś nie pasuje mi w związku i z tego powodu pokłócę się z moim, próbując przekazać mu czemu źle mi z daną sytuacją (to nie są rzeczy wyolbrzymione przeze mnie, tylko takie zwykłe, z powodu których i nie dysfunkcyjna osoba by źle sie czuła) to najpierw jest taka reakcja moja, że przedstawiam argumenty, mówię mu, że to mnie boli i nie pasuje, a gdy on milczy (taką postawę często przyjmuje czekając aż problem sam się rozwiąże lub ja go rozwiążę) wtedy we mnie ta cała złość topnieje, żal uchodzi gdzieś wgłąb mnie i zaczynam się bać. Bać milczenia i braku reakcji. Więc zaczynam (!!) przepraszać… za to, że stworzyłam taką sytuację, że śmiałam w ogóle się odzywać (oczywiście nie wygląda to tak jak pewnie każdy sobie pomyślał, nie jestem z tyranem, po prostu to ja sama rządzę takimi sytuacjami i nimi żongluję). Zupełnie tak jak w domu, gdy ojciec był wiecznie na mnie zły, wiecznie miałam poczucie winy za coś, z reguły nawet nie wiedziałam za co bo nie było mi to mówione. I wtedy tak właśnie, tak samo jak teraz w glębi siebie jednak przeżywałam ból i poczucie niesprawiedliwości ale starałam się za wszelką cenę być grzeczna i udobruchac ojca. To jest staszne jak bardzo te zachowania przekładam na związek. wyniosłam z domu strach, myślę, że przed opuszczeniem, przed gniewem i milczeniem. Macie jakieś swoje mechanizmy? Ja mam ich jeszcze wiele więcej ;/”

              Właśnie to jest straszne i ja Cie rozumiem-mechanizmy sa okropne. Niby rozumiesz w czym tkwi problem, ale psychika robi to co potrafi.:(

              lol
              Uczestnik
                Liczba postów: 5504

                pompejusz zapisz:
                „To że nic nie odpowiada i milczy nie oznacza że go to nie obchodzi…Trzeba rozmawiać wiadomo…ale nie na siłe, najważniejsza dla mnie jest rozmowa i komentowanie z własnej woli:)”

                Pszyklejony ja Ciebie też rozumiem, to jest naprawde piekna umiejetność, by człowiek rozumiał i wprowadzał to w życie. Owszem ja sie staram, ale jeszcze sama wykorzystuje czasem mechanizmy.
                Ostatnio właśnie jeżeli komunikuje sie z jakimś mężczyzną, chcąc nawiązać jakąs relacje- zaczać poznawać drugą płeć właśnie zaczybnam od swobody. Hehe także poruszam sie własną swobode czasem widze jak nie rozumieją co dla mnie znaczy wolność, właśnie nie wkraczanie na człowieka i na siłe wymuszanie reakcji.

                A to przepraszanie jak Czarna opisywała, to jej współczuje tego lęku, tego odbierania własnej wolności.:(

                Edytowany przez: lol, w: 2013/04/05 19:57

                milkaa
                Uczestnik
                  Liczba postów: 136

                  Wiekowy, wspaniale powiedziane:
                  „Wierzę ,że możemy się "zresetowac i zaprogramowac od nowa".”

                  Ja też mocno w to wierzę! 🙂

                  Hm, z Waszych wpisów zauważyłam, że większość z nas zmaga się z ciszą u partnera/partnerki podczas poważniejszych rozmów. Ja też. Zastanawiam się, z czego to wynika… czy to my popełniamy jakiś błąd w rozmowach, czy powielamy jakieś zachowania zaobserwowane w dzieciństwie (np. mój ojciec nigdy się do mojej mamy słowem nie odzywał, kiedy mówiła o czymś poważnym), a może to coś zupełnie normalnego, tylko ja to tak przeżywam 😛

                  Wiadomo, że czasem człowiek musi się zastanowić, itd., ale np. w moim związku cisza mojego chłopaka jest wyniszczająca podczas takich rozmów, doprowadza mnie to do szewskiej pasji, chociaż tego nie okazuję. Wzbudza to we mnie podobne odczucia, jakie w dzieciństwie wzbudzało milczenie dorosłych, właściwie głównie ojca – że jemu na pewno jest wszystko jedno, jest obojętny, bierny, i tak będzie robił dalej swoje. On może musi po prostu pomyśleć i potrzebuje czasu, ale takie czekanie mnie osobiście w jakiś sposób załamuje i wyniszcza… :/ Rozmawiałam z nim o tym i on mówi, że po prostu nie chce niczego powiedzieć pochopnie i późnej tego żałować. Z reguły musi się zastanowić od kilku dni do tygodnia, żeby potem mi powiedzieć jedno zdanie. Grrr…

                  Czarna
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 318

                    O właśnie millcia dokładnie taka samą odpowiedź dostaję od mojego, że nie chce nic powiedzieć pochopnie bo będą konsekwencje w postaci jakiejś mojej reakcji.
                    Mówicie, że można się zaprogramować od nowa prawidłowo. Ja nie wiem jak. Terapia okazała się dla mnie za trudna. Nie mam pojęcia jak można przestać się bać być zranionym… Ja po prostu jestem zbudowana ze strachu o takie rzeczy, musiałabym umrzeć chyba żeby się tego pozbyć ;/

                    milkaa
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 136

                      Wiesz, Czarna, mi się wydaje, że do każdego tematu w terapii trzeba dojrzeć, wspominała też o tym Felicja kiedyś chyba. Mi też wiele rzeczy wydawało się zupełnie nieosiągalnych. Jednym z moim największych problemów jest strach przed wyjazdami mojego faceta, kiedy jedzie beze mnie. Kiedyś nieświadomie nim manipulowałam i wzbudzałam w nim wyrzuty sumienia, panicznie się bałam, byłam święcie przekonana, że pojedzie i nie wróci, zostawi mnie, zdradzi, itd. Problem pod względem emocjonalnym pozostał częściowo, ale teraz potrafię lepiej sobie z tym radzić i widzę, ile mogę zrobić – kiedy wyjechał rok temu na tydzień zajęłam się w 100% sobą, szczerze z nim porozmawiałam, bez żadnych manipulacji i ostatecznie cieszyłam się z tego, że pojechał realizować swoją pasję i odpocząć. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy i walki ze sobą, nadal nie jest idealnie, ale widzę ogromny postęp. Wcześniej nie wierzyłam, że kiedykolwiek uda mi się podejść normalnie do tego na spokojnie i przezwyciężyć ten paniczny lęk, który mnie paraliżował… Takie emocje jeszcze czasem do mnie wracają, ale teraz wiem już, jak mogę sobie z nimi poradzić i chyba o to właśnie chodzi.
                      Poza tym dużo też chyba zależy od osoby terapeuty, która może Ci nie do końca odpowiadała, a może w tamtym czasie nie potrafiłaś zabrać się za przepracowanie tego tematu… Warto próbować 🙂

                      lol
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 5504

                        Czarna zapisz:
                        „O właśnie millcia dokładnie taka samą odpowiedź dostaję od mojego, że nie chce nic powiedzieć pochopnie bo będą konsekwencje w postaci jakiejś mojej reakcji.
                        Mówicie, że można się zaprogramować od nowa prawidłowo. Ja nie wiem jak. Terapia okazała się dla mnie za trudna. Nie mam pojęcia jak można przestać się bać być zranionym… Ja po prostu jestem zbudowana ze strachu o takie rzeczy, musiałabym umrzeć chyba żeby się tego pozbyć ;/”

                        Tulasik:kiss:

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 49)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.