Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Mimika ciała
-
AutorWpisy
-
Lol coś w tym jest,bo jak ja rozmawiam ze swoją psycho i wchodzimy głębiej w moje przeżycia,to oglądam ściany.a jak rozmawiam ogólnie na temat samopoczucia i jakiś doświadczeń to wpadam w słowotok i mocno gestykuluję,jakbym chciała zakrzyczeć sama siebie i odwrócić uwagę od sedna sprawy.gadam dużo,o wszystkim i często w połowie myśli nawiązuję do tematów powiązanych i na koniec zapominam jaki był motyw przewodni.
a psychiatra moja znowuż uparcie patrzy mi w oczy i to takie przenikliwe spojrzenie jest,że też uciekam wzrokiem,bo czuję się nieswojo.kobieta pewnie nie ma złych intencji,ale jakoś mnie to wprowadza w stan niepokoju.wtedy wpadam w słowotok i myślę sobie,że ona tak patrzy na mnie,jak na świra i nakręcam się :D.nobody.more zapisz:
„Nie trzeba wykrzykników.Mowa ciała to twój podświadomy język i mówi nawet kiedy Ty milczysz.
A podświadomość jest nieświadoma, to taka jakby czarna dziura.
Kiedy mówisz słowami twoje ciało mówi oczami ,dystansem , rękami ,nogami , gestami , mimiką , nawet sposób i kierunek patrzenia.
Tego się nie da opanować, no może na chwile,ale po latach treningu co muszą przejść na przykłąd politycy , aktorzy i inne sławy .
Więc to nic dziwnego , ze twoje oczy mówią nie to co chcesz, bo podświadomie chcesz, ale chcesz to ukryć…”🙂 Ja się nie dziwie, bo rozumiem, że może być taka reakcja na coś tam.W poście pierwszym wyrażałam bezradność w stosunku uczucia dyskomfortu przy takiej ucieczce. Hehe a widać, że Twoja wypowiedź to taka czysto teoretyczna.B)
nikola0811 zapisz:
„Lol coś w tym jest,bo jak ja rozmawiam ze swoją psycho i wchodzimy głębiej w moje przeżycia,to oglądam ściany.a jak rozmawiam ogólnie na temat samopoczucia i jakiś doświadczeń to wpadam w słowotok i mocno gestykuluję,jakbym chciała zakrzyczeć sama siebie i odwrócić uwagę od sedna sprawy.gadam dużo,o wszystkim i często w połowie myśli nawiązuję do tematów powiązanych i na koniec zapominam jaki był motyw przewodni.
a psychiatra moja znowuż uparcie patrzy mi w oczy i to takie przenikliwe spojrzenie jest,że też uciekam wzrokiem,bo czuję się nieswojo.kobieta pewnie nie ma złych intencji,ale jakoś mnie to wprowadza w stan niepokoju.wtedy wpadam w słowotok i myślę sobie,że ona tak patrzy na mnie,jak na świra i nakręcam się :D.”Hehe ktos ma podobnie jak ja. Ja też wpadam w słowotok, chociaż po dwóxh latach psychoterapii zaczynam sie uciszać, nie mam już co mówić, bo wszystko wygadałam-cały słowotok. To znaczy u mnie jest mechanizm kręcenia sie w kółko. Powiem sedno sprawy w dwuch pierwszych słowach, ale ja sie musze troche pokrecić, nagadać by wrócić do początkowego stanu. Ostatnio też przerobiliśmy, ze u mnie istnieje również mechanizm wybierania wszystkiego co jest trudniejsze. Widze, ze proste rozwiązania są prawidłowe, ale ja działam na trudnościach. Dam przykłady szkolne. Na maturze z matematyki przy obliczeniach czegoś tam były dwa wzory-jeden prostszy, drugi trudniejszy-była jedna wytyczna która nakazywała wybrać prostszy wzór. Ja rozwiązując zadanei wybrałam trudniejszy wzór i ciągle popełniałam błędy poprzez zły wybór. Raz na statystyce na studiach na zaliczeniu miałam obliczyć coś. znowu były dwa wzory-jeden prostszy, drugi trudniejszy-znowu była wytyczna, która pokazywała prostszy wzór. jednak Lol wybrała trudniejszy wzór i znowu popełniła błąd. I tak samo ma w życiu jak nie skupie sie na podstawie myśli a zaczne krecić to sie gubie, a jeśli sie skupie na podstawie na banałach przeważnie odkrywam piękne rzeczy. I tak sie ucze, prubuje pamietać o tym mechaniźmie, by nie wchodzić w trudy, bo sie zgubie.
hahah ja też zdawałam maturę z matmy :D.pamiętam,że na fakultetach z trudnymi zadaniami radziłam sobie doskonale,a jak nagle kobieta wyskoczyła z czymś banalnym,to pogubiłam się,bo szukałam zawiłych rozwiązań,a nie wpadłam na to,że trzeba je rozwiązać podstawami :D.no magia :)).ale kurde,genialne rozwiązanie,by przełożyć doświadczenia matematyczne na życie codzienne.metoda małych kroczków jest zbawienna 🙂
ja klepię o wszystkim,co mi na myśl przyjdzie,często o tym,co mnie spotkało w życiu codziennym i odklejam się od sensu spotkania,czyli pracy nad własnymi problemami.ale ja tak mam już w naturze,nie tylko na terapii.znajomi czasem śmieją się,że jak ja wyjdę z pokoju,to panuje cisza.
a tak swoją drogą,bo ja dopiero zaczęłam zmagać się z syndromem i póki co,tylko do psychologa chodzę,a psychoterapeuta kapkę różni się od psychologa.i w zasadzie nie wiem jak do psychoterapeuty dostać się.czy psycholog sam wam to zaproponował,czy jak to przebiega?tym bardziej,że najpierw chciałabym indywidualną,by oczyścić się i wdrożyć później grupową -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.