Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moje związki – Moje porażki

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 45)
  • Autor
    Wpisy
  • thor
    Uczestnik
      Liczba postów: 19

      Witam Was serdecznie.

      Jestem tu nowy, chciałbym opowiedzieć swoją historię a być może nakierujecie mnie na odpowiednie tory. Postaram się być zwięzły 😉

      To, że jestem DDA wiem już od ponad 10 lat ale dopiero teraz przypomniałem sobie, że ma to tak wielki wpływ na moje życie. Kiedyś (ponad 10 lat temu) leczyłem się z uzależnienia od narkotyków. Wtedy to na terapii dowiedziałem się bardzo dużo o sobie i swoich problemach, skąd się biorą, itp. Cześć z nich przerobiłem na terapii a część z nich nadal ze mną mieszka.

      To co bardzo mi przeszkadza …to moje związki z kobietami. Tego chyba nie udało mi się załatwić i przerobić.

      Jestem po 30tce i generalnie każdy mój związek kończył się klapą. Przeważnie było to wycofanie z mojej strony. Zauważyłem , że działa to wg. takiego samego schematu, tj. poznaje dziewczynę, zaczynam się z nią spotykać, poznajemy się i potem jeśli tylko dochodzi do jakiegoś angażu ja z automatu wytrzymuję chwilę i robię „wycofkę”.

      Szukam minusów, od razu mówię, ze ona nie jest dla mnie, że to nie ten klimat, nie takie piersi, za szybko chce dziecka,  itp itd. Każda wymówka jest dobra. Potem męczę się z nią (albo z własnym strachem, stresem) kilka lat i potem nie wytrzymuje tego stanu i kończę to.

      Związki dla mnie są męczące bo z jednej strony bardzo pragnę miłości i posiadania rodziny a z drugiej strony ten ciągły lęk i totalna nieznajomość własnych uczuć wpędza mnie mnie w taki stan, ze zaczynam się gubić i uciekam. To jest nie do wytrzymania. To samo było z moją byłą, z którą było mi i tak dosyć łatwo, ten stres i nerw utrzymywał się w normie. Może dlatego, że ona też miała trudne dzieciństwo i gdzieś tam rozumieliśmy się na tym patologicznym poziomie. Oczywiście ja zerwałem tę znajomość bo miałem wrażenie że w tym związku nie ma przyszłości. Za dużo patologii i mało perspektyw na przyszłość. Rozstałem się z nią i za parę miesięcy poznałem dojrzałą, fajną dziewczynę na której mi zależało…teraz nie wiem czy zależy bo znowu nadszedł stan gdzie totalnie nie wiem co czuje, chce mi się od niej uciekać i niby nie chce czuć tego lęku a z drugiej strony mam już dosyć ciągłego uciekania od kobiet. Chcę w końcu wiedzieć co czuję i zrozumieć ten schemat oraz uleczyć to co we mnie chore.

      Przy tej kobiecie chciałbym więcej powalczyć.

      Chciałbym w końcu przestać czuć lęk, wpuścić miłość do serca, przestać się bać i na samym końcu wiedzieć czy kocham kobietę czy nie. Czy to tylko ten lęk powoduje że nie mogę kochać i nie potrafię tego poczuć.

      Dosyć chaotycznie ale ok.

      Jeśli ktoś z Was ma podobnie albo jest mi w stanie coś ciekawego podpowiedzieć, będę wdzięczny.  Pozdrawiam

      kaczor54
      Uczestnik
        Liczba postów: 135

        Może zadam głupie pytanie, ale przed iloma kobietami otworzyłeś się tak naprawdę? Tzn. opowiedziałeś im jak się czujesz, że miewasz napady lęku, strachu, które są prawdopodobnie powodowane przez takie wydarzenia, czy inne.

        traveler
        Uczestnik
          Liczba postów: 83

          Ja też miałem problem z narkotykami i dopiero jak zrobiłem terapię DDA to doszedłem do źródeł tych problemów. Teraz bardziej utożsamiam się z DDA.

          Ja przechodziłem podobnie jeśli chodzi o związki. Moim zdaniem wszystko to wiąże się z poczuciem własnej wartości i pokochaniem siebie. Ja jak to zrozumiałem i czuję się tak to obraz wchodzenia w związek zmienił się całkowicie. Zwracam uwagę na inne kobiety niż kiedyś i dojrzale i pewnie podejmuje decyzje. Gdybyś czuł się pewnie to nie miałbyś tyle dylematów. Gdy znasz swoją wartość to widzisz wszystko jaśniej.

          Osoba dojrzała do związku to taka, która nie boi się konsekwencji podejmowania swoich decyzji i w pełni bierze za nie odpowiedzialność. Potrafi rozpoznać i nazwać swoje uczucia, jak i je w właściwy sposób wyrażać. Jest świadoma siebie samej i nie opiera swojej wartości i życia na drugiej osobie.

          W moim przypadku temat związków zmienił się i to bardzo. Teraz nie jestem z nikim i nie podejmuje żadnej inicjatywy, bo muszę zająć się czymś ważniejszym. Ale jeszcze nie tak dawno również miałem problemy, lęki, niezdecydowanie żeby w ogóle co kolwiek robić w tym kierunku. Ale wiem, że się to zmieniło i moim zdaniem to efekt pracy właśnie nad poczuciem własnej wartości i pokochaniem siebie. Szukanie też przyczyn w przeszłości.

          thor
          Uczestnik
            Liczba postów: 19

            Wiesz praktycznie z każdą z nich o tym gadam ale po pewnym czasie to nie ma sensu bo muszę podjąć jakaś decyzję. To musi iść dalej a ja gdzieś tam z tyłu głowy mam non stop to że to nie to, żeby nie iśc dalej, czuje duży lęk i to mnie że tak powiem totalnie paraliżuje. Nie wiem…być może ja po prostu nie umiem kochać?

            Moja teraźniejsza dziewczyna zaczęła rozmawiać o dziecku i że chce. Jak to usłyszałem to myślałem że mnie lęk zje. Fakt znamy sie niecały rok ale ona ma juz 35, czas ją goni ale ona jest pewna tego związku a ja siedze jakby mnie ktos łomem przez głowę pojechał.

            Traveler dziękuje za przekazanie swoich doświadczeń.

            kaczor54
            Uczestnik
              Liczba postów: 135

              Cóż, widzę że traveler ma tutaj o wiele lepszy pogląd na tą sprawę 🙂

              Ja od siebie mogę dodać, że być może ma to też związek z tym, że DDA nie lubią gdy coś zmienia się w ich życiu diametralnie. Lubią porządek, przewidywalność, trwałość. Ciężko jest wejść w coś, co będzie oznaczać zmiany.

              O tym nie pisałeś, ale być może doszukujesz się na siłę wad w tej drugiej osobie. Potem obraz tej osoby jest kreowany przez te negatywne wyobrażenie. Poza tym, nikt nigdy nie jest idealny i do niektórych minusów drugiej osoby trzeba przywyknąć. Przykład piersi jest idealny do zobrazowania tej sytuacji.

              Co do obecnej partnerki – skoro ona ma tyle lat, równie dobrze, może chcieć dalszego rozwijania związku, bo chce w końcu mieć dziecko. Ile już jesteście razem?

              Traveler ma rację. Trzeba wiedzieć czego się chce od związku, na co możemy się zgodzić, na co nie.

              erei
              Uczestnik
                Liczba postów: 8

                Witam!

                Mam podobnie jak Ty. Z tym, że przez lata nie zdawałam sobie sprawy ze swojego problemu. Dopiero w obecnym związku wszystkie problemy wyszły na światło dzienne. Wcześniej zwyczajnie nie angażowałam się do końca i to ja kończyłam relacje. W obecnej na początku szukałam miliona wymyślonych wad partnera, czułam obojętność do niego, a mimo wszystko zawsze był mi drogi w jakimś sensie. Gdy zaczęliśmy być bliżej siebie, pojawiły się lęki, przed odrzuceniem,zdradą, spadek samooceny. Dzisiaj po roku tak trudnej relacji wciąż jesteśmy ze sobą, oboje wykończeni. Ja chodzę na terapię.Męczę się z natrętnymi negatywnymi myślami,koszmarami sennymi, ale nie poprzestanę dopóki nie znajdę odpowiedzi na pytanie czy to moje lęki, czy to zwyczajnie brak miłości do tej osoby sprawia,że jestem taka zdystansowana(choć zdarzają się chwile,kiedy jest pięknie, ale nachodzą mnie negatywne myśli i piękny stan mija). Jest mi drogi, istne podobieństwo dusz, widzę naszą przyszłość razem, nie mniej jednak wciąż mam watpliwości,wydaje mi się,że zwyczajnie nic nie czuję. Jedyne uczucie,którego jestem pewna to ból,który czuję, gdy kto go krzywdzi w jakiś sposób. Całej reszty nie czuję kompletnie. Takie jest moje doświadczenie w tej kwestii…

                Dahlia Rose
                Uczestnik
                  Liczba postów: 475

                  Ja mysle,ze wasze mozgi  egzystowaly przez wieksza czesc waszego zycia na takim emocjonalnym haju,ze mniejszych emocji po prostu nie odczuwacie-to co „normalny” czlowiek odczuwa jako szczescie spokoj i cos pozytywnego do waszych mozgow moze nie docierac bo ma za male natezenie a wy jestescie przyzwyczajenie do „wysokich” natezen.Tak ja sobie to  tlumacze-nie jestem DDA tak na marginesie.Wspolczuje bo wydaje mi sie,ze jest to dla was tragiczny dylemat.Na waszym miejscu staralabym sie byc odpowiedzialnym czlowiekiem i nie krzywdzila i nie zwodzila innych ludzi-maja chyba prawo nie fundowac sobie choroby psychicznej przez zwiazek z wami.

                  Karolina001
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2

                    Kto powiedział, że dda nie są odpowiedzialni???Radzę Ci Dahlio Rose najpierw poczytać o dda, a potem pisać…nikt z nas nie zwodzi, a z tymi chorobami psychicznymi to już nieźle przesadziłaś….

                    Thor, Traveler ma rację, poznaj i zrozum siebie, pomóż sobie. Ja próbuję… chociaż kiepsko mi idzie, nie poddaję się. Życzę Ci powodzenia 🙂

                     

                     

                    thor
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 19

                      Kaczor54 ona ma 35

                      kaczor54
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 135

                        Ok, a ile jesteście razem? Bo jeżeli np. pół roku, czy rok, a ona już by chciała zachodzić, to wiesz … 😀

                        Poza tym, to że DDA popełniają dużo błędów w związkach to jedna sprawa. Inna jest taka, że nie wszystko co złe, dzieje się za naszą sprawą. Tak myślę 😀

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 45)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.