Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Ta terapia to prawdziwa frajda:D:D
-
AutorWpisy
-
Co do mnie wysoko oceniam to, z cech wewnętrznych, czego mnie zwykle samej brakuje. 😉
Może wydaje mi się, że jakbym posiadała taką lub inną cechę moje życie potoczyłoby się inaczej…magduska zapisz:
„Co do mnie wysoko oceniam to, z cech wewnętrznych, czego mnie zwykle samej brakuje. 😉
Może wydaje mi się, że jakbym posiadała taką lub inną cechę moje życie potoczyłoby się inaczej…”
Bo to jest w jakimś sensie prawda. Już od najmłodszych lat bywamy albo akceptowani albo odrzucani ze względu na wygląd. Szczupli, wysocy, o ładnych rysach twarzy, odpowiednim kolorze włosów, mają o wiele łatwiej, niż grubi, niscy, rudzi czy albinosi. Dzieci dokuczają innym dzieciom przeważnie z podowu ich cielesności i to potem w innych formach ciągnie się za ludźmi całe życie. Wygląd liczy się w pracy i w relacjach damsko-męskich. Komu Pan Bóg dał mało, ten ma przechlapane na samym starcie.Wprawdzie ja pisałam o cechach wewnętrznych ale zgadzam się z Tobą, że ludzie atrakcyjni fizycznie mają łatwiej. Jak również Ci co mają pieniądze.
Jednak co do relacji damsko-męskich mam pewne zastrzeżenia.
Jak jestem ładna to nie wiem czy partner docenia we mnie moje wnętrze czy jest ze mną tylko ze względów fizycznych.
Jak jestem bogata to nie mam pewności, czy komuś zależy na mnie czy na moich pieniądzach.
A będąc niezbyt atrykcyjna i niezbyt zamożna mam większe szanse, że ten kto zdecyduje się ze mną związać zrobi to ze względu na mnie czyli moje niepowtarzalne wnętrze. To trwalsza podstawa związku niż uroda i pieniądze 🙂Za bardzo na te "wnętrze" (cokolwiek to znaczy) bym nie liczył. Ludzie kierują się bardziej przyziemnymi cechami. 😉
Bo piękna wewnętrznego nie widać na pierwszy rzut oka.
Trzeba się otworzyć i dać się poznać.Być może posiadasz jakiś dar, lub magiczne okulary za pomocą których widzisz wewnętrzne piękno człowieka i liczysz, że spotkasz mężczyznę z podobnym darem, wtedy to ma sens. Dla mnie taka nadzieja, jest naiwnością, ale możliwe, że po prostu owej magicznej umiejętności zaglądania ludziom w ich wnętrza i zachwycania się widokiem jestem pozbawiony. 😉
Nie mam takiego daru i chociaż staram się nie oceniać ludzi po wyglądzie i zawartości portfela to ludzie piękni i zamożni budzą we mnie nieufność. Chyba podświadomie spodziewam się, że są płytcy bo nie mieli potrzeby pogłębiania się. 🙂
Natomiast osoby bez wybitnych walorów zewnętrznych mogą dysponować pięknym wnętrzem, i często tak jest, ale chowają się i nikt nie ma możliwości poznania ich bliżej.
Wydaje mi się jednak, że żeby przerwać ten zaklęty krąg zmian w sobie powinien dokonać Kopciuszek. Wyjść z kąta i zacząć błyszczeć na polach, na których może zabłysnąć, nie czekając na dobrą wróżkę i księcia na białym koniu.No tak, tylko pozostaje podstawowe pytanie – gdzie jest to pole do błyszczenia. Jeżeli nasz Kopciuszek będzie próbował w błyszczeć w pałacu – czy to jest to miejsce o które mu naprawdę chodzi?
Terapia burzy hierarchię wartości i często prowadzi właśnie do wnętrza a nie na salony. To, że "wnętrze" jest niewidoczne nie oznacza przecież, że nie istnieje. Wiatr też jest niewidoczny a go czujemy, bakterie też są niewidoczne a bierzemy antybiotyki. A czy złość jest widoczna, albo szczęście? Tylko pośrednio – i to jest to co nas pociąga w innych (lub odpycha).
Doświadczanie tego poziomu dla DDA jest szczególnie trudne z powodu odcięcia od uczuć, które pełnią rolę jednego ze zmysłów niezbędnych do penetracji "wnętrza". Oczywiście dla męzczyzn jest to podwójnie trudne, bo takze kulturowe uwarukowania zniechęcają ich do dzielenia się i analizy własnych uczuć…A ja sie boje terapii.Jestem po pierwszej konsultacji w kwalifikowaniu do terapii DDA, w nastepnym tygodniu mam kolejna.
Ja to postrzegam troche tak jak dobrowolne polozenie sie na stole operacyjnym :unsure:No bo tak jest. Twoje wewnętrzne JA doskonale wie co się święci. To wycinanie jego nieprawidłowych fragmentów. Mechanizm obronny działa :).
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.