Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 991 do 1,000 (z 1,173)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Fenix te bajki to prehistoria 😉

      A tak serio przypomniałaś mi tymi bajkami, że były też w moim dzieciństwie dobre chwile. Chyba dlatego, że ojciec nie pił w domu. W domu nie było libacji w każdym razie ja nie pamiętam.  Pił w restauracjach i wracał na zamknięcie a więc po 22 (do tego momentu był czas na odrobienie lekcji o co dbała matka, bajki a później film) do tego nie pił codziennie  i nie zawalił pracy jak często się zdarza( z 10 razy czasami więcej w miesiącu) dzięki temu też wtedy było w miarę normalnie ( na trzeźwo były awantury, ale już takie pod kontrolą).

      Co do odkrywania to nie, bo już wiem, że nie wykorzystasz tego. Mi serio chodziło o to, że widzę Wasze spore wsłuchanie i zaangażowanie a  na to nie zasługuję. Nie w takim sensie, że nie jestem warty a w takim, że spokojnie mogę iść na prywatną terapię i nie obciążać Was, bo są ludzie, którzy nie mają zasob?w aby sobie pom?c.

      Do tego faktycznie są tematy, kt?re chciałbym poruszyć, bo uważam, że mogą pomóc w rozpoznaniu zachowań, ale na forum publicznym tego nie zrobię wyłącznie z powodu prywatności a nie blokad wewnętrznych.

      Truskawek gdy chodzi o asertywność i poczucie wartości już sporo sam w tym zakresie zrobiłem i dlatego podzieliłbym to na to co było a było bardzo słabo na to co jest ( jest znacznie lepiej na kilku poziomach) i na to co może być ( jest jeszcze sporo do zrobienia, ale już bardziej w odniesieniu do konkretnych sytuacji a więc konflikt, trudne sytuacje i asertywność, ale głównie wobec osób w bliższych relacjach, bo w codziennych relacjach już jest dość nieźle).

      Jest jeszcze jedna kwestia na kt?rą zwr?ciłeś uwagę wcześniej a więc lęk przed odrzuceniem. Zwracam na to uwagę, bo jesteś drugą osobą, kt?ra u mnie to zauważa a to już pow?d do zastanowienia. I choć sam tego nie czuję to coś na rzeczy musi być tylko, że ja nie umiem skojarzyć co by mogło być przyczyną, bo w moim domu choć w wielu miejscach dysfunkcyjnej to akurat gdy chodzi o takie zżycie, poczucie jedności itp to akurat było. I tak się zastanawiając uznałem, że przyczyna może być w tym, że w pierwszym roku chorowałem i większość tego okresu leżałem w szpitalu dość daleko od domu przez co moi rodzice odwiedzali mnie  maks 3 razy w tygodniu a niedawno rozmawiałem z matką, że jak po odwiedzinach szła do domu to płakałem tak samo gdy w szpitalu gasły światła ( tak na marginesie chcę zaznaczyć, że w tym okresie moja rodzina spisała się bardzo dobrze gdy chodzi o opiekę nade mną jak na tamte czasy- zar?wno ojciec jak i matka oraz dziadkowie) – nawiasem m?wiąc- nawiasem m?wiąc zwr?ciłem na to powiązanie uwagę dzięki książce Elanie WWO- gdzie sugeruje aby zrobić wywiad u eodzic?w z okresu niemowlęcego i tak właśnie zrobiłem a p?źniej skojarzenie, że z tego mogło się zbudować poczucie odrzucenia ( porzucenia)- musiałem mocno odczuwać moment gdy na koniec dnia moi rodzice wracali do domu a ja zostawałem w szpitalu. ( tak przy okazji kolejny raz dzięki Ci Fenix za film i tytuł książki nawet sobie nie wyobrażasz jakie to dla mnie źr?dło, zwłaszcza, że faktycznie mam taką umiejętność  kojarzenia zależności, fakt?w.

      I jeszcze jedna dygresja. Jeżeli faktycznie przyczyna lęku przed odrzuceniem byłaby w tym co opisałem to pokazuje, że nie wszystkie nasze zachowania są pochodną DDA stąd czasami warto też spoglądać na okresy i sytuacje wydawałoby niekoniecznie związane z alkoholizmem, chłodem itp. ( przypomnę, że w tamtym okresie moi rodzice i rodzina postąpili wręcz wzorcowo, ale samo poczucie, lęk był wywołany tym, że przebywałem w szpitalu i na noc zostawałem bez matki co w wieku niemowlęcym jest podobno b. ważne)

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177
        w odpowiedzi na: złość mnie przerasta #477618

        Gdy chodzi o konfrontacje to mam tak samo. Jak już zostanę postawiony przed faktem to zmieniam temat, odwracam uwagę przy czym kolejnym razem unikam, odcinam. Odraczanie uwagi zamiast konfrontacji z pewnością jest wyuczone u mnie w dzieciństwie, bo to był dla mnie sprawdzony spos?b na odsunięcie konfliktu ( z pewnością jest to podszyte lękiem przed eskalacją). Drugim powodem jest to, że przebywając w toksycznych relacjach mojej rodziny gdzie każdy chciał pokazać swoje racje a przy tym jaki jest wielki a druga strona jaka jest mała. Wyuczyłem się, że nie ma sensu i lepiej nie tłumaczyć, bo i tak jakiekolwiek argumenty nie zostaną uwzględnione gdy nie są po linii rozumowania drugiej strony.

        2wprzod1wtyl
        Uczestnik
          Liczba postów: 1177

          Truskawek, nie  jestem osobą, która robi dla innych więcej niż dla siebie wręcz odwrotnie poświęcam dla siebie dużo czasu na wielu poziomach  od spedzania wolnego czasuk przez sport  i odzywiaie a na czytaniu, samorozwoju, uzupełnianiu kwalifikacji kończąc. Potrafię zrezygnować z zarobku czyli pracy zawodowej na rzecz czasu dla siebie. Problem leży w tym, ze wbijam sobie z tego powodu poczucie winy np. że jestem egoistą, ale nie tylko sam sobie wbijam, bo też rodzina i znajomi. Teraz np. mam taki okres, że rodzina i część znajomych chcą przebywać,  ze mną dłużej niż ja bym chciał choćby dlatego, że lubię przeznaczac czas dla siebie, a po drugie nie ma fizycznej możliwości poświęcenia wszystkim tyle czasu ile by chcieli. Efektem jest to, że robię uniki typu wyłączam tel. przyciskami a później tłumaczę, że byłem tam i tam i zapomniałem włączyć no i wtedy zaczyna się wbijanie mi winy typu 10 razy dzwoniłe, nie spędzasz ze mną czasu, nie odwiedzisz, wolisz to zamiast, jesteś egoistą itp.

          Co do wyboru czy grupowa czy indywidualnie to pole manewru jest małe gdy chodzi o dostępność grupowych i jeszcze jedna sprawa z tego co napisał Jakubek część os?b przychodzi towarzysko a ja nie szukam kolejnego towarzystwa wręcz odwrotnie.

           

           

          Fenix to prawda  znacznie trudniejsza. To było takie dopełnienie. Widzisz jak fajnie się uzupełniamy i chyba gł?wnie dlatego żadne z nas nie zostaje z niczym <oczko> heh 1-3 lat brzmi jak wieczność…

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177

            Dzięki. Być może uda mi się  zrealizować nieco. Dzięki forum mam konstrukcję. Traktuję to jako kolejny krok.

            Poinformuję Was czy rozpocząłem terapię. Trochę przeraża mnie czas jaki będzie potrzebny, ale zgodnie z mottem nigdy nie jest za późno by zmieniać swoje życie’ – wiem, że uciekanie, odkładanie jest drogą jeszcze dłuższą i trudniejszą.

            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177
              w odpowiedzi na: złość mnie przerasta #477608

              Asia skoro masz wsparcie psychologa to jestem spokojniejszy i wyłączam sie z tematu. Nie rezygnuj z tej drogi, bo powiem Ci, że niezależność finansowa według mnie w takiej sytuacji jest niezbędna aby się wydobyć, ale nie wystarczająca (trzeba emocjonalnych przemian) – powiem Ci, że ja niezależność finansową mam, ale co najwyżej pomaga mi ona 'kupować odcinanie poprzez różnego rodzaju unikanie, które stwarzam dzięki pieniądzom’ pomaga mi też tym zarządzać natomiast mocno wziąłem sobie do serca to co napisał Truskawek.

              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177

                Fenix, miałem inaczej. Jako jedyny mogłem wchodzić do 'klatki lwa’ – bo tak jak pisałem wcześniej mnie nie bito (choć wolałem (wręcz zazdrościłem rodzeństwu), aby mnie bito, bo przez to nie mogłem się  zbuntować – w jakimś stopniu ten bunt przenosiłem w innym miejscach). I dlatego byłem od usypiania ojca i odwracania uwagi (całej rodziny). Natomiast z racji, że moje rodzeństwo było starsze i wcześniej się zbuntowało obawy o pozabijanie było mocno krzyżowe   przy czym tak jak napisałem o swoje życie się nie obawiałem poza pewnymi sytuacjami, które stwarzała (to była jej forma ucieczki) moja matka (zresztą wtedy bałem się o jej i swoje życie) -(ale takiego zagrożenia nie czułem od członków rodziny przy czym nie mogę tutaj tego przekazać).

                Truskawek temat DDA lizałem, zaznajomiłem się z nim  już wcześniej, ale to prawda, że sytuacja z bliską mi osobą przestraszyła, przyspieszyła, zmotywowała i jest głównym powodem rozpoczęcia pisania tutaj (nawiasem mówiąc w tym miejscu też trochę sobie wbijam winę, że główną przyczyną nie jest chęć wyciągnięcia bliskiej mi osoby ). Przy czym gdy chodzi o bliską mi osobę w mojej ocenie zdecydował narcyzm i DDA i uważam, że największy wpływ miał narcyzm ( tego nie wie praktycznie nikt jak 'leczyć’ – taką pierwszą przeszkodą jest najczęściej nie uznanie słabości) – chcę tutaj zaznaczyć, że nie mówię w tym przypadku o jakiś swoich 'diagnozach’, ale za dużo tutaj na forum w tym temacie też powiedzieć nie mogę.

                ok. dziękuję Wam za dużo wsparcie i dużo rzuconego światła, pokazanie przyczyn i powiązań. Na ten moment już więcej tutaj na forum nie wymyślimy a poza tym mam takie wewnętrzne poczucie, że zbyt prywatne sprawy wyciągam na publicznym forum (nie oznacza to, że porzucę temat, ale jednak z racji, że nie o wszystkim tutaj mogę mówić, będę musiał dobrać inne miejsce)

                Do tego gdy zauważyłem jak bardzo się zaangażowaliście zaczynam czuć się mocno zobowiązany. Nie zgadzam się abyście wciągali się w to (taka prośba abyście nie odbierali tego jako 'sprawdzanie, manipulacje itd’, ale też uspokoję Was. nie zostawię tego przejdę po prostu na terapię prywatną.

                 

                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Teraz dopiero w tym poście poczułem, że mnie rozumiesz.

                  spokojnej nocy

                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    Nie bałem się, że sam oberwę wręcz tak jak napisałem wyżej inicjowałem konflikty, bo mogłem je skalować i były mniej groźne niż realne. Natomiast strach, że się pozabijają był.

                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      Truskawek błaznowanie kojarzy mi się z takim poprawianiem humoru i faktycznie po części coś w tym jest przy czym ja często układałem sobie manipulacje np. w danym momencie ustawiając sobie ’ kogo’ z domowników zaatakuje aby tego co uważałem najgrożnieszego sam nie wszedł w to starcie. Ścierałem się celowo np. z rodzeństwem aby nie doszło do starcia ojca z rodzeństwem. Wchodziłem celowo  w taki konflikt i w takich sytuacjach nie chodziło o poprawę nastroju ale aby konflikt był niższego kalibry czyli  odwracanie uwagi poprzez przejmowanie konfliktu a czasami inicjowanie

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      2wprzod1wtyl
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1177

                        Powiem tak Fenix gdyby ktoś na imprezie miał tylko zły humor a ja tam byłem to wchodziłem w zmianę nastrojów i odwracanie uwagi, ale gdyby ktoś kogoś zbluzgał, pobił a więc kaliber znacznie większy niż zły humor, ale ja bym tam nie był  to moje zachowanie było ignorujące, nie przeżywałem tego, nawet rodzina mogła o tym rozmawiać a ja nie wchodziłem w dyskusję.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 991 do 1,000 (z 1,173)