Odpowiedzi forum utworzone
-
AutorWpisy
-
w odpowiedzi na: Dzień Matki, Dzień Ojca #54569
Ojcu chyba zawsze składałam życzenia- ze strachu, bo jak był rozczarowany to był zły. Mamie zawsze składam życzenia szczere, mimo, że też piła (pije?). Natomiast zdarzyło mi się nie złożyć ojcu życzeń w czasie…Wigilii. Powiedziałam mu wprost, że nie mam dla niego życzeń, bo bla bla bla, ale za to powiedziałam czego życzę sobie w naszych relacjach. Nie miała oporów, bo był jak zwykle pijany.
w odpowiedzi na: Co się Wam śni? #54568Mi zawsze się coś śni i generalnie pamiętam dobrze sny, ale zdarzają się okresy kiedy nie mogę sobie wszystkiego przypomnieć. Czasem w ciągu dnia nagle coś mi się przypomina, ale trwa to tak krótko, że często nie mogę uchwycic tej myśli żeby sobie ją dokładnie odtworzyć. I denerwuje mnie to.
A co mi się śni? najczęsciej jakieś kompletnie wyimaginowane rzeczy, jak np. potwór, który pozostawia sa sobą tony żółtego rozraztającego się skrzeku, a z każdego jaja łypie straszne czerowne oko, które mnie szuka. Albo jak mój dom zaczyna sie walić a ja nie wiadomo dlaczego wiem, że musze wdrapać się pod sam dach i wcisnąć coś, co sprawi, że dom zawali się natychmiast, bo tak będzie lepiej niż gdyby miałby sie walić stopniowo, a ja oczywiście tam zginę pod tym dachem. Po drodze żegnam sie ze swoimi rzeczami i nie mogę się zdecydować co ze sobą zabrać. Albo, że wrócił mój zmarły rok temu ojciec, postawił walizke i nawet sie ze mną nie przywitał. Itd, itp. Lubię sny. Nie przypisuję im magicznego, czy proroczego znaczenia, ale wierze, że mówią wiele o naszej podświadomości. Może mózg odreagowuje pewne rzeczy, których człowiek na jawie nie potrafi albo nie wie jak odreagować.
pozdrawiamw odpowiedzi na: Nie znosze wolnych dni #54401Dobrze Cię rozumiem Hawana. Ja mam wolne od wtorku i do dzisiaj też byłam porządnie zdołowana i niezdolna do jakiegokolwiek działania. dziś wyrwałam się do tego co najbardziej kocham, czyli do koni i jest lepiej. mimo, iż razem z powrotem do domu wracają wszystkie myśli,to jednak parę godzin udało mi się spędzić, koncentrując się na czymś innym. polecam ruch na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. spójrz jaka piękna zieleń dokoła! to wszystko koi, może mało, ale zawsze.
pozdrawiamRozumiem Nalia Twoje wątpliwości bo mam dokładnie takie same…Nie potrafię pojąć jak mam przeżyć coś, co już było. To znaczy racjonalnie rozumiem sens psychoterapeutyczny, ale kompletnie nie umiem sobie tego wyobrazić. Do tej pory opowiedziałam na terapii jedno bolesne wspomnienie związane z poczuciem winy, oczywiście bez emocji, już tyle lat to ze mną jest, a jakoś nadal mnie nie rusza. Poza tym ja w zasadzie i tak niewiele pamietam :huh: chyba pozostaje zdać się na mądrzejszych i zaufać zawodowcom B)
pozdrawiamw odpowiedzi na: COŚ POZYTYWNEGO #54284piękne i na pewno prawdziwe, ale czasem nie da się panować nad negatywnymi uczuciami, nastawieniem. ja przynajmniej nie umiem. przypomina mi to trochę moją ciotkę, z którą wytrzymałam tylko 10 miesięcy w jendym mieszkaniu, która kazała mi się uśmiechać, nawet na siłę, bo według niej na tym polega praca nad sobą- na zmuszaniu się. doszło nawet do tego, że zabraniała mi, 20- letniej wówczas osobie, wychodzić ze swojego pokoju w czarnych ubraniach. ona przesadziła, ja się wyprowadziłam i mam uraz do wmawiania sobie, gdy mi źle, to mi dobrze.
Ale historia mnie wzruszyła i bardzo mi sie podoba, nie chcę wyjść na gbura 😉 ale nie mogę pojąć jak można decydować o swoim nastroju :dry:w odpowiedzi na: O KROK OD ŚMIERCI #54276Margo..wiem co czujesz. Mój ojciec zmarł rok temu dokładnie w noc sylwestrową. Tylko, że tu nie było walki w szpitalu. Po prostu się nie obudził. Parę dni wcześniej- w Wigilię, przysięgali sobie z mamą, że wytrwają..że nie będą pić. Cóż…ojciec już nie dostał kolejnej szansy. Dowiedziałam się przez telefon. I płakałam od razu. Ale chyba bardziej z szoku niż z żalu. Przez pierwszą sekundę poczułam nawet…ulgę…wstyd mi, ale tak było. Myślę o nim codziennie, ale poza tym pierszym dniem kiedy się dowiedziałam, płakałam tylko u psychologa. Mogę mówić o jego śmierci każdemu, beż żadnych emocji. Nie przeżywam jego odejścia, wiem. nie umiem. Nie rozmawiam o nim z nikim. nawet z mamą. jeszcze nie wiem dlaczego. i chyba boje się wiedzieć. Uczę się żyć bez niego i chyba to jest najtrudniejsze.
pozdrawiam, ściskam mocno i trzymaj się. dobrze, że rozmawiacie.w odpowiedzi na: Postanowienia noworoczne #50339Wiesz duszkku może się zdarzyć że życie daje okazję do postanowień właśnie w Sylwestra;) rok temu dokładnie w noc sylwestrową zmarł mój ojciec alkocholik. Smierć wręcz symboliczna, bo jeszcze w Wigilię składali sobie z mamą życzenia że będą walczyć z alkocholem. Cóż- nie dostał kolejnej szansy. Myślałam że zaczne wierzyć w noworoczne postanowienia ale nadal nie odczuwam magii sylwestra. Moze dlatego, że zawsze w tę noc działo się coś złego i nieprzywidywalnego ze strony pijanych rodziców. ciężko marzyć w strachu:blink:
Zyczę siły i wytrwania tym, którzy mimo wszystko póbują.
pozdrawiamw odpowiedzi na: lęk przed rozmową z atrakcyjną osobą #49432Vis….doskonale Cię rozumiem. potrafie nawet, będąc wśród przyjaciół, poryczeć sie z nienawiści do siebie… :blink: doskonale pamiętam o dystansie do siebie i tremie, ale juz nie raz sie przekonałam że u DDA zrozumieć coś intelektem a naprawde poczuć to ogromna różnica.
pozdrawiamw odpowiedzi na: kto jest z Wrocławia? #26445Witam, ja nie pochodze z Wroclawia, ale tu studiuje i tu zaczelam chodzic na grupe (Podwale). Zaluje, ze mnie tam teraz nie ma, bo widze tu na forum, ze cos sie dzieje…jestem za granica i niestety nie wroce nawet na 25-lecie AA jak planowalam…eh…coz..do zobaczenia w pazdzierniku… :unsure:
-
AutorWpisy