Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • czteryiksyxxxx
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      „To nie jest Twoje życie. Nie jesteś nimi.”

      czteryiksyxxxx
      Uczestnik
        Liczba postów: 13

        Cześć, mam podobną sytuację do Was. Ostatnio tylko czuję się zażenowana tym, że w swoim wieku nie potrafią kontrolować swojego życia (kolejne kredyty, brak myślenia przyszłościowego itp.). Już nawet nie jest mi przykro i przestaje mieć ochotę tego wszystkiego wysłuchiwać. Ludzie radzą sobie w różnych sytuacjach, moi rodzice są naprawdę inteligentnymi, wykształconymi ludźmi, dlatego tak ciężko mi zrozumieć, że brakuje im takiej zaradności życiowej. Uważam, że wiele osób radziło sobie w o wiele cięższych sytuacjach niż ich. Mam dosyć, jest mi wstyd.  Nie mogę normalnie odwiedzić domu, zaprosić tam chłopaka, znajomych, nie chcę takich relacji z rodzicami. Nie mam wyjścia, muszę się od nich odciąć. Pomagam od dziecka, niewiele z tego zostaje zauważone, więc po co? I tak z czasem, z czego warto być dumnym, przychodzi świadomość, że jednak coś udało Ci się wywalczyć. Wydaje mi się, że wszystko przychodzi z czasem i obojętność nie jest taka zła. Nie wiem jak udało mi się wypracować takie podejście, ale jeszcze pół roku temu nie radziłam sobie emocjonalnie. Jedynym wyjściem jest proste tłumaczenie: Masz swoje życie i nie staraj się pomagać innym na siłę. Uzbrój się w obojętność, która pomoże przetrwać ciężkie chwile.

        czteryiksyxxxx
        Uczestnik
          Liczba postów: 13

          Co do rodzeństwa, mam to samo. Moje nie widzi problemu, usprawiedliwa. Przyjaciółka … mnie wiele osób tak nazywa ze swojej strony, jednak ja tego nigdy nie czułam. Zaangażowanie, bycie na każde zawołanie – tak – z mojej strony. Jednak nigdy nie czuję się wysłuchana, winą na pewno jest to, że nie bardzo potrafię się wyżalić i mam bez przerwy wrażenie, że zabieram komuś czas. Wydaje mi się, że teraz jest ciężko o prawdziwych przyjaciół, ludzi na ogół nie obchodzą inni, często nie pytają nawet co słychać, nie piszę nawet o tym, że nie znają ciebie ani trochę (moi znajomi nic o mnie nie wiedzą – akurat nie dlatego, że nie chcę mówić tylko nikt nie chce słuchać, a też często nie pamięta). Świetnie byłoby poznać kogoś podobnego do siebie, wyżalić się , poznać, jednak później nie opierać tej relacji na „rękawie do wypłakania się”.

          czteryiksyxxxx
          Uczestnik
            Liczba postów: 13

            Z mojego doświadczenia, mogę powiedzieć Ci ,że takie przepraszam, nie wiążące się z realną zmianą, nie pomaga. Jak dla mnie było zarazem przygnębiające i żałosne. Może faktycznie lepiej skup się na sobie, zdrowy egoizm jest ok;)

            czteryiksyxxxx
            Uczestnik
              Liczba postów: 13
              w odpowiedzi na: Ludzie mnie ignorują #462987

              Wątek nie jest nowy ,ale myślę,że warto byłoby rozgryźć tu pare spraw.

              Mam wrażenie,że jesteśmy ignorowani niezależnie od cech naszego charakteru. Z mojej perspektywy widzę to w ten sposob: jesteśmy osobami,które bez problemu dopasowują się do sytuacji, rzadko narzekają, potrafią myśleć o dobru innych w grupie. Mam wrażenie,że to strasznie niedoceniana cecha. Osobiście boli mnie to,że egoistyczni ludzie wokół mnie,którzy kradną moje pomysły, osobowość,nawet żarty są wysłuchani. Nie docenia się dobrej i zdrowej skromności oraz innego zdania. Mam też okropnie zła opinię o ludziach którzy żyją obecnie wokół nas (może tylko mnie). Kto ostatnio szczerze spytał Was co słychać? Ile kontaktów jest podtrzymywanych tylko z Waszej inicjatywy? W jaki sposób wychodzi zainteresowanie Wasza osoba wsrod bliskich i znajomych? Jak sobie o tym pomyśle to sie ryczec chcę. Mam problem z przyjaźnią,mam wrażenie że nie istnieje, sparzylam się kilka razy. Nie potrafię sie zwierzac, robię to tylko tu, boję sie ze z moim tłem życiowym 'nikt nie zrozumie’.  Dlatego też odswiezam ten wątek,może razem uda się nam przefiltrować przyjaźnie i odciąć się od toksycznych ludzi? Nie wierzę że wytwarzamy jakąś aurę dda i wszystko dlatego … 😉

              czteryiksyxxxx
              Uczestnik
                Liczba postów: 13

                Bardzo dziękuję za odpowiedź, szczerość i zainteresowanie. Taką postawę wobec ojca rzeczywiście przyjmuję, nigdy go nie obwiniałam o nic. To też wynika na pewno z szacunku, relacji ojciec córka, ale masz rację, jest to walka z wiatrakami.
                Pozdrawiam

                czteryiksyxxxx
                Uczestnik
                  Liczba postów: 13

                  Nie wiem czy mieszkasz daleko od domu, ale staraj się tam w ogóle nie bywać. Wyrzuty sumienia zabijaj rozmową przez telefon i krótkim „co tam?”. Wiadomo, święta, dla świętego spokoju trzeba być, ale można być jakby Cię nie było. To tylko kilka dni, można to przetrwać. Nie jestem specjalistką, ale myślę, że powinieneś ograniczyć kontakty nie tylko z ojcem, ale i z matką. Widocznie oni oboje działają na siebie destrukcyjnie, nawet nie próbuj im tego uświadamiać, unikaj jakiegokolwiek zaangażowania emocjonalnego. W ogóle emocje kiedy jesteś w „domu rodzinnym” nie są wskazane. Najlepiej bywać tam rzadko, ale bywać, dla własnego poczucia przyzwoitości.
                  Piszę to z własnego doświadczenia, będąc w domu odwiedzam jeszcze dziadków, którym wiele zawdzięczam. Pobyt w „domu” odreagowuje maksymalnym przygnębieniem, umiem je już ograniczać do 1 dnia po przyjeździe ;P, chociaż jest cholernie trudno. Najgorsza jest podróż powrotna, która trwa długo i wtedy mam za dużo czasu na myślenie, sama się nakręcając.
                  Życzę Ci powodzenia, nie wahaj się poprosić kogoś wykwalifikowanego o pomoc, jeśli rzeczywiście widzisz problem alkoholu i w swoim życiu.

                  czteryiksyxxxx
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 13

                    A co robicie żeby cieszyć się życiem, tak zwyczajnie, na codzień? Macie problemy z motywacją? Ja tak … Nigdy niczego formalnego nie zawalam, zawsze jestem terminowa, ale kiedy sobie coś obiecuję jest mi ciężko się do tego przyłożyć. Miliardy zapisanych list do zrobienia, notatek. Na kartce, w telefonie,  notesie i mailu. Wszystko wypełnione w połowie, bo stawiam sobie chyba nieosiągalne progi, a potem te wyrzuty sumienia. Gdy mam coś zrobić przypominają mi się przykre wspomnienia – mam wrażenie, że to leń wpycha mi je w świadomość – ale wtedy mam ochotę tylko leżeć. Tak jest tylko kiedy jestem sama, gdy mam kogoś kto może zobaczyć moją słabość nigdy tego nie pokażę. Może przez to, że nigdy nikt mnie do niczego nie motywował, ani zachęcał, a już mam chyba dosyć robienia tego sama.

                    Pozdrawiam

                    czteryiksyxxxx
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 13

                      Bardzo dziękuję za dwie tak różne odpowiedzi. Skłaniam się ku myśleniu bardziej o sobie i mamie, ponieważ wiele razy próbowałam dotrzeć do ojca, który jednak ma swoją własną świadomość wielu spraw, a ja tylko dzieciństwo z mnóstwem niechcianych wspomnień i błyskawiczne dorastanie.

                      Ogólnie sytuacja wygląda jak paradoks. Z jednej strony ojciec pragnie zauważenia, pomocy, w złości twierdzi, że nie chcemy mu pomóc i nikt go nie chce zrozumieć  (chociaż mówi, że wszystko jest w porządku, że to tylko trudny czas, a trwa on moim zdaniem od jakiś 15 lat) . Z drugiej strony nie przyjmuje pomocy. Nie słucha mimo starannych rozmów, nie tylko oskarżeń, o to zawsze proszę mamę, żeby jednak podświadomie czuł „wsparcie”. Pracy po znajomości również nie przyjmie, ponieważ jest to dla niego „ujma”. Mam wrażenie, że sam w końcu musi dotknąć jakkolwiek rozumianego dna, żeby wiedział, że wszystko tak naprawdę zależy od niego.

                      czteryiksyxxxx
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 13

                        Mam starszą siostrę. Szybko wyprowadziła się z domu, bo szkoła. Nigdy nie doświadczyła tego co ja z naszą „rodziną”, nigdy nie opowiada mi co u niej. Chyba, że wygodny temat praca. Gdy opowiadam co u mnie nigdy nie słucha. Nie ma ochoty uczestniczyć w moim życiu. Widujemy się raz na kilka miesięcy i nie gadamy nawet wtedy. Marzą mi się chociaż wspomnienia, jak leżymy razem na jednym łóżku, malujemy paznokcie i gadamy o pierdołach. Nigdy tak nie było i nigdy tak nie będzie.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)