Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • Dorosladziewczynka
    Uczestnik
      Liczba postów: 13
      w odpowiedzi na: On i jego rodzina #286075

      Z tych myśli przywołujących różne emocje nie zdołam chyba usnąć. Świetnie to określiłaś- walczę, walczę o swoją pozycję. I chyba gdzieś po drodze zgubiłam siebie. Właśnie to ten czynnik DDA/ DDD, że nie czuję się ważna w takich sytuacjach, że wydaje mi się,że przesadzam, ale potem znowu jest jakaś nieprzyjemna dla mnie sytuacja i koło się zamyka.
      Spokoju na razie nie czuję przez zaistniałą sytuację, ale kocham go za jego dobre serce. Czasem wydaje mi się, że nie dorósł i martwi mnie to. Nie wzrastam, stoję w miejscu jak na razie.
      Nie jestem w stanie zaakceptować ich nadopiekuńczości,ich zamartwień o nasze życie, wywołuje to u mnie wyrzuty sumienia, czy jestem wystarczająca dobra, czy rzeczywiście dam radę. Jakby zapominali,że ja mam prawie 30 lat! Podkopuje to moją wiarę we mnie, w moje plany. Ja po prostu czuję się tam źle. Nie odbieram tego jako ich dobre intencje.
      I powiem szczerze „chęć” na pierścionek już mi przeszła…

      Dorosladziewczynka
      Uczestnik
        Liczba postów: 13
        w odpowiedzi na: On i jego rodzina #286068

        Hej Albatros,

        dziękuję za wpis. Co sprawiło, że Twój dzień był ciężki, chętnie posłucham. Czym żyłeś ,co się nie wydarzyło i jak uzyskałeś ten spokój?

        Pozdrawiam również:-)

        Dorosladziewczynka
        Uczestnik
          Liczba postów: 13
          w odpowiedzi na: On i jego rodzina #286063

          Dziękuję Ci Edyto za Twoje mądre słowa.
          Dziś przeżyłam szok- umówiłam się z moją przyszłą szwagierką na kawę. Byłam pozytywnie nastawiona. Rozmawiałyśmy na różne tematy- plany na przyszłość, dzieci etc. Nagle usłyszałam pytanie, które zwaliło mnie z nóg: CZY MYŚLISZ,ŻE ZACHORUJESZ TEŻ TAK JAK TWOJA MAMA? Moja mama cierpi na schizofrenię paranoidalną. Wtedy uświadomiłam sobie, że to właśnie o to chodzi. O ten ich lęk, niepewność, czy jestem odpowiednią partnerką dla niego.
          Kiedyś jego matka zapytała się mnie, czy ja go naprawdę kocham.
          Myślę,że boją się o niego, że wyrządzę mu krzywdę? Że będzie cierpiał.
          Sama kiedyś się nad tym zastanawiałam, czy grozi mi ta choroba,ale ja i moja matka jesteśmy tak różne,tu dochodzą inne czynniki społeczne, a czytałam, że SCHIZOFRENIA NIE JEST DZIEDZICZNA i ryzyko zachorowania dziecka wynosi 17%, gdy choruje jeden z rodziców.
          Czy może oni mają rację i i ich troska jest uzasadniona?
          I te wszystkie rozmowy z nimi sprawią, że czuję się nikim, czuję się niewarta jego i jego miłości. Rozgrzebują stare rany, zapominam wtedy, kim jestem, zapominam o swojej wartości.
          Mam jeden wielki mętlik w głowie!
          Pomocy! 🙁 🙁 🙁

          Dorosladziewczynka
          Uczestnik
            Liczba postów: 13
            w odpowiedzi na: On i jego rodzina #286035

            Dziękuję Wam bardzo serdecznie za wpisy.
            Nie chciałam po prostu źle oceniać tej sytuacji. Mój partner twierdzi, że przesadzam, bo ja nie miałam takiej rodziny i nie rozumiem tego.
            Nie widziałam tego wcześniej, gdyż żyliśmy w związku na odległość, od 2 lat mieszkamy razem. Widziałam tylko po jego rodzicach jak bardzo przeżywali jego przeprowadzkę, choć oboje twierdzą,że bardzo dobrze,że tak postąpił, że najwyższy czas.
            W tygodniu jeździ kilka razy do rodziców, przed ich urlopem jedzie się pożegnać, po urlopie jedzie się przywitać- dlaczego mnie to męczy tak bardzo i nie podoba mi się to?
            Czasem mam wrażenie, że pod skórą tego 30-latka siedzi 10 letnie dziecko?

            Gdy mówię mu o swoich problemach, twierdzi,że przesadzam i że jego mama nie życzy mi źle, że jej dobrze nie znam etc. Było kilka konkretnych sytuacji, które otworzyły mi oczy i wiem, że jest jej z tym bardzo ciężko- tym bardziej, że ona sama miała problemy ze swoją teściową, która nigdy jej nie zaakceptowała. Nasze rozmowy wyglądają tak,że wypytuje się mnie o moją rodzinę albo opowiada mi o swojej teściowej. Mam tego dość i powtarzałam,że nie chce na te tematy rozmawiać, a ona dalej swoje.
            Coraz częściej widzę, że jednak chyba my patrzymy w innym kierunek, ale mam wrażenie,że on nie chce się do tego po prostu przyznać.

            Nie chce go w jakikolwiek sposób ranić, ale nie ukrywam,że ten układ nie podoba mi się, męczy mnie i nie jestem w stanie go zaakceptować.

            Dorosladziewczynka
            Uczestnik
              Liczba postów: 13
              w odpowiedzi na: Życie z rodzicami #283049

              Ja co prawda wyprowadziłam się już dawno z domu, ale odkąd pamiętam pomagam, ile mogę- rezygnując tym samym z własnych planów oszczędzania i faktu, iż nie zarabiam kokosów.

              Kiedyś opłaciłam czynsz, wysłałam mamie pieniądze na święta, a sama zostałam z kilkoma złotymi w portfelu.

              Opłaciłam bratu prawo jazdy, które tak naprawdę ja chciałam zrobić, ale zrezygnowałam ostatecznie i jestem jak na razie bez prawka. Na urodziny zawsze wysyłam pieniądze.

              Przez cały czas towarzyszy mi poczucie obowiązku wobec mojej rodziny i mam ogromne wyrzuty sumienia, gdy kupię sobie coś- jakąś droższą perfumę lub lepsze buty- zastanawiam się, czy w sumie mi to jest potrzebne?

              Jestem na rozdrożu- bo rodzinie się przecież pomaga, ale z drugiej strony męczy mnie to bardzo 🙁 🙁

               

               

              Dorosladziewczynka
              Uczestnik
                Liczba postów: 13
                w odpowiedzi na: Witajcie :) #275314

                Hej,

                świetnie to napisałeś o tej porodówce, ja czuję się tak samo, gdy byłam mała, wydawało mi się, że jestem adoptowanym dzieckiem.

                W moim domu również nigdy nie zaznałam bliskości, czułości.

                Dla mnie ratunkiem również okazały się studia- byłam daleko od mojej rodziny, od problemów, nie tęskniłam. Niestety, ale podczas tych studiów nie udało mi się nawiązać prawdziwych przyjaźni, które utrzymywałabym do teraz. Choć pod względem płytkich kontaktów socjalnych poznałam baaardzo wiele osób. Moim zdaniem bardzo ważny jest jakikolwiek kontakt z inną osobą- zwykła kawa czy kino, spacer, rozmowy dnia codziennego. Tylko NAM wydaje się, że jesteśmy inni, że ludzie nie znają prawdy o nas, nie wiedzą, jacy jesteśmy. Nie nauczono Nas, że prosić o pomoc czy zwierzanie się komuś są ludzkie! Dochodzi do tego fakt- moim zdaniem, że innych ludzi traktujemy jako wrogów i jakoś ciężko Nam uwierzyć, że ktoś chce dla Nas dobrze. Sama przez okres najgorszego piekła w domu nikomu nie pisnęłam ani słowa,a udawałam, że wszystko jest w najlepszym porządku. Żałuję tego.

                Co do pomocy innym- doskonale to znam- byłam pod tym względem wykorzystywana, a czasem rezygnowałam ze swoich planów, by pomóc komuś.

                Zarejestrowałam się również niedawno, czytam, słucham audycji i planuję oczywiście terapię- w głowie utkwiły mi słowa- że mamy w sobie małe dziecko, którym musimy się zaopiekować.

                Dorosladziewczynka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 13

                  Hej dziewczyny,

                  w grupie moc! Blenka- jesteś na drodze uzdrowienia i uwolnienia się od przeszłości- najważniejsze, że jesteś pod opieką lekarza. Z mojej strony proponuję Ci poczytać więcej na DDA-DDD. Myślę,że na pewno odnajdziesz się w naszej grupie- ja po przeczytaniu kilku postów, czuję się tu bardzo dobrze i mam wielkie nadzieje,że moje życie się zmieni. Twoje zapewne też- na lepsze! Nie mam co prawda jeszcze dzieci, mam wiele obaw związanych z rodzicielstwem,ale wiem również, że bycie matką to jedna z najpiękniejszych rzeczy, która spotyka kobietę w życiu i warto dla tego walczyć! Warto podjąć się tego wyzwania!!!

                  Justyna- cieszę się bardzo,że chcesz  nawiązać ze mną kontakt i  jeszcze bardziej cieszę się, że jest ktoś, kto przeżył bardzo podobną sytuację rodzinną- nie jestem sama. Moja mama cierpi również na schizofrenię paranoidalną. Gratuluję Ci bardzo, że udało Ci się pożegnać z rolą bohatera rodzinnego. W jaki sposób możemy nawiązać zatem kontakt?

                  Dorosladziewczynka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 13

                    W mojej rodzinie tak nie było- zawsze byłam porównywana do innych dzieci, że są lepsze i w ogóle,a ja nie potrafię nic. Nie wiem, dlaczego taka jestem- zawsze chętna do pomocy- z chęci przypodobania się innym i nieumiejętności mówienia NIE. Dochodzi do tego pewnie to, że zawsze musiałam pomagać mojej mamie.

                    Dorosladziewczynka
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 13
                      w odpowiedzi na: DDA rodzicem #272387

                      Nie mam jeszcze co prawda dzieci, ale planuję założyć rodzinę i zawsze,gdy widzę inne dzieci serce mi się otwiera i nie potrafię sobie wyobrazić nawet,że będę na nie krzyczeć, krytykować, odpychać- tak jak robiła to moja matka. Moim celem jest okazanie tyle miłości- ile ja nie dostałam. Zapewnienie dzieciństwa, którego ja nie miałam.  Jestem pewna, że będę musiała pracować nad tym, żeby nie wymagać nie wiadomo czego. Wszystko okaże się oczywiście, gdy będę już je miała.

                      Moim zdaniem nie trzeba być koniecznie DDA lub DDD ,by być wymagającym lub surowym rodzicem lub rozpieścić do granic możliwości, ale według mnie najważniejsze jest okazywanie im miłości, czułości, zero krzyków, bicia, porównywań do innych.

                      Dorosladziewczynka
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 13

                        Również wychodzę z założenia, że to długi proces, w moim wypadku dłuższy na pewno od Twojego. I zauważam to po tym, o czym piszesz-o tej dziwnej sile- identycznie czuję, że popycha mnie ona, nawet gdy nie mam możliwości i nie jestem w stanie pomóc. ZAWSZE! Dlaczego tak się dzieje?

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)