Odpowiedzi forum utworzone

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 47)
  • Autor
    Wpisy
  • rasputnik
    Uczestnik
      Liczba postów: 50

      Uch, to jedna z tych sytuacji których chyba nie da się naprawić ani rozwiązać w sposób w którym nie będzie żalu, wyrzutów sumienia i poczucia przegranej.
      A Twój ojciec ma wiele do naprawienia. On uważa że mu się należy, próbuje Cię przekonać że masz moralny obowiązek a jeśli to nie działa to posuwa się do gróźb i szantaży. Myślę że w takim wypadku żadnymi moralnymi obowiązkami nie musisz się przejmować. I może nie przekonuj sama siebie że warto mu dać szansę bo w końcu to ojciec – niech on Cię przekona że się zmienił, że coś robi w kierunku naprawienia szkód które wyrzadził i że w ogóle zasługuje żebyś odbierała jego telefony. Jeśli tylko grozi, zastrasza czy poniża to myślę że rozłączenie rozmowy to właściwa reakcja.
      Na to czy pójdzie do sądu po alimenty nie masz wpływu, ani też na to jak w takiej sytuacji zadecyduje sąd. Ale masz mocne argumenty żeby w razie realizacji tej groźby skutecznie się obronić.

       

      rasputnik
      Uczestnik
        Liczba postów: 50
        w odpowiedzi na: Przemoc #487016

        Może rzeczywiście potrzebuje psychiatry, kto wie. A może zrobi za chwilę z siebie ofiarę i cierpiętnicę, a Ciebie przerobi na oprawcę. Już i tak koleżanki dobrze przygotowała na swoje 'żarty’ – myślę że wszystkie dobrze wiedza co się stało. Może się nie 'zwalniaj’ – zamiast tego zmień prace na lepszą 🙂

         

        rasputnik
        Uczestnik
          Liczba postów: 50
          w odpowiedzi na: Przemoc #487011

          To jest koszmar, dobrze że to widzisz. Miałem mnóstwo sytuacji w któych powinienem był postawić granicę a tego nie zrobiłem, przekonywałem sam siebie że to nic takiego.
          Za to się płaci dwa razy, raz w momencie gdy jesteś traktowany/a bez szacunku, a drugi raz gdy zdasz sobie sprawę że tracisz szacunek do samej siebie bo nie zareagowałaś jak należy w przeszłosci.

          Są ludzie którzy sprawdzają jak daleko mogą się posunąć w przemocy – nie uderzyła Cię przypadkiem, to był test, zapewne nie pierwszy. Teraz wie że nie masz granic, zostałaś zdominowana i poniżona.

          Chciałbym nie mieć tej skazy w sobie, najbliższa osoba wykorzystała to przeciw mnie i teraz czuję to samo – tracę do siebie szacunek ponieważ inni nie mają go dla mnie.

          rasputnik
          Uczestnik
            Liczba postów: 50

            abcd, ja też uważam że nie ma czegoś takiego jak 'zdrowe’ upijanie się, ale nawet jeśli jest niezdrowe to i tak mnóstwo osób w kraju tak funkcjonuje i być może nawet będzie funkcjonować do emerytury bez większych wpadek. Wiele też osób obiecuje sobie 'nigdy więcej’ aż do następnego razu który tak czy siak w końcu przychodzi. Nie wiem czy to alkoholicy czy nie, nie znam się na diagnozowaniu problemów alkoholowych. Na pewno jest ryzyko że to się skończy chorobą alkoholową, ale jak duże nie umiem powiedzieć.

            Bardziej bym się obawiał że to może być tylko wierzchołek góry lodowej, że tak naprawdę jest dużo gorzej bo osoba z ciągotami do substancji może tego brać dużo więcej i nie dowiesz się o tym bo jest na tyle sprawna żeby to ukrywać przed bliskimi czy pracodawcą. Do momentu gdy już nie będzie w stanie dłużej ukrywać bo sobie tak schrzani mózg że tylko na leczenie psychiatryczne będzie się nadawał. Ale znów, to nie tak że każdy kto spróbował narkotyków musi od razu skończyć z uzależnieniem, myślę że należało by zacząć od ustalenia z delikwentem że w ogóle ma problem – i czy on zdaje sobie z tego sprawę, czy za wszelką cenę będzie zaprzeczał. Być może potrzebuje mocno przywalić łbem o ścianę żeby zacząć myśleć racjonalnie.

            rasputnik
            Uczestnik
              Liczba postów: 50

              Trudno powiedzieć czy jest już alkoholikiem, ale ma ten odruch uciekania w używki czy gry komputerowe zamiast zająć się np własną rodziną więc myślę że słusznie się obawiasz że to może się skończyć źle. Jak zaczną sie jakieś trudności to może się okazać że na męża nie możesz liczyć  (bo może się zestresował i musiał napić), a może nie wyrabiał się w pracy więc po cichu zaczął jeszcze brać amfetaminę czy inne substancje.. On ma nad tym kontrolę pod warunkiem że wszystko idzie gładko i nie ma żadnych problemów w życiu, ale jak tylko problemy się pojawią to zaraz się okaże że żadnej kontroli nie ma

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana rok temu przez rasputnik.
              rasputnik
              Uczestnik
                Liczba postów: 50

                Nie wiem jak wygląda Twoja sytuacja, mam taki sam problem w swoim małżeństwie i przez długie lata zastanawiałem się co jest nie tak. Szkoda że nie zdałem sobie sprawy z tego co się dzieje wcześniej – przez długie lata żyłem w przeświadczeniu że złe traktowanie mi się należy bo coś ciągle ze mną nie tak, nie staram się jak należy, nie robię tego co należy, nie jestem taki jak należy…
                Ale jak już raz zobaczysz jaki jest mechanizm i jak daleko może się taka osoba posunąc żeby Cię poniżyć, zdewaluować, sprowadzić do parteru i zdominować, to już nie da się tego 'odzobaczyć’. Próbowałem o tym rozmawiać, zwalczać, sugerować – na nic. Teraz uważam ze osoba zaburzona po prostu postępuje w ten sposób bo taka jej natura, nie potrafi inaczej, nie widzi że jej postępowanie jest krzywdzące, dodatkowo ma cały arsenał historii, fikcyjnych, które potwierdzają że to ona ma rację i ona jest pokrzywdzona a nie krzywdząca. To jest jak ściana, przez to żadne argumenty się nie mogą przebić, to jest jakiś instynktowny mechanizm obronno-agresywny który nie dopuszcza żeby zobaczyć jakikolwiek problem w sobie.
                W tej chwili pracuję nad tym zeby jakoś wydostać się z tego położenia i zminimalizować szkody, choć jeszcze długa droga a nie mam w sobie tyle siły żeby uciąć wszystko tu i teraz. A tak jak piszesz, z zewnątrz wszystko cacy, nie sposób się do niczego przyczepić, nawet udowodnić 'toksyczność’ jest trudno bo przecież w każdym domu się zdarzają różne przykre sytuacje, awantury itp. Życzę Ci mimo wszystko żebyś była w stanie poprawić relacje z matką, ale jeśli druga strona nie robi nic w kierunku poprawy sytuacji to chyba lepiej odpuścić i nie dawać z siebie więcej niż otrzymujesz.

                 

                 

                 

                rasputnik
                Uczestnik
                  Liczba postów: 50

                  Twoja matka nie jest gotowa na uwzględnienie Twojego punktu widzenia bo zapewne musiała by przyznać się do błędów i wziąć na siebie odpowiedzialność za przykrości które Ci wyrządziła. A to nie wchodzi w grę – zapewne ona nigdy nie popełnia błędów, nie przyznaje się do słabości, to Ty jesteś ta zła, wybrakowana, robisz wszystko źle i dlatego zasłużyłaś na takie traktowanie jakie Cię spotkało.

                  Myślę że to jakiś defekt psychiczny Twojej matki i nie ma sensu dyskutowanie z nią przeszłości – będzie szła w zaparte a winy przerzucać na Ciebie bo nic innego nie umie. Nie masz co liczyć na moment autorefleksji z jej strony – uszkodzona psychika nie jest do tego zdolna. Na pewno nie próbuj zabiegać o jej miłość, szacunek – ona Ci tego odmawiała w przeszłości i odmówi po raz kolejny bo zobaczy że w ten sposób znów ma nad Tobą władzę, a Ty płaszczysz się przed nią błagając by wreszcie uznała Cię za pełnowartościowego człowieka.

                   

                   

                   

                   

                   

                  rasputnik
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 50
                    w odpowiedzi na: Nie kocham go #486107

                    Moze taki juz urok DDA – tak naprawde nie wiesz czego chcesz, jak juz to masz to nie doceniasz i szukasz czegos innego, dopiero jak stracisz to zdajesz sobie sprawe ze to mialo jednak wartosc. No coz, tez w wielu sprawach tak mialem i mam nadal, brak takiego wewnetrznego poczucia ze wiem co robie, po co i ze to jest wlasnie to czego chce.

                    rasputnik
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 50
                      w odpowiedzi na: Nie kocham go #486097

                      I Ty twierdzisz że masz problemy emocjonalne i że jestes jakaś wybrakowana bo DDA?
                      Powiedział bym że zachowałaś się dojrzale i odpowiedzialnie, mimo tego że dałaś chłopakowi popalić.
                      Umiejętność wzięcia odpowiedzialności za relację i przyznania się że coś nie działa i to Twój problem to dużo więcej niż standard wśród 'zdrowej’ części społeczeństwa.
                      Ile jest przypadków żon (albo i mężów) które korzystają z partnera jako bankomatu i dostawcy zasobów, rozrywki, statusu społecznego, ale go nie kochają. Za to gdy przyjdą pierwsze problemy – odchodzą od niego obwiniając go o wszystko co się stało albo jeszcze próbując go dodatkowo ukarać odbierając dzieci czy obsmarowując na prawo i lewo…

                      rasputnik
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 50

                        Prawdopodobnie pakujesz się w kłopoty.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 47)