Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Bezradność… Brak wsparcia….

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 125)
  • Autor
    Wpisy
  • some1
    Uczestnik
      Liczba postów: 244

      Rozumiem Cię, przechodziłem podobną ścieżkę. W okresie wiary w boga uniwersalnego ulubioną lekturą były książki Louise Hay.

      Co do samoakceptacji, to nie wiem czy to mi się kiedykolwiek uda. Ten temat wydaje mi się tak odległy, że nierealny. Osobiście to chciałbym nauczyć się znosić cierpliwie cierpienie, które pojawia się w codzienności, to uderzanie przypadkowych ludzi w rany powstałe w dzieciństwie, znosić cierpliwie to upokorzenie, kiedy czuję się gorszy od innych, kiedy doskwierają mi moje ograniczenia, wynikające z przeżytych doświadczeń, akceptować swój strach i bezradność.

      Haha, ja też jestem taki, że mnie się trudno lubi. Chyba coś w tym jest co piszesz. Pewnie emanuję niechęcią do samego siebie i ludie to łapią i jakoś tak to potem wszystko wygląda,  ze trudno mi nawiązać dobre relacje, bliskie z kimkolwiek, przyjacielskie.

      Niedawno miałem też przyjaciołkę. Jak się okazało też DDA. Niestyty z tej niby przyjaźni zrobił się niezły syf. Wydawało się, że jest tak super, że tak się rozumiemy, ale to chyba była iluzja, którą oboje wytworzyliśmy. Zakończyło się z hukiem, oskarżeniami, wyrzutami, rozczarowaniem, niesmakiem, lekkim nękaniem wręcz, kiedy ta druga strona zaczęła dostawać mniej uwagi niż oczekiwała. Od tego czasu jeszcze bardziej trzymam się od ludzi na dystans. Boję się wchodzić w relacje własnie z tego względu, że boję siętej odpowiedzialności za drugą osobę, że ona mnie wciągnie w jakiś taki wir, z którego nie można potem uciec.

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        A wiedziała, że Ty jesteś DDA?
        Ja wiem po sobie, że wtedy kiedy jeszcze nie akceptowałam siebie taką jaka jestem, wpadałam w panikę, że zrobiłam coś nie tak i dlatego ktoś unika ze mną kontaktu.
        Mnie pomogło zachowanie mojego bliskiego znajomego, który mnie uspokajał, że wszystko jest ok, tylko potrzebuje czasu dla siebie.Czasem trzeba to cierpliwie powtarzać i starać się zrozumieć drugiego człowieka.
        To jest może trochę iracjonalne ale DDA często boją się, że przekroczyli czyjeś granice i zaczynają wyszukiwać negatywów u siebie.
        A samoakceptacja jest możliwa, tylko potrzeba czasu i poświęcenia sobie uwagi. Ja już potrafię o sobie dobrze myśleć i nie czuję się gorsza od innych.
        Mnie w zrozumieniu różnych zachowań bardzo pomogła książka „Lęk przed bliskością”, gorąco polecam.
        Powodzenia

        some1
        Uczestnik
          Liczba postów: 244

          <p style=”text-align: left;”>Tak, wiedziala. Ona akurat zaczela szukac negatywow u mnie.</p>
          Dzieki. Zobacze co to za ksiazka.

          Fenix
          Uczestnik
            Liczba postów: 2551

            Wiesz wytykając komuś błędy, często wkazuje się to czego dokładnie nie akceptuje się u siebie.
            Łatwiej komuś wytknąć niedoskonałość niż przyznać się do własnej, bo wtedy zaczyna wypływać różnoraki syf we własnym życiu i nie da się go już ponownie zatopić.

            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Some1 poruszyły mnie Twoje słowa dotyczące obawy przed odpowiedzialnością za drugą osobę.
              Dla mnie odpowiedzialność ponosi się jedynie za dzieci do osiągnięcia przez nie jako takiej dojrzałości, czyli mniej więcej wieku 20+ oraz za zwierzęta będące pod naszą opieką.
              Każdy dorosły człowiek SAM JEST ODPOWIEDZIALNY ZA WŁASNE ŻYCIE.
              Tego również trzeba się nauczyć – nie musimy być rdzicami dla innych dorosłych.

              Branie odpowiedzialności za drugą osobę jest dokładaniem sobie ciężarów życia.

              some1
              Uczestnik
                Liczba postów: 244

                Pewnie masz racje, psychologowie tez tak mowia. Niestety ja ten temat mam nie ogarniety. Od dziecka mam instynkt „ratowania” innych. Mam konflikt wewnetrzny w tym zakresie. To troche chore ze mozna byc mieslychanie empatycznym i wrazliwym na krzywde innych a jednoczesnie wsciekac sie na ludzi i wybuchac gniewem, kąsać i walczyc.
                Ktos kiedys porownal to do skakania do studni kiedy ktos do niej wpadl zamiast pozostania u gory i zorganizowania sensownej pomocy i wsparcia na odleglosc.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Może takie zachowanie świadczy o tym, że podświadomie czuje się, że nie jest się odpowiedzialnym za innych dorosłych i w ten sposób walczy się z wzorcami zachowania, które kiedyś zostały wgrane.
                  Wzorce, które zamieniły role. Dzieci, które powinny być beztroskie i stopniowo dojrzewać stały się rodzicami.
                  Według mnie empatia i wrażliwość nie kolidują z brakiem odpowiedzialności za innych. Trzeba tylko nauczyć się wyhamowywać siebie, w zatracaniu się w niesieniu pomocy i nadodpowiedzialności.
                  To też był kiedyś mój problem, ale nauczyłam się mówić sobie STOP.
                  Jako dziecko też chyba miałam nerwicę. Problemy żołądkowe, szybkie, krótkie oddechy, wręcz uczucie duszenia się. Czy to mogły być objawy nerwicy?

                  some1
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 244

                    Ja nie potrafie mowic STOP. Zamiast tego w pewnym momencie, kiedy juz nie wyrabiam, mowie glosno kur… W ten sposob wszyscy uciekaja inmam chwile dla siebe. Patologia.
                    To na pewno nerwica. Bylas na jakiejs terapii? Nie zdiagnozowano Ci nerwicy?
                    Ja z nerwica zmagam sie 16 lat. Czasem przybiera na sile czasem.odpuszcza ale nienjestem od niej wolny. Zaczynam sie uczyc jak ja rozbrajac kiedy nadhodzi. Konieczna byla jednak terapia gruppwa w pewnym momencie.

                    Fenix
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2551

                      Czy kur… pomaga?

                      To nie jest patologia, tylko nerwica.
                      A nerwica jest zaburzeniem, schorzeniem. Z tego co piszesz doskonale zdajesz sobie sprawę ze swojej słabości i próbujesz coś z tym zrobić.
                      U mnie nie było postawionej diagnozy. Moja nerwica wynikała z ogromnego strachu przed matką. Zaczęła się stopniowo zmniejszać jak dorastałam a ona ze strasznej olbrzymki zaczęła się zmniejszać i zrozumiałam, że nie jest w stanie mi zagrozić. Może sobie krzyczeć ile wlezie ale to jest tylko krzyk. Bardzo mi także pomogła wyprowadzka z domu.
                      W innych sytuacjach zaczęłam się mierzyć z własnym lękiem i robić coś nawet jak mnie przerażało. Początkowo było tak, że w takich chwilach prawie się dusiłam ale nie wycofywałam się. Stopniowo było mi coraz łatwiej. Teraz w mocno stresującyh sytuacjach może trochę szybciej oddycham ale tak chyba mają wszyscy. Nie mam natomiast uczucia jakbym zaraz miała umrzeć.

                      some1
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 244

                        No to respect, ze udalo Ci sie to samej opanowac. Mnie sie nie udalo. Mam swoje lęki i reakcje ciała, ktorych nie potrafię pokonać, opanować i to dokucza, ogranicza i upokarza. Boję się ludzi. Tego co mogą zrobić. Ukrytego zła.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 125)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.